9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy Harry wpadł przez drzwi dwadzieścia minut później, dzwoniąc do brata sześć razy, a do Louisa pięć, był trochę bardziej niż zirytowany. Jego kły ścierały się, gdy wpadł tylnymi schodami do biura na drugim piętrze i zawarczał, po otwarciu drzwi do biura Edwarda.

- Dzwoniłem do ciebie sześć razy - Harry ledwo mógł powstrzymać swoją frustrację, kiedy znalazł swojego bliźniaka siedzącego za biurkiem, pozornie na niego czekającego, apatycznego jak zawsze - Jeden z barmanów zadzwonił do mnie, mówiąc, że Louis jest tutaj i potrzebuje pomocy.

- Został odurzony przy barze - Edward nie mógł się powstrzymać od przyglądania się bratu z niesmakiem. Harry w końcu zauważył Louisa, tak małego, ubranego tylko w za dużą bluzę Edwarda, leżącego na kanapie. Udał się do omegi, aby go sprawdzić, kiedy Edward wstał - Nie waż się go dotknąć, Harry.

Harry zamarł na komendę alfa w głosie swojego bliźniaka, nie dlatego, że był biologicznie zmuszony do słuchania, jak omega. Przerwał, ponieważ Edward nie rozmawiał z nim w ten sposób. Tak więc, po spędzeniu w pokoju pełnych sześćdziesięciu sekund, zdał sobie sprawę, że Ed był na niego zły. Bliźniacy nie wściekali się na siebie. Zawsze byli oni przeciwko światu, ale Edward miał płonący ogień w oczach, którego Harry nigdy wcześniej nie widział wycelowanego prosto w niego.

- Dlaczego? - zapytał, podchodząc bliżej do omegi.

Błyskawicznie Edward przedostał się na drugą stronę pokoju i przygniótł Harry'ego do ściany, przedramiem mocno wciskając szyję brata w lustro.

– Spałeś z nim - warknął.

- Ja... - Harry oblizał usta i spróbował odepchnąć swojego bliźniaka, ale był w stanie tylko zyskać niewielką odległość, którą Edward szybko zamknął, uderzając swoim odpowiednikiem w ścianę z głuchym łomotem.

 Obaj byli jednakowo dopasowani siłą i dobrze znali swoje słabości. Harry wiedział, że Edward nieuchronnie się dowie, ale nie zdawał sobie sprawy, że to nastąpi tak szybko.

- Zamknij się - warknął ponownie Edward, wciskając bliźniaka mocniej, nie odcinając całkowicie przepływu powietrza Harry'ego, ale zdecydowanie utrudniając mu oddychanie - W porządku, więc spałeś z nim. Jest atrakcyjną omegą. Jest dobrą omegą. Rozumiem. Mogę to wybaczyć.

Harry wyglądał na zszokowanego, nagle rozluźniając uścisk na ramieniu Edwarda i dobrowolnie opierając się o ścianę. Alfa nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo ciążyły na nim kłamstwa i skradanie się.

- Przepraszam.

- Nie - Edward wyglądał na wściekłego, jego poprzednie słowa wcale nie pasowały do jego działań.

– Myślałem, że powiedziałeś, że mi wybaczasz? - Harry był naprawdę zdezorientowany.

– Mogę wybaczyć oszustwo i kłamstwo, Harry - warga Edwarda zadrżała, gdy starał się powstrzymać łzy złości i smutku, łzy zdrady - Ale ty go, kurwa, zraniłeś.

Oczy Harry'ego rozszerzyły się i potrząsnął głową.

- Nie, Ed, przysięgam…

- Nie okłamuj mnie, kurwa! - ryknął Edward i podniósł ramię z siłą i determinacją. Jego pięść uderzyła mocno i szybko, pozostawiając głowę Harry'ego odrzuconą na bok i krwawiącą wargę - Widziałem jego pieprzone siniaki, ty draniu!

– Proszę, Edwardzie! - Harry'emu udało się wydostać z uścisku Edwarda, robiąc przestrzeń między nimi. Z każdym krokiem, który Edward zrobił naprzód, Harry się cofał: straszna gra w kotka i myszkę - Edwardzie! On mnie sprowokował!

- Och, racja! - warknął Edward – Prosił o to? W ten sam sposób, w jaki ja prosiłem tatę, żeby mnie uderzył? Żeby mnie chłostał?

– Nie w taki sposób, Edwardzie! - próbował się tłumaczyć Harry, ale jego bliźniak na to nie odpowiedział.

Zamiast tego zmniejszył dystans między nim a Harrym. Obaj zaczęli mocować się na podłodze, szarpiąc mocno i kręcąc się w przód i w tył, aż Edward ponownie odzyskał przewagę, przygniatając Harry'ego do ziemi.

- Naprawdę? Ponieważ ja widzę miłą, niewinną, dobrze wychowaną omegę i pokręconą, wściekłą, mściwą alfę - Harry nigdy nie widział, jak jego bliźniak patrzy na niego w ten sposób, a coś smutnego i gorzkiego pojawiło się w jego piersi. Edward kontynuował, uderzając Harry'ego równie mocno i szybko, po czym chwycił go za podbródek i oderwał głowę od ziemi – Myślisz, że to czyni cię silnym, co, Harry? Posiniaczyć taką małą rzecz jak Louis? Widziałem te siniaki na jego twarzy po tym, jak złapałeś go w Święto Dziękczynienia. Czego nie widziałem? Co? Siniaki na udach? Albo na jego plecach? Zgwałciłeś go, Harry?

Harry wzdrygnął się na to, a łzy zaczęły spływać po jego twarzy. Robił tak wiele złych rzeczy w swoim stosunkowo krótkim życiu, a Edward był ich świadkiem i mimo to kochał go. Ale teraz Harry mógł zobaczyć jak oddanie bliźniaka, jak miłość jego bliźniaka rozpływa się i wygasa. Jakby Edward miał w sobie tylko troskę o jedną osobę na raz i podczas gdy jego miłość do Harry'ego zanikała, jego miłość do Louisa rosła.

- Proszę, Eddie, przestań! - zaszlochał Harry, gdy jego głowa opadła na ziemię i pojawił się ból, wynikający z uderzenia o twardą powierzchnię.

Potrafił poradzić sobie z fizycznym bólem w sposób, w jaki większość ludzi nie potrafiła, ale słowa Edwarda odcieły go i zostawiły zepsutego.

– Czy Louis prosił cię, żebyś przestał? - pytał dalej Edward, trafiając kolejny gniewny raz w twarz swojego brata. Alfa, który był znany ze swoich martwych oczu i bezinteresownej osobowości, nigdy nie wyglądał bardziej żywo. Harry widział prawdziwy smutek wrzący w jego oczach, a zarówno jak ręce jak i głos jego bliźniaka drżały - Czy powstrzymałeś się, Harry? Ma siniaki na biodrach i na nadgarstkach, trzymałeś go tam?

- Nie! - zapłakał Harry głośno i brzydko, przyjmując nadużycie bez walki - Proszę, pozwól mi wyjaśnić!

Edward westchnął:

- Masz minutę na wytłumaczenie się lub przysięgam na Boga, Harry…

- Spotykamy się już od ponad miesiąca i pewnego dnia przyszedł do mnie zły i nawrzeszczał na mnie, że jeszcze z nim nie spałem, bo nie jestem na to wystarczającym alfą. Nie spodobało mi się to. Kazałem mu przestać, ale uderzył mnie i dalej na mnie krzyczał. Straciłem kontrolę i przycisnąłem go do kan-kanapy - zająkał się Harry, cały czas łkając boleśnie, gdy patrzył na swojego bliźniaka smutnymi i pełnymi żalu oczami - Zdarłem mu spodnie i przytrzymałem jego ręce za plecami, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że drży, powiedziałem mu, żeby wyszedł. Przysięgam, Edwardzie! Jestem złą osobą, ale nie chciałem go skrzywdzić i nie zgwałciłbym go!

Edward przyjrzał się Harry'emu. Warga jego bliźniaka pękła, siniaki zaśmiecały miejsca, w których Edward ściskał wystarczająco mocno, by je zostawić, a jego oczy były spuchnięte i czerwone. Mówił prawdę. Edward usiadł z powrotem, w końcu uświadamiając sobie swój błąd:

- Nie zrobiłeś tego.

– Nie, obiecuję - westchnął z ulgą Harry, kiedy Edward w końcu straci ten gniewny i przerażający wyraz w oczach.

Bliźniacy pozostali w miejscu przez długi czas, ale szkody już zostały wyrządzone.

Ta dwójka pozostała stoicka, gdy udała się do samochodu Harry'ego zaparkowanego w zabezpieczonym parkingu za klubem. Ich kroki odbijały się echem od ceglanych ścian, ale nie wypowiedzieli ani słowa. Edward trzymał w ramionach ogłuszonego Louisa, delikatny oddech omegi łaskotał bok jego szyi przy każdym delikatnym kroku. Harry był obolały z powodu ich wcześniejszej kłótni i zdecydował się prowadzić, podczas gdy jego bliźniak usadził Louisa na swoich kolanach.
Podczas krótkiej jazdy do penthousu, Louis poruszył się, wpychając się głębiej w szyję Edwarda, nieświadomie wąchając drugiego bliźniaka. Alfa zamruczał i Louis powrócił do snu bez snów.

- On jest dobrą omegą - wyszeptał Harry, pozostając skupionym na drodze.

Edward popatrzył na swojego zmaltretowanego bliźniaka i nie odpowiedział. Oczywiście omega była dobra i mała, i wszystko, czym powinna być omega, ale czy naprawdę zasługiwali na coś takiego? Coś tak dobrego? Edward naprawdę w to wątpił.

Kiedy w końcu znaleźli się w domu, Edward z łatwością położył Louisa na środku ich dużego łóżka. Maleńka omega wtuluła się w poduszkę przesiąkniętą zapachami alf. Bliźniacy przystanęli z ciężarem na ramionach, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi. Harry poruszył się, by odpowiedzieć, zanim pukanie zdołałoby obudzić śpiącą omegę.

To był Niall, ubrany w koszulę Liama ​​i skąpe bokserki. Harry przewrócił oczami i zapytał niecierpliwie:

- Czego chcesz?

Oczy Nialla rozszerzyły się strachliwie.

– Co, do cholery, stało się z twoją twarzą, Harry?

Alfa warknął i Edward dołączył do pary przy drzwiach.

- Czego potrzebujesz, Niall?

Niall zerknął ze znużeniem pomiędzy dwoma alfami, zanim w końcu powiedział:

- Muszę porozmawiać tylko z Harrym.

Edward spojrzał na swojego młodszego kuzyna, zanim odwrócił się do bliźniaka.

- Niall wie?

- Tak - pokiwał głową Harry, nie patrząc w oczy brata, zamiast tego wciąż wpatrując się w Nialla.

- Och - Niall jeszcze raz zerknął na dwie alfy i w końcu zrozumiał, kto spieprzył twarz Harry'ego - Chciałem tylko zapytać, czy wiecie, gdzie jest Louis.

Edward otworzył drzwi do ich sypialni, pozwalając, by mały strumyczek światła oświetlił zwiniętą postać Louisa na łóżku.

- W porządku, dzięki - pokiwał głową Niall, wpatrując się w Louisa przez kilka sekund, wypuszczając wielkie westchnienie, zanim odwrócił się do wyjścia, ale Harry szybko złapał ramię omegi.

- Co wiesz? - zapytał bez żadnych wstępów, dostrzegając zszokowany i winny wyraz twarzy kuzyna.

- Co ja wiem o czym? - kiepsko skłamał Niall, odwracając swoje ciało od dwóch alf.

Oczy Harry'ego zwężyły się. W swoim życiu przesłuchał wystarczająco dużo ludzi, by dostrzec blef:

- Niall, obejrzę wszystkie obrazy z każdej kamery w tym klubie. I zamierzam dowiedzieć się, kto włożył to, co znalazło się w drinku Louisa. A jeśli dowiem się, że kiedykolwiek spojrzałeś na tę osobę, Bóg mi świadkiem, że Liam nie będzie w stanie cię przede mną ochronić - słowa Harry'ego były groźne i ciche, a Niall wzdrygnął się na tę obietnicę - Teraz mi powiedz. Co. Ty. Wiesz?

- Nie wiedziałem o tym - wymamrotał Niall, patrząc na Edwarda, który miał śmiertelnie poważny wyraz twarzy, nie znajdując tam bezpieczeństwa – Przysięgam, że nie wiedziałem, aż do dzisiejszego wieczoru, kiedy dostałem o tym krótką wiadomość.

- Wyjaśnij szybciej - warknął  Harry, mocniej ściskając omegę.

- Louis i ja pokłóciliśmy się i ludzie to zauważyli. Myśleli, że zrobienie mu czegoś sprawi, że będę szczęśliwy - słowa Nialla wyszły z niego szybko i zbiegły się w całość – Dostałem krótką wiadomość o Louisie wyglądającym na zdezorientowanego przy barze. Kiedy zapytałem, co się dzieje, powiedzieli, że zamierzają go odurzyć, a potem sfilmować kogoś, kto się z nim pieprzy. Aby pokazać to ludziom w szkole i tak dalej.

Edward zawarczał, a Harry wyglądał morderczo.

- A ty ich nie powstrzymałeś? Od próby zgwałcenia twojego własnego młodszego brata?

- Zadzwoniłem do nich i próbowałem im powiedzieć, żeby tego nie robili, ale w klubie było za głośno, a oni już włożyli tabletkę do jego drinka - kontynuował Niall ze łzami w oczach - Próbowałem do niego zadzwonić, ale nie odpowiadał. Nie wiedziałem, co jeszcze zrobić.

- Daj mi imię - zażądał niecierpliwie Harry.

– Nie możesz jej skrzywdzić, Harry - ostrzegł Niall.

– Jak cholera, nie mogę - warknął Harry - Nie masz pojęcia, co mogę i co zrobię, Niall.

- Jej mama jest supermodelką, a tata politykiem - wyjaśnił Niall - To przyciągnie zbyt wiele złej uwagi.

Harry nie mógł dłużej powstrzymywać swojego gniewu, nagle wyładowując go na Niallu. Puścił ramię omegi i gdy upadł na ziemię, w jego oczach zaczęły formować się łzy. Harry rzucił się, by iść za nim, Niall pisnął i odskoczył. Edward powstrzymał akcję, chwytając ramię Harry'ego i potrząsając głową. Bardziej stoicki bliźniak poruszył się, by stanąć nad Niallem.

– Niall, ta omega zrobiłby dla ciebie wszystko - potrząsnął głową Edward - Louis jest jednym z niewielu ludzi na tym świecie, którzy widzą w tobie dobro. Gdyby wiedział, że jesteś w takiej samej sytuacji, jak on dzisiaj, rozerwałby niebo i ziemię, aby cię znaleźć i uratować - usta Nialla zadrżały z dewastacji, a woda zaczęła zbierać się w jego dużych niebieskich oczach, ale łzy pozostały niewylane - Nie zasługujesz na lojalność i podziw tej omegi. Jesteś jedynie kupą tchórzliwego gówna. Zejdź mi z oczu, zanim pozwolę Harry'emu cię wykończyć.

Niallowi nie trzeba dwa razy powtarzać. Omega kiwnął głową i pobiegł z powrotem do apartamentu Liama.

Louis obudził się nagle z całkowitym zmieszaniem. Nie mógł ustalić miejsca, w którym jest, ani nawet tego, gdzie był wcześniej. Wiedział jednak, że wymioty wzbierają mu w gardle. Nie miał czasu, zanim dosłownie zaczął rzygać w dłonie i na bardzo wysoką jakościowo pościel. Jego spanikowany umysł spróbował poskładać w całość wydarzenia wczorajszego wieczoru, ale nic nie miało sensu - w miejscu, w którym powinno być coś ważnego, ziała czarna dziura. 

Nagle poczuł rękę na plecach i spokojny, głęboki głos.

- W porządku, słoneczko.

Louis nie zdawał sobie z tego sprawy, ale ciągle mamrotał „przepraszam”. Spojrzał na ciepłą dłoń i miękki głos, uświadamiając sobie, że należą do Edwarda. To znaczy, że był w łóżku bliźniaka i Harry wyraźnie powiedział mu, żeby nigdy nie robił tego ponownie. Kiedy Louis zerknął na drugą stronę, zobaczył Harry'ego i łzy natychmiast napłynęły mu do oczu.

- Przepraszam, Harry.

- W porządku, słodki chłopcze - Harry spróbował kojąco pomasować dłonią nogę Louisa, ale omega wzdrygnął się, zdezorientowany i spocony.

Ostatnim razem, gdy rozmawiał z Harrym, alfa był spragniony krwi. Ta mała akcja tak naprawdę nie dała Harry'emu żadnych pozytywnych punktów w oczach Edwarda.

- Nie wiem, jak się tu dostałem - Louis nie mógł powstrzymać płaczu i drżenia.

Panika narastała coraz bardziej, aż jego mózg był tak zaćmiony strachem i niepokojem, że był na skraju ataku paniki.

Następną rzeczą, której był świadomy, była lodowata woda uderzająca w jego drżącą postać, oczyszczająca jego umysł i uziemiająca jego ciało tak nagle, że sapnął i szarpnął się w trzymającej go parze ramion. Ramiona były mocne, a Louis uspokoił się i wreszcie trzeźwo rozejrzał wokół. Jego puls się wyrównał, podobnie jak oddech, a mgła spowijająca umysł zaczęła się cofać.

Jedno z ramion Edwarda owinęło się wokół jego pleców, a nogi Louisa spoczęły na drugim. Pośladek omegi znalazł się gdzieś pomiędzy udami Edwarda. Alfa zaniosła go do prysznica, piżama i skarpetki szybko przesiąknęły lodowato zimną wodą. Harry natomiast przykucnął przy szklanych drzwiach prysznica. Louis poczuł zmęczenie zatapiające się w jego kościach i oparł głowę o klatkę piersiową Edwarda, gdy obserwował, jak jego kochanek przysuwa się bliżej.

Louis wolno podniósł ociekającą wodą dłoń na posiniaczoną twarz Harry'ego, kiedy znalazł się w jego zasięgu.

- Harry, kochanie, co się stało z twoją twarzą? - głos Louisa był surowy od wymiocin i krzyków, których wciąż nie był świadomy zaledwie chwilę wcześniej.

Harry zaśmiał się niepewnie, w końcu widząc, że jego Louis wrócił.

- Nic się nie stało.

Louis zmarszczył brwi, a jego oczy zamknęły się o chwilę za długo, nagle ponownie rozbudzony przez lodowatą wodę.

- Możesz to w końcu wyłączyć? - gdy woda nareszcie się skończyła, Louis popatrzył na Edwarda, a potem z powrotem na Harry'ego - Nie wiem, jak się tu dostałem.

- Ktoś wrzucił narkotyk do twojego drinka w klubie - wyjaśnił miękko Edward, gdy Harry klęknął bezpośrednio przed swoim bliźniakiem.

Przeciągnął kojąco dłonią po szyi Louisa, wywołując ciche i usatysfakcjonowane westchnienie omegi.

- Och... - wymamrotał Louis. Jego umysł zatopił się na chwilę w ciemnym miejscu, zanim spojrzał w górę na Edwarda. Serce alfy pękło na widok niewinnego i przestraszonego spojrzenia omegi - Czy ktoś mnie skrzywdził?

- Nie, słońce - Edward przytulił chłopca mocniej do piersi - Zadbałem o to, żebyś był bezpieczny - alfa spojrzał Harry'emu w oczy ponad drżącą postacią Louisa - Oboje zapewniliśmy ci bezpieczeństwo.

Harry uśmiechnął się łagodnie do swojego bliźniaka. Ten omega mógł ich połączyć na zawsze. Harry widział resztę ich życia w zmęczonych, niebieskich oczach omegi zasypiającej w ramionach jego zimnego brata.

Kiedy Louis ponownie się znudził, było już prawie południe i łóżko zostało puste. Westchnął w prześcieradło, nie gotowy stawić czoła nadchodzącemu dniu. Głowa mu waliła i wiedział, że w jego pamięci są szerokie luki, których tak bardzo bał się poznać.

Zaburczało mu w żołądku, gdy poczuł zapach gotowanych potraw. Wiedział, że to właśnie teraz musi spotkać swój los. Nie był w pełni gotowy, by zaakceptować ani zrozumieć, co tak naprawdę oznaczało mgliste wspomnienie prysznica zeszłej nocy, ale ruszył do przodu. Znalazł się w zbyt dużej koszuli i luźnych bokserkach, kiedy zatrzymał się tuż przed kuchnią.

Zauważył, że ​​bliźniacy pochylają się blisko siebie, intensywnie szepcząc, kiedy w końcu odchrząknął. Zatrzymali się i odwrócili do niego z szeroko otwartymi oczami.

- Louis! - Harry w końcu zrobił krok do przodu, a lekki uśmiech pojawił się na jego posiniaczonej twarzy - Jak się czujesz?

- Czuję się dobrze - wymamrotał nieśmiało Louis, pochylając głowę, by wpatrywać się w palce stopy. Popatrzył w górę na Edwarda i kontynuował - Przepraszam za bycie w twoim łóżku ostatniej nocy i za wymiotowanie na twoje prześcieradła i takie tam.

- W porządku, słoneczko - Edward zmniejszył dystans między nimi, kładąc ciepłą i uspokajającą dłoń na policzku omegi - Położyłem cię tam zeszłej nocy i to tylko prześcieradła. Mogę dostać nowe.

Louis pokiwał głową i odwrócił się do Harry'ego z nerwowymi oczami i dolną wargą przyciśniętą do jego zębów.

- Przepraszam.

Harry zrobił krok do przodu i przyciągnął omegę do uścisku. Louis westchnął i opadł mocno w silne ramiona mężczyzny, potrzebując uspokajającego zapachu i dotyku od swojej alfy. Kiedy Harry złożył delikatny pocałunek na skroni Louisa, omega zastygł i odsunął się, ryzykując spojrzenie na Edwarda. Czy Harry naprawdę był tak bezczelny, że zrobiłby to na oczach drugiego alfy?

Odnalazł jednak drugiego alfę niewzruszonego ich małą akcją i patrząc między nimi, po czym nerwowo zapytał:

- Ty wiesz?

Edward pokiwał głową, a Harry wyjaśnił:

- Powiedziałeś mu wczoraj wieczorem.

Louis rzucił Harry'emu spanikowane spojrzenie.

- Przepraszam Harry. Nie wiedziałem, co robię.

- W porządku, chłopcze - Harry odsunął grzywkę Louisa z jego oczu - Nie jestem zły.

Louis spojrzał na Harry'ego ze zrozumieniem, teraz odwracając się do Edwarda:

- Pobiłeś go?

Edward skinął głową, zanim odpowiedział:

- Ale nie z powodu oszustwa. Myślałem, że cię krzywdzi. Czy on cię krzywdzi, Louis?

Harry westchnął i mruknął pod nosem:

- Znowu zaczynasz to samo gówno?

- Nie. Sprowokowałem go, żebym dostał te siniaki – potrząsnął głową Louis, odpowiadając mu szczerze – A wcześniej  dał mi tylko lanie. Harry mnie nie skrzywdził.

- Okej - skinął głową Edward - Wiem, że nie pamiętasz ostatniej nocy, ale obiecałem, że nigdy więcej nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić i planuję dotrzymać tej obietnicy, w porządku?

- Tak - przytaknął Louis z delikatnym rumieńcem – Ale co to dla nas oznacza?

- Oznacza to, że należy przeprowadzić dyskusję - oznajmił z niepokojem Harry - Dyskusję, której tak naprawdę nigdy wcześniej nie mieliśmy.

- Dobrze? – zgodził się Louis.

- Chciałbym się o ciebie starać, Louis - powiedział w końcu Edward tonem pełnym obojętności, sprawiając, że Louis zaczął szukać na jego twarzy więcej emocji - Chcielibyśmy się do ciebie zalecać.

- Zalecać się do mnie? - zachichotał Louis, w połowie z tego pomysłu, a w połowie z ulgi, że Edward go nie zabije – Nie zdawałem sobie sprawy, że żyjemy w średniowieczu.

Harry uśmiecha się delikatnie do swojej małej omegi, ale kontynuował:

– Mówimy poważnie, Louis. Kolacje, prezenty i nie tylko. Rzeczy, których ci nie dałem, kiedy cię ukrywałem.

– Nie ukrywałeś mnie - zarumienił się Louis, patrząc na Harry'ego w górę i w dół.

- Tak, robiłem to i to było złe z mojej strony - skinął głową Harry, patrząc na Edwarda - Ale teraz tego nie zrobimy.

Louis spojrzał na bliźniaków, zanim jego wzrok skupił się na Harrym.

- A jeśli powiem "nie"?

- Co masz na myśli, mówiąc "nie"? - burknął alfa, jak zawsze w defensywie.

- Jeśli się na to nie zgodzę? - zapytał ponownie Louis, patrząc to na Harry'ego, to na Edwarda - Jeśli tego nie chcę?

Harry wyglądał na oszołomionego, ale to Edward mu odpowiedział, zanim Harry zdążył choć otworzyć usta:

- Uszanuję tę decyzję i upewnię się, że Harry również ją uszanuje.

Louis spojrzał między dwoje mężczyzn i nagle zrozumiał opowieść starej żony o tym, że bliźnięta rodzą się po połowie osoby. Edward wyraźnie miał kontrolę nad impulsami bliźniaka, a Harry jego charyzmę. Oddzielnie para była przerażająca, ale razem nie byli tacy źli.

Louis myślał długo i ciężko, zanim lekko skinął głową. Ta para uratowała go zeszłej nocy i widziała go w najgorszym momencie, wymiotującego i płaczącego, i nadal go chcieli. Czy kiedykolwiek znajdzie kogoś równie oddanego? Louis wiedział, że bał się Harry'ego w przeszłości, ale gdyby Edward tam był, by stworzyć coś w rodzaju sytuacji kontroli i równowagi, nie byłoby tak źle, prawda? Więc stanowczo kiwnął głową:

- Chcę spróbować.

Louis, który marzył o wydostaniu się z rodziny zaledwie kilka dni wcześniej, odrzucił ostatnią resztkę nadziei, jakby to było nic, nie wiedząc, że właśnie sprzedał swoją duszę diabłu. Diabłu, który uśmiechnął się radośnie i uniósł go w powietrze wiwatując i składając pocałunki na jego policzku. Diabłu, który obiecywał miłość, ale w końcu był tylko diabłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro