"To nie miało tak wyglądać..." 🇺🇲x🇵🇱

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

just_kasia
(Jeżeli nie możesz się rozczytać, cały tekst napisany normalną czcionką jest na dole rozdziału)

𝒯ℴ 𝒷ℴ𝓁𝒶𝓁ℴ...
𝒩𝒶𝓌ℯ𝓉 𝓅𝒶𝓉𝓇𝓏𝒶𝒸 𝓃𝒶 𝓉ℴ, 𝓏ℯ 𝓉ℴ 𝓃𝒾ℯ 𝒿𝒶 𝓏ℴ𝓈𝓉𝒶𝓁𝒶𝓂 ℴ𝒹𝓇𝓏𝓊𝒸ℴ𝓃𝒶...
𝒜𝓁ℯ 𝓂ℴ𝓏ℯ ℴ𝒹 𝓅ℴ𝒸𝓏𝒶𝓉𝓀𝓊...

𝒪𝒹 𝓀𝒾𝓁𝓀𝓊𝓃𝒶𝓈𝓉𝓊 𝒹𝓃𝒾 𝓌𝒾𝒹𝓏𝒾𝒶𝓁𝒶𝓂 𝒿𝒶𝓀 𝒜𝓂ℯ𝓇𝓎𝓀𝒶𝓃𝒾𝓃 𝓈𝒾ℯ 𝓃𝒶 𝓂𝓃𝒾ℯ 𝓅𝒶𝓉𝓇𝓏𝓎𝓁. 𝒟ℴ𝓂𝓎𝓈𝓁𝒶𝓁𝒶𝓂 𝓈𝒾ℯ, 𝓏ℯ 𝓂𝓊 𝓈𝒾ℯ 𝓅ℴ𝒹ℴ𝒷𝒶𝓂.
ℐ... ℴ𝓃 𝓂𝒾 𝓉ℴ 𝓌𝓎𝓏𝓃𝒶𝓁...

𝒟ℴ𝓀𝓁𝒶𝒹𝓃𝒾ℯ 𝒹𝓏𝒾𝓈𝒾𝒶𝒿...

ℳ𝓊𝓈𝓏ℯ 𝓅𝓇𝓏𝓎𝓏𝓃𝒶𝒸, 𝒾𝓏 𝒷𝓎𝓁 𝓉ℴ 𝓏 𝒿ℯℊℴ 𝓈𝓉𝓇ℴ𝓃𝓎 ℴ𝒹𝓌𝒶𝓏𝓃𝓎 𝓇𝓊𝒸𝒽. 𝒥ℯ𝓈𝓉ℯ𝓂 𝓉𝓎𝓅ℴ𝓌𝒶 𝒾𝓃𝓉𝓇ℴ𝓌ℯ𝓇𝓉𝓎𝒸𝓏𝓀𝒶 - 𝓅𝓇𝓏ℯ𝓈𝒾𝒶𝒹𝓊𝒿ℯ 𝒸𝒶ł𝓎𝓂𝒾 𝒹𝓃𝒾𝒶𝓂𝒾 𝓌 𝒹ℴ𝓂𝓊, 𝒸𝓏𝓎𝓉𝒶𝒿𝒶̨𝒸 𝓀𝓈𝒾𝒶𝓏𝓀𝒾. 𝒲 𝓂ℴ𝒾𝓂 𝓏𝓎𝒸𝒾𝓊 𝓃𝒾ℯ 𝒹𝓏𝒾ℯ𝒿ℯ 𝓈𝒾ℯ 𝓃𝒾𝒸 𝒸𝒾ℯ𝓀𝒶𝓌ℯℊℴ. 𝒜 𝒿ℯ𝓏ℯ𝓁𝒾 𝒿𝓊𝓏 𝒸ℴ𝓈 𝓉𝒶𝓀𝒾ℯℊℴ 𝓈𝒾ℯ 𝓌𝓎𝒹𝒶𝓇𝓏𝓎, 𝓉ℴ 𝓏𝒶𝓅𝒾𝓈𝓊𝒿ℯ 𝓉ℴ 𝓌𝓁𝒶𝓈𝓃𝒾ℯ 𝓌 𝓉𝓎𝓂 𝓅𝒶𝓂𝒾ℯ𝓉𝓃𝒾𝓀𝓊. 𝒫𝒶𝓉𝓇𝓏𝒶𝒸 𝓃𝒶 𝒹𝒶𝓉𝓎 𝓌𝓅𝒾𝓈ℴ𝓌, 𝓁𝒶𝓉𝓌ℴ 𝓌𝓎𝓌𝓃𝒾ℴ𝓈𝓀ℴ𝓌𝒶𝒸́, 𝓏ℯ 𝓇𝓏𝒶𝒹𝓀ℴ 𝓉𝓊𝓉𝒶𝒿 𝓏𝒶ℊ𝓁𝒶𝒹𝒶𝓂.

𝒜 𝒸ℴ 𝒹ℴ 𝓈𝒶𝓂ℯℊℴ 𝒰𝒮𝒜...
𝒩𝒾𝒸 𝒹ℴ 𝓃𝒾ℯℊℴ 𝓃𝒾ℯ 𝓂𝒶𝓂. 𝒞𝒽ℴ𝒸 𝒿ℯ𝓈𝓉 𝓂ℴ𝒾𝓂 𝓅𝓇𝓏ℯ𝒸𝒾𝓌𝒾ℯ𝓃𝓈𝓉𝓌ℯ𝓂 (ℯ𝓀𝓈𝓉𝓇𝒶𝓌ℯ𝓇𝓉𝓎𝓀𝒾ℯ𝓂) 𝓉ℴ 𝓃𝒾ℯ 𝓇𝒶𝓏 𝓌𝒾𝒹𝓏𝒾𝒶ł𝒶𝓂 𝒿𝒶𝓀 𝓀𝒾𝓂𝓈 𝓈𝒾ℯ 𝓏𝒶𝒿𝓂𝓊𝒿ℯ. ℳℴ𝓏ℯ 𝒾 𝒿ℯ𝓈𝓉 '𝓇ℴ𝓏𝓅𝓊𝓈𝓏𝒸𝓏ℴ𝓃𝓎𝓂 𝒹𝓏𝒾ℯ𝒸𝓀𝒾ℯ𝓂', 𝒶𝓁ℯ 𝓅ℴ𝓉𝓇𝒶𝒻𝒾 𝓏𝓇ℴ𝒷𝒾𝒸 𝓏 𝓉ℯℊℴ 𝓅ℴ𝓏𝓎𝓉ℯ𝓀.

𝒟𝓁𝒶𝒸𝓏ℯℊℴ 𝓌𝒾ℯ̨𝒸 ℊℴ ℴ𝒹𝓇𝓏𝓊𝒸𝒾𝓁𝒶𝓂?

...

𝒯ℴ 𝒿ℯ𝓈𝓉 𝓉𝓇𝓊𝒹𝓃ℯ 𝓅𝓎𝓉𝒶𝓃𝒾ℯ...

𝒮𝓏𝒸𝓏ℯ𝓇𝓏ℯ 𝓉ℴ 𝓈𝒶𝓂𝒶 𝓃𝒾ℯ 𝓌𝒾ℯ𝓂...

𝒲𝒾ℯ𝓂 𝒿ℯ𝒹𝓃𝒶𝓀, 𝓏ℯ 𝓏𝓁𝒶𝓂𝒶𝓁𝒶𝓂 𝓂𝓊 𝓈ℯ𝓇𝒸ℯ...

𝒵𝓁𝒶𝓂𝒶𝓁𝒶𝓂 𝓂𝓊 𝓈ℯ𝓇𝒸ℯ...

𝒵𝓁𝒶𝓂𝒶𝓁𝒶𝓂...

𝒯ℴ 𝒿𝒶 𝓉ℴ 𝓏𝓇ℴ𝒷𝒾𝓁𝒶𝓂...

𝒥𝒶

Dziewczyna odsunęła się od biurka i wzięła głęboki wdech. Nawet pisanie o sytuacji z tego dnia ją martwiło. Z jednej strony nie umiałaby być w związku z kimś kogo nie kocha, ale z drugiej, nie była zadowolona, że musiała komuś złamać serce. Dopiero wtedy zauważyła, że ostatnie słowo jej dzisiejszego wpisu było pogrubione na tyle mocno, że z trudem można było je odczytać. Pewnie w ten sposób chciała sobie uświadomić, że złamała komuś serce. To przez nią w tym samym momencie inna osoba uderzała w lustro i płakała. Polka wstała ze swojego krzesła i skierowała się do łazienki. Stanęła przed nim i zobaczyła w odbiciu osobę, która stała się źródłem cierpienia kogoś innego. Delikatnie dotknęła szkła i przejechała po nim dłonią. Wzięła kilka głębokich wdechów i wyszła powolnym krokiem z pomieszczenia. Usiadła na swoim łóżku, po czym skuliła się i przytuliła jedną z maskotek leżących obok. Dziewczyna obaliła się na łoże i przykryła kocem. Była przytłoczona emocjami i wyrzutami sumienia. Nie wiedziała nawet, w którym momencie, a jej ciężkie powieki się zamknęły, a ona sama usnęła.

Kiedy Polka spała, w innym mieszkaniu, na łazienkowych kafelkach, rozrzucone były odłamki szkła. Chłopak podniósł jeden z nich i uważnie mu się przyjrzał. Obrócił go kilka razy w swojej zakrwawionej dłoni. Nie przejmował się, że się zrani tym swoją skórę. Ona, na jego rękach, była bardzo mocno zniszczona. Krew oblała całe dłonie na tyle mocno, że nie można było zauważyć miejsca, z którego czerwona ciecz by nie leciała. Amerykanin zacisnął palce na szkle, a następnie zdecydowanym ruchem rzucił je na ziemię i patrzył jak rozpryskuje się na drobniejsze kawałki. Obrócił się w stronę lustra, z którego niewiele zostało: całe szkło zostało wybite, a rama była podzielona na kilka kawałków. Czemu wybrał lustro jak przedmiot wyładowania swoich emocji? Prawdopodobnie chciał ukarać swoje odbicie, wyżyć się na nim. Wystarczył mu jeden wieczór, a właściwie jedna godzina, aby wmówił sobie, że jest nie wystarczająco dobry dla jego wybranki serca. Widział, ale nie zrozumiał, iż przy okazji okalecza i siebie.

*★*

-Błagam! Pomóż nam! Nie damy rady sami! - nieprzerwanie od dziesięciu minut błagała Ukrainka - Polska! Proszę! - nie ustawała w proszeniu. Niższa dziewczyna odwróciła się i usiadła na jednym z krzeseł.

-Nie ma mowy... - wyszeptała cicho - Nie wyjdę tam, chyba bym zemdlała... - powiedziała bawiąc się swoim lariatem. Ukraina westchnęła, ale zrozumiała, że na prawdę Polka mogłaby zasłabnąć. Spojrzała się na nią i postanowiła odpuścić.

-No dobra, nie będę już naciskać, ale będziesz nas oglądać, prawda? - spytała w nadzieją w głosie. Starsza spojrzała się na nią i wstała.

-Oczywiście, że będę! Co ty sobie myślałaś?! - przyjacielsko się oburzyła - Jak bym mogła nie oglądać waszego debiutu na scenie? - zadała pytanie, na które nie oczekiwała odpowiedzi.

-Dzięki... - odpowiedziała Ukrainka. Usłyszała wołanie po nią, więc pożegnała się z Polką i ruszyła w kierunku sceny. Niższa widziała tylko jak ta wchodzi po schodach, bo potem uciekła z jej pola widzenia. Oparła się o ścianę i uniosła swoje kąciki ust. Nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciółka doczekała się dnia, na który tak długo się przygotowywała. Polska była pewna, że trema i stres Ukrainy spadły na nią i teraz ma ich dwa razy więcej. Minimalnie się uspokoiła i ruszyła w kierunku tylnych siedzisk skąd miała zamiar oglądać całe wydarzenie.

*★*

-I co? Jak ci się podobało? - spytała szczęśliwa Ukraina. Wyrwała tym samym niższą Słowiankę z zamyślenia i zmusiła ją do wypowiedzenia się na temat wydarzenia, którego była uczestniczką.

-Świetnie sobie poradziliście - podsumowała dwugodzinne widowisko - Muzyka była porywająca - powiedziała uśmiechnięta. Ukraina spojrzała się na swoją przyjaciółkę podejrzliwym wzrokiem. Widziała, że Polkę coś trapi. Zastanowiła się czy chce dopytywać się, ale dobrze wiedziała, że niższa Słowianka sama z siebie nic jej nie wyjawi.

-Co chodzi ci po głowie? - spytała Ukraina. Niższa spojrzała się na nią zdziwionym wzrokiem, a wtedy zrozumiała, że było to prawdopodobnie bardzo widoczne.

-No, jeżeli mam być szczera to nie wiem... - odparła lekko nieswoja - Czuje jakbym coś dziwnego zrobiła bardzo nieświadomie, ale nie mam pojęcia co! - wyżaliła się - Mam takie czucie od momentu, w którym zaczęliście schodzić ze sceny - kiedy Polka wyjawiała swoje myśli i uczucia, Ukraina rozmyślała nad jej słowami. W pewnym momencie, nagle się zatrzymała i zmusiła do tego swoją przyjaciółkę. Spojrzała się w jej oczy, mając zamiar odnaleźć odpowiedź na jej tezę.

-Kto jako pierwszy zszedł ze sceny? - spytała Ukraina.

-Stany Zjednoczone... - odpowiedziała niepewnie, ale zgodnie z prawdą niższa ze Słowianek.

-Kto to zrobił jako ostatni? - dopytała Ukraina. Wiedziała, że jej przyjaciółka zaczęła się martwić o jej zdrowie psychiczne, ale nie zwracała na to uwagi.

-Kanada... - odpowiedziała

-Wiedziałam! - zaśmiała się Ukrainka - Nie, Kanada nie zszedł jako ostatni. On zszedł jako drugi, czyli za Stanami - nieświadomie klasnęła w swoje ręce i, nie oglądając się na Polskę, udała się w swoim kierunku.

Polka, ciągle stojąc w miejscu, zaczęła rozmyślać nad słowami swojej przyjaciółki. Z przyzwyczajenia chciała włożyć swoje ręce do kieszeni, ale przypomniało jej się, że tego dnia założyła sukienkę. Powolnym krokiem ruszyła w stronę swojego domu. Pewna była, że Kanada zszedł ze sceny jako ostatni, a nie jako drugi. Zastanawiała się nad tym przez kilka minut, to znaczy do momentu, w którym postanowiła odsunąć od siebie te myśli. Czy do jakiegoś wniosku przez ten czas doszła? Nie.

Dziewczyna głęboko westchnęła, otwierając drzwi swojego domu. Weszła do środka i zdjęła swoje odzienie wierzchnie. Przechodząc obok kuchni, zastanowiła się czy jest głodna. Machnęła na to jednak ręką i udała się na do swojego pokoju. Wzięła stamtąd swoją piżamę i udała się z nią do łazienki. Po zrobieniu swojej wieczornej rutyny, położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Ku jej zdziwieniu, nie usnęła natychmiastowo - tak jak zazwyczaj. Mimo wielokrotnej zmiany pozycji, nie mogła zasnąć. Powróciła, więc do rozmyślania nad słowami Ukrainy. Nie myślała jednakże o ich znaczeniu, a o tym dlaczego wydawało jej się, że to Kanadyjczyk zszedł jako ostatni.

*★*

Polka wyrwało z zamyśleń pukanie do drzwi. Odsunęła się od stołu, zostawiając łyżkę w misce. Podeszła do drzwi i je otworzyła. Zobaczyła po ich drugiej stronie dobrze znaną jej sylwetkę chłopaka. Na powitanie, oboje delikatnie się uśmiechnęli.

-Cześć Poland - przywitał się Amerykanin - Chciałem cię przeprosić za tamtą sytuację z przed tygodnia - oboje wiedzieli, że chodzi o wyznanie miłości chłopaka do Słowianki - Tak na prawdę... Było to wyzwanie, które dostałem na jednej z imprez - wyznał Stany Zjednoczone.

Polka poczuła niezwykły smutek z tego wyznania. Nie wiedziała czemu, ale nie chciała, aby wszystkie słowa przepełnione miłością padły z ust Amerykanina, ze względu na wyzwanie. Na kogo by jednak wyszła, gdyby powiedziała w tym momencie: "Szkoda, bo w sumie fajnie było to wyznanie usłyszeć". Zwłaszcza patrząc na to, że go wtedy odrzuciła.

-Okej - odpowiedziała Polska. Czuła jakby zaraz miała się rozpłakać. Najmilej jak potrafiła, wyprosiła i pożegnała Amerykanina, który odszedł od jej drzwi, a po chwili zniknął z pola widzenia Słowianki.

Dziewczyna nerwowa zamknęła drzwi i się o nie oparła. Czuła się dziwnie, źle, nieswojo. Zjechała swoim ciałem na ziemię i na niej usiadła. Zaczęła płakać. Początkowo były to pojedyńcze łzy, które jednak z czasem zmieniły się w wodospady tej cieczy.

*★*

Kolejny dźwięk. Kolejny sygnał. Kolejna wibracja. Cały "pakiet" powtarzał się kilka razy dziennie przez ostatni tydzień. Nie wiadomo co kierowało osobami dzwoniącymi, bo oczywistym było, że ich połączenie nie zostanie odebrane. Polka podniosła swój telefon z szafki nocnej i odrzuciła połączenie. Nie spojrzała nawet na imię osoby dzwoniącej. Nie czuła takiej potrzeby. Odłożyła telefon, a sama usiadła na łóżku. Przetarła swoje zaspane oczy i spojrzała na zegar wiszący nad jej łóżkiem. Zobaczyła na nim godzinę popołudniową. Ciężko westchnęła i postanowiła się ogarnąć. Przez ostatnie dni, robiła to rzadziej i bardziej leniwie. Tak było i tym razem. Po godzinie, siedziała w kuchni i powoli sączyła napój jabłkowy. Od tygodnia, jej stan emocjonalny pogarszał się. Z dnia na dzień, czuła się coraz bardziej przygnębiona. Mimo, że była introwertyczką, miała kilka osób, którym ufała i, którym mogła powiedzieć o swoim problemie. W tej sytuacji jednak, nikt nie wydawał się Słowiance wystarczająco godny zaufania.

Dziewczyna usłyszała pukanie do jej drzwi. Zamierzała je zignorować. Ostatnio, zawsze tak robiła. Kiedy pukanie stawało się mocniejsze i natarczywe, Polka nic sobie z tego nie zrobiła. Ciągle siedziała w kuchni i piła sok. Kątem oka zauważyła jak włączył się wyświetlacz jej telefonu. Niechętnie odblokowała ekran i zobaczyła wiadomość od Amerykanina. Wstała ze swojego miejsca i, zostawiwszy sok na blacie, udała się w stronę drzwi wejściowych. Kiedy przed nimi stanęła, wyciągnęła rękę w stronę zamku, aby go odblokować. Na minutę zawachała się, czy podejmuje dobrą decyzję, ale w końcu odblokowała zamek, a następnie otworzyła drzwi. Zobaczyła w nich Stany Zjednoczone. Nieskwapliwie wpuściła chłopaka do środka i zamknęła za nim drzwi. Obydwoje udali się do salonu, gdzie stanęli przed sobą.

-Przepraszam... - wyszeptał Amerykanin. Polska uniosła swoje brwi, nie rozumiejąc powodu przeprosin - To moja wina, że jesteś w takim stanie... - ciągnął chłopak.

-Nie gadaj głupot - odparła Polka. Dziewczyna powiedziała kilka zdań więcej, o tym, że USA nie jest powodem jej dołku psychicznego. Chłopak jej jednak nie słuchał. Docierały do niego pojedyńcze wyrazy, ale ani razu nie usłyszał całego zdania.

Amerykanin przerwał wypowiedź dziewczyny i pokazał swoje dłonie, które do tej pory miał za plecami. Trzymał w nich kilka toreb. Polska nie miała pojęcia jak mogła ich wcześniej nie zauważyć. Chłopak podał je Słowiance, która podeszła do stolika kawowego znajdującego się w pomieszczeniu. Dopytała się czy torby z ich zawartością są dla niej, a kiedy otrzymała odpowiedź twierdzącą, położyła je na stoliku. Polka usiadła na kanapie, a po niej zrobił to Stany Zjednoczone. Dziewczyna wzięła pierwszą torbę i ją otworzyła. Wyciągnęła z brązowego pluszaka. Zabawka bardzo jej się spodobała. Przytuliła go do siebie i zaczęła się mu dokładnie przyglądać. Odłożyła pluszaka na bok i rozpoczęła otwieranie kolejnych toreb. Znalazła w nich między innymi: słuchawki, cztery książki, kolczyki, nieznany jej napój oraz czekoladki. Dobrze wiedziała, że chłopak mógł wydać na wszystko nawet tysiąc dolarów. Mimo że nie obcowała z przedmiotami, z wyższej półki, to je rozpoznała i oszacowała ile mogły kosztować.

-Dlaczego mi to wszystko dajesz? - spytała Amerykanina.

-Bo cię zraniłem... Wiem jaki jest powód twojego obecnego stanu psychicznego - wyjawił Słowiance. Ta, o dziwo, niezbyt się tym przejęła i nie dopytywała skąd to wie.

-Ukraina ci powiedziała naszą rozmowę, prawda? - spytała Polska. Zauważyła jak Amerykanin przytakuje głową. Przez kolejne kilka minut trwali w ciszy. Trudno było stwierdzić czy była ona niezręczna, czy może przyjemna.

Słowianka spojrzała się na chłopaka, który wpatrywał się w czarny ekran telewizora. Dziewczyna delikatnie się do niego przysunęła i przytuliła Amerykanina. Stany Zjednoczone to odwzajemnił, a nawet bardziej przytulił Polkę.

-To ja siebie tutaj zaprowadziłam - zaczęła Polska - Nie przepraszaj, bo to moja wina… To ja ciebie odrzuciłam, a teraz tego żałuję… Ale w sumie… Skoro to było wyzwanie no to sam wiesz co… - powiedziawszy to, odsunęła się od Stanów Zjednoczonych.

Dziewczyna poczuła ciepło na swoich policzkach. Pewna była, że teraz to ona zostanie odrzucona. Nawet jeżeli wtedy przyjęłaby wyznanie chłopaka to przecież sam powiedział jej, że było to wyzwanie. Nigdy by jej prawdziwie nie kochał.

-Poland… - wyszeptał Amerykanin - Prawda jest taka, że to wcale nie było wyzwanie… - Polka spojrzała się na niego ze zdziwieniem w jej dwukolorowych oczach - Po prostu bałem się i wstydziłem, że mnie odrzuciłaś… To nie miało tak wyglądać…

*★*

-Co my tutaj robimy? - spytała dziewczyna, dochodząc do ławki. Usiadła na niej, a po chwili zrobił to i Amerykanin.

-Skroro oboje żałujemy co się działa przez ostatnie trzy tygodnie to postanowiłem to zmienić - powiedział lekko spięty.

-Co masz na myśli? - dopytała Polka, wpatrując się w zachód słońca. Nie dane było jednak jej to kontynuować, ponieważ została zmuszona do wstania z miejsca.

-Droga Polsko… - zaczął Amerykanin. Słowiance natychmiastowo przypomniało się wyznanie chłopaka z prawie przez miesiąca. Wtedy zaczął od tych samych słów. Polka uważnie słuchała całej wypowiedzi Stanów Zjednoczonych. Po raz kolejny usłyszała tyle słów pełnych miłości.

Kiedy chłopak skończył, Polska poczuła jak po jej policzkach spływają łzy. Przytuliła się do Amerykanina, prawie przewracając go na ziemię. Ten zaśmiał się, nie gniewają się za to.

-To już oficjalnie? - spytała Słowianka.

-Przed chwilą potwierdziłaś, że oficjalnie - zaśmiał się Amerykanin.

====================================
"***" czy "*★*", którego powinnam używać?

Tekst ten, co jest na początku rozdziału:

To bolało…
Nawet patrząc na to, że to nie ja zostałam odrzucona…
Ale może od początku…

Od kilkunastu dni widziałam jak Amerykanin się na mnie patrzył. Domyślałam się, że mu się podobam.
I… on mi to wyznał…

Dokładnie dzisiaj…

Muszę przyznać, iż był to z jego strony odważny ruch. Jestem typową introwertyczką - przesiaduję całymi dniami w domu, czytając książki. W moim życiu nie dzieje się nic ciekawego. A jeżeli już coś takiego się wydarzy, to zapisuję to właśnie w tym pamiętniku. Patrząc na daty wpisów, łatwo wywnioskować, że rzadko tutaj zaglądam.

A co do samego USA…
Nic do niego nie mam. Choć jest moim przeciwieństwem (ekstrawertykiem) to nie raz widziałam jak kimś się zajmuje. Może i jest 'rozpuszczonym dzieckiem', ale potrafi zrobić z tego pożytek.

Dlaczego więc go odrzuciłam?

To jest trudne pytanie…

Szczerze to sama nie wiem…

Wiem jednak, że złamałam mu serce…

Złamałam mu serce…

Złamałam…

To ja to zrobiłam…

Ja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro