Rozdział 17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nadchodzi Karasuno. I nastoletnia drama pełną gębą^^

Czas mijał, a Yuri wciąż nie wiedziała, jak powiedzieć Kuroo, że wyprowadza się z Tokio. Zaczynała wręcz wątpić, że to dobry pomysł, bo podejrzewała, jak to się skończy. Nie miała też w sumie dogodnej okazji, za Kuroo wciąż jak cień chodziła Aiko, a robienie awantury w szkole mogło skończyć się źle dla nich obojga. Przy Kenmie też nie chciała o tym mówić, by nie wciągać młodszego siatkarza bardziej w ten zatarg. Przecież Kuroo z pewnością będzie miał do niego pretensje, że wiedział wcześniej, nie próbował jej zatrzymać i nic mu nie wspomniał. Sytuacja wydawała się bez wyjścia.

W tym samym czasie jej uwagę zaprzątała przeprowadzka. Musiała się przecież spakować, a to oznaczało generalne porządki. Nagle sporo rzeczy wydało się być niepotrzebnymi bibelotami, które trzymała z sentymentu, części ubrań dawno nie miała na sobie i już się w nie nie mieściła. Zabieranie tego wszystkiego było więc niepotrzebne.

Na szczęście nie musiała zdawać dodatkowych egzaminów do Liceum Karasuno, jej wyniki z ostatnich egzaminów semestralnych były na tyle wysokie, że dyrekcja nie miała obiekcji, by przyjąć ją do grona swoich uczniów.

Nie miała okazji również Yaku powiedzieć o przeprowadzce. Widywali się jedynie w szkole, a tam informację mógł przechwycić Kuroo. Ten zresztą zauważył już, że coś jest na rzeczy, skoro Yuri tak często nie miała dla niego i Kenmy czasu. A że Yuri starała się go nadal unikać, mógł jedynie skarżyć się na sytuację Kozume, który o niczym nie wspominał.

W końcu nadeszła wiosenna przerwa, a pierwsze drzewa wiśni zaczęły kwitnąć. Był to też moment wyprowadzki Yuri do Sendai, gdzie od kwietnia miała kontynuować naukę w Liceum Karasuno. Koniec końców nie powiedziała o niczym Kuroo. Wiedziała, że jest w tym niesprawiedliwa i dziecinna, ale nie potrafiła zdobyć się na wyrzucenie chłopakowi tego wszystkiego, co doprowadziło do tej sytuacji. Chciała o nim zapomnieć i przestać się wciąż porównywać, czy to do jego ukochanej siatkówki, czy do dziewcząt, które były nim zainteresowane. Samolubnie stwierdziła, że dla niego też będzie to lepsza opcja.

Powtarzała to sobie przez całą podróż pociągiem. Była to jej pierwsza samodzielna wyprawa tak daleko. Większość rzeczy zabrała firma przewozowa poprzedniego dnia, miały na nią czekać w mieszkaniu, które rodzice dla niej wynajęli. Ze sobą miała jedynie najważniejsze rzeczy i książkę do zabicia czasu.

Na stacji docelowej czekał na nią stary przyjaciel i jednocześnie rywal z siatkarskiej hali jej dziadka, Ikkei Ukai. Starszy pan nie zmienił się tak bardzo, odkąd widziała go po raz ostatni kilka lat temu. Uśmiechnął się ciepło na jej widok, choć Yuri nie była pewna, czy ją rozpozna po tym czasie.

– Ale wyrosłaś, Yuri. – Słowa trenera Karasuno pozbawiły ją wątpliwości. – Ten stary kocur ma się dobrze?

– Doskonale – odparła. – Dziękuję za pomoc przy przeprowadzce, panie Ukai.

– Drobiazg. Nie mogłem odmówić, skoro ten stary kocur prosił o przysługę.

Yuri uśmiechnęła się. Trenerzy rywalizowali ze sobą od wielu lat, jednocześnie byli też w pewnym sensie przyjaciółmi i żaden nie odmawiał drugiemu pomocy. Nawet jeżeli mówili o sobie dość nieprzyjemnie.

Ukai zawiózł ją prosto do mieszkania, które miała zajmować przez najbliższe dwa lata. Yuri była tylko odrobinę przerażona myślą, że teraz wszystkie obowiązki domowe leżały na jej ramionach, ale postanowiła, że sobie poradzi. Dotąd pomagała mamie w domu, więc o samą siebie z pewnością też będzie umiała zadbać.

– Pod piątką mieszka gospodyni budynku i moja stara znajoma, Yufuko. Będzie miała na ciebie oko, więc jeśli będziesz potrzebowała pomocy, zwróć się do niej – oznajmił.

– Będę pamiętać. Jeszcze raz dziękuję za wszystko.

Gdy została sama, przez chwilę nie wiedziała, co jej strzeliło do głowy, żeby przyjąć propozycję dziadka. Wokół wszystko było takie obce, wręcz zimne. Jedna wielka niewiadoma.

Spojrzała na swój nowy mundurek, który zacznie nosić od jutra. Nie różnił się aż tak od tego, który towarzyszył jej na szkolnych korytarzach Nekomy, choć w pewnym stopniu był zupełnie inny. Do tego miała pewność, że w Karasuno nikt jej nie będzie ciągnął na siłę do klubu siatkówki, nie było szansy, by ktoś ją skojarzył z trenerem Nekomatą. Zamierzała więc skupić się na spełnieniu danej rodzicom obietnicy i ukończyć szkołę z najlepszymi wynikami. Nie będą musieli się za nią wstydzić.

Kenma: Jak nowa szkoła?

Yuri: W porządku, choć muszę zacząć wiele rzeczy od nowa. Jak Ci się podoba Nekoma?

Kenma: Normalnie

Yuri: A nowa klasa?

Kenma: Też w porządku. Znam ich jeden dzień. Czego oczekujesz?

Yuri: Wybacz ;P

Kenma: Kuroo jeszcze nie zauważył, że Cię nie ma. Na razie zaciągnął mnie do klubu

Yuri: Spodziewałeś się, że będzie inaczej?

Kenma: Nie, ale powinnaś mu dać znać, zanim zrobi awanturę

Na to Yuri już mu nie odpisywała. Kenma nie zamierzał oceniać przyjaciółki, wiedział, jak Kuroo się wobec niej zachowywał. Gdyby powiedział jej prawdę, ryzykując, że Hoshino wyśmieje go w obronnym geście, byłoby zupełnie inaczej, a dziewczyna nie wyniosłaby się do innej prefektury. Tylko pomimo swojej natury prowokatora i dość głośnego mimo wszystko człowieka Kuroo w tej jednej sprawie kierował się strachem. A że przez to mimowolnie stał się wobec Yuri trochę dupkiem... Kenma nie zamierzał o tym powiedzieć słowa, choć podejrzewał, że świat miał wobec niego inne plany. Przekonał się o tym zresztą dość szybko.

Kuroo zaaferowany głównie dołączeniem do Nekomy Kenmy i doprowadzeniem chłopaka do klubu mimo wszystko zauważył nieobecność Yuri. Nie poszła razem z nimi na rozpoczęcie roku, ku jego żalowi nie trafiła również do jego klasy, choć liczył na to. Może dzięki temu spędzaliby ze sobą nieco więcej czasu niż jako pierwszaki. Wkurzało go to, że Yuri ot tak ich olała, choć przecież już od marca zachowywała się dość dziwnie. Kuroo nie miał pojęcia, o co chodzi. Nie rozumiał też, czym zdążył się tak narazić przyjaciółce.

Kuroo: Wiem, że jesteś na mnie zła, ale że Kenmie robisz coś takiego?

Nie dostał odpowiedzi na wiadomość, a ciężko było ją złapać po lekcjach, skoro treningi wznowili z podwójną siłą. Oczywiście trzecioroczni dość sceptycznie podeszli do propozycji Kuroo, by zacząć wystawiać Kenmę jako ich głównego rozgrywającego. Kozume nie wyglądał przecież na zbyt wysportowanego, do tego nie miał zupełnie ochoty się z nikim integrować. Zupełnie inaczej niż nowy atakujący, Taketora Yamamoto. To właśnie z jego ust padło pytanie, gdy przebierali się po skończonym treningu:

– Dlaczego nie mamy menadżerki?

Licealiści spojrzeli po sobie jeden na drugiego w lekkiej konsternacji.

– Najwyraźniej żadna dziewczyna nie jest nami na tyle zainteresowana – odparł w końcu tegoroczny kapitan drużyny, Issei Umetori.

Pierwszak westchnął zawiedziony, za to usta Kuroo rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.

– Znam idealną kandydatkę na to miejsce – oznajmił. – Pogadam z nią i przyprowadzę na trening, kapitanie.

Wzbudził tym entuzjazm kolegów z drużyny, nie licząc Kenmy, który domyślał się, o kim Kuroo mówił. Wciąż mu jeszcze nie powiedział o przeprowadzce Yuri, która też chyba nie zamierzała już nigdy odzywać się do Tetsuro.

– To zły pomysł, Kuro – mruknął, gdy opuścili już szatnię i skierowali się ku szkolnej bramie.

– Daj spokój. Odkąd zaczął się semestr, w ogóle się do nas nie odzywa. Poza tym jak mnie poprzesz, na pewno się zgodzi.

Kenma już nie powiedział na entuzjazm przyjaciela, którego nie ostudził brak odpowiedzi na kolejną wysłaną Yuri wiadomość. Przy okazji zamierzał wyjaśnić z nią sytuację, chcąc wrócić do tego, co było. Nie sądził jednak, że zadanie okaże się dość trudne.

Yuri nigdzie nie było. Nie dość, że nie odpisywała mu już od jakiegoś czasu, to nie mógł znaleźć jej w żadnej z klas. Ani Yaku, ani Kai jej nie widzieli. Kuroo zaczął podejrzewać, że coś jest nie tak. Czy Yuri coś się stało? Może jednak to nie kwestia tego, że się na niego obraziła, ale może wydarzyło się coś złego.

– Kenma, ty na pewno coś wiesz – powiedział poważnie w czasie jednej z przerw, docierając do przyjaciela. – Nie mogę znaleźć Yuri. Szkoła może i jest duża, ale nie aż tak, żeby zgubiła się jedna dziewczyna.

Kozume wiedział, że w tym momencie nie mógł oszukiwać Kuroo. Byli przyjaciółmi. Mógł przemilczeć co nieco, jednak na tak otwartą uwagę kłamstwo nie wchodziło w grę.

– Yuri nie ma w Nekomie – oznajmił cicho. – Przeniosła się.

Kuroo patrzył na niego i nie wierzył własnym uszom. Nie sądził, żeby Kenma żartował, to nie było w jego stylu. Szybko dotarło do niego, że jedynie on o niczym nie wiedział.

– Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? Dlaczego Yuri mi nie powiedziała? – zapytał rozdrażnionym tonem.

Miał prawo być zły na przyjaciół, że zataili przed nim coś takiego. To nie była jakaś głupota, przecież to wszystko zmieniało. Zupełnie nie rozumiał, jak Yuri mogła podjąć taką decyzję, nie wspominając mu o niczym. Czy może to jej rodzice? Co to wszystko miało znaczyć?

Kenma odłożył na moment konsolę gotowy ponieść konsekwencje. Wiedział, że Kuroo będzie wściekły, bo sam też nie chciałby być przez nich pomijany. Yuri z pewnością też o tym wiedziała, ale i tak podjęła taką decyzję.

– Yuri miała powiedzieć ci sama – wyjaśnił. – Potem stwierdziła, że nie chce ci mówić.

– A ty jej na to pozwoliłeś? – Kuroo podniósł nieznacznie głos, zwracając na siebie uwagę pozostałych w klasie pierwszaków.

– Przepraszam, Kuro. Yuri na tym zależało.

Kenma nie zamierzał wyjawiać mu prawdziwych powodów przyjaciółki. Sama powinna mu o tym powiedzieć. Mimo to źle się czuł z wiedzą o całej sprawie. Mimowolnie przez swoje problemy postawili go pomiędzy młotem a kowadłem, skoro chciał pozostać lojalny obojgu.

W Kuroo zaczęło się kotłować, ale nie pozwolił wylać się złości. Cały czas rozsądnie starał się sobie przypominać, że Kenma wspierał również Yuri, a to ona odwaliła mu ten numer. Kenma po prostu się nie odezwał.

– Do której szkoły się przeniosła? – zapytał.

– Nie mogę powiedzieć. Obiecałem to Yuri.

– Kenma!

Dzwonek przerwał im kłótnię i Kuroo musiał wracać do siebie pomimo wzbierającej wściekłości. Przecież mieli od tego roku znowu być razem w trójkę. Wszystko poszło nie tak. Yuri zniknęła bez słowa wyjaśnienia, jakby Kuroo już nic dla niej nie znaczył. Tak się po prostu nie robi.

Kuroo: Kenma powiedział mi o zmianie szkoły. Jak mogłaś?

Oczywiście nie otrzymał odpowiedzi na żadną ze sfrustrowanych wiadomości. Yuri milczała, nie zamierzając się z nim skonfrontować. Kenma też nabrał wody w usta i Kuroo był bardzo bliski powiedzenia o kilka słów za dużo. Nie chciał tego, bo wiedział, że to Yuri postawiła młodszego siatkarza w tej sytuacji. O nim pewnie też zupełnie nie pomyślała, wykorzystując, że Kozume nigdy nie brał żadnej ze stron w ich drobnych konfliktach. Teraz jednak Yuri przeholowała.

Nie spodziewał się, że Yuri do niego zadzwoni. I tak nie mógł skupić się na odrabianiu lekcji, a gdy zobaczył, kto pobudził jego telefon do życia, zerwał się z miejsca.

– No w końcu – warknął, nie kryjąc złości na przyjaciółkę. – Co ty sobie w ogóle myślisz, Yuri? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?

Dziewczyna odezwała się dopiero po chwili, gdy zyskała pewność, że wyrzucił z siebie wszystkie pytania.

– Nie chciałam ci o niczym mówić – oznajmiła z pozornym spokojem. – I gdybyś tak nie gnębił Kenmy, nie dzwoniłabym.

– Jemu powiedziałaś! O wszystkim mu mówisz! – wyrzucił.

– W przeciwieństwie do ciebie Kenma widzi więcej niż czubek własnego nosa – syknęła. – Mam cię dość, Kuroo. Ciebie i twojego wiecznego gadania o siatkówce, wiecznego nagabywania mnie do niej, bo zupełnie nie rozumiesz, że jej nienawidzę. Właśnie dlatego się przeniosłam. Nienawidzę wszystkiego, co jest z tobą związane.

– Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.

– Nie jesteśmy, bo nie na tym polega przyjaźń. Nawet nie zauważyłeś, jak bardzo mnie zraniłeś. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, Kuroo. Nie dzwoń i nie pisz do mnie więcej. I nie pytaj o mnie Kenmy. On nie ma z tym nic wspólnego.

– Ma... – zaczął, ale Yuri weszła mu w słowo:

– Nie ma. Do samego końca przekonywał mnie, żebym z tobą porozmawiała. Kenma chciał ratować naszą przyjaźń, ja już nie chcę. Żegnaj, Kuroo.

Rozłączyła się, zanim zdążył odpowiedzieć. Przez chwilę stał na środku swojego pokoju w szoku. Nie spodziewał się, że Yuri ot tak zerwie z nim wszelkie kontakty. Potem był już tylko gniew na to, jak dziewczyna go potraktowała. To było niesprawiedliwe. Owszem, chciał, żeby wróciła do siatkówki, może za mocno na nią naciskał, ale przecież mogła mu powiedzieć o tym wszystkim, wyjaśnić.

– Cholera!

Nie potrafił zaakceptować wyboru Yuri. Nie pozwoliła mu zobaczyć i naprawić błędów, które popełnił w ich przyjaźni. Nie pokazała mu też, jak sympatia zamienia się w nienawiść. A może to on niczego nie dostrzegł? Sam nie był pewny.

Następnego ranka nie odezwał się słowem do Kenmy, choć razem pojechali do szkoły. Rozgrywający nie naciskał, zresztą widział, jak kotłują się w nim emocje, z którymi musiał sobie sam jakoś poradzić. Inaczej to niczego nie zmieni. Brał też pod uwagę, że część złości Kuroo nadal była skierowana na niego. Z nim też się przyjaźnił, a dla Yuri ukrył przed nim coś tak ważnego.

– No i gdzie ta kandydatka na menadżerkę, Kuroo? – zapytał Issei, gdy wchodzili na salę.

Tetsuro skrzywił się gniewnie, ale powstrzymał emocje. To była sprawa pomiędzy nim a Yuri. Mimo wszystko zdobył się na krzywy uśmiech.

– Nic z tego nie będzie, kapitanie. Sorka, plany się zmieniły.

Nic więcej na ten temat nie powiedział, pozwalając, by reszta drużyny snuła swoje teorie o koszu od potencjalnej menadżerki czy podejrzeniach, że Kuroo chciał się tylko popisać. Wolał skupić się na treningu, choć to nie było takie proste. Złość tak po prostu nie przeszła. Tetsuro stracił przyjaźń, więc wszelkie siły zamierzał przelać w przygotowania do najbliższego InterHigh.

Po popołudniowym treningu Nekomata wezwał do siebie Kuroo. Już wcześniej obserwował poczynania chłopaka z marsową miną, a że ten nie planował się chyba uspokajać, musiał interweniować, nim komuś stanie się krzywda.

– Coś nie tak, trenerze? – zapytał Tetsuro, widząc, że Manabu z nimi nie ma.

– Myślę, że to ty możesz mi to wyjaśnić, chłopcze. Choć podejrzewam, skąd wzięła się dzisiejsza frustracja.

Kuroo zamierzał coś powiedzieć, ale zawiesił się. Nekomata z pewnością wiedział o przenosinach Yuri, a i zdążył już przez ostatni rok zauważyć, że się przyjaźnili. Nie było sensu okłamywać starego trenera.

– Chyba rzeczywiście trochę mnie poniosło – mruknął.

Nekomata przyglądał się przez chwilę chłopakowi, który wprowadził sporo nowych emocji w życie jego wnuczki. Nie wszystkie były pozytywne. Wiedział, że nastolatki trochę zbyt gwałtownie reagują na nowe dla nich rzeczy i stąd niepotrzebne w opinii dorosłych konflikty. Jednak młodość miała swoje prawa.

– Kuroo, moja wnuczka jest bardzo uparta, co z pewnością już zauważyłeś. Czasami wręcz do przesady – powiedział poważnie. – Decyzje, które podjęła. Możemy uważać, że popełniła błąd i była w nich niesprawiedliwa, jednak efekty zobaczymy dopiero później. Mimo to masz prawo się złościć, choć złość niczego nie zbuduje. Nie pomoże w przygotowaniach do turnieju.

Kuroo chciał powiedzieć, że Yuri nie ma z tym nic wspólnego, ale nie mógł tak kłamać. Próbował gdzieś ukierunkować złość, przekuć ją w coś, ale Nekomata miał rację, jeśli pociągnie to dalej, mógł zrobić sobie jedynie krzywdę. A nie tego chciał.

– Przepraszam, trenerze. Ogarnę się – obiecał. – A Yuri powiedziała mi, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, więc chyba nic więcej nie mogę z tym zrobić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro