36: Jestem w niebie, kiedy na ciebie patrzę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Po powrocie marzyłam tylko o tym, żeby rok szkolny dobiegł już końca. Chociaż szczerze mówiąc nie zostało wcale tak wiele, bo dwa miesiące.

Pod koniec maja miał odbyć się bal, a ja dalej nie miałam sukienki. Nora przekonywała mnie, żebyśmy poszły razem na zakupy, mimo, że ona miała już dla siebie ubranie. Jednak Miles uprzedził ją w dniu, kiedy faktycznie miałyśmy się wybrać do galerii handlowej.

Wróciłam właśnie ze szkoły w czwartkowe popołudnie, parkując na podjeździe. Wysiadłam z Harolda i zatrzasnęłam drzwiczki, a kiedy się odwróciłam, widziałam jak Miles przebiega na drugą stronę ulicy, żeby po chwili stanąć tuż obok mnie.

- Hej, nieznajomy - zaśmiałam się.

- Czy nieznajomy zrobiłby to?- zapytał, a później objął mnie w pasie i złożył na moich ustach kroki pocałunek.

- Mhm - wymruczałam - Co cię do mnie sprowadza?

- Pamiętasz, jak oferowałem ci swoją pomoc przy wyborze sukienki na bal?- wyszczerzył się.

- Hmm.. coś wspomniałeś - udawałam, że się zastanawiam - Ale nic z tego, wybieram się z Norą.

Miles spojrzał na mnie ze zmarszczonym nosem i pokręcił głową.

- Nie ma mowy. Byłem pierwszy - prychnął.

- Miles, nie obraź się, ale to są babskie sprawy - zaśmiałam się, kierując się do domu.

- Uważasz, że będę złym doradcą?- uniósł jedną brew, wchodząc za mną do mieszkania i zamykając drzwi.

- Może odrobinę. Bałabym się, że wybierzesz mi coś.. krótkiego i z mega dekoltem - zaśmiałam się.

- Nie prawda. Jak dla mnie, mogłabyś iść nawet w golfie - powiedział, przyciągając mnie do siebie - No dawaj, nie daj się prosić - zaczął całować mnie po szyi.

Zaczęłam się śmiać przez lekki łaskotki, aż w końcu odepchnęłam go i się zgodziłam.

- Dobra, już dobra. Ale stawiasz lody - posłałam mu oczko.

Nie chcę wiedzieć o czym właśnie pomyślał Miles, ponieważ posłał mi łobuzerski uśmiech i oblizał swoją dolną wargę. Wyciągnęłam więc telefon z kieszeni i wysłałam Norze wiadomość.

Ja: Awaria, zostałam zmuszona na zakupy z Miles'em

Nora: Pff, jak mogłaś. W każdym bądź razie, wyślij mi co wybrałaś.

- Więc..- zaczął brunet - Możemy jechać?

Zaśmiałam się, kręcąc głową i weszłam do kuchni, otwierając lodówkę.

- Ale najpierw zjem.

*

- Jak długo można zastanawiać się nad wyborem butów?- marudził Miles, kiedy byliśmy właśnie w sklepie obuwniczym i wybierałam szpilki na bal.

W zasadzie powinnam najpierw wybrać sukienkę, ale i tak wiedziałam, że czarne buty, które właśnie mierzyłam, będą pasować do każdej kreacji.

- Przypominam, że sam chciałeś iść ze mną na te zakupy - powiedziałam w stronę bruneta, który siedział na małej pufie.

Po moich słowach wydał z siebie odgłos płaczu i zakrył twarz dłońmi.

- Tak, ale miałem pomóc wybrać ci sukienkę, a nie buty - wywrócił oczami, a ja zaraz za nim.

- A czego się spodziewałeś? Bal to nie tylko sukienka.. to też szpilki, torebka, biżuteria..

- I zamierzasz wybierać jeszcze torebkę?- zapytał, a ja zaśmiałam się na widok jego przerażonej miny.

- Masz szczęście, że mam już resztę dodatków - posłałam mu oczko, odkładając szpilki do pudełka - Biorę te.

- Alleluja!- Miles wstał i od razu ruszył do kasy, nawet na mnie nie czekając.

Zaśmiałam się i pokręciłam głową, a potem ruszyłam za nim i zapaliłam za buty.

Miles w końcu doczekał się wyboru kreacji, ponieważ następny sklep, który odwiedziliśmy był właśnie z sukienkami wieczorowymi. Szczerze mówiąc nie wiedziałam na czym zatrzymać swój wzrok, ponieważ było tu miliony pięknych sukni. Jednym słowem - raj.

- I jak ja mam niby wybrać jedną?

Miles zaśmiał się i zaczął rozglądać się po sukienkach w kolorze czerwonym - czyli typowe dla każdego faceta. Poważnie - jak zdobyć serce mężczyzny? Ubierz dla niego czerwoną sukienkę!

- Ta?- usłyszałam jego głos, po czym ujrzałam kieckę, którą trzymał w ręce i.. no nie, po prostu nie.

Posłałam mu karcące spojrzenie, ponieważ przypuszczałam, że wybierze coś w stylu krótkiej, zdzirowatej sukienki.

- Tylko żartowałem - zaśmiał się i od razu odłożył ubranie.

Później ja wybrałam dwie sukienki, które nawet mi się podobały, a Miles wybrał mi trzy i kazał iść do przymierzalni. Powiesił mi ubrania do środka, po czym oddalił się i usiadł przed pomieszczeniem, opierając głowę o rękę.

Zasunęłam zasłony, a później przyjrzałam się pierwszej sukience, którą wybrałam. Była czerwona i miała długie rękawki z koronki. Zdjęłam z siebie ciuchy i przeciągnęłam ją sobie przez głowę, a potem zapięłam zamek, który był z boku. Przejrzałam się w lustrze i przechyliłam głowę. Wyglądałam dobrze, ale chyba nie było to spełnienie marzeń.

Wychyliłam głowę zza zasłony, a potem odsunęłam ją i pokazałam się Miles'owi, posyłając mu pytające spojrzenie.

Jego oczy zabłyszczały i uśmiechnął się szeroko, ale pokazał mi gestem dłoni, że sukienka jest średnia.

- Tak też myślałam - zaśmiałam się.

Wróciłam do przymierzalni i przebrałam się w kolejną, tym razem w kolorze pudrowego różu, a potem ponownie wyszłam do bruneta.

- I co sądzisz?- zapytałam, obracając się wokół własnej osi.

- Wyglądasz.. słodko - cmoknął w powietrzu, łapiąc mnie za rękę i przyciągając do siebie tak, że prawie upadłam na jego kolana.

- Przestań - skarciłam go wzrokiem.

- Naprawdę wyglądasz uroczo - zaśmiał się.

- Czyli nie wystarczająco jak na bal - mrugnęłam i w podskokach wróciłam do przymierzalni.

Spojrzałam na sukienki, które wybrał mi Miles i odgórnie wykluczyłam tą fioletową, ponieważ nie był to mój kolor. Następnie ubrałam srebrną, którą od razu zdjęłam, nawet nie pokazując się chłopakowi, ponieważ była okropnie wycięta i wyglądałam w niej jak kluska.

Ostatnia sukienka, jaką zobaczyłam powaliła mnie na łopatki. Była długa, czarna z wyciętymi plecami, cała pokryta lekkim brokatem. Miała również wycięcie na nogę, więc była po prostu cudowna. Ubierałam ją z nadzieją, że będzie mi pasować, a kiedy spojrzałam już gotowa w lustro, zaniemówiłam. To było to.

Uśmiechnęłam się zadowolona, ubrałam na nogi wcześniej kupione buty i odchyliłam lekko zasłonę, a potem przywołałam bruneta gestem ręki. Chłopak wstał, a ja odsłoniłam ciemny materiał na bok.

Miles momentalnie zatrzymał się w połowie kroku. Jego oczy prawie wyszły z orbit, kiedy mnie zobaczył, a jego szczękę można było zbierać z podłogi.

Pomrugał kilka razy, lustrując mnie od góry do dołu, a potem wypuścił ze świstem powietrze i przejechał ręka po włosach.

- O. Żesz. Kurwa.

Najwidoczniej tylko na tyle było go stać, zanim nie wparował mi do przymierzalni i nie zaczął mnie namiętnie całować. Przygwoździł mnie lekko do drewnianej ściany, a swoje dłonie położył na moich biodrach.

- Więc ci się podoba?- zapytałam cicho, kiedy na moment oderwał swoje usta od moich.

- Kochanie, jestem w niebie, kiedy na ciebie patrzę - wymruczał mi do ucha, a ja przygryzłam swoją dolną wargę i cicho się zaśmiałam.

- Bardziej zakładałabym, że w piekle.

- Możliwe, ponieważ moje myśli są teraz naprawdę grzeszne - oblizał swoje wargi i znów mnie pocałował.

Całowaliśmy się przez moment, jednak po chwili byłam zmuszona go lekko od siebie odepchnąć, ponieważ nie chciałam pognieść ten zniewalającej z nóg sukienki.

- Okej, lowelasie - poklepałam go po klatce piersiowej - a teraz wypad stąd.

Miles zrobił smutną minkę i spojrzał na mnie maślanymi oczami.

- Przecież widziałem cię już w bieliźnie.

Posłałam mu znaczące spojrzenie, a później przewróciłam oczami.

- Ale nie zdejmiesz ze mnie tej sukienki..- powiedziałam zakładając ręce - .. jeszcze - posłałam mu oczko.

Wtedy brunet jakby zakrztusiłam się powietrzem, na co się zaśmiałam i w końcu wykopałam go z przymierzalni.

Później przebrałam się i poszłam do kasy, żeby zapłacić. Cena była lekko przerażająca, ale było warto. W końcu to jedyna taka noc w życiu.

Po wyjściu z galerii w końcu skierowaliśmy się do budki z lodami, gdzie Miles postawił mi dwie gałki lodów. Oczywiście wybrałam arbuzowe i o smaku słonego karmelu - cudo.

Następnie usiedliśmy na ławce w parku, pod kwitnącą na różowo wiśnią, gdzie naprawdę ładnie pachniało i mogłabym siedzieć tutaj bez końca.

- Daj liznąć - powiedział, spoglądając na moje lody - Też ci dam - mrugnął, a ja przewróciłam oczami.

- Nie chcę. Mogłeś wybrać sobie bardziej ciekawe smaki.

- Sugerujesz mi coś?- uniósł jedną brew.

- Tak, że jesteś nudziarzem. Kto wybiera waniliowe?

- Że jestem kim?- powtórzył, mrużąc oczy.

- Słyszałeś - posłałam mu sarkastyczny uśmieszek i polizałam swoje lody, patrząc mu w oczy, przez co widziałam jak jego mina diametralnie się zmienia.

- Tak?- zapytał pewnie, przysuwając się i pochylając w moją stronę.

- Czy nudziarz zrobiłby tak?- zapytał, kładąc swoją dłoń na moje udo i pocierając ją w górę.

- Możliwe - droczyłam się z nim.

- Hmm, a czy nudziarz powiedziałby ci, że cholernie pragnie cię teraz rozebrać i rzucić na łóżko?- wychrypiał mi do ucha, a po moim ciele przeszły niechciane dreszcze.

- Nie wiem, nie wiem..- dalej kręciłam.

Wtedy Miles zmrużył oczy i powiedział:

- Ale nudziarz na pewno nie zrobiłby tego..- po tych słowach pochylił się i wręcz ugryzł kawałek moich lodów.

Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową z niedowierzania, a potem klepnęłam go w ramię.

- Jesteś niemożliwy - zaśmiałam się, a Miles wysłał mi najbardziej uroczy uśmiech, jaki kiedykolwiek u niego zobaczyłam.

I musiałam przyznać, że naprawdę spędziłam z nim wspaniały dzień i było mi aż szkoda, kiedy musieliśmy wrócić do domu.

Późnym wieczorem, kiedy weszłam do pokoju po kąpieli, zasłoniłam rolety, wcześniej sprawdzając czy nie pali się światło w jego pokoju. Cóż, nie paliło, więc pewnie albo już spał, albo oglądał telewizję w salonie.

Westchnęłam, uchyliłam okno, ponieważ było mi mega ciepło i położyłam się w łóżku, biorąc książkę z półki i zaczynajac czytać.

Tak naprawdę nie wiem kiedy zasnęłam, ale kiedy się przebudziłam poczułam niebywały chłód. Westchnęłam i odłożyłam książkę, która leżała gdzieś obok, a potem wstałam, żeby zamknąć okno. Ku mojemu zdziwieniu było otwarte na oścież, kiedy tak naprawdę dobrze pamiętałam, że zrobiłam je tylko na uchył.

Zmrużyłam oczy ze zdezorientowania i wychyliłam głowę na zewnątrz, ale światła w pokoju Milesa dalej były zgaszone. Wzruszyłam ramionami i zamknęłam okno, a potem wróciłam do łóżka i chwyciłam za telefon, żeby nastawić sobie budzik. Zanim jednak to zrobiłam, dostałam wiadomość.

Miles: Dobranoc, złotko.

Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym odpisałam mu 'dobranoc'. Włączyłam budzik i odłożyłam telefon na szafkę, potem przewróciłam się na drugi bok i pogrążyłam się w głębokim śnie.

______________________

Hejka, kochani! Rozdział minimalnie krótszy, ale istotny, nawet jeśli nie zdajecie sobie jeszcze z tego sprawy, ale nic wam nie zdradzę, więc czekajcie na kolejne!

A w mediach sukienka Lindy 😈

Staram się pisać, ale mam niestety mało czasu. Buziaki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro