Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Myślisz, że Alicja coś ukrywa? – Lily po odsłuchaniu podejrzeń przyjaciółek nie mogła w to uwierzyć.

Dziewczyny siedziały przez chwilę cicho, ponieważ żadna nie miała sensownego wyjaśnienia. Dorcas miała podejrzenia, że Prewet ma coś na sumieniu, ale przecież dziewczyny za bardzo ją znały. Od razu wiedziałyby, że Alicja zrobiła coś złego. Powiedziałaby im o tym. Nie mogły więc zrozumieć, dlaczego Alicja ich okłamała. Znały się tyle lat i ufały sobie, jak nikomu innemu.

-To idealne zadanie, żeby zacząć ją śledzić – Marlena już sobie wyobraziła siebie w roli głównego detektywa...

-No co ty. Zwariowałaś? Nie będziemy nikogo śledzić! – oburzyła się Dorcas. – jeszcze tego nam brakuje. Żeby zorientowała się, że ją śledzimy!

-Więc co proponujesz? – Katie jako jedyna siedziała cicho i dopiero teraz odważyła się odezwać.

-Nie wiem. Nie mam pojęcia.

Znów zrobiło się cicho. Lily biła się z myślami. Oczywiście, że śledzenie kogoś jest złe, ale..., gdy robi się to w imię dobra i przyjaźni?

-Okej, na razie nie myślmy o tym, tylko lepiej skupmy się na zadaniach domowych.

Ruda miała rację. Teoretycznie zebrały się tu razem, by móc się pouczyć, jednak ich rozmowy zeszły na kompletnie inny temat.

***

Huncwoci zaplanowali ten dzień kompletnie inaczej. Nie zamierzali ani się uczyć, ani poświęcać jakikolwiek czas na odrabianie tych nudnych zadań. Umówili się z Alarickiem Duffersonem, że pomogą mu w zemście na swoim byłym przyjacielu. Nie pytajcie. Dla Huncwotów wszystko było lepsze od nauki.

-Jest na drugim piętrze, obok małej biblioteki – Syriusz spojrzał na mapę, a później na Jamesa.

-Miejmy nadzieję, że Remusowi i Peterowi się uda – westchnął Rogacz.

Już po chwili uśmiechnął się, gdy usłyszał charakterystyczny odgłos łajnobąb i głośne kroki, które należały do jego przyjaciół.

-Szybko! W nogi! – krzyknął Pettigrew, a pozostali rzucili się do ucieczki.

Do wieży Gryffindoru było niedaleko, dlatego już po kilku minutach się tam znaleźli cali i zdrowi.

-Tak właściwie... To gdzie Alarick? – zapytał Syriusz, gdy już wyrównał mu się oddech.

Wszyscy ruszyli w stronę schodów, prowadzących do ich dormitorium.

-Nawet nie wiem – zaśmiał się Remus. -Chyba zgubił się, kiedy do was biegliśmy.

W pokoju, o dziwo, było posprzątane. Oczywiście zasługa pomocnych skrzatów. Łapa położył mapę na szafce i rzucił się na łóżko.

-Merlinie, ale jestem zmęczony.

-Biegliśmy szybko, to normalne – zaśmiał się James – Powinieneś być najmniej wyczerpany -zauważył.

-Dlaczego? Biegłem równie szybko, jak wy.

-Ale psy mają przecież więcej energii.

Na słowa Jamesa Remus i Peter zaczęli się histerycznie śmiać, ale Syriusz nie wydawał się być rozbawiony.

-Nie widzę w tym niczego śmiesznego – mruknął. -lepiej schowaj mapę, bo ktoś ją zobaczył, panie Mądry.

-Nie trzeba, jeszcze będę jej potrzebował – powiedział James i wyszedł z pokoju.

***

Do pokoju dziewczyn wreszcie wróciła Alicja.

-Wiecie, kiedy ma się odbyć mecz? – zapytała od razu.

Dziewczyny spojrzały się po sobie dziwnymi spojrzeniami.

-Mogę zapytać o to Jamesa – powiedziała Lily powoli – powiedział mi wczoraj, że gra w drużynie.

-Przecież już od dawna to wiadomo – zdziwiła się Dorcas.

-Nie wiem, czy pamiętasz, ale jakieś dwa tygodnie temu dostałam zaklęciem od pewnego ślizgona – mruknęła. – Dobra, zaraz będę.

Lily wyszła z dormitorium i skierowała się do pokoju chłopców. Trochę się denerwowała spotkaniem z Jamesem, nawet nie wiedziała, dlaczego. Mało go znała, ale chłopak zdawał się być miły. Opowiadał dużo o sobie, a dziewczyna nie wiedziała czy to z powodu, że chce się do niej zbliżyć, czy może wyłącznie dlatego, że lubi mówić o sobie.

Wreszcie stanęła przed drzwiami i zapukała, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi. „Może nie słyszą" – pomyślała i weszła do środka.

W pokoju był wyłącznie śpiący na łóżku Syriusz, ale nie to zaciekawiło dziewczynę najbardziej. Lily podeszła do szafki, na której położony był pergamin. I to nie byle jaki. Była to mapa Hogwartu i nazwiska osób. Zauważyła też swoje imię i nawet Alicję. Nagle usłyszała szmer i spojrzała się na Syriusza, który się przekręcił, ale nie obudził.

Ruda najszybciej i zarazem, jak najciszej wybiegła z pokoju. Do swojego dormitorium wpadła niczym burza.

-Jest Alicja? – zapytała, a dziewczyny pokręciły głowami – chyba wiem, jak możemy dowiedzieć się, co robi...

_________________________________________

Cały tydzień nie pisałam! Wszystko przez szkołę. Nie miałam dużo czasu. Przepraszam :(
Ten rozdział wymyślony dzisiaj. Mam nadzieje, że wam się spodobał.
Pa misiaczki ;*

Angel l3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro