14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ana
(to w mediach to po prostu kocham jako praktycznie jedyna piosenkę grana na pianinie no i chciałam się z nią z wami podzielić i wiem, że i tak pewnie większość z was i tak ją zna, ale no)

Obudziłam się w przeraźliwie jasnym białym miejscu. Chciałam usiąść, ale poczułam zawroty głowy.  Najlepsze jest to, że na swoim brzuchu poczułam ciężar, który stanowiła głową Shawna... Widziałam jego wory pod oczami, więc nie chciałam go budzić. Spojrzałam za okno i zobaczyłam, że jest ciemno. Ciekawe, która godzina...

Nagle poczułam Shawn zaczął się niespokojnie ruszać. Dotknełam jego czoła i poczułam jak jest wilgotne, a chłopak pod nosem mówi

- Ana... Kochanie moje... Proszę... Nie zostawiaj mnie...- szeptał chłopak z bólem w głosie, a ja nie mogłam tego słuchać

-Shawn...Shawnie zbudź się-  szeptalam i lekko klepałam go po policzku. W innych okolicznościach pewnie bym go budziła inaczej, ale co mogłam zrobić teraz jak po 1 on spał na moim brzuchu po 2 czułam się tak dziwnie... Taki dyskomfort.

W końcu chłopak się przebudził i spojrzał na mnie, a ja się lekko uśmiechnęłam. On odrazu pocałował mnie leciutko w usta i zanim zdąrzyłam odwzajemnić pocałunek jego już nie było. Dosłownie. Shawn wyparował...

Nie minęła chwila, a znów był przy mnie tylko tym razem z lekarzem. Spojrzałam na lekarza i przypomniałam sobie co się stało... O kurwa moje dziecko, znaczy nasze, ale kurwa co z nim?!

-co z...- powiedziałam łamliwym głosem, a lekarz spojrzał na mnie z nie taka miną, a mi zaczęło spływać coraz więcej łez

- miała pani szczęście. Nie doszło do poronienia, ale to był znak, że się pani mocno zestresowała. Nie wiem czy pani wie, ale jest pani w ciąży i to nie byle jakiej. W każdym razie w szafce w teczce z wynikami ma pani USG. Zostanie pani do rana na obserwacji i może pani wrócić do domu. W przyszłym miesiącu proszę się zgłosić do pani ginekolog na wizytę- powiedział i chciał wychodzić, ale coś nie dawało mi spokoju

-co to znaczy, że nie w byle jakiej?- spytałam cicho. Lekarz odwrócił się do nas z malutkim uśmiechem

- nie wiemy napewno, bo jest jeszcze bardzo bardzo wcześnie na dokładne wykrycie tego, ale wydaje nam się, że będą to trojaczki.- powiedział i jak gdyby nic wyszedł, a ja spojrzałam w szoku na Shawn'a.

-o mój boże... Ty to już wiesz jak trafić co nie? Jak idziesz to na całego- powiedziałam rozbawiona, a chłopak zachichotał- wiedziałeś?

-nie. Pytałem ich z milion razy co ci, ale mi nie powiedzieli. Jedyne co się dowiedziałem to, że z dzieckiem wszystko okej i z tobą też no, a tu się okazuje, że z dziećmi, a nie dzieckiem- powiedział rozbawiony. Oczywiście obydwoje zdajemy sobie sprawę, że to duża odpowiedzialność, ale cóż kto da rade jak nie my?

- okej- szepnelam i zaczęłam się przesuwać ma drugą stronę łóżka. Chłopak przyglądał się temu co robię, a gdy zrobiłam dla niego wystarczająco miejsca poklepałam na nie- no co tak patrzysz? Przyjdziesz tu i mnie przytulisz czy będziesz dalej siedział na tym nie wygodnym krześle?- spytałam, a on odrazu ściągnął kurtkę i buty i wskoczył do mnie, a potem przyciągnął mnie do siebie

-nadal nie mogę uwierzyć, że trafiłem na taką wspaniałą osobę jak ty...- szepnął

- nadal nie mogę uwierzyć, że trafiłam na takiego zajebistego i najlepszego pod słońcem chłopaka jak ty- odszepnelam

-kocham cię- szepnął

-kocham cię- szepnelam

-dobranoc

-dobranoc

Zasmialismy się lekko z naszej jakże urozmaiconej konwersacji i wtuliliśmy się w siebie i tak jakoś zasnęliśmy.

πRanoπ

Obudziłam się to Shawna już przy mnie nie było. Stwierdziłam, że on jak to on pewnie zaraz tu przyjdzie, więc usiadłam na łóżku z lekkim jękiem, bo podbrzusze mnie lekko boli. Wyciągnęłam teczkę i zobaczyłam najpierw papiery i dowiedziałam się, że ból w podbrzuszu bedzie jeszcze tak z kilka dni i powinno przestać. Na koniec zobaczyłam zdjęcia naszych dzieci. Dobra może inaczej... Zobaczyłam swój brzuch od środka, a w nim kilka kropek, znaczy wydaje mi się, że 3, ale trochę gówno tu widać na tym...

Schowałam wszystko do teczki i postawiłam ja na sxafeczce, a w tym czasie Shawn wszedł z pysznymi naleśnikami. Dał jedna porcję mi, a druga sam zaczął jeść.

- skąd to wytrzasnąłeś, bo nie uwierzę, że dawaj tu takie dobre jedzenie- zaśmiałam się, a on ze mną

-co mogę ci powiedzieć? Masz zdolnego chłopaka- powiedział i dał mi buziaka w usta.

-No a teraz macie mi się tłumaczyć co ci się stało!- do sali wbiegła Chloe z Maxem, który ogółem był rozbawiony jej "złością"

-to przez stres, ale spokojnie z dziećmi wszystko okej- powiedział Shawn uśmiechając się do mnie. Spojrzeliśmy na dziewczynę, która zaczęła się cieszyć i nagle zamarła

-chwila chwilą! Dziećmi?! To będą bliźniaczki albo bliźniacy?- spytała podekscytowana

-Nie. Trojaczki- odpowiedzieliśmy w tym samym czasie z Shawnem i przez cały czas ostrzeliwany na wyraz twarzy Maxa i Chloe. Oboje zamarli, a potem zaczęli się uśmiechać i nas przytulili i tak dalej.

***

Na szczęście jestem już u nas w domu. Gdy tylko Shawn przekroczył próg mieszkania powitał nas pisk dosłownie pisk Pegaz i Blue. Chłopak zaniósł mnie do niego na łóżko, a psy na nie wskoczyły i zaczęły mnie lizać. Najlepsze było, że jak sie ogarnęły to zaczęły mnie wąchać, a potem skrzywiony się tak jakby i odrazu położyły się na ziemi. Shawn się zaśmiał i powiedział, że już idzie mi szykować kąpiel. Ja jak to ja wywróciłam oczami, ale było mi strasznie miło, że się tak o mnie martwi

Po kąpieli w czasie, której Shawn stwierdził, że się przyłączy i mnie umyje, bo przecież sama nie dam rady. Tak możecie wyczuć tu sarkazm.  Wyciągnął mnie z wanny, a potem wytarł i ubrał w swoją koszulkę na koniec biorąc mnie na ręce i zanosząc do łóżka. Byłam mu wdzięczna, że się mną opiekuje, ale byłam też wkurwiona, że nie mogłam się sama wykąpać, a jeśli tak teraz będzie miało być to go chyba rozkurwie. 

Reszta dnia minęła nam miło. Chłopak zrobił mi obiad do łóżka, a później koalicję no i w między czasie oglądaliśmy filmy. Nic nie mówiąc to cały dzień spędziłam w łóżku, ale dziś wyjątkowo mi to nie przeszkadzało jednak obiecałam sobie, że jutro idę do szkoły. Tak jakoś zniknęło i teraz leżymy sobie z Shawnem i oglądamy jakiś film. Sama już nie wiem co, bo oczy mi się kleją jak kropelka no i jakoś tak to się stanęło, że zasnęłam wtulona w miłość mego życia...

=π=

Nie zabijajcie haha

Mam nadzieję, że sie podoba no i do następnego

Bayyy💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro