Rozdział 34 *James*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem w pokoju wspólnym i próbowałem zrozumieć eliksiry. Kto w ogóle wymyślił taki przedmiot? Lily siedziała obok mnie i starała się wytłumaczyć mi to o czym się uczymy ale z marnym skutkiem.

Natarczywie wypatrywałem się w moją dziewczynę. Boże, jak to pięknie brzmi. Moja dziewczyna. Pamiętam, jak kiedyś bardzo chciałem, żeby nią była. I w końcu udało mi się! Przez te kilka lat proszenia wreszcie zgodziła się na to. Jestem naprawdę szczęśliwy, bo jakby nie patrzeć, czekałam na to przez połowę swojego życia...

-James, czy ty w ogóle mnie słuchasz? - Lily podniosła wzrok na mnie.

-Oczywiście, że tak - skłamałam. Przecież nie mogłem jej powiedzieć, że kompletnie nie uważałem.

-Tak? - Uniosła jedną brew. Doskonale wiedziała, że kłamię - To powiedz mi, w jaki sposób powstaje syrop z głógu Jednorożca?

-Dobra, nie słuchałem cie - poddałem się - Ale miałem bardzo ważny powód.

-Naprawdę, nie chcę wiedzieć jaki - zaśmiała się perlistym śmiechem. - Musze uciekać, obiecałam Dorcas, że jej pomogę.

-Jasne, kochanie - pocałowałem ją - Ja też idę z Syriuszem.

-Zobaczymy się później - uśmiechnęła się i wyszła.

Ja również poszedłem do swojego dormitorium. Wiem, że jest tam Łapa a mamy coś bardzo ważnego do zrobienia. Wszedłem do pokoju i zastałem tam Blacka z jakąś dziewczyną, którzy tak po prostu zjadali się na środku pokoju!

Sorry ludzie ale ja tu mieszkam!

-Ekhem! - zwróciłem na siebie uwagę ale tak jakby nic ich to nie ruszyło.

-Dokończymy później - Syriusz puścił do niej oczko a ta zaśmiała wyszła z dormitorium.

-Co to miało być?! - Wrzasnąłem na cały pokój.

-Co to miało być? Raczej co to miało być?! - on również krzyknął - wystraszyłeś mi dziewczynę!

-A ty miałeś pamiętać, że dzisiaj razem z Remusem idziemy do Hogsmeade!

-Sory, stary, zapomniałem - podrapał się po głowie.

-Zdążyłem zauważyć - mruknąłem pod nosem - To co? Idziemy?

-Jeszcze się pytasz - zaśmiał się i wyleciał z pokoju.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem i mimowolnie się uśmiechnąłem. Cały Syriusz Black.
Wyszedłem z dormitorium w pogoni za Black'iem. Dogoniłem go i razem poszliśmy szukać Remusa.

-Umówiłem się z Roy'em - odezwał się Łapa, kiedy szliśmy.

-Co? Po co?- spytałem zaskoczony. Wiedziałem, że polubił ślizgonów ale nie aż tak. Znaczy...

-Takie, przyjacielskie spotkanie. A ty - wskazał na mnie palcem - Idziesz ze mną.

-Oczywiście - Zaśmiałem się - zawsze razem.

Wreszcie znaleźliśmy Lupina w bibliotece. Szukaliśmy go po całej szkole a on był w bibliotece! Skandal!
Nie chciał iść z nami, bo musiał się nauczyć na jakiś tam sprawdzian, o którym i tak nie miałem pojęcia, ale i tak go z stamtąd wyciągnęliśmy.

Szliśmy przez pusty korytarz, kiedy nagle usłyszeliśmy stukanie czyichś obcasów i zza zakrętu wyłoniła się McGonagall.

-O, tu jesteście! Wszędzie was szukałam! - Dało się słyszeć jej głos.

-Co się stało - zapytał Luniek, kiedy do nas podeszła.

-Chodźcie ze mną do gabinetu dyrektora - uśmiechnęła się - mam dla was miłą niespodziankę.

Wszyscy trzej popatrzyliśmy się na siebie ale ruszyliśmy posłusznie za profesor, która zaprowadziła nas pod sam gabinet dyrektora. Wypowiedziała hasło i zapukała do mosiężnych drzwi, a po chwili weszła do środka.

-Przyprowadziłam ich - odezwała się a my weszliśmy do środka. Kiedy to zrobiliśmy na chwile oniemiałem. Na środku gabinetu, przed Dumbledorem siedział Glizdogon ze swoją matką.

-Co ty tutaj robisz?! - spytaliśmy wszyscy na raz. Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.

-Peter Petegrew pragnie uczęszczać do tej szkoły od początku grudnia - zaczął Dumbi - będzie miał wiele zaległości ale mam nadzieję, że mu z tym pomożecie.

-Oczywiście - Powiedziałem radośnie. Przecież nasz Glizdogon wrócił!

Teraz będzie można działać w komplecie. Już wyobraziłem sobie wszystkie psikusy i żarty wykonane w stylu Huncwotów.

-Teraz możecie już wyjść - oznajmił nam.

Posłusznie wyszliśmy i skierowaliśmy się do pokoju Gryffindoru. Kiedy weszliśmy do pokoju wspólnego, razem zdecydowaliśmy, że pójdziemy w odwiedziny do naszych dziewczynek.

Ich śmiechy usłyszeliśmy już od początku męczącej wspinaczki. Szybko przeżyliśmy trasę i wbiegliśmy do ich pokoju (uprzednio pukając oczywiście). Potem zamiast śmiechów słyszałem tylko piski ale zaśmiałem się.

-To tylko ja. Nie trzeba od razu piszczeć ze szczęścia - odezwał się Łapa.

-To nie był pisk szczęścia tylko zaskoczenia - docięła mu brunetka.

-Gdzie jest Mary? - Zapytałem.

-Gdzieś tam poszła - Lily machnęła ręką - i tak jej tu nie chcemy wiec jest dobrze.

-To co robimy? - Zapytał Syriusz.

-Przyszedłeś tu i nie wiesz co robić? - Zadała pytanie zdziwiona Dorcas - Skoro nie mamy co robić to chodźmy do Krisa! - Krzyknęła podekscytowana a Lily się zaśmiała.

-Jestem za - powiedziała Ruda - A ty Kat?

-Ja też - zachichotała.

-Właśnie sobie przypomniałem - zaczął Łapa - że umówiłem się z Roy'em.

-Ej! - Krzyknęła Kat - Nie zabieraj mi chłopaka - po tym co powiedziała wszyscy się zaśmialiśmy.

-Nawet nie spróbuje! Wiesz, chyba jednak wole dziewczyny.

Całą grupą wyszliśmy z dormitorium i skierowaliśmy się do lochów, gdzie był pokój Ślizgonów. Roy wpuścił nas do środka i weszliśmy do zielono srebrnego pomieszczenia, w którym jedna czerwona rzecz to płomień z ogniska.

-Co was tu sprowadza? - Zapytał radośnie siadając na fotelu i pociągając za sobą Katie, która usiadła mu na kolanach.

-A co? Nie chcesz nas? - Syriusz udaje, że płacze.

-Black! - Usłyszałem donośny głos i zza drzwi wyszedł Luke - tyle cię nie widziałem stary!

-Aż trzy godziny - Syriusz go uscisnął.

-Co tu robią takie śliczne Gryfonki? - Uśmiechnął się do Lily. Do MOJEJ Lily! - Jestem Luke a ty?

-Lily - Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i podała mu rękę. Ten zamias ją uscisnąć pocałował ją.

-Ej, ej - Szybko zareagowałem, rozdzielając ich - ona jest już zajęta.

Luke zaśmiał się.

-Przecież wiem. Nie da rady nie zobaczyć was razem na korytarzach.

Wreszcie zaczęliśmy rozmawiać o jakiś poważniejszych sprawach, takich jak wspólne żarty na Smarka. Później wszyscy się pożegnaliśmy i udaliśmy się do własnych dormitoriów.

No, czyli za kilka dni cała wielką sala będzie się śmiać z wielkiego żartu!

--------

Hej kochani ;*

Odkryłam iż to opowiadanie czy jak go tam nazwać jest na 38 miejscu w opowieściach Fantasy!!!
Tak poza tym już 26 tysięcy wyświetleń! Jesteście mega i was kocham. Ale mi nie chodzi o to...
Po prostu tak mega się ciesze, że tak dużo osób to czyta. Dziękuję wam wszystkim.

Angel

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro