Rozdział 18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czas coraz szybciej płynął,a Mina po pewnym czasie..dowiedziała się,że to ja jestem tą dziewczyną i zaczęła oczerniać mnie publicznie oraz wymyślać różne kłamstwa. Media oczywiście wszystko to chwytały. Starałam się unikać wszystkich mediów oraz ukazywania się wraz z Peterem na skoczni,gdzie tylko grasowali wszyscy dziennikarze.Jedyne co mnie dziwiło,że Prevc wcale nie reagował. Tak jakby miał to totalnie gdzieś,że coś o mnie takiego mówią...
Aktualnie znajdujemy się na lotnisku i stoję przytulona do Petera. Nadszedł czas na długą rozłąkę. To właśnie dziś kadra Słoweńska miała wyjechać na Letnie Grand Prix w skokach. Było mi trochę przykro,że nie mogłam wylecieć z nimi,ale siła rzeczy wyższych.
Widziałam,gdzieś kątem oka wzrok Semenica na moją osobę oraz to,że cały czas trzymał jakąś kopertę w dłoni,a na niej widniało moje imię. Na całe szczęście trzymał się z dala.

-Dobra Panowie,żegnamy się i idziemy na odprawę-trener skierował słowa do swoich podopiecznych i ruszył w stronę bramek.

Spojrzałam ze smutkiem w oczach na swojego chłopaka,a on złapał mnie za policzki i pocałował namiętnie.

-Kocham Cię mała-wyszeptał w moje usta-Zobaczymy się za dwa tygodnie.
Złożył buziaka na moim czole i odsunął się,po czym skierował w stronę trenera.

Wiedział,że lepiej abym nic nie mówiła,gdyż skończyłoby jeszcze większym płaczem...

-Trzymaj się siostra. Napiszę jak będziemy już w Wiśle-powiedział tuląc mnie do siebie. Co od razu odwzajemniłam.

Gdy pożegnałam się już z wszystkimi skierowałam się w stronę wyjścia,ale po chwili poczułam mocny uścisk na nadgarstku. Odwróciłam głowę i zauważyłam Anze,który wpatrywał się we mnie z nadzieją. 

-Nina.. proszę Cię wysłuchaj mnie-poprosił,a ja spojrzałam się na niego zdziwiona.

-Coś się stało?-spytałam i zrobiłam krok w tył. Chłopak nadal trzymał mnie za nadgarstek,ale jego uchwyt się rozluźnił. 

-Przeczytaj to jak będziesz w domu-podał mi białą dość sporych rozmiarów kopertę,a ja niepewnie ją przyjęłam-Chcę Cię przeprosić także..za wszystko-wyszeptał i spojrzał w moje oczy. 

Nie wiem dlaczego,ale moje serce zabiło dziwnie szybko,a nie powinno to się nigdy zdarzyć.

-Muszę iść-wyszarpałam swoją dłoń z jego uścisku i wybiegłam z lotniska. Droga do auta naszego ojca minęła mi bardzo szybko. Byłam kompletnie przerażona tym co się stało na lotnisku. Przecież to nie powinno mieć miejsca..kocham Petera,nie Anze.  Nim się obejrzałam..już znajdowałam się w domu. Szybko wbiegłam do mieszkania i rozebrałam się,po czym skierowałam do swojego pokoju. Na całe szczęście rodziców nie było w domu.

Kiedy wreszcie usiadłam na  łóżku chwyciłam rzecz,którą dostałam od swojego byłego i otworzyłam. Znalazłam w nim list,zdjęcia oraz jeszcze jedną rzecz...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka wszystkim <3 witam was w nowym rozdziale ^^ mam nadzieję,że wam się spodobał :P

~Ola <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro