💜 94 💜

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*parę tygodni później*

Dziś chłopaki nagrywają teledysk do "Se Vuelve Loca". To już trzeci teledysk do tej piosenki. Pierwszy miał choreografię, drugi nagrywali w Azji, a w tym wystarczy ruszać ustami i dobrze wyglądać. Bardzo chcę jechać na nagrywki z Christopherem, ale proszę go o to od godziny. Nie chce mnie zabrać, bo twierdzi, że nie mogę się przemęczać. Tyle, że moją jedyną robotą tam byłoby siedzenie na krześle, popijanie wody oraz rozmową z Ali i Clarą. Ach... No i oczywiście wspieranie chłopaków.
Kolejne pół godziny łażenia za Chrisem i proszenia, by zabrał mnie ze sobą nic nie dało. Stwierdziłam, że muszę zastosować taktykę "foch".

- Ty to mnie nie kochasz... - zaczęłam. - Nie chcesz, bym była przy tobie i ciebie wspierała? Okej. Nie będę w takim razie.

- Och... Znowu zaczynasz te swoje śpiewki? Emma, przerabialiśmy to już.

- Widzisz? A teraz ci jeszcze przeszkadzam! - rozpłakałam się sztucznie i udałam do sypialni.

- Słońce...

- Nie mów tak do mnie! - przerwałam mu. - Nawet nie chcesz być ojcem dziecka, które noszę pod sercem.

- Kto tak powiedział?! Zaczynasz przesadzać.

- Widzisz, skarbie? - zwróciłam się do dziecka łkając. - Tata nas nie kocha.

- Ach... Ta kobieta mnie rozwala... - usłyszałam z salonu.

- Jakim cudem jeszcze mnie nie zostawiłeś, skoro jestem taka zła?

- Myszko, uwierz, że kocham cię najmocniej na świecie. Tak samo kocham naszego syna. Proszę, nie mów więcej takich głupot, okej? - nagle pojawił się obok mnie. Przykucnął i spojrzał mi w oczy. Otarł moje łzy. - Dobra... Zabiorę cię ze sobą.

- Jest! - rzuciłam mu się na szyję.

- I o co tyle płaczu?

- Musiałam to jakoś na tobie wymusić. - wyszczerzyłam się.

- Oooo tyyy! Nie ładnie, nie ładnie.

- Oj tam...

- Dobra, ubieraj się. - wstał i już miał wychodzić z pokoju.

- Chris... Nie zapomniałeś o kimś?

- A no tak. - podał mi dłoń i delikatnie pomógł wstać.

Powiem, że piąty miesiąc to jest jednak połowa ciąży, więc daje się we znaki.

Udałam się do szafy i wybrałam białe rurki, w które po pięciu minutach prób nie udało mi się wcisnąć. Zauważył to mój mąż również przygotowując się do wyjścia. Zaśmiał się i wyciągnął z szafy moją czarną, obcisłą, ale dość elastyczną sukienkę.

- Włóż ją. Podkreśla twoje kształty. - puścił mi oczko i ten swój uśmiech.
Rozpływam się.

C.D.N
Przepraszam najmocniej, że musieliście tyle czekać (o ile ktoś czekał).
Dokończyłam ten rozdział przed chwilą, mam nadzieję, że się podoba.
WESOŁYCH MIKOŁAJEK ŻYCZĘ! 🎅🏼🎄❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro