"Odczuwalna temperatura" Alaska x Hawaje

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ZarnaLala

-Dobra. Wiem, że nie lubicie mówić mi o rzeczach, z którymi nie mam bezpośredniego kontaktu, ale come on! Nawet ja widzę, że coś jest mocno nie tak — Arkansas bez pukania wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Skrzyżował ręce i pytającym wzorkiem spojrzał na pozostałe stany.

-Mówimy mu? — spytała szeptem Delaware, stojąc przy oknie i wpatrując się pustym wzrokiem w miejski krajobraz miasta.

-Tak — odparł po chwili namysłu, siedzący za biurkiem Nowy Jork — I tak prędzej czy później ktoś by się dowiedział — zauważył, odkładając długopis do pojemnika.

-Chodzi o Hawaje i Alaskę — zaczął Floryda, pokazując Arkansowi wolne miejsce, na którym ten po chwili usiadł — Od około miesiąca skarżą się na pewne dolegliwości… — spojrzał na niższego mężczyznę, prosząc, by dokończył.

-Jeszcze nigdy nie mieliśmy z czymś takim do czynienia — wtrąciła się Delaware, odwracając się i opierając o szybę — Ale do rzeczy. Jemu jest ciągle lodowato, a jej gorąco — wyjaśniła, kątem oka zauważając potwierdzający gest Nowego Jorku.

-Przecież… — zdziwiony mężczyzna wstał z fotela — Alasce nigdy nie jest zimno! — przypomniał sobie — Tak samo, jak Hawajom nigdy nie jest gorąco! — dopowiedział, a po jego słowach nastąpiła niekomfortowa cisza.

-Wiemy… — odezwał się Floryda — Próbowaliśmy wszystkiego, żeby było im dobrze, ale nic nie działa — głęboko westchnął — nawet Stany Zjednoczone nie ma pojęcia, co powinniśmy zrobić…

-A pytaliście kogoś? Może już jakaś jednostka administracyjna z innego kraju bądź nawet, któreś z naszych hrabstw, takie coś przechodziło? — dopytał Arkansas.

-Nie możemy zrobić tego oficjalnie — odezwała się cicha do tej pory Oregon — Ale z nieoficjalnych źródeł wiemy, że coś takiego nigdy się do tej pory nie wydarzyło — ponownie schowała głowę w poduszce.

«Więc jesteśmy unikalni na skalę światową i historyczną» stwierdziła w myślach Hawajka, odsuwając się od drzwi. Otarła swoje czoło i skierowała się na najwyższe piętro. Stanęła przed pierwszym wejściem i zapukała dwa razy. Usłyszawszy pozwolenie, weszła do środka.

-Hej… — przywitała się, zamykając drzwi — Słyszałam, że tobie też jest nie dobrze — słabo się uśmiechnęła, siadając na łóżku.

-Yea… — odpowiedział Alaskanin — Ciągle mi zimno — okrył się mocniej kołdrą — Niech zgadnę, u ciebie na odwrót? — spytał, podnosząc się do siadu.

-Niestety masz rację — położyła się na meblu, wpatrując w sufit — Nic nie jest w stanie sprawić, abym się ochłodziła. Weszłam nawet do wanny pełnej lodu, ale nic! — stwierdziła zrozpaczona — A ty czego próbowałeś?

-Mamy podobne sposoby — delikatnie się uśmiechnął — Tyle że ja to wszedłem do wrzątku — przesunął się na jedną połowę łóżka, by kobieta miała więcej miejsca.

Hawaje przytuliła się do swojego przyjaciela, ignorując fakt, jak nieziemsko jest jej gorąco. O dziwo, poczuła przyjemny chłód, przechodzący przez jej ciało. Wtuliła się, przez to mocniej w Alaskanina, zaciskające palce na kawałku jego bluzki, który nie został przykryty przez kołdrę. Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął, mocniej wtulając w siebie Hawajkę. Ciepło, które poczuł, pozwoliło mu zrzucić kołdrę na ziemię, pozwalając kobiecie położyć na nim jedną nogę.

-Jesteś zimny — wymamrotała młodsza ze stanów w tors żółto-niebieskiego.

-A ty gorąca — odparł Alaska, masując plecy kobiety, a następnie odgarniając jej włosy do tyłu.

-Możemy tak zostać? — spytała, unosząc głowę i patrząc w oczy ponad sześćdziesięcioletniego stanu.

-If you want us to — odpowiedział z uśmiechem na ustach, wyrażając swój brak sprzeciwu.

Hawajka zachichotała, nie przestając obserwować złocistych oczy Alaski. Niewiele myśląc, delikatnie musnęła jego usta. Po chwili odsunęła się i gwałtownie odwróciła głowę, czując, jak na jej policzkach goszczą rumieńce.

-Kocham cię za to, że czasami tak mało myślisz, zanim coś zrobisz — odezwał się mężczyzna, zamykając oczy i czekając na spodziewaną odpowiedź.

-Wiesz, że ja cię nie kocham, prawda? — spytała, próbując przekręcić się na drugi bok.

-Nie musisz tego mówić — mocniej objął kobietę w pasie, nie pozwalając jej się ruszyć — Przecież każdy wie, że kiedy czujesz się skrępowana, mówisz wszytko na odwrót, jak naprawdę myślisz — przypomniał uśmiechnięty.

-No tak… — potwierdziła zakłopotana — Możesz mnie pocałować…? — spytała szeptem, chowając twarz w poduszce.

-Nie chowaj się tak — delikatnie złapał Hawaje za podbródek, by pokazała mu swoją twarz — Oczywiście, że mogę — odpowiedziawszy, ucałował kobietę, pozwalając jej położyć się na sobie.

-Głupia pogoda — wymamrotała, po raz kolejny chowając twarz w torsie Alaski.

-Ja tam ją bardzo lubię — odparł — Dzięki niej mam ciebie teraz tylko dla siebie — zauważył.

-Tylko nie zrób mi nic — poprosiła półżartem Hawajka, dobrze znając Alaskanina.

-Jeżeli chodzi o te złe rzeczy, to nie zamierzam — zapewnił, subtelnie kładąc Amerykankę obok siebie — No, ale na przykład to, to od dzisiaj robić będę — oznajmił, po czym pocałował kobietę.

-Szczerze mówiąc, to nie przeszkadzają mi takie pocałunki — wyszeptała, odsuwając się od Alaski — Tobie też odczuwalna temperatura się unormowała? — zmieniła temat.

-Owszem — potwierdził — Mam przeczucie, że ktoś tutaj w tym maczał palce — stwierdził, mając dokładną osobę na myśli — But, to be honest, I don't care about that — dodał po chwili, przytulając się do Hawajki — Dobranoc.

-Chcesz iść spać? — dopytała, patrząc kątem oka za okno. Wiedziała, iż jest późna godzina, lecz nie spodziewała się, aż tak ciemnego nieba.

-Tak, a ty idziesz ze mną — odpowiedział zmęczonym głosem.

Pojawiły się w tym momencie w głowie Alaskanina pewne wątpliwości, czy powinien spać z do niedawna jego bliską przyjaciółką. Wszelkie wątpliwości mężczyzny rozwiała Hawaje, która się w niego wtuliła i życzyła dobrego snu. Po kilku minutach zasnęli wtuleni w siebie z delikatnymi uśmiechami na twarzach.

=======================================
Nie przyjmuję zamówień z ship'ami organizacji, stanów czy się innych jednostek administracyjnych. Jest to wyjątek z okazji 50. rozdziału. Także gratuluję wszystkim osobom, które dotarły do tego momentu książki. Czy wnosi ona coś do waszego życia? Zapewnie nie. Czy wnosi coś do mojego, czyli autorki tych krótkich historyjek? Oprócz tego, że uczę się lepiej pisać, to pewnie też nie.

Twój ulubiony one-shot to…?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro