19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ana

Dziewczyna patrzyła kontem oka na mnie, Shawna i dyrektora. Patrzę jej wyzywająco w oczy, a ona unika mojego wzroku. No dobra rozumiem, że mogę być straszna, ale niech do cholery przeprosi, bo zaraz nawet to, że jestem w ciąży jej nie pomoże.

Spojrzałam na Shawna i na później na dyrektora. Yyy...jak coś to nikt mi nie udowodni, że najpierw chwilę dłużej patrzyłam na Shawnie'go. 

-no cóż jak osoba nie chce wstać to zaraz ja mogę ją do pionu postawić... Prawda panie Dyrektorze?- powiedziałam i spojrzałam na dyrektora, który e1 chichotał pod nosem. Wyszczerzyłam swoje zęby i spojrzałam na Shawna, a on uniósł brew patrząc na mnie coś w deseń " chcesz ją podnieść? Pojebało?", A ja się tylko szczerzyłam jak cholera, a po chwili zaczełam iść do tej idiotki. Stanęłam za nią i chwyciłam ją za jej ukochaną koszuleczkę. Dziewczyna się nie chciała ruszyć, ale zaczęłam bardziej ciągnąć za koszulkę przez co zaczęła się troszkę pruć. Wydaje mi się, że nawet dziury nie ma, bo to tak jest, że szczelają nitki, ale nie robią dziury.

-Jak mi zniszczyłaś bluzkę to będzie coś gorszego niż napis na tablicy

-japierdole, ale ty jesteś tępa... Wiesz, że właśnie się przyznałaś?- powiedziałam znudzoną i przewróciłam oczami

-Nie prawda, bo to nie ja!- powiedziała oburzona dziewczyna, a ja przewróciłam oczami i ja puściłam i wróciłam na miejsce gdzie wcześniej stałam obok Shawna i dyrektora.

-oanie dyrektorze myślę, że sama sobie z tą laleczką poradzę. Jest po prostu zazdrosna, bo pewna osoba- spojrzałam dyrektorowi w oczy przekazując tak jakby, że chodzi o Shawna i wrocilam wzrokiem do niej- poczuła coś do mnie, a nie do niej. Myślę, że pewnie będzie próbowała mi uprzykrzyć życie, ale ona nie wie co to naprawdę uprzykrzone życie, ale ja jej to pokaże także, bez obaw. No, a ja wracam do swojej ławki- powiedziałam i dumnym krokiem poszłam do ławki. Usiadłam obok Chloe i już zaczęła do mnie szeptać

-jak to możliwe, że wróciliście z dyrektorem? I wogóle było jakieś bara bara?- szepnęła, a ja się uśmiechnęłam pod nosem

-no ja nie wiem czy mogę, więc nie było takiego czegoś, ale ja mu no wiesz...- zaśmiałam się cicho- no, a jak wracaliśmy to dyrko szedł do nas do klasy, a on w sumie wie no i powiedział, że będzie nas kryć

- o matko, ale super!!- pisknelam troszkę za głośno Chloe przez co dyrko i Shawn oraz kilka innych osób spojrzeli na nas. Nie  powiem, bo wszyscy jakbyśmy były idiotkami, a Shawn i dyrko się zaśmiało zwracając swoją uwagę.

-co wy macie jakieś czytanie mózgów czy co, że się śmiejecie razem?- spytała jakaś laska

-wiesz wystarczy, że będziesz przy sytuacji i już wiesz oco chodzi, a jeśli chodzi o "czytanie mózgów" to nie ma czegoś takiego- powiedziałam zaznaczając "króliczki" palcami

-ale Edward...- pisknela

-zmierzch? Przecież to film- powiedziałam i strzeliłam sobie ręką w czoło, a cała klasa się zaśmiała, a ona usiadła i zasłoniła się włosami

No i tak minęły jakoś lekcje... Teraz tylko spędzić czas z Rodzicami Shawna...boje się...

****

W domu

Weszliśmy do apartamentu i poczuliśmy pyszny zapach. Weszliśmy do kuchni, a tam Mama Stella i jej małżonek Stiv. Do tego przy stole siedział mój brat ze swoją narzeczoną. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z kuchni, żeby wsiąść prysznic i przygotować się do obiadu. Chciałam ładnie wyglądać, bo wszyscy wyglądali mega ślicznie, a jednak tak, żeby było odpowiednio do pory dnia i wygody. Wzięłam szybki prysznic, a po nim wysłuchałam włosy i spiełam je w dwa warkocze. Makijaż taki jak zwykle, a ubiór taki;

Myślę, że prezentuje się to ładnie. Weszłam do kuchni i podeszłam do mamy Stelli. Usciskalam się z nią na przywitanie, bo mimo, że się przed chwilą widzieliśmy to i tak się nie przywitałam. Przywitałam się ze wszystkimi i nagle stanęłam przed bratem. W sumie to nie wiem co zrobić... Kocham go, ale mnie zawiódł i to bardzo...

-przepraszam siostra... Nie chodzi o to, że nie chciałem przyjechać po ciebie, ale to nie byłoby takie proste na jakie wygląda i...

-dobra zamknij się już i mnie przytul- powiedziałam z rozbawieniem i rozłożyłam ramiona i po chwili przytuliłam brata który stał jak sopel.

-wybaczysz mi?- spytał

-no dobra niech będzie dzień dobroci dla zwierząt- powiedziałam,a wszyscy się zasmiali- a skoro o zwierzętach mowa to gdzie one są, znaczy psy, bo koty to pewnie w salonie no i gdzie Shawn?

-Poszedl z psami na spacer- powiedział Harry

-o nie... Powiedźcie, że nie wziął smyczy- powiedziałam, a oni spojrzeli na mnie dziwnie

-no nie wiem czy wziął. Nie zwróciłam uwagi. Oco chodzi?- spytała mama Stella

- moje psy nie chodzą na smyczy, bo wtedy są nieposłuszne. Znaczy jak wiedzą, że to konieczne to są grzeczne, ale tak to może być nieciekawie- dokończyłam że skrzywioną miną i nagle drzw od domu walnęły i wbiegły ubłocone psy i po chwili Shawn, który wygląda jakby wpadł do bagna...

-Te psy to diabły wcielone!- krzyknął

-tak skarbie jeśli masz je na smyczy, a teraz marsz pod prysznic i mnie nie denerwuj- powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu, a on bez słowa poszedł do siebie

-no powiem, że jestem dumny. Może nie był jakimś mega niegrzecznym dzieckiem, ale nigdy się nie słuchał, a teraz nawet nie dyskutuje- powiedział Tata Shawna

-Miło proszę pana- powiedziałam

-mów mi tato, bądź Stiv- powiedział, a ja kiwnełam głową

- Pegaz Blue do łazienki raz!- powiedziałam groźne na nie patrząc, a one z opuszczonymi łbami i ogonami powędrowały do łazienki, a ja za nimi.

Weszłam do łazienki i ściągnęłam sukienkę, żeby jej nie ubrudzić. Psy stały już pod prysznicem i czekały, aż je umyje. Takim sposobem po 20 minutach psy były już umyte i piekniusie. Założyłam sukienkę wcześniej myjąc ręce i wróciłam do kuchni. Umyłam podłogę tak gdzie zabrudziły i zapytałam czy pomoc w gotowaniu, ale mama Stella i tata Stiv powiedzieli, że dadzą sobie radę. Poszłam do salonu, a tam było już wszystko gotowe. Nakryty stół dla 8 osób i poprzesuwane pufy i takie rzeczy. Chwila! 8 osób?! Przecież nas jest 6. Ja, Shawn to 2. Harry i jego narzeczona to już 4. Rodzice Shawna to 6, więc?

Poszłam do kuchni i zapytałam czy ktoś ma jeszcze przyjść. Shawn spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, a ja wzruszyłam ramionami, że nie wiem oco chodzi. Zanim ktokolwiek zdarzył odpowiedzieć zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Shawna i razem poszliśmy otworzyć drzwi. Otworzyliśmy i zamarłam...

- Co wy tutaj robicie!- powiedziałam ostro

Nie zgadnięcie kto to....

°π°

Hehehe jestem zua xD

Sorki, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale nie umiałam się za to zabrać.  

No i mam nadzieję, że wam się spodoba i do następnego rozdziału...

Bayyy💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro