-1-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Naprawdę chcesz spróbować? - zapytał, patrząc uważnie w jego oczy skryte za czarnymi szkłami(nawet jeśli miał je zakryte, wiedział, że przenikliwie patrzy również w jego oczy)

Siedzieli, ukryci w swoim tajnym miejscu, znajdującym się gdzieś za szkołą. Prawie nikt oprócz ich dwóch oraz Shoko nie wiedział o istnieniu tego miejsca. A to sprawiało, że było całkiem dla nich wyjątkowe. Było miejscem w którym mogli pobyć sami przez taki okres czasu przez jaki chcieli, dopóki nie musieli wracać do szkoły.

-Tak, przecież nie umrę od tego. - błysnął zębami białowłosy, ściągając okulary i obdarzając go spojrzeniem swoich elektryczno niebieskich tęczówek.

Czarnowłosy jedynie pokręcił głową, po czym wyjął z kieszeni czerwoną paczkę papierosów Marlboro i zapalniczkę. W ciszy odpakował jednego papierosa i wsadził sobie do ust.

- Więc...Co cię skłoniło do tego pomysłu? - wymamrotał z papierosem w zębach, trzymając już zapaloną zapalniczkę w gotowości, by go podpalić.

- Cóż...Nie chcę, żebyś truł się w pojedynkę Suguru. - białowłosy wyszczerzył się w jego stronę. - jak ty to i ja...

Przez dłuższą chwilę patrzył na niego bez słowa. To co powiedział sprawiło, że na chwilę delikatnie się uśmiechnął.

- Jesteś niemożliwy Satoru. - podpalił papierosa, po czym głęboko się zaciągnął.

Zanim opuścił rękę i zdążył wypuścić powietrze ustami, Satoru przejął od niego papierosa, by również zrobić to samo co on. Pierwszy raz miał w rękach używkę, toteż z początku tylko wpatrywał się w papierosa beznamiętnie. Jednak wielokrotnie obserwując Shoko i Suguru, zdążył wpoić sobie do głowy jak się pali czy tego chciał czy nie.

Tymczasem Suguru go nie ponaglał. Nie miał nigdy zamiaru nikogo nakłaniać do używek. Jak już się miał truć to tylko on sam. Dlatego zdziwił się, gdy białowłosy poprosił go o papierosa. W dodatku jego odpowiedź co do palenia sprawiła, że ciągle na jego ustach błąkał się lekki uśmiech. Zerknął na niego z boku. W końcu wsadził papierosa do ust, ujął w dwa smukłe palce i zaciągnął się. Nie wyszło mu jednak i już po chwili zaczął przeraźliwie kaszleć. Nie poddał się jednak i ponowił czynność. Za każdym jednak razem kończył z kaszlem, przez co czarnowłosy w końcu zabrał od niego papierosa.

- Stój Satoru...Spokojnie. Nic na siłę... - mówiąc to dopalił resztę i upuścił na ziemię, by przydeptać butem.

- Chyba się nie nadaję do tego... - mruknął, opierając dłonie o kolana i wydymając usta jak dziecko.

- Jeśli tak bardzo chcesz to mogę cię nauczyć... - znowu wetknął sobie podpalony papieros do ust. - ale tylko raz, bo to niezdrowe...

Przybliżył się do niego, aż białowłosy uniósł głowę i na niego spojrzał. W świetle zachodzącego słońca wyglądał nad wyraz poważnie, aż sam nie wiedział co ma sądzić o tym co miał zamiar zrobić.

- A teraz zamknij oczy... - powiedział, co zdziwiony chłopak zaraz uczynił.

Teraz ich twarze dzieliły centymetry. Suguru zaciągnął się papierosem, który następnie wyjął z ust i pochylił się nad nim. Trzymając dym w ustach i nie pozwalając mu się ulotnić, przywarł do jego warg, by po chwili wpuścić go do jego ust.

- Oddychaj Satoru...Razem ze mną, równomiernie... - szepnął, na moment odrywając się od niego, by następnie znowu przywrzeć do jego warg.

Wymienił z nim bardzo namiętny pocałunek w trakcie którego dym papierosowy przemieszczał się z jego płuc do płuc Satoru. Białowłosy był kompletnie tym ruchem zaskoczony, jednak wykonywał polecenie przyjaciela bez gadania. Trwało to raptem parę sekund, jednak Satoru miał wrażenie, jakby świat właśnie wtedy się zatrzymał.

Suguru pierwszy oderwał się od niego, a resztki dymu uleciały w powietrze ku niebu. Opuścił rękę, którą do tej pory obejmował go za szyję. Na twarzy białowłosego wykwitły rumieńce, więc szybko odwrócił głowę, udając, że bardzo interesuje go widok tuż obok.

- I jak ci się podobało? - zapytał, znowu wolno zaciągając się papierosem i zerkając na niego.

Otworzył usta, jednak nie był w stanie się odezwać. Adrenalina spowodowana gwałtownym pocałunkiem wciąż uniemożliwiała mu sklecenie jakiegoś sensownego zdania. Dlatego wybrał czyny ponad słowa.

- Hm, Satoru? - zdziwił się, gdy wyjął mu z rąk papierosa i przysunął bliżej, tak że muskali się kolanami.

- Podobało mi się Suguru...Jednak... - mruknął, poprawiając kosmyk włosów zdziwionego chłopaka i chowając za ucho. - pozwól mi znowu spróbować...Tym razem bez papierosa...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro