6. Armitage Hux

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poe Dameron zaczął odzyskiwać świadomość. Wokół niego działały urządzenia, które swoimi monotonnymi odgłosami, obudziły w nim najgorsze przeczucia. Ostatnim co pamiętał, było wniesienie go na salę operacyjną. Potem film się urwał, aż do teraz.

Z trudem uchylił oczy. Wisząca na środku pomieszczenia lampa oślepiła go i dopiero po jakimś czasie Poe mógł zorientować się, co dokładnie dzieje się dookoła. Pierwszym na co skierował wzrok, była jego prawa ręka.

Większość jego przedramienia znajdowała się wewnątrz metalowej szyny. Skóra była zasiniona, na czubkach palców przybrała ciemnofioletową barwę. W wielu miejscach Poe dostrzegł szwy.

Respirator stojący obok jego łóżka wskazał przyspieszone tętno.- No dalej.- zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie poruszyć ręką. Zignorował ból w całym ciele i trudem usiadł na łóżku. Nieważne jak się starał, nie mógł nawet ruszyć palcem. Myśl, że może nigdy już nie odzyskać sprawności, na początku go nie przeraziła, lecz gdy uświadomił sobie jakie konsekwencje za sobą poniesie, przeklnął pod nosem. Bez ręki nie będzie w stanie dalej być pilotem. Straci jedyną rzecz, którą naprawdę kocha.

- Nie ma powodu do płaczu. - Kobieta przestraszyła Damerona. Podeszła do łóżka i przyłożyła coś do małej diody ponad jego szyną. - Zajęliśmy się tobą najlepiej, jak potrafiliśmy.

- To miało mi poprawić humor? - odparł. - Zrobienie ze mnie kaleki dobrze, by wam zrobiło.

Kobieta przestała pisać na komputerze i spojrzała na niego. - Szczerze? Mamy gdzieś kim jesteś, naszym zadaniem było poskładanie ci rękę - powiedziała chłodno. - Poza tym Hux kazał nam cię załatać grożąc obcięciem pensji.

- W takim razie, dlaczego nie mogę nią ruszać? - Po jego pytaniu Doktor stanęła nad nim i wyjęła z kieszonki na piersi długopis. Zaczęła jeździć nim po przedramieniu Poe pytając, czy cokolwiek czuje.- Całkowicie nic.

- Znieczulenie może utrzymywać się jeszcze kilkadziesiąt minut - zaczęła. - Zwróciłeś uwagę, że nie boli cię ręka?

- W zasadzie boli mnie wszystko inne.

Poklepała go po ramieniu. - Odpoczywaj, niedługo poprosisz o kolejny zastrzyk.

Kobieta miała rację. Po pewnym czasie dyskomfort stawał się nie do wytrzymania, lecz Poe nie zdążył na niego narzekać, bo do pokoju, w którym został położony, wszedł Hux. Rudowłosy mężczyzna zatrzymał się przy drzwiach.

- Jak się czujesz? - zapytał nie patrząc na Damerona. Nieświadomie strzelał palcami i rozglądał się po pomieszczeniu.

- Mogło być lepiej - rzucił krótko. - Byłoby nawet świetnie, gdyby ten psychopata nie złamał mi ręki.

- Mam sprawę. - Hux zignorował jego słowa.

- Chyba nie zaskoczy cię to, jeśli powiem, że nie zamierzam uczestniczyć w tej ''sprawie".

- Nie masz wyboru. - Ton mężczyzny stał się oschły. - Leia zażądała kolejnego dowodu, odnośnie twojego stanu, więc musimy go w końcu dostarczyć.

- Wątpię, że to co usłyszy ją usatysfakcjonuje.

- Chce cię tylko zobaczyć. - Poe się zaśmiał. - Skłamiesz dla własnego dobra.

- Nie sprowadzę Rey na śmierć. Nie pozwolę, żebyście ją torturowali! - Dameron zgiął się z bólu.

- Warunek jest prosty, my dostajemy dziewczynę, a ty wracasz do swoich - przerwał mu Hux. - Nie udawaj, że tego nie chcesz.

- Nie zgodzę się na to.

- Nawet najbardziej honorowi ludzie w końcu dadzą się złamać. - Mężczyzna podszedł do łóżka. Ścisnął nadgarstek Damerona. Poe jęknął. - Na twoim miejscu, dla własnego dobra, nie stawiałbym oporu.

- Pieprz się - wysyczał przez zęby. Hux uśmiechnął się zaciskając mocniej pięść. Kilkanaście metrów dalej, dwoje szturmowców idących korytarzem, usłyszało przeraźliwy wrzask.

Kilka godzin wcześniej...

- Nie widzę takiej potrzeby - powiedział Hux. Chwilę po ataku szału Kylo Rena, Generał został poinformowany, że Ruch Oporu próbuje nawiązać kontakt. Nie tracąc czasu razem ze swoim Wodzem udali się na mostek dowodzenia. Żołnierze włączyli głośniki, z których rozległ się głos Lei. Kylo Ren stał pod ścianą z zamkniętymi oczami.

Rozpoczęła się dyskusja, podczas której Generał Ruchu Oporu wyraziła zaniepokojenie stanem Poe Damerona. Postawiła warunek. Jeśli Rey miała polecieć na okręt Najwyższego Porządku muszą zobaczyć ich pilota. Mężczyzna zastanawiał się, dlaczego nagle chciała to zrobić.

- Zapewniam, że Poe jest bezpieczny.

- Na nic mi twoje zapewnienia - rzuciła Leia. - Wyraziłam się jasno, macie nam go pokazać.

Hux milczał. Gdy ostatni raz widział Damerona, ten był ledwo przytomny. Gdyby nie zainterweniował, mężczyzna mógłby być martwy.

- Dam odpowiedź w ciągu kilku godzin - powiedział i przerwał połączenie. - Jesteśmy w dupie.- powiedział do swoich żołnierzy. - Spróbujcie namierzyć współrzędne ich statku - przerwał i spojrzał na puste miejsce, w którym stał wcześniej Kylo Ren.- Jeśli nie oddadzą jej po dobroci, musimy mieć zabezpieczenie.

Przed Huxem otworzyły się rozsuwane drzwi do oddziału szpitalnego. Szybkim krokiem zmierzał do jedynego zajętego pomieszczenia. Wpisał kod i wszedł do środka. Operacja Damerona zakończyła się kilkanaście minut wcześniej i mężczyzna był sam. Narkoza, którą mu podali jeszcze działała i Poe spał jak zabity. Hux ostrożnie podszedł do łóżka.

- Nie wygląda to za ciekawie - odparł patrząc na jego poharataną rękę. Zdziwił się, gdy zdał sobie sprawę, że współczuje mężczyźnie. Po części był za to odpowiedzialny. Wyszedł na zewnątrz.

Plan zaczynał się komplikować.

- Trzeba było ich unicestwić, kiedy była okazja. - Nagle nasunęło mu się pytanie.- Co Kylo właściwie chce zrobić z Rey? - zaczęła wzrastać w nim wściekłość. Nacisnął guzik i winda ruszyła. - My idioci bawimy się w jego głupią grę, bo ten chce poczuć się jak Snoke? Czy on w ogóle wie, jak ją przekonać do przejścia na ciemną stronę, gdy sam nie potrafi się w niej odnaleźć?- przełknął ślinę i zacisnął pięść. - Ja powinienem być dowódcą.   

Cześć, jest 22:30, a ja muszę jeszcze odrobić lekcje :D zabijcie mnie

(Czyli w drugiej liceum robiłam zadania domowe, ale jajca :P)

Czyli na drugim roku studiów dopisuję tutaj bezsensowny komentarz, ale jajca ;P

... A miesiąc przed rozpoczęciem piątego roku studiów, czytam te bezsensowne komentarze z uśmiechem na ustach i ciągle niedowierzam, że naprawdę w liceum odrabiałam zadania domowe. Nie dam sobie ręki odciąć, ale na 99% wtedy skłamałam i do przez całą noc grałam w simsy. Pozdrowienia z września 2k24 :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro