18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przebrałem się szybko w piżamę, zabrałem poduszkę i kilka kocy. Runąłem na przygotowane posłanie jak słoń, chyba cały hogwart to poczuł. Zasąłem od razu.

~~~~~

MELA

Wygodnie leżę w ciepłym łóżeczku, ale coś mi nie pasuje. Leniwie otwieram oczy... AŁA! Głowa boli mnie jak jasna cholera. Szybko wracam do poprzedniej czynności, czyli udawania że śpię.
Po chwili jeszcze raz otwieram oczy, tym razem przygotowana na oślepienie. Znów czuję ból, ale nie jest tak źle. Gdy oczy przyzwyczaiły się do jasności rozejrzałam się po pokoju. Tak jak myślałam, nie jestem u siebie tylko u mojego kochanego przyjaciela. Obok łóżka leży biedny Kevin na kocach, wygląda na zmęczonego więc, postaram się go nie budzić. Na pergaminie piszę:

Dziękuję za przenocowanie, jestem u siebie w dormitorium
Całusy, Mela.

~~~~~

Gdy wyszłam z pokoju chłopaka ruszyłam powoli do mojego własnego dormitorium. Widok który zastałam zaskoczył mnie, mianowicie w Pokoji Wspólnym uczniowie spali wszędzie, na stołach, schodach i podłodze. Idę najciszej jak potrafię, omijając Gryfonów leżących na podłodze.
Po trudnej przeprawie nareszcie dotarłam na miejsce, cały czas jednak muszę zachowywać się cicho. Wszystkie łóżka (włącznie z moim) są zajęte, na szczęście dziewczyny leżą u siebie. Na moim łóżku leży jakiś chłopak, podchodzę do niego powoli i... Kurde, leży tam Black. Wszyscy, ale dlaczego to musiał być on. Zaczynam szturchać go w ramie mówiąc:

-Wstawaj ty śmierdzący kretynie. - niestety nic to nie dawało. - Na świętego Munga! Black wstawaj! - krzyknęłam szeptem i trzepnęłam go w głowę. Chłopak otworzył oczy przestraszony, i ewidentnie zirytowany. Jednak od razu gdy mnie zobaczył uśmiechnął się zawadiacko i położył z powrotem na łóżku.

-Witaj Moor, jak się czujesz po pierwszej imprezie w twoim życiu? - zapytał lekko zaspany. Chciałam coś powiedzieć, ale mnie zatkało, czułam jak czerwienie się ze wstydu.

-Po pierwsze to nie była moja pierwsza impreza, po drugie co ty robisz w moim łóżku? - wydukałam wreszcie.

-Już Ci wieżę, ale dobra nie będę się kłócił. Wracając, sam nie wiem co tu robię, jednak chciał bym spać nadal spokojnie - przerwał na chwilę. - Wyglądasz na zmęczoną, ooo nie wieżę masz kaca?

-Tak mam, ale to nie zmienia tego że masz już się wynosić! - powiedziałam trochę za głośno.

-Jeśli pozwolisz mi tu zostać, bo nie chce mi się iść do mojego pokoju, to dam ci eliksir na kaca, co ty na to?

-Ah, no dobra, ale ja też chce się wyspać, więc masz być jak najdalej ode mnie. Teraz dawaj ten eliksir. - przewróciłam oczami.

-Haha no dobra, musisz iść do mojego dormitorium, w szafce przy moim łóżku.. - przerwał bo zauważył mój niezadowolony wzrok. Po chwili kontynuował. - W szafce obok niego jest kilka małych buteleczek, weź jedną też dla mnie - po tych słowach zamknął oczy. Westchnęłam zmęczona, znów będę musiała iść przez labirynt skacowanych ciał. Próbując nikogo nie obudzić sunęłam po podłodze do pokoju Blacka. 29..30..31 Jest! 32. Weszłam do pokoju niczym duch. Rozejrzałam się od razu poznałam jego łóżko, kiedyś często przesiadywałam w tym pokoju. Reszta chłopców leżała na swoich łóżkach, każdy porozwalany w inną stronę. Remus leżał w najnormalniejszej pozycji, na brzuchu z rękami przed sobą i nogami poza łóżkiem. Peter jak to Peter leżał zwinięty pod kołdrą, tylko jedna rzecz nie pasowała, jego nogi były na poduszce.
James....James wyglądał ja by przebiegło po nim stado dzików. Dobra stop. Biorę to po co przyszłam i wracam spać. Podeszłam do szafki Syriusza, wyciągnęłam dwa flakoniki. Z jednego wypiłam pd razu całą zawartość, drugi schowałam do kieszeni dresów. Ból głowy po chwili zniknął, senność jednak nie. Na pół śpiąc wróciłam do dormitorium, nie zważając na to czy kogoś obudzę czy nie. Buteleczkę dla chłopaka położyłam na komódce obok jego głowy, i położyłam się od razu spać. Grecki Bóg Morfeusz porwał mnie do swej krainy snów.

~~~~~

-Widać nasza kochana koleżanka znalazła chłopaka - były to pierwsze słowa, które usłyszałam po przebudzeniu. - Jednak myślałam że Syriusz ma lepszy gust.

Od razu poznałam ten piskliwy głos, więć otworzyłam gwałtownie oczy. Chciałam już się odezwać, gdy poczułam że coś trzyma mnie w pasie. Odwróciłam się by spojrzeć co to. Zaniemówilam. Obok mnie leżał Black, trzymając rękę wokół mojego biodra. Nie wiem ile leżałam w tej pozycji, ale gdy wróciłam już na ziemię strzepnęłam ramie od razu. Wstałam i podeszłam do tych głupich lalek.

-Lily, po pierwsze nie wtrącaj się w moje sprawy. Po drugie..

-Ahh jak widać wstała nasza księżniczka. Jak ci się spało z naszym Casanową? - przerwała mi i na dodatek jeszcze sobie kpiła.

-Lepiej się zamknij, ty wcale nie jesteś lepsza. Całujesz się na imprezie z tym palantem Potterem, którego ostatnio jeszcze nie lubiłałaś.

-Oj nie przesadzaj, a i nie dokończyłaś, co po drugie?

-Po dru...

-Po drugie słodka Lily nie denerwuj mojej dziewczyny, bo źle się to dla ciebie skończy - powiedział męski głos. Na ramieniu poczułam rękę, a u mojego prawego boku ciało chłopaka. Od razu zgromiłam Blacka wzrokiem, ale się nie odzywałam. - A teraz idź się malować, czy co ty tam robisz - uśmiechnął się sztucznie i wyciągnął mnie z pokoju. Po wyjściu wyrwałam się z jego objęcia, stanęłam przed nim i założyłam ręce na krzyż.

-Co to miało niby być? - zapytałam podnosząc brew do góry.

-Jedna z części mojego planu - mrugnął jednym okiem i już chciał odejść, ale go zatrzymałam.

-Na czym on polega? Będziesz udawał mojego chłopaka?

-Nie do końca, będę twoim chłopakiem- uśmiechnął się. Patrzył mi w oczy dłuższą chwilę, gdy nagle na moich ustach poczułam te jego. Zaszokowana nie mogłam nic zrobić, bo pocałunek trwał sekundę. - Przyzwyczajaj się, zaczynamy fazę pierwszą planu - tym razem odszedł.

******

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro