36

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Mogę spać u siebie - westchnął Han wychodząc z sali w której przed chwilą rozmawiali z blondynem.

Już od dwudziestu minut najstarsi rozmyślali o tym, u kogo może nocować Jisung. Z jednej strony Chan mógł go przenocować, ale rano miała przyjechać jego kuzynka, która nie dawała by mu spokoju, a z drugiej mógł spać u Minho, ale on nie wiedział czy szef da mu wolne na ten dzień. Przecież nie mógł wyjść sobie ot tak, kiedy chłopak był by u niego. Nie, że się bał, że coś mu jeszcze zrobi z mieszkaniem czy coś. Bał się po prostu, że chłopak prędzej zrobi coś sobie.

-Zadzwonię do szefa... Pierwszy raz będę brał sobie wolne, więc być może się zgodzi - wzruszył ramionami wyciągając telefon.

-Pierwszy raz?- zdziwił się Bang.

-No tak. Jakoś nigdy nie potrzebowałem, a jak już to bałem się spytać, bo mój szef jest surowy - odparł wybierając numer.

-Mhm - przytaknął.

-Ktoś mnie w ogóle słucha?- wtrącił się najmłodszy.

-Cicho bądź Jisung - powiedział najstarszy.-Przecież dobrze wiesz, że i tak nie masz nic do gadania. Po prostu się martwimy.

-Niestety - mruknął pod nosem.

Tymczasem Minho kłócił się ze swoim szefem. To chyba normalne, że dzwoni o prawie drugiej w nocy, by zapytać go o wolne. Po długim błaganiu szefa ten zgodził się. Uśmiechnął się na myśl, że spędzi całą noc - raczej już kilka godzin - z Jisungiem. Od razu jednak opamiętał się. Schował telefon do kieszeni i podszedł do dwójki przyjaciół.

-Idziesz do mnie - odparł stanowczo.

-Mogę was podwieźć - zaproponował Bang.

-Dzięki - powiedział i złapał dłoń Jisunga, by zaraz później wyjść z nim z budynku.

-Hyung, ale ja nie mam żadnych rzeczy...- przypomniał mu.

-Dam ci coś - wzruszył ramionami.

-Okej...- mruknął wsiadając do samochodu.

***

-To jest dla mnie za duże hyung - westchnął wchodząc do salonu połączonego z kuchnią.

Pomieszczenie było małe, ale przytulne. Dominowały tu kolory czarny, szary oraz biały. Mimo tego było też całkiem nowoczesne. Oprócz sypialni, salonu, kuchni oraz łazienki miał jeszcze balkon z którego swoją drogą był świetny widok na ulice Seulu. Nic dodać, nic ująć.

-Nie spodziewałeś się tego?- zaśmiał się.

Jisung pokręcił zrezygnowany głową i usiadł obok przyjaciela w za dużej ciemno czerwonej bluzie oraz czarnych - również za dużych - dresach. Podwinął nogi pod klatkę piersiową, a na swoich kolanach ułożył swoją brodę. W tej pozycji - oraz w tych ubraniach - wyglądał jak małe dziecko. Nagle poczuł chłód i kichnął w swoje ramię nie zmieniając pozycji. Lee spojrzał na niego z uśmiechem.

-Uroczo - skomentował pod nosem, lecz Han usłyszał to. Zarumienił się próbując jakoś schować policzki w swoich kolanach.

-Chodźmy już spać, dobrze?- zaproponował widząc jak chłopak walczy z powiekami, żeby nie zasnąć.

-Mhm - przytaknął lekko.

Starszy wziął go delikatnie za ramię i zaprowadził do swojej sypialni. Chłopak usiadł na łóżku ziewając. Mimo, że spał już wcześniej - a raczej zdrzemnął się godzinę - to był zmęczony.

-Uznałem, że lepiej będzie ci spać tutaj, a ja pójdę do salonu. Gdybyś czegoś potrzebował to przyjdź do mnie - mówił szukając koca oraz swojej ulubionej poduszki.

Han nie miał już siły się sprzeciwiać, więc położył się i przykrył kołdrą z białą pościelą. Minho położył się na swojej szarej kanapie. Długo nie mógł zasnąć ze świadomością, że młodszy jest w drugim pokoju.

~To tylko twój internetowy przyjaciel. Znaczy znajomy. I nikt więcej ~ powtarzał sobie w głowie.

Po mniej więcej dwudziestu minutach wreszcie udało mu się zasnąć.

****

Obudził go sloch wydobujący się z innego pokoju. Przetarł oczy piąstkami i wstał z mało wygodnego miejsca. Wszedł do pokoju, gdzie leżał blondyn przykryty po uszy kołdrą.

-Jisungie?- odezwał się, lecz chłopak mu nie odpowiedział. Płacz ucichł, ale po chwili usłyszał pociągnięcie nosem. Usiadł na łóżku i spróbował odsunąć kołdrę, lecz ten skutecznie ją trzymał.-Co się dzieje?

-Nic - mruknął spod kołdry.

-Właśnie widzę - przewrócił oczami.

Blondyn po chwili zsunął sobie kołdrę z twarzy, a Minho - mimo ciemności - zauważył na niej kilka łez. Jednak zaraz potem chłopak je otarł rękawem za dużej bluzy.

-To nic takiego... Naprawdę, nie martw się - uśmiechnął się słabo.

-Nie udawaj, po prostu gadaj o co chodzi - odparł lekko zirytowany Lee.

-To głupie...

-Skoro płaczesz to chyba nie jest.

Blondyn westchnął.

-No, bo... Nadal czuję się źle z tym wszystkim i... Jestem tchórzem, ponieważ tak naprawdę to bałem się zadzwonić na policję. Na początku na serio myślałem, że się zmieni, ale potem to był już tylko strach... A później nie umiałem się bronić i Felix... Kocham go, jak brata, a on naraził się dla mnie i teraz jest w szpitalu... To moja wina hyung...- wyznał niepewnie przez łzy.

-Jisungie to nie przez ciebie - przekonywał go przyciagając do siebie. Już kompletnie ignorował ten głosik w głowie, który kazał mu przestać.-Ale, wiesz co? Felixowi to chyba nawet pasuje - przyznał.

-Że co?- spojrzał na niego zdziwiony.

-No, bo pomyśl. Teraz Chan ciągle będzie przy nim, prawda? A on jest w nim przecież zakochany - powiedział uśmiechając się lekko.

-No tak... Prawda...

-Więc, tak w sumie, to nawet chyba dobrze.

-Mhm...- mruknął.

-Chyba już nie zaśniesz sam...- stwierdził po dłuższej chwili nie odzywania się.

Położył się obok zdziwionego młodszego i złapał go w tali. Przysunął go do siebie tak blisko, że mógł wyczuć zapach rumiankowego szamponu chłopaka. Leżeli tak jeszcze kilka minut dopóki Lee nie zasnął. Dopiero wtedy Han odwrócił się i wtulił w tors starszego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie podoba mi się ten rozdział, ale nie miałam czasu na poprawianie go.

I'm sorry

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro