"Już rozumiem..." 🇧🇷x🇦🇷 [2 część]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwsza część u OliOlcia,
polecam do niej zajrzeć,
bo jest naprawdę utalentowana
+Dowiesz się u niej co się stało wcześniej

Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Argentyna, jej droga przyjaciółka. Stała tutaj, przed nią i się do niej uśmiechała. Łzy poleciały po policzkach Brazylii. Nie były to, tak jak kilka godzin temu na pogrzebie, łzy smutku, ale szczęścia, prawdziwego szczęścia. Szczęścia, jakiego nie czuła od dawna.

-Puścisz już moją rękę?- Arge po kilku minutach przerwała ciszę. Stały tak już trochę i było to trochę dziwne. Stały w końcu nad martwym ciałem.

-Nie...- Zielonooka ciągle stała w miejscu. Zacianęła swoją rękę mocniej na ręku niższej dziewczyny.

-Po prostu chodź tu i się przytul!- wyrwała swoją rękę z uścisku i rozłożyła ręce do przytulenia się. Wyższa skorzystała z tego "zaproszenia" i rzuciła się na Argentynę. Rozpłakała się jeszcze bardziej- Ciii... Ciii... Już, już spokojnie. Jest dobrze, jestem tu przy tobie. Słyszysz? Jestem tutaj- niższa zaczęła głaskać Brazylię po plecach.

Myśli Argentyny były skupione na tym, aby nie pocałowała wyższej i nie powiedzieła "kocham cię". Na pewno zrujnowałoby to, tę chwilę. Na biegu musiała wymyśleć coś, czym by się zajęły.

-Chcesz zobaczyć jak to jest być duchem?- Argentyna podniosła głowę Brazylii i popatrzyła się w jej oczy. Piękne, zielone, a wręcz szmaragdowe oczy.

-Jasne- odpowiedziała wyższa i uśmiechnęła się.

***

-Idotko! Puść mnie!- Argentyna siedziała pod wiśnią i wpatrywała się w RONa i IR. Były wrogami tyle lat, a teraz, po śmierci, dogadują się lepiej niż wiele par czy rodzeństw. Imperium trzymała nad ziemią Rzeczpospolitą, która rzucała się na wszystkie strony, próbując uciec z uścisku.

-Ładnie wyglądają, co nie?- spytała Brazylia, która dosiadła się do swojej przyjaciółki. Miała na sobie krótkie spodenki i prześwitującą bluzkę na ramiączka. Włosy dziewczyny spięte były w kucyk, który kołysał się na wiaterku. Argentyna zarumieniła się kiedy zobaczyła wyższą, ale starała się tego nie pokazać. Nie dziwi się, że sporo duchów na nią leci.

-Bardzo- odparła Argentyna i westchnęła- chciałabym kiedyś mieć taką osobę, którą będę kochać, a ona to odwzajemni...- po chwili dodała- Ale pewnie nie doczekam takiej chwili. Nie mam szczęścia do miłości

Brazylia w odpowiedzi tylko kiwnęła głową. Nie miała zamiaru pocieszać niższej, bo wiedziała, że by to tylko pogorszyło sprawę. Argentyna miała swój tok myślenia i nic tego nie zmieni. Nagle do głowy niższej dziewczyny wpadło pewne pytanie: 'Czemu Brazylia zabiła się po moim samobójstwie?' Postanowiła spytać się o to teraz.

-Brazylia?- zaczęła niepewnie

-Tak?- zielonowłosa nie musiała odwracać głowy w stronę Argentyny, bo cały czas się na nią patrzyła. Zastanawiała się, czemu nigdy nie zauważyła jak jej przyjaciółka jest piękna. Miała piękne złote oczy i jasnoniebieskie włosy. Zawsze kiedy łapała z kimś kontakt wzrokowy, osoba ta, mogłaby pomyśleć, że patrzy na anioła. Proporcie ciała Argentyny były wręcz idealne - długie ręce i nogi, delikatne wcięcie w talii, a do tego, nigdy się nie garbiła, przez co wyglądała na wyższą niż naprawdę była.

-Czemu wbiłaś sobie ten nóż w serce?- Argentyna ciągle patrzyła się przed siebie i nie spoglądała na Brazylię- Mogłaś jeszcze tyle przeżyć. Odnaleźć miłość swojego życia, założyć rodzinę, mieć masę przyjaciół, osiągnąć karierę- dziewczyna położyła się na trawie- A ty to przepaściłaś. Czemu?

Brazylia nie wiedziała co odpowiedzieć. Szczerze, nigdy się nad tym nie zastanawiała. Wtedy, na wiśni, działał pod wpływem emocji. Słyszała jednak głos z tyłu głowy, mówiący jej, że robi to, co trzeba. Podrapała się po głowie.

-Ja... Nie wiem... Po prostu czułam, że bez ciebie nic nie będzie takie same... Że świat bez ciebie nie będzie już taki kolorowy. Zawsze to ty, dodawałaś mi otuchy, to ty mnie pocieszałaś w trudnych chwilach. A ja...? Ja nic dla ciebie nie zrobiłam!- ton głosu Brazylii natychmiastowo się zmienił- Nie potrafiłam nawet ochronić ciebie przed wyzwiskami ze strony innych! A zwłaszcza tej idiotki!- Na samą myśl o USA, Brazylia miała ochotę ją rozszarpać- Ta pie****** s*** doprowadziła do twojej śmierci!

-Nie... To nie jest jej wina...- Argentyna zaczęła myśleć inaczej niż wcześniej

-Jak to nie jej!?- Brazylia oburzyła się

-Znaczy...- niebieskowłosa usiadła po turecku na ziemii- No, niby jej, ale przecież to nie jej wina, że po swojej mamie, odziedziczyła bycie zazdrośnicą z miłości

-Co? O czym ty teraz mówisz?- Brazylia nie za bardzo rozumiała co jej przyjaciółka ma na myśli

-Nie zorientowałaś się?- Argentyna była strasznie zdziwiona- Przecież ona się w tobie podkochiwała! Od, chyba nawet, piątej klasy podstawówki! Serio tego nie zauważyłaś...? Wracając. Była zazdrosna, że to ja tyle z tobą spędzam czasu, a nie ona. Proste- dziewczyna mówiła to tak, jakby to było coś kompletnie normalnego. W środku jednak, miała straszny chaos myśli, uczuć i emocji.

-Oh...- Brazylia była strasznie zszokowana, nie wiedziała co myśleć, ani tym bardziej co powiedzieć- Ale i tak, to ona doprowadziła do twojej śmierci!- pozostała przy swoim początkowym zdaniu, nie zmieni go, a bynajmniej nie zamierza.

Argentyna zachichotała. Zwróciło to uwagę Braz, która, jak zahipnotyzowana, zaczęła patrzeć na swoją przyjaciółkę. Była w takim transie, że złotooka zorientowała się, że coś jest nie tak. Kiedy wyższa dziewczyna wróciła na Ziemię, wiedziała już.

-No tak... Rozumiem już...- Argentyna była zdezorietowana, ale to nie przeszkadzało Brazylii, żeby się przybliżyć do niej. Kiedy była już bardzo blisko drugiej dziewczyny, zaczęła bawić się jej włosami. Arge porządnie zarumieniła się, ale nic nie robiła.

-C-co rozumiesz?- odwróciła swój wzrok tak, aby nie mogła patrzeć się na Brazylię. Tamta jednak, zmusiła niższą do patrzenia się na nią.

-Rozumiem czemu się zabiłam...- zaczęła jeździć dłonią po podbródku Argentyny, ona natomiast, jeszcze bardziej się zarumieniła. Brazylia uśmiechnęła się lekko. Bawiło ją to, jak niższa reaguje na takie "pieszczoty". Ale nie może pozwolić na to, aby ktoś inny tak robił. Przewróciła Argentynę na plecy i zawisła nad nią.

-B-b-brazylia... Co ty wyprawiasz...?- próbowała zasłonić twarz rękoma, ale nie udało jej się. Brazylia trzymała jej ręce nad głową dłogowłosej, a była na tyle silna, że Argentyna nie miała z nią żadnych szans, zwłaszcza w takiej pozycji w jakiej były.

-Coś, co powinnam zrobić już dawno- skorzystała ze swoich duchowych zdolności i utworzyła wokół nich specjalną bańkę, przez którą nikt ich nie słyszał, ani nie widział. Zniżyła się, a po dosłownie dwóch sekundach, wbiła się w usta Argentyny. Niższa nie protestowała, przecież marzyła o tym. Zaczęła odwzajemniać pocałunek. Brazylia kiedy to poczuła, poluzowała uścisk na dłoniach Argentyny, a ta to tylko wykorzystała. Wyrwała swoje ręce i złapała wyższą dziewczynę za głowę, nie pozwalając jej, oderwać swoich ust od ust niebieskowłosej. Jako duchy nie potrzebowały powietrza. Przerwały pocałunek dopiero wtedy, kiedy dziewczyny zaczęła łechotać trawa. Odsunęły się od siebie, wyższa "poprawiła" trawę i spojrzała się na jej, siedącą już, kochankę, bo raczej nie przyjaciółkę.

-How you're so f*cking cute...?...- spytała się bardziej siebie, niż Argentyny. Ta, wystawiła jej język, a po chwili odpowiedziała.

-Dlatego... Że-

-Dobra, dobra, wiem co masz na myśli- przerwała tłumaczenie Argentynki- A teraz choć bliżej i daj mi całusa- Brazylia zrobiła minę obrażonej sześciolatki, przez co Argentyna musiała dać jej to, czego chciała.

-H-hej...! Przestań!- Argentyna zażądała po tym, jak w trakcie pocałunku, Brazylia zaczęła jeździć swoimi rękoma po brzuchu i plecach niższej.

-Dlaczego?- spytała i położyła swoją głowę na ramieniu Argentyny, wyjmując swoje ręce spod bluzki dziewczyny- Przecież podoba ci się.

-Ale i tak!... Nie rób tego...- nie kłamała, podobał jej się dotyk Brazylii na jej ciele. Ale nie mogły. Były przyjaciółkami, nawet nie były parą.

-Meh...- Brazylia była zawiedziona- Przyznałaś jednak, że ci się podobało- Argentyna jeszcze bardziej się zarumieniła.

-Cicho bądź!...

-Skoro królewna sobie tego życzy. Więc, czy ty królewno Argentyno, dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?

-Co mi dasz w zamian? A co jak powiem "nie"?- powiedziałaby tak, ale chciała trochę pobawić się z oczekującą na odpowiedź, Brazylią.

-Więc tak się bawimy... Heh... A więc... Jeżeli powiesz "tak", spełnisz moje marzenie o byciu z kimś, kogo kocham. Natomiast, jeżeli powiesz "nie"...- zrobiła malinkę na szyi Argentyny, która zapiszczała- To wtedy, będę robiła tak tobie codziennie, a po za tym... Nie odpowiesz mi przecząco.

-Przegryzłaś mnie... W przenośni i dosłownie- odezwała się Arge- Teraz mnie szyja boli, dzięki ci wielkie!- Brazylia tylko przewróciła oczami i podniosła swoją głowę. Patrzyła się na Argentynę z nadzieją w oczach, ciągle czekała na odpowiedź.

-No, tak, idiotko! Myślisz, że każdego całuję tak namiętnie?! Że wogóle chodzę sobie po świecie i wszystkich co popadnie całuję?! No nie!- Brazylii spadł kamień z serca, zaśmiała się jednak, kiedy Argentyna zaczęła mówić o głupocie wyższej dziewczyny. Arge po chwli dodała cicho- ...Całuję tylko osoby, które kocham od dobrych kilku lat...

-Co powiedziałaś? Nie słyszałam!- Brazylia nadstawiła ucho udając, że nic nie słyszała. Słyszała jednak całe zdanie, dzięki któremu wszystkie jej organy wewnętrzne tańczyły z radości.

-No kocham cię od dobrych kilku lat!- Brazylia usadowiła różową Argentynę na swoich kolanach, a sama oparła się o drzewo. Wyższa zaczęła masować swoją dziewczynę, a potem pocałowała ją w czubek głowy.

-Ja ciebie też...

Od tamtego dnia, obydwie były szczęśliwe i nic już nie mogło przerwać ich miłości.

Miłości, która odwzajemniona została dopiero w tym drugim życiu.

Miłości tak późnej, a zarazem tak wielkiej.

=========================================
...Jestem z siebie dumna...
OliOlcia <- u tej pani pierwsza część
Odwiedźcie ją, bo ma talent do pisania
2/3 shota napisane dzisiaj,
kiedy jestem chora,
więc pewnie będą jakieś błędy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro