17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ona spojrzała na mnie z drwiącym uśmieszkiem. Uciekłam z tamtąd.

~~~~~

Las. Ciemy, zakazany las. Tak, to miejsce gdzie będę sama na pewno. Dziś na szczęście pełnia więc jest nawet jasno. Przebiegam szybko pomiędzy drzewami, mijam krzaki i co jakiś czas widzę oczy zwierząt. Mam nadzieję że nie spotkam centaurów, kiedyś gdy bawiłam się z huncwotami w lesie, nie polubiły nas. Może usiądę pod drzewem? To będzie dobry pomysł, przemyślę wszystko i wrócę do zamku. Okej.. Kevin chce mi pomóc, uważa że James źle mnie potraktował i że nie jest mnie wart. Mam przyjaćiół wszystki będzie dobrze.. Mam przynajmniej taką nadzieję. Oparłam głowę o korę drzewa, uspokokje się trochę.
Spokojnie Mela, wdech wydech. To tylko Potter, chłopak który może mieć każdą. NIE. Nie każdą, nie będzie miał mnie.
Siedziałam tak chwilę, podrapałam się po policzku i poczułam na nim wodę. Muszę płakać, nawet nie wiem kiedy zaczęłam.... Jaka ja jestem beznadziejna, płacze o jakiegoś byle chłopaka.

-Czas by pokazać tej durnej szkole prawdziwą królową lodu. - powiedziałam sama do siebie. Wstałam, otrzepałam tyłek z ziemi i ruszyłam na podbój Hogwartu!

~~~~~

KEVIN

Impreza rozkręciła się na całego, wiekszość osób jest już wstawiona. Ja również trochę wypiłem, ale chciałem poszukać mojego słoneczka. Nigdzie jej nie widzę.

-Rosie widziałaś może gdzieś Mel? - zapytałem siostry.

-Rudej? Nie widziałam jej od początku imprezy, znikła gdzieś w tłumie. - powiedziała.

-No dobra, to idę jej szukać. - lekko się uśmiechnąłem i ruszyłem w stronę obrazu Grubej Damy. Gdy już miałem wychodzić, obraz się otworzył a w przejściu stała zguba. Miała lekko rozmyty makijaż, i oczy lekko zaczerwienione od płaczu.

-Co sie stało kochanie? - zapytalem Melusie.

-Ohh Kev jesteś pijany, nie chcesz już wrócić?

-Mel ja nie jestem, specjalnie stwierdziłem że dziś odstawie alkohol. - spojrzała na mnie przenikliwie, i chyba stwierdziła że mam rację.

-Dobra chodź poprawić mi make up, a potem wracamy tutaj. - wzięła mnie za rękę i pociągnęła mnie w kierunku pokoju.

Zrobiłem dziewczynie make up na nowo, bo nie nadawał się na dalszą imprezę. Wzięła wdech, uśmiechnęła się, i bez słowa ruszyła na salę. Zatrzymała się przy drzwiach i przywołała mnie gestem. Wyszliśmy z pokoju. Nagle zielenooka stanęła i uderzła się otwartą dłonią w czoło.

-Musimy zrobić zadanie. - powiedziała cicho.

-Co? O matko faktycznie. - uśmiech zszedł z mojej twarzy. - To idź po rzeczy i u mnie w pokoju zbiórka.
Dziewczyna przewróciła tylko oczami i poszła w strone dormitoriim dziewcząt. Ja również udałem się w stronę mojego dormitorium. Przebrałem się szybko w wygodne ciuchy i przygotowałem książki z transmutacji. Czekałem chwilę na Melę, gdy przyszła zaczęliśmy mordęgę.
Była już chyba 3 rano, w Pokoju Wspólnym umpreza dalej trwała na całego, a my kończyliśmy powoli zadanie.
-Nie wiem co napisać po tym że kielich zamienia się.. - przerwałem bo poczułem na ramienu coś ciężkiego. Zarknąłem w lewo, i okazało się że to głowa mojej przyjaciółki. Postanowiłem jej nie budzić, wziąłem ją na ręce, i położyłem na moim łóżku. Sam też miałem ochotę iść spać, więc posprzątałem burdel z podłogi. Przebrałem się szybko w piżamę, zabrałem poduszkę i kilka kocy. Runąłem na przygotowane posłanie jak słoń, chyba cały hogwart to poczuł. Zasąłem od razu.

******

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro