3. Poe Dameron

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Generał Organo - na mostek sterowania weszła Rey. - Kylo Ren nie pozwoli zniszczyć statku. Musisz zawrócić eskadrę. Uda nam się uciec.

Starsza kobieta włączyła mikrofon.

- Dameronie, macie natychmiast wracać. Odbiór.

- Hipernapęd będzie aktywny dopiero za kilka minut, do tego czasu zdołamy odwrócić ich uwagę od statku.

Rey schyliła się do mikrofonu.

- Nie rozumiesz, Kylo Ren nie tknie okrętu, póki na nim jestem. Zależy mu bym nie zginęła. Musicie wracać. - Po chwili dodała. - Odbiór.

- Wydałem rozkaz, cała eskadra leci z powrotem. Bez odbioru.

W pomieszczeniu rozległy się głosy ulgi. Wszystko wskazywało na to, że wyjdą z tego starcia bez szwanku. Leia przechadzała się wzdłuż okna. Rey podeszła do niej. Kobieta położyła rękę na jej ramieniu.

- Nadeszły trudne czasy - powiedziała.- Dzisiaj nam się udało, lecz to się nie skończy. On ma plan i z niego nie zrezygnuje.

- Gdy ostatni raz go widziałam, czułam, że toczy wewnętrzną walkę. - Dziewczyna wiedziała, że dla Lei trudno było myśleć o tym, kim stał się jej syn. - On jeszcze może się nawrócić.

Kobieta ją przytuliła.

- Cieszę się, że nie tylko ja w to wierzę. - Po chwili się odsunęła. Chciała coś dodać, lecz przerwał jej dźwięk z głośników.

- Mam mały problem! Odbiór. - To był głos Poe Damerona. Obydwie kobiety podbiegły do mikrofonu.

- Co się dzieje? - zapytała Leia.

- Sterowanie w moim pojeździe zamarło, jakimś cudem zbliżam się do okrętu wroga. Odbiór.

- Pole magnetyczne - odezwała się Porucznik Connix. - Chcą go sprowadzić na statek.

- Poe słyszysz mnie? Odbiór. - Nie dostali żadnej odpowiedzi. - Komandorze Dameron.

- Nie rozumiem co mówicie, ledwo was słychać. Odb... - Połączenie zostało zerwane.

- Pole magnetyczne zakłóca fale radiowe.

Nagle Porucznik Connix zerwała się z krzesła. - Najwyższy Porządek, chce nawiązać kontakt.

- Niech mówi na głośnikach - powiedziała zdenerwowana Leia.

Po całej Sali rozległ się przytłumiony męski głos. Rey go nie rozpoznała.

- Z rozkazu Wodza Naczelnego, mamy waszego pilota. Chcemy nawiązać współpracę.

- Z kim mam przyjemność rozmawiać?

- Generał Hux.

- Generale proszę mówić dalej.

- W zamian za jego życie chcemy kogoś innego. - Rey doskonale wiedziała, co to oznaczało. Zaczęła kalkulować wszystkie za i przeciw. Życie Damerona przeciążało szalę.

- Nie ufam wam - sprzeciwiła się Leia.

- Zapewniam, że go nie zabijemy - dodał mężczyzna.

- Nie mogę się na to zgodzić.

- Wasza nieufność jest zrozumiała. - Głos ucichł. Wszyscy w pomieszczeniu milczeli. Po chwili mężczyzna ponownie przemówił. - Halo? Przepraszam za tę ciszę, lecz właśnie został przyprowadzony wasz pilot. Jak miło zobaczyć znajomą twarz. Jak się nazywasz?

- Nie udawaj, że nie wiesz. - Wszyscy usłyszeli głos Poe Damerona. Connix zasłoniła usta dłonią.

Nagle z głośników wydobył się szmer, po którym nastąpił krzyk. Leia zacisnęła pięści, a Rey zamknęła oczy.

- Wasz pilot jest bardzo odważny, nawet po porażeniu prądem i unieruchomieniu. - Mężczyzna ciągnął. - Naprawdę nie chcemy go ranić, lecz swoim zachowaniem sam się o to prosi. Zacznijmy od początku. Jak się nazywasz?

- Poe Dameron - powiedział cicho komandor. Kilka osób odetchnęło głośno.

- Nie do wiary, że znowu udało nam się złapać najsłynniejszego pilota latającego w szeregach Ruchu Oporu. - Zaśmiał się. - Leio, chciałbym, byś powtórzyła swoją decyzję panu komandorowi. Czy przystajesz na układ? Jego życie za niejaką Rey?

Kobieta milczała.

Niespodziewanie dziewczyna wyrwała jej z rąk mikrofon.

- Oddam się w wasze ręce, tylko go nie zabijajcie! - krzyknęła. Leia sprzeciwiła się, lecz zagłuszył ją głos z głośników.

- Nie rób tego! - to był Poe Dameron. - Uciekajcie, nic mi nie... - nagle zamilkł.

- Zabrać go - zarządził Generał Hux. - Miło ubijać z tobą interes Rey. Do zobaczenia wkrótce.

***

Dwóch szturmowców wprowadziło na wpół przytomnego mężczyznę do małego pokoiku, wyposażonego jedynie w metalowe łóżko bez materaca. Puścili go, a ten upadł na podłogę. Nie mógł zapanować nad drgawkami, które nastąpiły po porażeniu prądem.

- Żałosny widok - odezwał się stojący w wejściu mężczyzna. - Poe Dameron odwrócił się do niego ciągle znajdując się na podłodze. - Masz słaby organizm, jeśli tak niskie napięcie cię podsmażyło.

- Zabiję cię - Hux zatrzymał jednego ze szturmowców, który chciał ponownie uciszyć leżącego.

- Wiem - generał się do niego zbliżył. - Zakładam, że nie podoba ci się bycie jedynie pionkiem w tej walce.

- Powiedziała marionetka Kylo Rena.

- To jest moje wojsko, ja mam nad nim władzę.

- Mimo wszystko spełniasz wszystkie zachcianki tego frajera.

- Zamilcz. - Generał Hux spostrzegł, że pojazd Ruchu Oporu zniknął w nadprzestrzeni. - Twoi przyjaciele właśnie cię opuścili.

- Widzisz? Zrozumieli, że nie ma sensu z wami współpracować. - Poe przełknął ślinę. 

- Ja i ty wiemy, że po ciebie wrócą. - Hux cofnął się do wyjścia. - Wy dobrzy, zawsze to robicie.

Hux wyszedł, za nim zatrzasnęły się drzwi. Dameron z jękiem podciągnął się na ramie łóżka i usiadł na zimnym metalu. Jego spodnie, w miejscu, gdzie został dotknięty elektrycznym ostrzem miały wypaloną dziurę, odsłaniającą poparzoną skórę.

- Kurde, zostanie blizna. Nie będę już najseksowniejszym pilotem w Ruchu Oporu.  

No nie mogę się zdecydować , który rozdział jest lepszy. 

Z ciekawości przeczytałam jakiś czas temu historię życia Poe Damerona i stwierdziła, że nie umieszczenie go w tym opowiadaniu byłoby grzechem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro