2. Rey

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Działa zostały wyłączone. Każdy patrzył na Kylo Rena, który w panice podszedł do okna. Statek naprzeciwko był w opłakanym stanie.

- Wodzu mamy szansę ich unicestwić - zaczął Hux, lecz dowódca go zignorował. Nie zwracając uwagi na głosy oburzenia opuścił pomieszczenie. Generał przewrócił oczami i kontynuował. - Na mój sygnał kontynuować atak.

- Generale, naczelny wódz kazał...

- To ja dowodzę! - Mężczyzna uderzył pięścią w konsolę. Nadusił kilka przycisków. - Musimy działać, póki nie są w stanie wejść w nadprzestrzeń.

W tym czasie...

- Za chwilę nic po nas nie zostanie! - krzyknął Poe Dameron. - Nie możemy dać się zabić tym idiotom! Na pewno jest jakiś sposób, żeby im uciec.

- Gdybyśmy mieli więcej czasu, dalibyśmy radę uruchomić hipernapęd.

- Ale go nie mamy! - Mężczyzna oparł się o ścianę. - To ja nas w to wpakowałem.

Według rozkazów Generał Organy, mieli wyruszyć z powrotem do bazy dopiero następnego dnia, lecz Dameron zignorował jej zalecenia. Skąd mógł przypuszczać, że na ich drodze stanie Najwyższy Porządek.

- Posłuchajcie! - Poe odskoczył od ściany i stanął na środku pomieszczenia. - Drodzy przyjaciele, wspaniali kompani. - Czuł, że niewiele brakowało, by się wzruszył. - Nie przypuszczałem, że tak szybko przyjdzie mi się z wami pożegnać. - Kilka osób chciało mu przerwać. On ich zbył machnięciem ręki. - Obiecuję wam, że będziemy walczyć do samego końca. Nowa Republika o nas nie zapomni!

- Poe! - wrzasnęła Porucznik Connix. - Przestali do nas strzelać!

Mężczyzna stał przez moment w bezruchu, był trochę zażenowany. Po chwili się otrząsnął.

- To nasza szansa! Eskadra Niebieskich, idziemy do X-wingów! Odwrócimy ich uwagę od statku, wy w tym czasie przygotujcie go do skoku w nadprzestrzeń.- wydał rozkaz. - Nigdy nie wątpiłem w niepowodzenie tej misji. - pocałował Porucznik Connix w policzek. - Do zobaczenia przyjaciółko.

Odwracając się wpadł na jakąś osobę.

- Generał Leia, znaczy Organa. - zająknął się. - Generał Organa, miło Panią widzieć. - skłonił się nieporadnie. - Czas ucieka, muszę ratować sytuację.

- Nie chcę cię zatrzymywać. - odparła. - Mam jednak nadzieję, że po dzisiejszym dniu będziesz wiedzieć, by trzymać się moich rozkazów. Nie po to mianowałam cię ponownie komandorem, byś nawalił.

- Nie zawiodę. - ponownie ukłonił się i puścił się biegiem prosto do hangaru. Zmierzając w tamtym kierunku spostrzegł, że jedne z mijanych drzwi są otwarte. W małym pokoiku na metalowym łóżku siedziała dziewczyna. Z tego co pamiętał, nazywała się Rey. Wydawało mu się, że z kimś rozmawiała.

- Nawet gdybym miała zginąć, nigdy do ciebie nie dołączę. - usłyszał.

Kilka minut wcześniej...

Po wizji, którą zobaczyła Leia, Rey szybko wytłumaczyła jej od jak dawna je miewała i na czym one w zasadzie polegały. Kobieta nie dopytywała się więcej, poprosiła jedynie, by dziewczyna spróbowała nawiązać z mężczyzną ponownie kontakt i postarała się namówić do zaprzestania ostrzału. Nie zwlekając Rey otworzyła najbliższe przejście do kabiny sypialnej. Próbowała skupić się na więzi, którą miała z Kylo Renem. Nigdy jeszcze nie wywołała jej umyślnie. Wizja pojawiała się zwykle w najmniej spodziewanym momencie. Czuła czasami, jakby Kylo Ren próbował złapać z nią kontakt. Ona jednak usilnie starała się go ignorować. Spodziewała się, że tym razem on jej do siebie nie dopuści.

- No dalej, dalej - wyszeptała Rey, miała przeczucie, że jej starania szły na marne. W końcu dlaczego miałby nagle teraz chcieć ją zobaczyć? Osiągnął co chciał, miał w swoich sidłach Ruch Oporu. - Do jasnej cholery, Kylo!

Ku jej zdziwieniu Ren ukazał się przed nią siedząc na wielkim fotel w swojej żałosnej masce. Tego się nie spodziewała, ukryła swoje zaskoczenie i zaczęła beznamiętnym głosem.

- Każ przestać, ostrzeliwać nasz statek. - Kylo Ren wybuchnął śmiechem.

- Przestanę, gdy sama oddasz się w ręce Najwyższemu Porządkowi.

- Nigdy w życiu!

- To jest jedyny warunek. Przez ciebie zginie wielu ludzi. - Rey wiedziała, że próbuje ją podejść. Przez okno widać było wrogi okręt. Ku zdziwieniu dziewczyny, nie atakował on ich statku. Tym razem ona zaczęła się śmiać.

- Porozmawiajmy twarzą w twarz - zaczęła. Patrzyła jak siedzący przed nią mężczyzna zdjął maskę. Spojrzał w jej oczy. - Zależy ci, bym przeżyła.

- Nie, nie zależy mi na twoim życiu - zawahał się Kylo Ren. - Nie chcę, aby mój największy przeciwnik mi uciekł.

- Kłamiesz, gdyby tylko chodził ci o pokonanie mnie, już dawno byś wysadził ten okręt. - Mężczyzna długo zastanawiał się nad odpowiedzią. Bez przerwy przeszywał Rey zimnym spojrzeniem.

- Pragnę byś się do mnie przyłączyła.

Zapanowała długa cisza. Obok pokoju, w którym siedziała Rey przebiegło kilka osób.

- Dobrze wiesz, co odpowiem - wysyczała, a wtedy Kylo Ren zbliżył się do niej. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Dziewczyna poczuła jego oddech na swojej skórze.

- Przyłącz się do mnie - wyszeptał jej do ucha. - Razem będziemy niezwyciężeni.

Po tych słowach odsunął się od niej.

- Nawet gdybym miała zginąć, nigdy do ciebie nie dołączę.

- Zastanów się, nie pragniesz rządzić tym wszystkim? - dziewczyna zaprzeczyła. - U mojego boku wzrosłabyś. Stałabyś się potężniejsza niż twój Luke Skywalker. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie mocy, którą posiądziemy.

- Nie muszę jej sobie wyobrażać, bo twój plan nigdy się nie ziści. - Kylo Ren odwrócił głowę i na coś spojrzał. Na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech.

- Wracając do początku rozmowy - zaczął. - Miałaś rację, statek jest bezpieczny, dopóki na nim jesteś, lecz wasze myśliwce zaraz zostaną zniszczone.

Rey zobaczyła kilkanaście X-wingów lecących prosto na wrogi okręt.

- Jesteś potworem. - Po tych słowach wizja się skończyła.

Na statku Najwyższego Porządku Kylo Ren położył głowę na zimnym blacie biurka. Na język cisnęła mu się prosta odpowiedź; wiem. 

Jednak nie ośmielił się powiedzieć tego na głos. Wstydził się również przyznać, że wcale nie chciał być w ten sposób postrzegany przez Rey. Sam mógł się nienawidzić, lecz nie chciał, by ona miała o nim takie zdanie.  

Może będzie to bardzo nieskromne, ale podoba mi się ten rozdział. Chociaż czuję, że następny jest jeszcze lepszy. Bardzo mnie cieszy, ze ktoś czyta to opowiadanie, bo w sumie, do premiery IX części zostało jedenaście miesięcy, a my nie mamy jeszcze zwiastuna. Ja tak nie mogę się doczekać, że zaraz wybuchnę. 

Pozdrawiam

Nieskromna Asia 

ps. a czy ty ukochany czytelniku zostawiłeś coś po sobie po przeczytaniu tego rozdziału? ;) Zajmuje to sekundkę, a daje uśmiech na mojej zgorzkniałej twarzyczce i pomaga zwiększyć zasięgi. <3 Niech moc będzie z tobą

ps, vol. 2 został już jednie dwa miesiące ;D

ps. vol. 3  od premiery minęło prawie 2,5 roku, a ja jestem tutaj z powrotem, chcąc zmobilizować się do dokończenia tej historii. :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro