13: Chyba ktoś Cię nieźle wkurwił

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zostawcie coś po sobie, bo to bardzo motywuje, miłego czytania!

*

Klub był przepełniony młodymi ludźmi, których widziałam pierwszy raz na oczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że pewnie przynajmniej z połową z nich będzie mi dane chodzić do tej samej szkoły. Było po ósmej i impreza już trwała, a na parkiecie tańczyło wiele ludzi, trzymających w dłoniach swoje drinki.

- Wygląda nieźle - próbowałam przekrzyczeć muzykę, zwracając się w stronę Kelsey.

- To najlepszy klub w mieście.

- I najlepsza noc w roku - zaśmiała się Nora.

Całą czwórką znaleźliśmy swoją zarezerwowaną lożę, gdzie czekała na nas wódka w eleganckim wiaderku z lodem oraz jakieś małe przekąski. Już mi się podoba.

- No to drogie panie.. i Logan - powiedziała Nora, chwytając od razu za alkohol i robiąc nam drinki - Za udaną, zajebistą noc!

- Miałyśmy zaczekać na resztę - zaśmiała się Kelsey, która nie była wtajemniczona w nasz plan upicia Logana.

- Jeden drink jeszcze nikogo nie pokonał - zaśmiał się Logan, przewracając oczami.

- Jesteś pewien?- Kels posłała mu znaczące spojrzenie, a on uniósł ręce w geście obronnym.

- Hej, to było dawno i nie prawda!

Zaśmiałam się, a później ponownie wznieśliśmy pierwszy toast i stuknęliśmy się szklankami, następnie biorąc po łyku naszych napojów.

- Znacie tu kogoś?- zapytałam, rozglądając się po wypełnionym klubie.

- Dużo osób. Kilka znajomych ze studiów i tak dalej - wzruszyła ramionami Kelsey.

- Są nawet osoby z naszego rocznika - zaczęła Nora - przedstawię Cię jeśli chcesz.

- Jasne - uśmiechnęłam się, a brunetka chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę czterech osób, dwóch dziewczyn i dwóch chłopaków, siedzących aktualnie przy barze.

- Cześć wam!- powiedziała do nich, po kolei się z nimi witając.

Wysoka dziewczyna o blond włosach miała na sobie czerwoną sukienkę, a ta druga zieloną, która idealnie pasowała do jej rudej burzy loków. Chłopak po lewej miał jasne włosy i był bardzo przystojny, a ten po prawej był brunetem i.. dobra również był całkiem niezły. Czy wszyscy w tym mieście są tacy urodziwi?

- Słuchajcie, to jest Lindy, skończy z nami ostatnią klasę w szkole.

Uśmiechnęłam się przyjacielsko w stronę grupki znajomych, którzy wydawali się być na prawdę mili na pierwszy rzut oka.

- Ale fajnie!- rudowłosa prawie pisnęła - Jestem Darcy!

Przytuliła mnie, prawie dusząc, a później to samo zrobiła druga dziewczyna, przedstawiając się jako Melanie. Była ładna i miła. Obydwie były. I pachniały truskawką.

- Scott - brunet wyciągnął do mnie rękę, uśmiechając się. Zauważyłam, że po chwili obejmuje Darcy, przez co wywnioskowałam, że są parą. Uroczo razem wyglądali - A ten pajac obok mnie to..

- Nie słuchaj go - przerwał mu blondyn - Jestem Sam - wyszczerzył się, odsłaniając rząd swoich białych zębów i ściskając moją dłoń.

- Miło mi was wszystkich poznać, serio - powiedziałam szczerze.

- Co powiecie na powitalnego kielicha?- zaśmiał się Scott, a reszta przytaknęła.

- Za!- odparłam, a młody barman nalał nam wódki.

- Hola, hola, proszę się zatrzymać! A gdzie kieliszek dla mnie!?- usłyszałam nagle głos Alex'a, który zjawił się tuż obok nas i objął mnie ramieniem.

- Dla Ciebie też starczy, stary - zaśmiał się Sam, a barman dostawił jeszcze jeden kieliszek.

Stuknęliśmy się szkłem, po czym jego zawartość od razu powędrowała do naszych ust. Skrzywiłam się przez ostry smak, ale nie było tak źle, żebym musiała sięgać po sok.

- Aleś się odstrzeliła jak woźna w dzień nauczyciela - parsknął Alex, szturchając mnie ramię, a ja wysłałam mu karcące spojrzenie.

- Nie przesadzaj.

- Serio, Wood'owi na pewno zrobi się ciepło na Twój widok.

Przewróciłam oczami, postanawiając tego nie komentować. Swoją drogą zaczęło zastanawiać mnie czy już tu jest. Postanowiłam więc wrócić do naszej loży, chociaż nie powinno mnie to w ogóle interesować, cóż. Po drodze minęłam się z Loganem, który szedł w stronę baru. Z ciekawości odwróciłam wzrok, spoglądając na to jak siada obok Alex'a na wysokim stołku i zaczynają rozmawiać.

Uśmiechnęłam się pod nosem, a później dostrzegłam wzrokiem nasz boks. Siedziała tam tylko Kelsey razem z Tracy i Hayden'em. Dosiadłam się do nich, witając się z czarnowłosą i pijąc wcześniej przygotowanego dla mnie drinka.

- Jak się bawisz?- zapytała mnie siostra, chociaż byłyśmy tu dopiero jakieś pół godziny.

- Narazie na spokojnie - wzruszyłam ramionami.

- Idziemy trochę potańczyć, idziesz z nami?

- Zaraz przyjdę - odparłam, opierając się o skórzany materiał za moimi plecami.

Siostra skinęła głową, a później cała trójka wstała i ruszyła w stronę tańczącego tłumu.

Siedziałam tak w naszym boksie, pijąc powoli swojego mocnego dość drinka, kiedy nagle mój wzrok padł na tej jednej jedynej osobie, która właśnie weszła do klubu.

Miles miał na sobie czarną koszulkę z Adidasa i tego samego koloru spodnie. Jego włosy były lekko roztrzepane i mogłabym przysiąc, że zawiesił na sobie spojrzenie nie jednej dziewczyny.

Nawet nie zauważyłam, kiedy obok mnie usiadł Alex i położył głowę na moim ramieniu.

- Potrzebuję się przytulić - powiedział, a ja przełknęłam ślinę, wypuszczając głośno powietrze i próbując przestać gapić się na Miles'a.

- A ja butelki wódki.

Po tych słowach za jednym razem wypiłam całą zawartość drinka, a później wstałam i ruszyłam do baru, aby zamówić sobie coś mocniejszego.

- Dwa szoty - powiedziałam do wysokiego barmana, który uśmiechnął się do mnie i wystawił przede mną dwa kieliszki, do których od razu nalał wódki.

- Potrzebujesz cytryny do zabicia smaku?- zapytał.

- Nie, dzięki - zaprzeczyłam i od razu opróżniłam oba kieliszki.

Chłopak za ladą spojrzał na mnie z uniesioną brwią i zaśmiał się pod nosem.

- Chyba ktoś Cię nieźle wkurwił. Chyba że świadomie próbujesz spić się w trupa.

- Coś w tym rodzaju - powiedziałam ze śmiechem - Napij się ze mną.

- Jestem w pracy - wzruszył ramionami - ale takiej ładnej pani grzechem byłoby odmówić - puścił mi oczko, a później nalał nam po kieliszku.

- Na zdrowie - powiedziałam, a później stuknęliśmy się szkłem i wypiliśmy szoty.

- Jestem Cody - powiedział nagle.

Uśmiechnęłam się do niego, lekko mrużąc oczy.

- Lindy.

- Więc Lindy.. jesteś stąd? Zwykle kojarzę dziewczyny, które na tutejszych imprezach próbują się upić - zaśmiał się.

- Nie, przyjechałam z Miami do siostry, żeby skończyć tu szkołę - odparłam, a po tych kilku kieliszkach czułam, że rozmawia mi się o wiele prościej.

- Gorąca dziewczyna z Florydy, huh?- zaśmiał się, a ja zaraz za nim i przewróciłam oczami.

- Ta, więc lepiej na mnie uważaj - zażartowałam.

Po chwili jakaś grupka znajomych zaczepiła mojego kompana do rozmów, który zabrał się za przygotowywanie im drinków. Odwróciłam się więc w stronę parkietu, opierając się plecami o ladę za mną. Z daleka widziałam jak Nora pije razem z Loganem, co przypomniało mi o tym, że miałyśmy go upić. Alex siedział i rozmawiał z Tracy, a reszty naszej grupy jakoś nie potrafiłam znaleźć wzrokiem.

I wtedy, kiedy przejeżdżałam wzrokiem po wypełnionym parkiecie - zobaczyłam jego. Stał z drinkiem w dłoni, oparty o słup w sali i patrzył się prosto na mnie.

Momentalnie zrobiłam się lekko niespokojna, ponieważ nawet z tej odległości mogłam poczuć jak jego brązowe, ciemne tęczówki wpatrują się w moje. Przeszywał mnie wzrokiem na wylot, lustrując mnie od góry do dołu i z powrotem. Przełknęłam ślinę, próbując odwrócić wzrok, ale nie potrafiłam, ponieważ na prawdę chciałam wygrać tą nieuzasadnioną walkę na spojrzenia, którą właśnie prowadziliśmy.

W końcu jednak zostałam zmuszona do odwrócenia głowy, ponieważ usłyszałam głos Cody'ego.

- Właściwie to.. zatańczysz?- zapytał, unosząc jedną brew w górę i lekko się uśmiechając.

- Przecież jesteś w pracy - zaśmiałam się.

- Myślę, że kolega może zastąpić mnie na parę minut. Co Ty na to?

Spoglądałam na niego przez moment, zastanawiając się nad jego propozycją, ale w końcu stwierdziłam, że nie mam przecież powodów, aby się nie zgodzić.

- Chodź - powiedziałam tylko, a już po chwili szłam z nim za rękę w stronę parkietu.

Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki, tańcząc bardzo blisko siebie. Cody pachniał bardzo przyjemnie, a jego zielone tęczówki patrzyły głęboko w moje. Wtedy chwycił mnie jedną ręką za talię i przyciągnął do siebie, sprawiając, że położyłam mu dłonie na klatce piersiowej.

Cody był przystojny i polubiłam go przez te paręnaście minut rozmowy, jednak wciąż miałam wrażenie, że ktoś bez ustanku się na mnie patrzy, a ja wiedziałam kto to, ponieważ kątem oka tak na prawdę też go obserwowałam.

* Miles *

Stałem właśnie z szklanką whisky, opierając się o murek i obserwując tańczący tłum nastolatków, którzy jutro nie będą pewnie pamiętać połowy imprezy.

Sam zastanawiałem się nad tym, żeby nie spić się i po prostu nie dać się ponieść emocjom jak zwykle robiłem. Pewnie wyrwałbym jakąś panienkę lub dwie i skończyłbym z nimi w prywatnej loży, obściskując się i pijąc dużo alkoholu.

I na prawdę miałem już w planach szukać sobie odpowiedniej ofiary, ale wtedy moim oczom ukazała się ona. Stała przy barze bokiem do mnie i rozmawiała z barmanem, którego nie wiedząc czemu, ale skądś kojarzyłem. Wyglądała nieziemsko w tej dwuczęściowej sukience i z kręconymi włosami. Kurwa, nie podobało mi się to, że ona tak bardzo mi się podobała.

Wtedy odwróciła się i oparła o ladę barową, przyglądając się tłumowi. Następnie jej wzrok padł na mnie i wiedziałem, że jestem udupiony.

Atmosfera w ułamku sekundy zgęstniała i poczułem, że robi mi się duszno. Patrzyliśmy sobie w oczy i na prawdę miałem ochotę tam podejść i ją stąd zabrać, ale wtedy się odwróciła i ponownie zaczęła rozmawiać z chłopakiem zza lady. Obserwowałem jak chwyta ją za rękę i prowadzi w stronę parkietu, a już po chwili zaczęli ze sobą tańczyć.

Nieświadomie zacisnąłem szczękę, kiedy chwycił ją za biodro i pociągnął do siebie, sprawiając, że przestrzeń między nimi jeszcze bardziej się zmniejszyła. Miałem ochotę podejść tam i go od niej odciągnąć, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić.

Wkurwiało mnie to, że nie mogę jej mieć i wmawiałem sobie, że to właśnie z tego powodu tak bardzo rusza mnie to, co widzę. Przecież jest dziewczyną jedną z wielu.

Otrząsnąłem się po chwili, wypijając za jednym razem całego drinka, a później poszedłem odstawić szklankę do baru i ruszyłem w tłum, szukając odpowiedniej dziewczyny na dzisiejszą noc.

* Lindy *

Po paru godzinach a przemiennego picia oraz tańczenia z całą resztą, w końcu mogłam stwierdzić, że jestem pijana.

Cody wrócił za bar, mówiąc mi, że pewnie jeszcze się spotkamy. Nawet nie przejmowałam się tym, że nie zapytał mnie o numer telefonu, bo tak na prawdę wcale tego nie chciałam. Nie chciałam się wiązać, umawiać. Chciałam tylko dobrze się bawić i przeżyć ten rok bezboleśnie.

Usiadłam na naszej loży, wracając razem z Norą z parkietu. Alex i Logan leżeli obok siebie na skórzanej kanapie. Odlecieli już kilka minut temu, bo razem z Norą ciągle dolewałyśmy im alkoholu. Niestety nasz plan nie powiódł się tak, jak myślałyśmy, jednak nie było to do końca na marne, patrząc na to, jak się ze sobą bawili.

- Zaraz będą fajerwerki, idziecie?- usłyszałam nagle głos Hayden'a, który stanął nad nami razem z moją siostrą u swojego boku.

- Tego nie można przegapić - powiedziała Nora, wstając.

- Która godzina?- odezwałam się.

- Po pierwszej.

- Zostawimy ich tak tutaj?- zapytałam, wskazując na chłopaków obok - Alex będzie rozpaczał jak nie zobaczy fajerwerków - zaśmiałam się.

- Myślę, że teraz jest mu lepiej - mrugnęła do mnie Nora, a później w końcu ruszyliśmy na zewnątrz na pokaz.

Po drodze do wyjścia przed oczami mignęła mi znana sylwetka. Zmrużyłam oczy, próbując skupić wzrok i zobaczyłam jak Miles wychodzi z klubu, obejmując ramieniem jakąś dziewczynę. Dlaczego mnie to nie dziwi?

Wyszliśmy z lokalu i odnaleźliśmy się z Tracy, która rozmawiała właśnie z Ryan'em - chłopakiem, którego poznałam na domówce u Miles'a. Miles za to stał kilka metrów dalej, ciągle obejmując szatynkę. Przewróciłam oczami na ten widok, a po kilku sekundach na niebie rozprzestrzeniły się pierwsze barwy fajerwerków.

- Szczęśliwego nowego roku, kochani - zażartował Hayden, a my parsknęliśmy śmiechem.

- Chyba szkolnego - powiedziała Nora.

- Komu się zaczyna, temu się zaczyna - odparł, pokazując siostrze język, a ona wystawiła w jego stronę środkowy palec.

Przez następne kilka minut staliśmy, patrząc na niebo. Cieszyłam się, że udało mi się tutaj zadomowić i na prawdę polubiłam tych ludzi. Miałam nadzieję, że już tak pozostanie.

Kątem oka dostrzegłam jak dziewczyna, którą obejmował Miles, rzuca mu ręce na szyję i zaczyna go całować. Ledwo powstrzymałam się od wywrócenia oczami, a wtedy poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Odwróciłam się w stronę Nory i wysłałam jej pytające spojrzenie.

- Odpuść - wyszeptała.

Ja tylko wzruszyłam ramionami, robiąc minę, która mówiła, że nie wiem o co jej chodzi, po czym wzięłam łyk drinka, którego trzymałam w dłoni i wróciłam do oglądania fajerwerków.

__________________

Dla tych którzy czytali moje dwie poprzednie książki - zauważyliście w tym rozdziale kogoś znajomego? 😂
Tak po prostu miałam ochotę wpleść ich w to story, ale nie będzie to miało nic wspólnego z poprzednimi opowiadaniami :)

Wiem, że chcieliście żeby zdarzyło się coś między Lindy i Miles'em, ale spokojnie, przyjdzie na to czas 😂

Cieszę się, że w miarę wróciła mi wena i mam nadzieję, że będę zaskakiwać was swoimi nowymi pomysłami, buziaki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro