Rozdział 36.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był czas na romanse, ale wracamy na parkiet^^


Powrót na Halę Sportową w Sendai zaledwie po dwóch miesiącach od porażki z Seijo mógł być trudny dla Karasuno. Yuri obawiała się, że siatkarze zaczną być niepotrzebnie spięci, wspominając eliminacje do InterHigh. Nic jednak z tego się nie wydarzyło. Chłopcy byli zmotywowani i pełni woli walki ze swoimi nowymi umiejętnościami, które szlifowali niemal do ostatniej chwili. Nikt też już nie mówił o nich, że są dawnymi mistrzami czy krukami bez skrzydeł.

Yuri z pomocą Yachi przymocowała transparent drużyny na kilka chwil przed tym, jak drużyna miała wejść na oficjalną rozgrzewkę. Ze względu na zasady obie miały zostać na trybunach, zaś Kiyoko wraz z trenerami pozostanie na boisku. Yuri to nie przeszkadzało. Shimizu wspierała siatkarzy od pierwszej klasy, więc to miejsce jej się należało. Z góry zaś mogła również zerkać na mecze pozostałych drużyn, które mogły stanąć Karasuno na drodze do Turnieju Wiosennego.

– O, trener Ukai. Przyszedł pan zobaczyć drużynę wnuka?

Yuri oderwała spojrzenie od boiska, na którym siatkarze mieli lada chwila zacząć mecz, i spojrzała na starego przyjaciela jej dziadka. Ukai czasami zaglądał do jej gospodyni, by dowiedzieć się, jak Hoshino sobie radzi, ale większość czasu spędzał w szpitalu. Jego zdrowie już nie pozwalało na to, by aktywnie trenował drużynę, choć gdy tylko czuł się lepiej, prowadził zajęcia dla różnych grup wiekowych na tyłach swojego domu. Również Hinata był pod jego opieką przez ostatnie tygodnie po tym, jak pokłócił się z Kageyamą po pierwszym letnim obozie, a Keishin w końcu wymyślił, jak pomóc chłopcom przejść na kolejny poziom umiejętności.

– Dawnośmy się nie widzieli, Yuri – zwrócił się do niej Ukai.

– To pracowite lato – odparła z uśmiechem.

– Jak stary kocur?

– W porządku. Niecierpliwie czeka na Turniej Wiosenny. Wspomniał, że w tym roku może być naprawdę ciekawy.

W tym momencie gwizdek rozpoczął starcie z Południowym Ougi, które przeszło do drugiej rundy turnieju. Asahi zaczął od asa serwisowego, wprawiając drużynę w doskonały nastrój. Nie odpuścili przeciwnikom ani na chwilę. Yuri z dumą obserwowała ich rozwój. Obóz treningowy w Tokio choć pełny licznych kar dla Karasuno dał im też sporo doświadczenia, które teraz owocowało. Nie minęło dużo czasu, gdy pierwszy set padł łupem Kruków. Menadżerki obecne na trybunach przybiły sobie piątki z radości, choć gra wciąż się nie skończyła.

Trener Ukai również obserwował z zadowoleniem swoich dawnych podopiecznych. Trzecioklasiści dołączyli do drużyny, gdy lata chwały były już dawno za Karasuno. To mogło zaważyć na ich nastawieniu do gry, zresztą jeszcze pół roku wcześniej nie byli zaskoczeni własną porażką. Teraz jednak kipieli motywacją.

– Mamy szczęście – stwierdziła Yuri. – Drugoklasiści nie zdążyli się jeszcze złamać, a nasze pierwszaki są naprawdę niesamowite. Aż żałuję, że to mój ostatni rok w Karasuno.

– Najbliższe trzy lata i tak mogą być interesujące – odparł jeden z kibiców drużyny, który znał się dobrze z Ukaiem.

Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem Karasuno. Południowe Ougi przebudziło się przy piłce setowej, jednak musiało ulec Krukom, w których nie było ani chwili wahania.

– Świetna robota – pochwaliła ich Yuri, gdy wraz z Yachi dołączyły do reszty.

– Opłaciło się przetrwać ten piekielny tydzień kar – zażartował Daichi. – No i obiecałaś naszym rozrabiakom Skytree. Musimy zasłużyć na spełnienie obietnicy.

Yuri zaśmiała się serdecznie. Wciąż mieli jeden mecz dzisiaj do wygrania, by być branymi pod uwagę w dalszych rozgrywkach. A to mogło nie być takie proste, bo Kakugawa miała w składzie prawdziwego olbrzyma – jeden z ich pierwszorocznych miał ponad dwa metry wzrostu. Yuri już przy Haibie czuła się niekomfortowo, gdy ten stanął wystarczająco blisko. W pełni więc rozumiała frustracje zawodników, którzy musieli mierzyć się z taką ścianą. Zresztą Hinata wręcz cały podskakiwał z niecierpliwości i zazdrości.

Pierwszoroczny Kakugawy wzbudzał emocje nie tylko w Karasuno. Sporo ludzi przyszło zobaczyć mecz, przez co dookoła zrobił się lekki tłum. Nie codziennie przecież człowiek spotyka dwumetrowego nastolatka. Z pewnością jeszcze trochę urośnie, a to da mu przewagę w walce na siatce.

Karasuno przekonało się o tym już na początku meczu, gdy dziewiątka przeciwnika zaatakowała. Blok Kruków nie miał szans dosięgnąć piłki, zaś olbrzymi pierwszak z łatwością zagrodził drogę do punktu Hinacie. I choć o Akademii Kakugawa dotychczas nikt nie słyszał w licealnych rozgrywkach, tak ciężko było teraz obstawiać zwycięzcę tego starcia.

Yachi jęknęła z frustracją, gdy Takeda poprosił o przerwę już w pierwszym minutach meczu.

– Spokojnie – powiedziała Yuri. – Myślę, że trener ma już taktykę na tego olbrzyma.

Hitoka spojrzała na starszą koleżankę pytająco. Yuri jednak jedynie się uśmiechnęła, kątem oka dostrzegając, że stary Ukai też już rozgryzł przeciwnika. Cóż, nie dziwiła się. Tak doświadczony trener z pewnością zauważył to już na oficjalnej rozgrzewce, a pierwsze minuty seta potwierdziły tę teorię.

I rzeczywiście doszło do pewnej zmiany. Gdy dziewiątka przeciwnej drużyny zaatakowała, przyjmujący ustawili się po skosie. Tym razem Nishinoya nie miał żadnego problemu z odbiorem piłki. Kilka chwil później nowo opracowana szybka Kageyamy i Hinaty wprawiła Kakugawę w osłupienie, a kibiców po stronie Karasuno w zachwyt.

– Skąd wiedziałaś, że to zadziała? – zapytała Yachi.

– Mam wrażenie, że dziewiątka Kakugawy nie gra zbyt długo i nie zna jeszcze wszystkich zasad. Od rozgrzewki ani razu nie widziałam, żeby zaatakował prosto. Nowicjuszom łatwiej jest atakować po skosie, mają większą szansę, że ominą blok. Wystarczy, że skierujemy piłkę do naszego Anioła Stróża i możemy wyprowadzić kontrę – wyjaśniła Yuri, uśmiechając się szeroko. – Choć to tylko początek.

– Tak wysoki i silny atakujący nawet bez odpowiedniej techniki może być groźny – dodał Ukai. – Jeśli o tym nie zapomną, nie pozwolą przeciwnikowi odskoczyć.

Pomimo odpowiedniej taktyki niełatwo było zatrzymać najwyższego w stawce pierwszaka. Niemal cały pierwszy set żadna z drużyn nie mogła odskoczyć przeciwnikowi w punktach, dopiero końcówka padła łupem Karasuno, przybliżając Kruki do zwycięstwa.

Yuri w milczeniu obserwowała drugi set, przysłuchując się rozmowom dookoła siebie. Poranny niepokój wyparował z niej kompletnie. Pracowite lato pełne treningów z najlepszymi drużynami Tokio i kar teraz wydawało owoce. Siatkarze Karasuno wydawali się dużo pewniejsi tego, co robią, do tego wykorzystywali nowe umiejętności w praktyce. Akademia Kakugawa nie miała z nimi szans pomimo obecności górującego wzrostem zawodnika.

Ostatni punkt należał do Hinaty, który nabił piłkę na blok, a ta poleciała na aut. Yuri uśmiechnęła się pod nosem. Dobrze pamiętała słowa Bokuto skierowane właśnie do Shoyo w czasie wieczornych ćwiczeń we własnym zakresie, że są różne sposoby na zdobycie punktu.

– Byłaś pewna, że wygramy – stwierdziła Yachi, gdy schodziły do reszty drużyny.

Yuri zaśmiała się.

– Dopóki piłka nie upadnie, nigdy nie można być pewnym, która drużyna wygra – odparła.

– Ale uśmiechałaś się cały drugi set.

– Zaufałam chłopakom. Trenowali wystarczająco ciężko, by teraz pewnie wprowadzić nowe umiejętności do swojej gry. Podoba mi się to nowe Karasuno.

– Nam też – odparł Daichi, słysząc ostatnie słowa Yuri. – Chociaż wciąż mamy sporo do zrobienia.

– Przynajmniej pierwszy krok na Wiosenny mamy za sobą. Shoyo, ten ostatni punkt był naprawdę super.

Hinata aż się zarumienił na komplement. Zaraz jednak jeszcze raz spojrzał w kierunku oddalających się rywali.

– Nawet nie wie, jak mu zazdroszczę – stwierdził.

– Walczyłeś z nim jak równy z równym, choć jest od ciebie wyższy. Powinieneś być z tego dumny – odpowiedziała Yuri. – Zwłaszcza że mam wrażenie, że następnym razem będzie dużo groźniejszym przeciwnikiem, kiedy już się nauczy gry na siatce.

– Chcę się z nim wtedy zmierzyć! – zawołał Hinata.

Yuri zaśmiała się szczerze. Ich najlepszy wabik potrafił podnieść morale drużyny zaledwie paroma słowami, które pewnie w innych okolicznościach nie miałyby znaczenia.

– Nie nakręcaj go tak – odezwał się Sugawara. – Jeszcze pobiegnie do nich żądać następnego seta.

– Myślę, że o to nie musimy się martwić. Obaj, i Shoyo, i dziewiątka Kakugawy muszą się jeszcze wiele nauczyć, nim ponownie staną po przeciwnych stronach siatki. Aż zazdroszczę Hitoce, że zobaczy to na własne oczy.

W dobrych humorach wrócili do domów. Do drugiej części turnieju kwalifikacyjnego mieli nieco ponad dwa miesiące. To wciąż sporo, by doszlifować swoje umiejętności. Sporo rzeczy z pewnością się wtedy zmieni. Nikt z nich jednak nie myślał o tym, że wystarczy jedna porażka i wszelkie marzenia o Turnieju Wiosennym i Śmietnikowej Wojnie znikną niczym pył.

Kilka dni później przekonani przez Nishinoyę wybrali się wspólnie na letni festiwal. Tym razem nikt się nie spóźnił i nie wymigał. Każdy z siatkarzy chciał stworzyć dodatkowe wspomnienie wspólnie spędzonego czasu. Oczywiście drużynowe rozrabiaki piały z zachwytu na widok menadżerek ubranych w kolorowe yukaty.

Dla Yuri ten festiwal w Miyagi był odmienny od poprzedniego, gdy wyszła z koleżankami z klasy w ubiegłym roku. Wtedy nie potrafiła cieszyć się atrakcjami i wolnym czasem wciąż zła na siebie i Kuroo za sytuację. Dziś jednak bawiła się doskonale. Nawet wysłała kapitanowi Nekomy wspólne zdjęcie z pozostałymi trzecioklasistami.


Kuroo: Ej, tak beze mnie i Kenmy?

Yuri: Przecież byliśmy ostatnio. Czyżbyś czuł się zazdrosny?

Kuroo: Oczywiście!


Yuri pokręciła głową, uśmiechając się pod nosem. Kuroo do tej pory nie powiedział tego wprost, ale domyślała się, o kogo mu chodzi. Ciężko było nie zauważyć, że przyjaźniła się dość blisko z Asahim, co w innych okolicznościach pewnie stałoby się czymś więcej.

– Ej, nie ma siedzenia w telefonie – powiedział surowo Daichi.

– Wysłałam tylko Kuroo zdjęcie, jak dobrze się bawimy – odparła Yuri. – Tak, żeby wiedział, że będziemy wypoczęci, gdy następnym razem przyjedziemy do Tokio.

Sawamura zaśmiał się. Nie bez powodu do zdjęcia tak blisko Yuri postawił Asahiego. To była kolejna szansa ich asa, by coś zmienić. Choć wyglądało na to, że Azumane nawet o tym nie myślał. Kapitan nie miał już do niego siły.

– A potem będą nam wypominać, że zamiast trenować obijamy się? – zasugerował.

– Odpoczynek jest równie ważną częścią treningu – odparła. – Nie wolno się przepracowywać. Kontuzja to ostatnie, czego potrzebujemy przed eliminacjami.

– Czasem jesteś surowsza niż trener – zauważył Asahi.

– Bo mnie też zależy na tym, żebyście wygrywali. Nie ma nic lepszego niż uczucie dumy, gdy gwizdek oznajmia koniec meczu, po którym idziecie dalej.

– Yuri w końcu przyznała się, że nas kocha – zażartował Suga, ocierając wyimaginowaną łzę z oka.

Trzecioklasiści roześmiali się.

– A ty jak zwykle próbujesz wszystkim dopiec, panie sympatyczny – odgryzła się Yuri.

– No wiesz? Przez całe lato bałem się, że wrócisz do Nekomy. Wiesz, jak złamałabyś nam tym serce? Wystarczy, że na jeden dzień zostawiłaś nas dla Kotów.

– Tora to o niczym więcej nie mówił później – dodał Tanaka, częstując wszystkich lodami, które wraz z Nishinoyą kupili dla drużyny. – Już cię uznali za swoją menadżerkę.

– Są jedyną drużyną na obozach bez menadżerki – przypomniał Asahi. – Nic dziwnego, że byli zachwyceni, kiedy Yuri zgodziła się na jeden dzień przejąć obowiązki.

– Bo mamy takie dobre serduszka, że na to pozwoliliśmy – dodał Sugawara. – Oddaliśmy naszą menadżerkę w kocie łapy.

– Na obozie nie protestowałeś – przypomniała Yuri.

– Bo to nie ja powinienem się nie zgadzać – odparł.

Dziewczyna pokręciła głową. Spojrzała na Azumane, który wzruszył ramionami. Nie musieli o tym rozmawiać przy drużynie, choć mogło być to irytujące, że Suga i reszta wciąż wracają do tematu.

– Nie martwisz się, że Kuroo coś sobie pomyśli? – zapytał Asahi, gdy już wracali.

Daichi i Suga odprowadzili Kiyoko, która inaczej nie opędziłaby się od Tanaki i Nishinoyi, Hinata zaś obiecał towarzyszyć Hitoce w powrocie do domu. Reszta też się już rozeszła.

– A co ma sobie pomyśleć? – odparła.

– Wiesz, mam wrażenie, że on zauważył, że pomiędzy nami coś było. Nawet jeśli nie to, co ma na myśli – wyjaśnił as.

Yuri westchnęła.

– Myślę, że nam obojgu jest ciężko – przyznała. – Naprawdę chciałabym, żeby nie dzieliła nas aż taka odległość. Nic jednak na to nie poradzimy. Ja jestem tu, on tam. Oczekiwanie, że któreś z nas porzuci własne plany i marzenia byłoby trochę zbyt okrutne.

– Nie boisz się, że coś się wydarzy za twoimi plecami?

– Nie mogę powiedzieć, że nie. Kuroo już w gimnazjum był bardzo popularny wśród dziewcząt. Zawsze mnie to trochę denerwowało, ale chcę wierzyć, że nie zrobi mi takiego świństwa. I ja jemu też nie zamierzam. Myślę, że na tym to polega.

Asahi uśmiechnął się smutno.

– Nawet nie wie, jakie ma szczęście – powiedział cicho. – Mam nadzieję, że tego nie spieprzy.


Kuroo: Jak tylko pomyślę, że zostaniesz sama z tym Waszym asem, mam ochotę Cię zabrać z powrotem do Tokio i już nie wypuszczać

Yuri: Nie musisz się martwić Asahim. Jest moim przyjacielem

Kuroo: On o tym wie? Bo mi się nie wydaje

Yuri: To źle Ci się wydaje, zazdrośniku. Naprawdę chcesz mi popsuć humor?

Kuroo: Chcę Cię przytulić i pocałować

Yuri: Wytrzymasz do przyszłego tygodnia. I nie marudź Kenmie

Kuroo: Czemu on Ci zawsze o wszystkim pisze?

Yuri: Bo morderstwo jest nielegalne. Idź spać, Kuro. Jak się obudzimy jutro, będzie bliżej do obozu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro