🖤 97 🖤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się rano w ramionach Chrisa. Już nie spał. Pewnie mi się przyglądał.

- Dzień dobry. - wyszeptaliśmy równocześnie.

- To jak, będziesz naszym Mikołajem w te święta? - zapytałam tak samo, jak jego mama wczoraj.

- Skoro muszę... Przebiorę się. Tylko... Czy nie sądzisz, że Mikołaj musi mieć trochę większy brzuszek?

- No sorry, ale ja się nie przebiorę za Mikołaja.

- Ciekawie by było... - uśmiechnął się głupio.

- Nie, nie, nie i nie!

- Och... Okej. Nie denerwuj mojego synka. - schylił się i położył dłonie na moim brzuchu. - Hej, młody. Co u ciebie słychać? - zaczął mówić. - Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać aż będziesz z nami.

- Zaśpiewaj coś, hm?

- Te apareciste esa noche
Con una rosa en el pelo
Yo lo sentí en un segundo
Me enamoré de primero
Tú te quedaste callada
Y yo te dije te quiero
Y mientras me enamoraba
Dijiste que había un tercero
Para ahogar esta pena
Buscaré una sirena
Imaginando de esos besos tuyos
Porque no tengo de esos besos tuyos
Te encontraré
Aunque sé bien que si no hay otra
Voy a buscarte en otra boca

Y al final te encontraré
Te encontraré
Será tu culpa si me muero
P

orque tocarte ya no puedo

Y otra vez me mentiré - przez cały czas patrzał mi w oczy.
Lepsza druga połówka nie mogła mi się trafić.

- Chris... Mogę cię o coś zapytać?

- No dawaj.

- Kim jest dla ciebie Samantha? - na moje pytanie się spiął i uśmiech zszedł mu z twarzy.

- Eh... To jest moja była dziewczyna. Byłem z nią przed La Banda... Kiedy wygrałem, rozzłościła się i zniknęła. Nie chciała, bym wygrał, bo wiedziała, że będę musiał mieszkać w Miami, a nie w New Jersey. Właśnie tam ją poznałem. Mieszkaliśmy blisko siebie i pracowaliśmy razem. Kiedy zamieszkałem z chłopakami na Florydzie, ona przyjechała do Ekwadoru i próbowała zbliżyć się do mojej rodziny. Chciała pewnie, by wymusili na mnie powrót. Coś jej się nie powiodło ze mną, więc zainteresowała się moim bratem.

***

Zeszliśmy na dół i spotkaliśmy tam Nicole, Yenny, Jonathana i Samanthę.
Ja nie mam do niej nic poza tym, że wciąż leci na Christophera... A przynajmniej tak sądzę po jej wczorajszym zachowaniu.
Od momentu wejścia do kuchni śledziła go tymi niebieskimi oczami z doczepianymi, gęstymi rzęsami. Stanęłam przy blacie kuchennym i zaczęłam kroić warzywa na śniadanie dla nas. Christopher podszedł do mnie i objął od tyłu. Dałabym wszystko, by zobaczyć minę Samanthy, ale głupio było mi się tak perfidnie na nią patrzeć.

- Nie sądzicie, że dziś trzebaby zrobić zakupy świąteczne? - zapytała mama Christopha i Jonathana.

- Dobry pomysł. - odpowiedzieliśmy.

- 10:15 przed drzwiami w takim razie. - ustalił Christopher.

***

Chodziliśmy po galerii handlowej od dwóch godzin. Dziewczyny osobno, chłopaki osobno.
Zdążyłam poznać trochę Sammy. Ostatecznie nie jest najgorsza, ale lepiej ją "brać na dwa razy".

- Zgłodniałyście? - zapytała Yenny.

- I to jak! - powiedziałyśmy ja, Nicole i Sam równocześnie.

- McDonald's?

- Niczego innego nie potrzebuję w tej chwili.  - powiedziałam.

Po piętnastu minutach czekałyśmy na nasze zamówienie. Po następnych dwóch godzinach całą szóstką wróciliśmy do domu.

C.D.N

Kolejny rozdzialik bliżej końca 😅
Piszcie jak Wam się podobał 😁
Pozdrawiam ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro