Rozdział 65 *Remus*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mój dom mieścił się kilkanaście minut od przedmieści Londynu. Był do mały, skromny domek, w którym zamieszkiwałem samotnie, ale bardzo mi się podobał. Obok niego znajdował się mały lasek, z którego byłem zadowolony, ponieważ mogłem spędzać w nim pełnię dopóki Lily nie znajdzie przepisu na eliksir, który będzie pomagał mi w przemianach.

Bylem dumny z tego, jakiego dokonałem wyboru. Mam też kilku sąsiadów, dlatego napewno nie będę się nudził w piątkowe wieczory. Pozostali obiecali, że będą mnie często odwiedzać, żebym nie był samotny. Chociaż ja naprawdę lubię tę samotność. Lubię poczytać książkę lub w spokoju wypić kawę.

Kiedy w we wtorek rano dostałem sowę z wiadomością, że Lily i James przyjdą na chwilę bardzo mnie to ucieszyło, ale już po chwili przypomniałem sobie, że mam wielki bałagan. Tak więc połowę dnia spędziłem na sprzątaniu tych dwóch pokoi, kuchni, saloniku i łazienki. Skończyłem na małej biblioteczce w rogu pokoju, a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek.

Otworzyłam drzwi i ujrzałem przyjaciół.

-Jak dawno cie nie widziałam! - Lily rzuciła mi się na szyję, a ja Zaśmiałem się.

-To tylko dwa tygodnie.

-Aż dwa tygodnie, Remusie - James uśmiechnął się i pokręcił głową, a później wszedł, witając się ze mną.

-Mamy pewną nowinę - zaczął Rogacz, ale dziewczyna szybko mu przerwała.

-Właściwie to dwie - powiedziała i weszła do salonu by usiąść na fotelu. -  Alicja za tydzień bierze ślub razem z Frankiem Longbottomem - pisnęła wyrzucając ręce w górę - A teraz to nie zgadniesz!

Spojrzałem się na nią zaciekawiony, kiedy uśmiechnęła się tajemniczo.

-Dorcas, ta Dorcas Meadowes, która jest naszą przyjaciółką, i z którą mieszkałam w jednym pokoju przez siedem lat wzięła ślub!

-Co? - Zachłysnąłem się powietrzem - i nawet mnie nie zaprosiła? Nawet nie powiedziała!

-Bo nikt o tym nie wiedział, Remusie! Nikt! Nawet ja! Ale posłuchaj. Wzięła potajemny ślub z Krisem!

-Tego akurat wszyscy by się spodziewali - wtrącił James - Wiadomo, że nie był by to Syriusz.

Lily prychnęła na jego słowa.

-Nigdy niczego nie wiadomo. Jestem pewna, że oni nadal są w sobie zakochani.

-Że niby Dor i Syriusz? - Zakpiłem - Nie ma szans. Osobiście słyszałem, jak Syriusz mówił, że jest zakochany w Sofii Lawret.

-Sofii? - Zapytała zdziwiona - jest rok młodsza. A w dodatku nigdy nie wiedziałam, że Łapa gustuje w Krukonkach.

-Tak jest. - Potwierdziłem - Są razem. Jak na razie nikt nie wie, bo wolą to utrzymać w tajemnicy. A w szczególności, że Syriusz jest bardzo narażony na ataki śmierciożerców.

-Ale tego bym się nie spodziewała - Lily na chwilę zrobiła zamyśloną minę.

-Mnie też nic nie powiedział. To dziwne, ponieważ wie o tym, że bym go nie wydał - odezwał się James - Musimy z nim o tym porozmawiać - postanowił.

-Po co? Skoro woli być tajemniczy to dobrze. Wystarczy, ze wiemy - odpowiedziałem - Kawy, cherbaty?

-Tak właściwie, Remusie, to my tu przyszliśmy tylko na chwileczkę i w kompletnie innej sprawie - Zaśmiała się nerwowo - Otóż razem z Jamesem planujemy wesele - powiedziała mi na jednym wydechu.

-To świetnie! - Ucieszyłem się.

James uśmiechnął się i dał jej całusa w usta.

-To kiedy to będzie? - Zapytałem zaciekawiony.

-Planujemy w sierpniu, bliżej września - zaczęła - Ale to oczywiście zależy od pogody - James przewrócił oczami.

-Wezmę cię za żonę wtedy kiedy będzie słońce, lub kiedy będzie lał deszcz. To nie ma znaczenia.

-Oczywiście, że ma! Było by super, gdybyśmy mogli zrobić to na świeżym powietrzu!

-Oczywiście - zaśmiał się - Cokolwiek zechcesz.

Uśmiechnąłem się, ponieważ nawet kiedy panują tak okropne czasy, to my próbujemy myśleć pozytywnie i cieszyć się chwilą. Też chciałbym kiedyś cieszyć się, tak jak oni, ale nie potrafię. Wiem, jak ciężko żyć jest na tym świecie wilkołakom.

***

Drugi rozdział w tym dniu. Na serio próbuje wam zrekompensować te całe dwa tygodnie, kiedy nie dodawałam rozdziałów. Ale najbardziej mnie niepokoi ilość osób :(

Czemu tak mało przeczytało poprzedni rozdział?

All love <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro