🧡 78 🧡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zadzwoń do Nicole, żeby nakarmiła naszą psinkę. - powiedział Chris patrząc się w telefon. Nasz Niko, którego znaleźliśmy w Hiszpanii mieszka teraz razem z nami. Pokochaliśmy go jak własne dziecko.

- Oki. - odpowiedziałam i wyciągnęłam telefon. - Cześć Nicole. ... Nakarmiłabyś może naszego Nikusia? ... Jak to nie ma cię w domu? Gdzie jesteś? ... Po pierwsze dlaczego nie zapytałaś mnie o zgodę? ... No okej... wybaczam, ale nie rób tak więcej. ... O której będziesz w domu? ... Okej, do jutra. Joel po ciebie przyjedzie.

- Gdzie jest? - spytał Chris.

- Poszła do koleżanki i będzie tam do jutra. Muszę jechać do psa, jest sam w mieszkaniu.

- Jadę z tobą.

- Nie ma mowy. Zostajesz tutaj i śpiewasz. Biorę twoje auto.

- Dlaczego ty zawsze musisz wygrywać?!

Wzruszyłam ramionami i opuściłam budynek. Wsiadłam do samochodu i paręnaście minut później stałam pod drzwiami mojego mieszkania. Kiedy weszłam, zauważyłam grzecznie siedzącego na środku salonu szczeniaka. Wiedziałam, że ten gad coś nabroił. Parę sekund później zobaczyłam podarty na tysiące kawałków papier toaletowy wokół naszego łóżka w sypialni. No i weź tu pieska zostaw na chwilę samego. Westchnęłam cicho, zrobiłam zdjęcie i wysłałam Christopherowi.

Od Christunio :

No proszę jaki nasz synuś mądry. Zrobił rodzicom klimacik na wieczór.

Ja :

Jaki wieczór?! Ty siedzisz w studiu.

Od Christunio :

Właśnie. Nudno tutaj bez Ciebie. Weź Nikusia i przyjedźcie tutaj.


Nic nie odpisałam, tylko ubrałam szczeniaka w szelki samochodowe i dwadzieścia minut później jechałam już windą do studia.

- Witam po raz kolejny, chłopaki. - powiedziałam wchodząc do pomieszczenia.

- Hey, Skarbie. - powiedział Chris biorąc na ręce psiaka i całując mnie w usta.

Postanowiliśmy pobawić się z naszym "dzieckiem". Goniliśmy go po całym studiu, wszyscy się śmiali. Oczywiście musiałam na kogoś wpaść. Obaj upadliśmy na ziemię tak, że to ja leżałam na mężczyźnie. Był to Brandon. Nasze twarze dzieliło parę centymetrów. Na szczęście nad nami szybko pojawił się Christopher, podając mi dłoń.

- Przepraszam. - powiedziałam wstając z chłopaka.

Widziałam, że w Christophie się gotowało. Usiadłam z nim na kanapie i wyszeptałam do ucha :

- Proszę, Christopher, nie denerwuj się. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Usiadłam więc na jego kolanach i zmusiłam, by spojrzał w moje oczy. Przeczesałam dłonią jego włosy. Wiem, że to uwielbia, dlatego też lekko się uśmiechnął. Usiadłam obok niego i poklepałam swoje kolana, tym samym zachęcając go do położenia na nich głowy. Kiedy to zrobił, zaczęłam głaskać go po głowie i tym sposobem zasnął na dwie godziny.

C.D.N

Jest i kolejny rozdział. Myślę, że będzie jeszcze jeden związany z studiem, a później przejdziemy do czegoś ważniejszego.

Pozdrowionka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro