Chapter Twenty One

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zostałam brutalnie obucona przez odsunięcie firanek w oknach. Otworzyłam lekko oczy i rzuciłam w kogoś najbliższą rzeczą jaką miałam obok siebie, czyli butelką z wodą. Sądząc po odgłosie, trafiłam.
- Kto śmie nas budzić? - wymamrotała Nat. Usłyszałam czyjś śmiech.
- Wstawać, wstawać, wczoraj nie chciałyście przyjść - powiedział Tony. Po chwili Rudowłosa rzuciła w niego poduszką.
- Aut, natychmiast - warknęła Nat. Stark tylko się zaśmiał.
- Wynoś się Stark i daj się wyspać - powiedziałam, chowając się pod kołdrą.

Nagle blaszak brutalnie ściągnął z nas kołdrę.
- Wstawać, dwa razy powtarzać nie będę. - Stark nie dawał za wygraną. Podniosłam się do siadu, a po chwili Nat zrobiła to samo. Tony zadowolony wyszedł z pokoju.
- Wstajemy? - spytałam.
- Ja nie mam zamiaru - odpowiedziała Natasha i podniosła kołdrę z podłogi. Położyłam się obok niej i chwilę potem zasnęłyśmy.

- Wstawajcie! Stark kazał was obudzić - usłyszałam głos Bucky'ego. Nat schowała się głębiej pod kołdrą, a ja zrobiłam to samo. Barnes wyszedł. Ucieszyłam się, mając nadzieję, że już nikt nie zakłóci nam snu.

Nagle poczułam zimną wodę na mojej głowie.
- Barnes, zamorduje cię! - wrzasnęła Nat i rzuciła się na Bucky'ego. Wstałam i zaczęłam pomagać Nat.

Po chwili skończyliśmy bijatykę. Ja z rozbitą wargą, Nat z siniakiem na oku, a Barnes bez metalowego ramienia, które trzymała Tasha. Rudowłosa puściła do mnie oczko i wybiegła z ramieniem. Bucky wybiegł za nią, a ja złapałam telefon i biegłam za nimi nagrywając to. Zatrzymaliśmy się w salonie, gdzie Steve wyrwał ramię z rąk Nat i oddał je Bucky'emu.

- To za tą pobudkę - powiedziała Nat, a ja się zaśmiałam. Wróciłam do pokoju, żeby się przebrać. Ubrałam się w białą, sportową spódniczkę ze spodenkami i do tego różowy top z długim rękawem.
Włosy rozczesałam i zaplotłam w dobieranego warczocza. Tak gotowa zeszłam na dół.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro