0,5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez kolejne kilka dni chodziłam do parku, rano około godziny 8 oraz wieczorem około godziny 20.
Biegałam w tą i z powrotem, próbowałam wspinać sie na drzewa, a nawet wchodziłam na plac zabaw i ćwiczyłam na tamtych drabinkach.
Byłam mega przemęczona tym całym wysiłkiem, ale jakoś musiałam sie przygotować.
Dzisiaj jest ten dzień, kiedy mam iść do pracy, czuję się świetnie, zjadłam pożywne śniadanie składające się z trzech połówek bułek posmarowane serkiem wiejskim oraz mała sałatka z świeżych warzyw. Czułam się pełna, na szczęście za nim tam dotrę wszystko ze mnei zejdzie. Dzisiaj wyjechałam nieco szybciej, abym się nie spóźniła. Każdy z mojego rocznika już normalnie pracuje, ja jestem na tyle, będę musiała sie nieźle napracować, aby ich dogonić.

Podjeżdżając pod posterunek zauważyłam Liam'a siedzącego na murku koło parkingu. Zaparkowałam obok niego i szybko wysiadłam.

-Hej Liam-przywitałam się z chłopakiem i zaczęłam rozglądać w poszukiwania Felix'a

-Cześć blondyna-uśmiechął się i wstał prostując kości. Podał mi rękę, którą chętnie uścisnęłam.
-Już wróciłaś? Szybko

-Szybko? Czułam się jakby minęły wieki. Codziennie tylko czekałam, aż poczuję sie na tyle dobrze, żebym wróciła. Zastanawiam sie...gdzie jest Felix?

-U...weterynarza. Ma coś z łapą. Na ostatnim patrolu byliśmy w opuszczonym domu, gdzie było mnóstwo szkła, wdało się zakażenie w poduszki.

-Kurcze, szkoda. Mam nadzieję, że szybko wróci do pracy.

-Tak jak ty? Też mam nadzieje. Lepiej już leć do biura. Szefowa cie oczekuje od kilku dni.

-Umm...okej- opuściłam parking i weszłam do ciepłego budynku. Sekretarka przywitała mnie ciepłym uśmiechem i podała mi jakieś papiery.

-Pani Stone już na panią czeka.

-Dobrze, dziękuję -schowałam papiery do plecaka i poszłam do gabinetu szefowej. Głośno zapukała i weszłam do środka. Pomieszczenie było ładnie urządzone, na ścianach wisiały jakieś dyplomy bodajże. Pani Stone siedziała na swoim obrotowym krześle i patrzała na jakieś papiery. Lekko odchrząknęłam chcąc aby na mnie spojrzała.

-Dzień dobry, byłam oczekiwana...

-Tak. Powiedz mi, jak sie czujesz?

-Dobrze

-Jesteś zdolna do zdania testu?

-W sensie przeszkód? Tak, raczej jestem-uśmiechnęłam się poprawiając plecak na plecach

-Doskonale, już wysyłam po ciebie Harry'ego. -nacisnęła na jakiś mały guziczek i zaczęła rozmawiać z sekretarką Olivią bodajże o Harry'm. Szefowa jednym gestem ręki rozkazała mi opuścić pomieszczenie. Usiadłam na krześle w korytarzu i obserwowałam jak moi rówieśnicy są już pochłonięci wichrem obowiązków policjanta.
Tu jakiś kot na drzewie, tu głośna muzyka, wypadek samochodowy, przemoc a nawet najzwyklejsze wezwanie do parku, bo jakiś pan postanowił sobie wypić alkohol w miejscu publicznym.

Pani Olivia podeszła do mnie i poinformowała, iż pan Harry Styles oczekuje mnie na zewnątrz. Po raz kolejny poszłam na czyjeś wezwanie, ta praca powoduje, że czuję się jak kukiełka, ale co ja tam wiem, wszedzie chyba tak jest...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro