Chapter Twelve

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstałam z ławki i skierowałam się na lotnisko. Na pieszo będzie to jakaś godzina, którą postanowiłam wykorzystać na rozmyślanie. Postanowiłam porozmawiać z Avengersami. Nie chcę do nich dołączać, jeśli nie muszę. Lecz jeśli przez całe życie mam być przestępcą i się ukrywać, to chyba już wolę tych Avengers.

Po godzinie dotarłam na lotnisko. Kupiłam bilet do NY i chwilę później weszłam do samolotu. Droga minęła mi na spaniu i przeglądaniu mediów społecznościowych.

Wysiadłam z samolotu i podeszłam do lotniskowej kafejki. Poprosiłam o kawę i zapłaciłam. Usiadłam przy stoliku i delektowałam się kawą. Można powiedzieć, że jestem od niej uzależniona.

Myślami zeszłam na chwilę kiedy pocałowałam Bucky'ego i nasz wspólny taniec. Smak jego ust i dotyk jego dłoni na mojej talii.. Stop, stop. O czym ty myślisz? - skarciłam się w myślach. Ostatnie czego teraz potrzebowałam to zakochać się bez wzajemności.

Odsunęłam torbę i wyjęłam słuchawki. Podłączyłam je do telefonu i puściłam muzykę. Przed oczami znowu miałam chwilę spędzone z Zimowym Żołnierzem. Wyjęłam słuchawki z uszu i wstałam trochę zbyt gwałtownie. Rzeczy z mojej torby się wysypały. Czym prędzej uklękłam i zaczęłam zbierać moje ubrania. Na szczęście broń była na samym dole i nikt jej nie zauważył.

Pozbierałam wszystko i zasunęłam torbę. Wrzuciłam ją na ramię i skierowałam się do wyjścia. Stał tam, no kto by się spodziewał, Barnes. Był w cywilnych ubraniach, jednak i tak bardzo się wyróżniał na tle zwykłych ludzi.

Podeszłam do niego i zrobiłam unik przed jego ręką.
- Stęskniliście się? - powiedziałam i oparłam się o ścianę obok niego.
- Czego tu chcesz? - spytał i stanął przede mną, a swoją rękę oparł o ścianę przy mojej głowie.
- Porozmawiać - odpowiedziałam.
Bucky spojrzał na mnie podejrzliwie, ale odsunął się.
- Chodź - powiedział, a ja poszłam za nim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro