🧡 79 🧡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po dwóch godzinach musiałam obudzić mojego Christunia, bo miał nagrywać swój kawałek. Ucałowałam go na szczęście i wróciłam na kanapę. Po chwili przysiadł się do mnie Brandon.

- Co tam? - spytał.

- Nic ciekawego. Siedzę sobie. A tam?

- To samo. - zaśmialiśmy się.

- Jak długo znacie się z CNCO?

- Właściwie to od roku jesteśmy ziomkami, a teraz nasza znajomość się polepszyła.

I tak jakoś nam się rozmowa kleiła. Po pewnym czasie oparł rękę o zagłówek za mną. Tak sobie gadaliśmy, a nawet go polubiłam. Nie zauważyliśmy nawet kiedy Christoher wrócił. Widziałam zazdrość w jego oczach. Podniósł mnie i usiadł tuląc do siebie. Teraz obaj gadaliśmy z Brandonem, któremu humor trochę się zmienił od przyjścia Christo. O kurczę...
Po jakiejś godzinie wszyscy chłopcy musieli wejść i wspólnie zaśpiewać. Dałam im kopa na powodzenie. Musieli powtórzyć kilka razy, bo coś nie wychodziło, a ja za ten czas bawiłam się z naszym psiakiem. Następne parę godzin trwały poprawki, a potem odsłuchaliśmy gotowej piosenki. Chłopaki podziękowali sobie i opuściliśmy budynek. Było około 1:30 w nocy.

Wsiedliśmy do samochodu z naszym pieskiem i w ciszy ruszyliśmy z parkingu. Chris trzymał dłoń na gałce z biegów, więc postanowiłam położyć na niej swoją. Niespodziewanie chłopak zabrał rękę i położył ją na swoim kolanie.

- Aha... Czyli jesteś zły. - powiedziałam.

- Nie jestem.

- No to wściekły. Co się stało?

- Obściskujesz się z moim znajomym! - podniósł głos.

- Nie obściskuję! Nie wiesz nawet jak wygląda obściskiwanie! Nie dotknęłam go nawet! To on położył rękę na moim oparciu, ja mu nie kazałam!

- Widzę jak on się na ciebie patrzy!

- To niech się patrzy!

- Jasne. Niech mi ciebie odbierze. - powiedział cicho.

- Christopher, ja rozumiem, że jesteś zazdrosny, ale nie wyolbrzymiaj tak każdej głupoty. Czy ty chcesz mnie ograniczyć do rozmowy tylko z tobą?

- Nie chcę.

- Nie chcesz? Ty to robisz. Za chwilę zabronisz mi jeść. Jak mam być twoją niewolnicą, to...

- Dobrze, przepraszam! -  wykrzyczał przerywając mi.

- Wiesz co? Nie chcę, by ktoś mnie z litości przepraszał. - mówiłam cichutko łamiącym się od płaczu głosem. - Zatrzymaj się tutaj. - wskazałam na przystanek autobusowy.

- Po co?! - spytał.

- ZATRZYMAJ SIĘ!

Kiedy zrobił, co kazałam, wysiadłam szybko z samochodu i otworzyłam tylne drzwi, biorąc smycz i Niko.

- Emma, nie wygłupiaj się i wracaj do samochodu! - nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam iść przed siebie. - A rób co chcesz, tylko nie płacz jak ktoś cię porwie.

- Wolałabym być porwana niż zostać z tobą. - krzyknęłam do niego już nie powstrzymując płaczu i uciekłam.

C.D.N

Ups... Znów coś się popsuło 🙄🙈🤷🏼‍♀️

Przepraszam, że znów nie dałam rady napisać rozdziału. Wybaczcie. Od jutra rozdziały będą znacznie krótsze albo nie będzie ich wcale, ale wszystko wróci do normalności mniej więcej w piątek.  Zapraszam na ig virgato_wattpad. Znajduje się tam spojler do nowej książki w ramach rekompensaty.

Pozdrawiam ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro