Rozdział 28.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak zwykle, gdy przychodzi ten czas w roku, gdy słyszę "Planica, Planica", szukam pocieszenia we własnych tekstach. A to jeszcze dwa dni i znów kończy się pewna epoka...


Wyjazd do Tokio nie był jedynym tematem w drużynie. Przed siatkarzami były również egzaminy semestralne, od których zależało ich uczestnictwo w obozach treningowych. Wicedyrektor nie miał zamiaru im popuścić, w końcu dla szkoły najważniejsze były ich oceny. Wszelka działalność pozalekcyjna schodziła na dalszy plan. Wywołało to panikę w czwórce największych rozrabiaków, którym nauka nie przychodziła tak łatwo – najczęściej szybko tracili zainteresowanie, skoro nie dotyczyło to siatkówki. Daichi jednak nie dał im wyboru, musieli zdać te egzaminy, choćby miało ich to kosztować wszystko inne.

Yuri również przysiadła do podręczników. Odkąd znalazła sobie cel na dorosłe życie, przybyło jej nauki. Miała też trochę zaległości wobec osób, które wcześniej wybrały ten kierunek. Nie składała jednak broni. Wciąż miała szansę, by przekuć zamiary w rzeczywistość. Przy okazji nie trwoniła czasu na myślenie o rzeczach, na które nie miała wpływu.

– Yuri!

Odwróciła się i uśmiechnęła do Kiyoko, która najwyraźniej jej szukała. Zaraz też obok przyjaciółki dostrzegła drobną blondynkę z lekko zestresowaną miną. Yuri zupełnie nie kojarzyła dziewczyny, więc musiała być ona z niższej klasy.

– Co tam, Kiyoko? – zapytała wesoło, obserwując nieznajomą.

– To Hitoka Yachi z 1-E. – Shimizu przedstawiła Yuri blondynkę. – Zgodziła się zostać menedżerką na okres próbny.

– Yuri Hoshino. Miło mi cię poznać, Hitoka.

– Mnie również miło – odezwała się Yachi z niepewnym uśmiechem.

– Jak pewnie Kiyoko wspomniała, jestem drugą menedżerką. Jeśli będziesz miała z czymś problem, nie krępuj się prosić o pomoc.

Hitoka pokiwała głową. Yuri nie wiedziała, skąd u młodszej dziewczyny tyle niepewności. Jak znała Shimizu, ta nikogo nie próbowała nikogo do niczego nakłaniać na siłę i raczej wprowadzała atmosferę spokoju. Yachi musiała wyrazić chęć uczestnictwa w klubie, a teraz wydawała się wręcz przerażona tą perspektywą. Zresztą jeszcze tego samego dnia Kiyoko przedstawiła ją reszcie klubu i wyglądało to bardzo podobnie.

Yuri obserwowała Hitokę przez kilka pierwszych dni. Nie zdziwiło jej, że tak szybko zaprzyjaźniła się z Hinatą. Ich najlepsza przynęta bardzo szybko zjednywała sobie ludzi. Zresztą z pewnym rozbawieniem Yuri przypominała sobie, że niechętny ludziom Kenma dopuścił do siebie rudzielca, nieraz odpowiadając jej na maile frazą "Shoyo mi pisał". Nie potrafiła się na to obrazić, nawet jeśli chciała pierwsza przekazać przyjacielowi nowiny.

Jednak z resztą drużyny Hitoka nie potrafiła rozmawiać bez dawki stresu. Owszem, to wszystko było nowe, choć Yuri podejrzewała, że nie do końca o to chodziło. I gdy po raz kolejny Yachi wzdrygnęła się na wrzaski podczas rozgrywania meczu treningowego, do Hoshino dotarło.

– Chłopaki! – zawołała, gdy siatkarze rozbiegli się, by posprzątać po treningu.

Jednocześnie chwyciła Hitokę za rękę, by ta się od niej nie odsunęła. Kątem oka widziała, jak młodsza dziewczyna wzdryga się, gdy chłopcy ich otoczyli.

– Na kolana, panowie – poleciła Yuri, uśmiechając się z rozbawieniem.

Kiyoko zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała na to wszystko. Zresztą nie tylko ona nie wiedziała, o co chodzi drugiej trzecioklasistce. Noya i Tanaka dość przewidywalnie zaczęli się szczerzyć, choć libero wciąż uważał na to, co mówi do Yuri przez wzgląd na Asahiego.

Yuri nie czekała długo. Azumane pierwszy chyba zrozumiał zamiary przyjaciółki, za nim podążyła reszta. Tsukishima został ściągnięty niżej przez Tanakę, skoro jako jedyny się nie ruszył. W końcu jednak dziewczyny mogły na nich spojrzeć z góry.

– Teraz chyba nie wydają się tacy straszni, co? – zapytała Yuri, spoglądając na Hitokę.

Yachi pokręciła głową, niedowierzając, jak bardzo zmieniła się perspektywa. Suga pierwszy się zaśmiał i usiadł na piętach.

– Tobie to nic nie umknie, Yuri – zauważył wesoło. – Chociaż już podejrzewałem, że wychodzą na jaw jakieś twoje sadystyczne zapędy.

– Nie wiem, co o mnie myślisz, Suga, ale chyba powinnam się obrazić – odparła.

– No wiesz, niektórzy w tej drużynie tylko czekają na takie polecenia. – Koushi brnął dalej w temat.

Yuri przewróciła tylko oczami. Najważniejsze było, że Yachi w końcu zaczęła się rozluźniać w ich towarzystwie.

– Skąd w ogóle ta myśl? – zapytał Daichi, gdy wychodzili już ze szkoły.

Yuri uśmiechnęła się do wspomnień.

– To walentynkowa historia – odparła.

– Walentynkowa? – powtórzył Sugawara, uśmiechając się pod nosem.

– Nic z tych rzeczy, które sobie właśnie wyobraziłeś, Suga. – Zaśmiała się, machając na niego ręką. – W trzeciej klasie gimnazjum zostaliśmy zaczepieni przez pierwszoklasistkę. Nie żeby to było tamtego dnia coś nowego, bo Kuroo jest dość popularny. – Przewróciła wymownie oczami na wspomnienie tych wszystkich Walentynek, które spędziła w Tokio u boku przyjaciół. – Gdy tylko się do niej zbliżył, Mizuki wyglądała, jakby miała stamtąd zaraz uciec, przez co błędnie uznaliśmy, że czekoladki, które zrobiła, były dla niego. Więksi i głośniejsi od niej chłopcy budzili w niej przerażenie. Gdy to usłyszał, od razu przed nią kucnął, żeby poczuła się bardziej komfortowo.

– Rzeczywiście zazwyczaj chłopcy są sporo wyżsi od dziewcząt w tym samym wieku – przyznał Daichi. – Chociaż nie wszystkie dziewczyny mają z tym problem.

– Podejrzewam, że zazwyczaj jedynaczki i te, które nie mają starszych braci – odparła Yuri.

– Tak jak ty – zauważył Tanaka.

Yuri zaśmiała się.

– Dziadek często zabierał mnie na obozy treningowe swojej drużyny, więc odkąd pamiętam, funkcjonowałam wśród dużo wyższych ode mnie chłopaków. Ale potrafię to zrozumieć.

Temat na chwilę zszedł na bardziej szkolne sprawy do momentu, aż odezwał się Kageyama z dość zamyśloną miną:

– To dla kogo były czekoladki?

– Dla mnie – odparła z rozbawieniem Yuri.

Wiedziała, że warto było odpowiedzieć rozgrywającemu, skoro ich miny były nie do zapomnienia.

Im bliżej było egzaminów, tym częściej członków drużyny można było spotkać z podręcznikami w dłoni. Takeda pęczniał z dumy, słysząc od pozostałych nauczycieli o zaangażowaniu chłopców w naukę. Potraktowali to bardzo poważnie, chcąc uczestniczyć w obozie grupy Fukurodani. Porażka w eliminacjach do InterHigh była już tylko gorzkim wspomnieniem.

Asahi wyjątkowo nie towarzyszył Yuri w powrocie ze szkoły, skoro razem z Kiyoko udały się do domu tej drugiej, by wspólnie się pouczyć. Dziewczyny też bardzo poważnie traktowały nadchodzące egzaminy, ale też przygotowania do Turnieju Wiosennego. Może właśnie dzięki temu as Karasuno czuł się spokojniejszy o przyszłość.

– Asahi! – Noya dołączył do niego, choć jeszcze chwilę temu uważnie słuchał tłumaczeń Chikary, który miał baczenie na naukę drugoklasistów. – Nie wracasz dzisiaj z Yuri?

– Poszły do Shimizu – odparł.

Libero mruknął pod nosem, ale towarzyszył Azumane dalej pomimo tego, że pozostali skierowali się już w swoje strony.

– Wiem, że w sumie to nie moja sprawa – zaczął Yuu – ale trochę nie daje mi to spokoju.

– Co masz na myśli, Nishinoya? – zapytał Asahi.

Zaniepokoiła go powaga libero, który nieczęsto się tak zachowywał. Zazwyczaj przecież błaznował i zarażał wszystkich dookoła pozytywną energią. Poważny i cichy stawał się jedynie na boisku w obliczu starcia z przeciwnikiem.

– Powinieneś zawalczyć o Yuri – powiedział wprost Yuu. – I zacząć już teraz, przed obozem.

– Nishinoya, doskonale wiesz, że jedynie przyjaźnię się z Yuri. Poza tym ona... – zawahał się.

Ich menedżerka wciąż nie potrafiła jednoznacznie określić relacji, która łączyła ją z kapitanem Nekomy. Wątpił, żeby przyznała się do tego komukolwiek z drużyny. Możliwe, że Kiyoko coś wiedziała poza nim, a i tak przecież nie znał szczegółów. Nie pytał, a Yuri sama nie miała ochoty o tym rozmawiać.

– Chodzi o tego gościa z Nekomy. Ich kapitana – stwierdził Noya. – Wszyscy widzieliśmy, że nie czuła się dobrze, jak ją wtedy zaczepił. Cokolwiek się pomiędzy nimi stało, nie pogodzili się.

– To nie jest nasza sprawa, Nishinoya.

– Przestań być takim tchórzem, Asahi – warknął Yuu. – Jeśli nic nie zrobisz, a on tak, nie będziesz miał już szansy. A przecież jesteście sobie bliscy.

– Pomyślę o tym, Nishinoya.

Docinki Sugi i pełne nadziei zachęty Yuu nie pomagały Asahiemu. Odkąd Yuri dołączyła do klubu, stali się sobie bliscy. Trochę za bardzo na przyjaciół, lecz wciąż za mało na zakochanych. Azumane jakoś nie potrafił się przełamać, by zaproponować dziewczynie chociaż jedną randkę. Nie umiał też utrzymać swojego zauroczenia w tajemnicy, przez co dawał pozostałym siatkarzom pretekst do żartów. I wydawało się, że jedynie Yuri niczego nie zauważyła. A może nie chciała zauważyć.

Na tę myśl wpadł w maju, gdy zobaczył ją razem z Kuroo z Nekomy. Cokolwiek pomiędzy nimi było w przeszłości, zostawiło w Hoshino gruzy, z którymi nie bardzo wiedziała, co powinna zrobić. Przez ostatnie tygodnie męczyła się w tej relacji, choć nie próbowała zrywać jej ponownie, sama też nie garnęła się do wyjaśnień, skoro Kuroo wydawał się wrócić do porządku dziennego. Porządku, którego Asahi nie znał. Nie pytał o szczegóły, więc mógł się tylko zastanawiać, czy kapitan Nekomy w ogóle zorientował się, że dla Yuri jest kimś więcej niż tylko przyjacielem. Jeśli tak, to czemu o nią nie walczył? Czemu doszło do tego, że zerwali kontakt?

Asahi widział, że Yuri ma wątpliwości wobec wyjazdu do Tokio. Z pewnością wolałaby uniknąć kolejnej konfrontacji z Kuroo, choć równie dobrze mogli się w końcu pogodzić. Wtedy dla Azumane nie byłoby już miejsca w tym wszystkim. Nie był na tyle śmiały, by chociaż pomyśleć o tym, że byłby lepszym partnerem dla Yuri niż Kuroo. Z pewnością nie pozwoliłby sobie, żeby ją skrzywdzić. Uwielbiał przecież jej szczęśliwy, łobuzerski uśmiech, którym obdarzała drużynę za każdym razem, kiedy była z nich dumna. Był jej też wdzięczny, że tak go wspierała po tym, jak w marcu odszedł z klubu. Nie musiała, a była z nim, dopóki sobie wszystkiego nie poukładał. Bez niej byłoby mu ciężej wrócić w obawie przed zawiedzeniem Noyi i pozostałych.

Był też świadomy, że Yuri nie odwzajemnia jego uczuć. Traktowała wszystkich bardzo podobnie, troszczyła się o wszystkich członków drużyny tak samo. Nie czuł się wyróżniony, bo wiedział, że widziała w jego sytuacji trochę siebie. Sama też dała się stłamsić porażce w siatkówce, więc po prostu rozumiała jego frustrację. Nie było w tym niczego więcej. Zwłaszcza że wciąż nosiła w sobie to zauroczenie w Kuroo. Asahi widział to i nie czuł się na miejscu stawać tej miłości na drodze.

Przynajmniej w tym momencie, bo nie zamierzał też patrzeć, jak kapitan Nekomy po raz kolejny łamie serce ich menedżerki. Tak jak ona zaopiekowała się nim w marcu, tak on teraz zamierzał zaopiekować się nią, gdy nadejdzie czas na pierwszy obóz w Tokio. Nie pozwoli, żeby musiała cierpieć przez kogoś, kto jej nie doceniał. Asahi mógł spędzać z nią sporo czasu, bo nie wyglądało na to, by Yuri zamierzała do Nekomy wracać na ostatnie dwa semestry liceum. Miał lepsze perspektywy, ale nie zamierzał do niczego przyjaciółki nakłaniać. Wszystko miało zależeć od tego, co stanie się pomiędzy nią a Kuroo.

Słowa Nishinoyi jakoś nie chciały go opuścić, choć postanowił, że póki co skupi się raczej na codzienności. Od wyjazdu wciąż dzieliły ich egzaminy, a byłoby głupio, gdyby coś zawalił przez rozproszenie. Mimo to nieco baczniej obserwował Yuri, która nie tylko trochę bardziej angażowała się w pomoc przy ich treningach, ale też nie odmawiała pomocy pierwszakom przy nauce.

– Powinniście sami włożyć w to trochę wysiłku – stwierdził Tsukishima, gdy po raz kolejny widział, jak Hinata nagabuje Yuri do pomocy.

– A ty powinieneś nauczyć się od starszych bycia miłym dla innym – odciął mu się Shoyo.

– Chłopcy – odezwała się Yuri. – Wszyscy chcemy pojechać do Tokio, więc nic dziwnego, że Shoyo i Tobio się starają. – Spojrzała uważnie na Keia, który się jedynie skrzywił.

– A może Tsukishima się martwi, że z nami nie pojedziesz – rzucił Hinata, chcąc się odegrać na okularniku, który wiecznie wszystkim docinał.

Kei spojrzał na niego z dezaprobatą. Nim jednak rzucił kolejną nieprzyjemną uwagą, Yuri powiedziała:

– O to żaden z was nie musi się martwić. Shoyo, skup się.

Tsukishima tylko prychnął. Yuri nie miała pojęcia, co temu chłopakowi chodzi po głowie. Jako jedyny z pierwszaków trzymał się raczej na uboczu i robił tylko tyle, ile było konieczne. Nie był jak Kenma, który zaczął grać z powodu Kuroo. Nie to, żeby Kozume nie lubił siatkówki, w innym przypadku nie dałby się zaciągnąć do wysiłku, ale też nie ukrywał, że nie zamierza się w nią angażować po szkole. Tsukishima jednak wydawał się w ogóle niezainteresowany działalnością klubu. Tak jakby oczekiwał, że Karasuno już zawsze będzie w dołku i nie chciał tego zmieniać. Z całej czwórki pierwszaków Yuri znała go najmniej, przez co miała wątpliwości, czy Kei w ogóle lubi siatkówkę. A jednak z jakiegoś powodu w nią grał.

– Słuchasz mnie w ogóle, Yuri?

Ocknęła się z zamyślenia, słysząc pretensje w głosie Kuroo. Musiała przyznać, że zgubiła się gdzieś w opowieści o przegranym ćwierćfinale. W tle usłyszała Kenmę:

– Przynajmniej Yuri mógłbyś nie zanudzać.

– Dlaczego oboje jesteście dla mnie tacy okrutni? – zamarudził Kuroo.

Yuri uśmiechnęła się pod nosem, wyobrażając sobie minę Tetsuro. Nawet jeśli dzieliło ich sporo kilometrów i mogli porozmawiać jedynie przez telefon, to się nie zmieniło.

– Wybacz, zamyśliłam się – powiedziała, chcąc ukrócić sprzeczkę.

Choć ciężko było w rzeczywistości nazwać to sprzeczką, skoro Kenma nie zwykł dać się prowokować. Nawet najlepszemu przyjacielowi.

– A nad czym tak rozmyślasz? – zapytał Kuroo. – Chyba nie szukasz wymówki, żeby nie przyjechać na obóz, co?

Yuri przewróciła oczami.

– A mam powód, żeby nie przyjeżdżać?

Kuroo spojrzał na Kenmę w poszukiwaniu ratunku. Jednak ten nie odrywał spojrzenia od konsoli, skoro byli już po odpowiedniej dawce nauki. Nawet jeśli czuł wzrok przyjaciela na sobie, nie zamierzał na niego odpowiadać, skoro Tetsuro sam wywołał temat. Kozume już podzielił się z nim swoim zdaniem w sprawie, nie zamierzał się powtarzać.

– Jakbyśmy nie znali twojej niechęci do siatkówki – rzucił, chcąc się jakoś wyratować.

Usłyszał, jak Yuri ciężko wzdycha po drugiej stronie słuchawki.

– Jakbyś nie zauważył, jestem menedżerką Karasuno. I dla twojej wiadomości, zamierzam ich wspierać aż do zakończenia Turnieju Wiosennego – oznajmiła.

Kuroo zatrzymał dla siebie słowa, że wolałby, żeby mówiła tak o Nekomie. Wciąż nie do końca pogodził się z tym, że w Tokio tak bardzo od tego uciekała, a po przeprowadzce do Miyagi zaczęła tym żyć. I nadal nie wiedział, co się za tym kryje, bo w przypadki nie wierzył. Nie, kiedy chodziło o Yuri i jej niechęć do siatkówki, z którą nieudolnie walczył przez cały czas ich przyjaźni.

W obozie widział szansę, żeby wszystko sobie wyjaśnić. Nie uważał, żeby taką rozmowę można było w pełni przeprowadzić przez telefon. Twarzą w twarz oboje nie będą mieli takiej swobody w unikach, a naprawdę chciał usłyszeć od Yuri prawdę. Jeśli rzeczywiście go nienawidziła, powinna mu to powiedzieć prosto w oczy. Poza tym gdyby tak było, czy naprawdę pozwoliłaby na odnowienie ich kontaktu?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro