20
Ana
(Taka muzykę klasyczną jaka jest w mediach mogłabym słuchać xD)
- zostaliśmy zaproszeni na kolację, więc nie bądź taka wyrachowana i nas wpuść- powiedział ojciec groźno na mnie patrząc
- no chyba ci się coś pojebało! Nie wpuszczę cię tu, a teraz wypierdalać, a twojego niby groźnego wzroku się nie boje. Za kogo wy się wogóle uważacie?!- warknełam zła, a Shawn od tyłu objął mnie i chwycił w pasie dając ręce bardziej na brzuch pokazując mi, żebym się nie denerwowała
-Przesuń się i nas wpuść- powiedziała matka, a z korytarza wyszła mama Shawna i uśmiechnęła się do nich
-czemu tak stoicie? Wchodźcie- powiedziała, a mi się ciśnienie podniosło
Odeszłam od drzwi i poszłam do kuchni, gdzie siedział Harry z narzeczoną. Podeszłam do niej i położyłam jej ręce na ramionach i spojrzałam jej prosto w oczy
-teraz się przygotuj, bo moi rodzice oraz Harrego tu są i się zacznie piekło. Nie bierz ich słów do siebie. Jak coś będzie nie tak, bądź będziesz się źle czuła to powiedz Harremu okej?- powiedziałam szybko, a ona kiwnęła i mnie przytuliła. Zdziwiłam się, ale oddałam przytulasa
-Jestem Layla- powiedziała. (Nie pamiętam, czy podawałam jej imię xD)
-a ja Anastasia, ale mów mi Ana, bo pełnym imieniem zwracały się do mnie dwie osoby. Jedna nie żyje, a druga coz... Przed chwilą się z tą osobą pogodziłam- uśmiechnęłam się i odsunęłam. Poszłam do salonu, a moi pozal się Boże rodzice juz tam siedzieli wraz z rodzicami Shawna oraz nim samym. Usiadłam obok Shawna naprzeciw ojca, a do nas dosiedli się jeszcze Harry i Layla
-o jejku Harry! Ty żyjesz!- krzyknęła matka w udawanym rozweseleniu i jeszcze te udawane łzy. Mama Shawna się uśmiechnęła do niej ciepło, a ja zaczęłam się śmiać wraz z Harrym
- co wam tak do smeicju- spytał 'groźnie' ojciec
-oj uwierz ojczulku ja nie mieszkam z wami od paru tygodni, a czuje się niebo lepiej, a on już od hmm...ile by to było? 4 lata? Wydaje mi się, że lepiej by się czuł, gdyby was już nigdy w życiu nie spotkał. Prawda braciszku?- powiedziałam z uśmiechem na ustach patrząc na niego
-Nigdy nie byliście naszymi rodzicami i to ja wychowywałem Ane, dlatego jest taka jaka jest, a wy to możecie sobie pomarzyć o tym, aby mówić, że to wy nas wychowywaliście. Znęcanie się psychicznie, a czasem i fizycznie nad dziećmi nie jest wychowywaniem, więc nawet nie wiem po jaką cholerę tu jesteście- powiedział z obrzydzeniem, a na koniec uśmiechnął się do nich kpiąco. Haha... Widzę, że nie wypadłeś z wprawy bracie. Sztama hahahah..
-dobrze spokojnie- powiedziała mama Shawna, a ja uśmiechnęłam się do niej ciepło. Shawn objął mnie w pasie, a ja się w niego wtulilam. Podobnie zrobili Harry i Layla- zjedzmy obiad zanim wystygnie
Tak jak powiedziała mama Stella zjedliśmy obiad i nie było tak jak w filmach, że z płaczem się godzimy itp. atmosfera była bardzo napięta, a ja się stresowałam tym co nadejdzie
-no to kochani może powiecie twoim rodzicą skarbie o tej wesołej nowinie?- spytała Mama Stella
-Co to za Wesoła nowina?- spytał ojciec
-jestem w ciąży z Shawnem- powiedziałam uśmiechając się do chłopaka i cmoknelam go w usta, a on wyszczerzyl się do mnie tymi swoimi bielutkimi zębiskami.
-I usunęłaś tak? To jest to szczęśliwe prawda? Tak się cieszę, że nie chcieliście sobie zniszczyć życia tak jak my... Do Harrego też kiedyś dziewczyna przyszła z którą kiedyś chodził i powiedziała nam, że jest w ciąży, a my daliśmy jej tam pieniądze na to, żeby usunęła. On nic nie wiedział, a dziewczyna się odwaliła no i nie spieprzyl sobie życia-powiedziwla zadowolona z siebie "matka". Patrzyłam na nich i nagle weszła we mnie mega duży gniew
-Nie nie zabiliśmy naszego dziecka, a raczej dzieci! Jesteście pojebani! Jak tak bardzo nas nie chcieliście to zamiast kochana matko chodzić po klubach i rozstawiać przed wszystkimi nogi trzeba było siedzieć w domu z ojcem, a nie potem mu wmawiać, że jesteśmy jego dziećmi! Do tego jak mogliście się przyczynić do tego, żeby młoda dziewczyna usunęła dziecko?! A co jeśli ona i on chcieli to dziecko?! Nie mówię już o niej, bo cieszę się, że Harry jest z Laylą, ale do kurwy nędzy to było jego dziecko! Jesteście jacyś popaprani!- krzyczałam jak opętana, a Shawn próbował mnie uspokoić. Harry wstał od stołu i zaczął krzyczeć tak samo jak ja zaraz po mnie.
-Czy wy wogóle pytaliscie mnie o zdanie?! Może bym z nią nie był, bo kocham Layle, ale do cholery to było małe dziecko! Moje dziecko, które nie żyje! Czy wy do cholery jesteście poważni?! Czy wy w głowie macie coś więcej niż tylko czubek własnego nosa?! - krzyczał, a Laylą się za nim schowała, bo chyba wystraszyła się tego wszystkiego...
- Ty mała suko! Doprowadziłaś do tego, że będziesz miała małe bachory! I to ja do kurwy mam być dziwką?! To ty rozłożyłaś przed nim nogi i kurwa zaciążyłaś!- krzyknęła matka do mnie po mojej wypowiedzi podczas, gdy Harry krzyczał
-Ty kurwiu! Powinieneś być mi wdzięczny, że do kurwy postanowiłem ci nie spaprać jebanego przyszłości! Teraz kupuj gumki, żeby nie pójść w ślady siostry, bo kurwa nas do grobu poślecie! Tyle lat starań i teraz co do kurwy! Tak nam się odwdzięczacie?! - okrzyknął ojciec Harremu
Harry podszedł do ojca i przywalił mu w ryj. Zapanował totalny haos, a ja już sama nie wiedziałam cię się dzieje. Zaczęło mi się kręcić w głowie i chwyciłam Shawna za rękę i zrobiło mi się ciemno przed oczami i już nic nie widziałam, a ostatnie co słyszałam to krzyk mamy Stelli, Layli i jak Shawn coś do mnie mówił niosąc mnie gdzieś na rękach, a później już nic....
Cisza...Ciemność...Taka nicość....
°π°
Jestem zła, bo skróciłam rozdział, ale m nadzieję, że wy nie będziecie na mnie za to źli...
Mam nadzieję, że mimo długości wam się podoba i no...
Wiem, że duża drama i w ogóle tak mega dużo przekleństw i tak dalej...
Przepraszam i do następnego rozdziału...
Bayyy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro