"Ona też potrafi kochać" 🇰🇿x🇰🇵

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie zamówienie

-Puść go! Ty psychopatko! On nic nie zrobił! - Japonia wykrzyczała, próbując przywołać Koreę do porządku. Dziewczyna bowiem, trzymała pobitego Chiny nad ziemią. Mimo, że był on od niej silniejszy, Północna naprawdę się zdenerwowała.

-Nie mów mi co ja mam k*rwa robić! - wykrzyczała równie głośno i kopnęła Chiny w krocze, przez co poleciał na ścianę, o którą porządnie walnął poobijanym ciałem.

-Co tu się dzieje? - zapytał zaspany Kazachstan, schodzą po schodach do salonu, w którym zauważył krwawiącego chłopaka - Co jest?! - spojrzał się na dziewczyny. Na ubraniach i rękach Północnej, widać było ślady krwi. Jej wyraz twarzy mówił wszystko. To ona go tak pobiła. Zanim Japonia coś powiedziała Korea odpowiedziała.

-Najlepiej zapytaj się tego ch*ja, co przez niego pewna osoba leży w stanie k*rwa ciężkim na łóżku szpitalnym, a jej szanse na przeżycie wynoszą jeb*ne dwadzieścia procent - po tym, odwróciła się i miała już zamiar wychodzić.

-Ale ja nikogo tak nie urządziłem! - bronił się Chiny - Ubzdurałaś sobie coś! - Korea zacisnęła pięści i poirytowana, odwróciła się na pięcie.

-To ja ci może zrobię oświecenie - zaoferowała - Korea Południowa, znasz? Jestem pewna, że znasz. Pamiętasz jak wrzuciłeś ją do rzeki? Pewnie, że pamiętasz. To ja ci coś teraz powiem. Korea Południowa ma aquaphobię, ładnie mówiąc. I dzięki tobie, prąd rzeki niósł ją nieprzytomną przez pół godziny. A teraz, leży w szpitalu i nie wiadomo czy przeżyje - mówiąc bez przekleństw, brzmiała bardziej zdenerwowana. Szybkim krokiem udała się do wyjścia, a potem słychać było tylko mocne trzaśnięcie drzwiami.

-Korea... Może... Nie przeżyć... - Japonii zbierało się na płacz.

-Ja ją prawie zabiłem - pobity chłopak poczuł się winny. Kazachstan nic nie mówił, ale miał otwarte usta. Zauważył to Chiny - A tobie co? - skrzydlaty chłopak wyprostował się.

-Korea Północna martwi się o swoją siostrę - podszedł do kanapy i na niej usiadł. Pozostała dwójka popatrzyła na siebie.

-Rzeczywiście - wydukała Japonia.

***

-Co z nią? - Tajlandia usiadł na krześle przy łóżku swojej przyjaciółki. Po drugiej stronie, siedziała Północna ze spuszczoną w dół głową. Swoimi rękoma trzymała dłonie jej siostry.

-Jest nieprzytomna, ale szanse na przeżycie wzrastają - jej głos nie był, jak zawsze, pusty i obojętny, ale smutny i załamany. Podniosła głowę do góry i spojrzała na siostrę - Czemu tu teraz musimy być? - spytała łamiącym się głosem. Odpowiedziała jej tylko cisza, przerywana denerwującymi pik z maszyn podtrzymujących życie pacjentki.

Po godzinie, Tajlandia wyszła z sali, zostawiając siostry same. Widziała jak Północna była wycieńczona. Nie spała od kilku dobrych dni, jadła tylko wtedy, kiedy ktoś ją zmuszał, a sali nie opuszczała na długo. Jeżeli to robiła, to tylko po to, żeby pójść do toalety. Tajlandia próbowała przekonać ją, żeby poszła spać, ale to nic nie dało.

Gdy wyszła z budynku, natrafiła na opierającego się o ścianę Kazachstan. Zamienili ze sobą kilka zdań. Dowiedziała się, że przyszedł tu do swojego brata i przyniósł mu trochę ubrań. Dziewczynie przeszedł przez myśl pewien pomysł: Co jeżeli zapytać Kazachstan, żeby "zaopiekował" się Północną? Korea na pewno, by się nie zgodziła, ale wcale nie musiała o tym wiedzieć.

-Ej, Kazachstan. Mógłbyś mi zrobić małą przysługę?

***

Korea patrzyła się pusto na swoją siostrę. Nic nie robiła, nawet nie myślała. Nie docierało do niej to, co się dzieje wokół niej. Nie wiedziała co robi, ani co chce robić. Po prostu siedziała i nic więcej. Odchyliła się do tyłu i poczuła oparcie. Energicznie wstała i odwróciła się. Wewnętrznie się uspokoiła kiedy zobaczyła swoje "oparcie".

-Oh... To tylko ty - miała zdecydowanie przygaszony głos.

-Powinnaś odpocząć - odezwał się Kazachstan. W odpowiedzi otrzymał przewrócenie oczami dziewczyny - Mówię poważnie - dodał. Kiedy widział, że słowami nic nie zdziała, przytulił do siebie dziewczynę, która była zbyt zmęczona, żeby na niego nakrzyczeć, po chwili zasnęł w objęciach chłopaka.

***

Korea obudziła się w nie swoim łóżku. Przykryta była ciepłą kołdrą, a otoczona została tysiącem poduszek. Obok łóżka, stała szafka nocna, którą kiedy się obudziła, zauważyła jako pierwszą. Zegar na niej, pokazywał 12.38. Kiedy dziewczyna podniosła się do siadu i przetarła oczy, zobaczyła przed sobą drewniane drzwi, którymi najpewniej można było wyjść z pokoju.

-Dzień dobry, śpiąca królewno - odezwał się głos z prawej. Korea odwróciła głowę w tamtą stronę i zobaczyła uśmiechniętego Kazachstańczyka. Przypomniała wtedy sobie, o tamtym dniu.

-Ta, ta... Dobry - ziewnęła - Ile spałam? - chłopak na to pytanie jeszcze bardziej się uśmiechnął.

-Trzy dni - odpowiedział spokojnie.

-Okej, trzy dni. Czekaj... Trzy dni?! - wyskoczyła z łóżka prawie tracąc równowagę - Spałam jeb*ne trzy dni... - zazwyczaj spała po kilka godzin więc było to dla niej zaskoczeniem - A ty z czego tak rżysz?! - pytanie skierowała do śmiejącego się Kazachstanu.

-A tak sobie. W szafie masz ubrania, a tam jest łazienka - wskazał na drzwi, których dziewczyna wcześniej nie widziała - jak się ogarniesz, to zejdź na dół na śniadanie, albo obiad, jak wolisz to nazwać - wyszedł z pokoju zostawiając Koreę samą.

-Kolacją, wiesz k*rwa? - powiedziała sama do siebie. Chłopak jednak, dopiero co zamknął drzwi i zdążył usłyszeć te trzy słowa.

Kiedy Korea zeszła na dół, na stole w kuchni, zobaczyła ucztę. Wiele potraw i przekąsek, a większości z nich nie umiała nawet nazwać. Weszła do pomieszczenia, a za nią stanął Kazachstan.

-Coś się stało? - Północna instynktownie poszła do przodu i odwróciła się.

-K*rwa. Nie strasz mnie tak - warknęła.

-Postaram się, ale nic nie obiecuję - wzruszył ramionami - A teraz siadaj i jedz, bo zaraz mi tutaj zemdlejesz z wycieńczenia - po chwili dodał - Od dzisiaj, przez następne dwa tygodnie, będziesz mieszkać u mnie.


***

Mimo, że jej koturny były niskie, to i tak, wydawały charakterystyczny dźwięk, kiedy się w nich chodziło. Pusty korytarz wypełniał tylko odgłos kroków. Kiedy dziewczyna wyszła zza rogu, zobaczyła opierającego się o ścianę Kazachstan, który najpewniej, czekał aż Korea albo podejdzie do niego, albo nie. Kiedy ta go zobaczyła, najpierw zatrzymała się i przełknęła ślinę, żeby móc iść dalej. Chłopak otworzył jedno oko i delikatnie uniósł głowę do góry. Po upewnieniu się, że to Korea, oparł się o ścianę normalnie. Dziewczyna podeszła do niego i przez chwilę na siebie patrzyli.

-Dziękuję... - odwróciła wzrok w inną stronę. To była dla niej dziwna sytuacja. Nigdy nie mówiła dziękuję. Kazachstan uśmiechnął się - Pomogłeś mi ogarnąć się gdy Południowa była w śpiączce. Tak jakby... Zaopiekowałeś się mną... Dzięki tobie Chiny jeszcze nie umarł - uśmiechnęła się - No, a teraz... Południowa wybudziła się i nawet sama chodzi.

-Wiedziałem, że kiedyś będzie ten czas, kiedy komuś podziękujesz - odpowiedział - Nie sądziłem jednak, że to mi przyjdzie ten zaszczyt, usłyszenia od ciebie tego słowa - przyznał.

Korea spojrzała się najpierw na skrzydła chłopaka, a potem na niego. Unikała kontaktu wzrokowego. Miała ochotę zrobić coś dziwnego, chciała się jednak powstrzymać - bez skutecznie. Zbliżyła się do Kazachstanu, łapiąc go za bluzę i pocałowała chłopaka w usta. Po sekundzie odsunęła się i puściła ubranie.

-Przyjmij to jako zapłatę - syknęła zarumieniona i szybkim krokiem opuściła szpital. Kazachstan odprowadził ją wzrokiem, a jego złote skrzydła zatrzepotały.

W tym czasie, Korea Południowa przypatrywała się wszystkiemu zza rogu. Na początku, nie mogła uwierz w to, co zobaczyła, ale potem przypominała sobie, że jej siostra też potrafi kochać. Ludzie tylko muszą na nią zasłużyć.

=========================================
Kto się nie cieszy ze zdalnych? Ja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro