Rozdział 9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powoli zaczynam czuć magię zimy, choć niektórzy starannie próbują mi utrudnić radość z drobnych, codziennych przyjemności. Ale na szczęście naszym na skoczni idzie dobrze, a mam jeszcze tę uroczą trójcę, którą już niedługo przyjdzie rozdzielić.

Sei-chan, sama się prosiłaś, a wiesz, że mnie nie trzeba dwa razy podburzać^^


Kenma nieczęsto wkurzał się na Kuroo, choć przyjaciel potrafił go całkiem mocno zirytować swoim zachowaniem. Jednak odkąd Tetsuro przestał rozmawiać z Yuri, Kozume miał ochotę go trzepnąć piłką na najbliższym treningu. Zupełnie nie rozumiał, po co Kuroo się tak upiera przy swojej złości, skoro przy okazji psioczy, że Yuri nie spędza już z nimi czasu.

Miał nie reagować, ale gdy po raz kolejny na treningu Kuroo nie potrafił się skupić na piłce, miarka się przebrała. Choć mieli idealną okazję do ataku na przeciwną drużynę, posłał piłkę do Satoshiego, który jednak nie zdołał się przebić przez blok. Do końca meczu nie podał ani jednej piłki do przyjaciela, dając mu do zrozumienia, że jest na niego zły.

– Kenma, co to miało być? – zapytał Kuroo, gdy wyszli z szatni i oddalili się na tyle od szkoły, by nikt z drużyny ich nie słyszał.

Nie zamierzał załatwiać spraw na forum publicznym, choć zachowanie Kozume na treningu zwracało uwagę pozostałych członków klubu. W końcu Kenma zawsze stawiał na rozwiązania, które jak najbardziej zbliżą ich do zdobycia punktu w czasie gry.

– Wkurzasz mnie, Kuro – odpowiedział Kenma znad konsoli. – Sam sprawiłeś, że Yuri przestała się do nas odzywać, a teraz jesteś o to zły.

– Zrobiła mi na złość – zarzucił. – I nie zamierza przeprosić.

– Jesteś zwyczajnie zazdrosny – stwierdził Kozume. – To ty powinieneś ją przeprosić za swoje zachowanie.

– Nie zamierzam przepraszać pierwszy.

Kenma rzucił mu niezadowolone spojrzenie, po czym wrócił do gry, nie zamierzając kontynuować rozmowy, skoro Kuroo zamierzał być tak głupio uparty. Aż tyle wymagało od niego przyznanie się do błędu?

– Kenma – warknął Kuroo.

– Nie będę z tobą o tym rozmawiać, dopóki nie przeprosisz Yuri – oznajmił Kozume. – I przestań zachowywać się jak pies ogrodnika.

– Że co?

Kenma uniósł spojrzenie znad ekranu, ale nic już nie powiedział. W ciszy rozpłynęły się słowa, których żaden z nich nie ośmielił się wypowiedzieć na głos. Kuroo nastroszył się, ale gdy zobaczył, że przyjaciel nie zamierza zmienić zdania, westchnął ciężko. Wiedział, że to głównie jego wina, że Yuri przestała spędzać z nimi czas. Mógł nie dać ponieść się złości i zamknąć się, nim padło o kilka słów za dużo.


Kuroo: Kenma się na mnie zezłościł


Yuri uniosła brew, ale zaraz odłożyła telefon i wróciła do nauki. Nie miała pojęcia, dlaczego Tetsuro skarży się jej, skoro nie rozmawiali ze sobą od ponad tygodnia. To nie była jej sprawa. Zresztą z Kenmą pisała jedynie o anime, które mieli obejrzeć razem, a przez tę sytuację oglądali każde u siebie i mailowo wymieniali opinie. Na temat Kuroo żadne z nich się nie wypowiadało.


Kuroo: Chce, żebyś znowu spędzała z nami czas


Następną wiadomość też zignorowała, próbując skupić się na nauce. W końcu mieli następnego dnia ważny test. Do tego z każdym tygodniem byli coraz bliżej egzaminów do liceum i na tym Yuri chciała się skupić. Wolała uniknąć sytuacji, kiedy będzie kuć na ostatnią chwilę. Naprawdę chciała się dostać do Nekomy, która była jej dziecięcym marzeniem. Dzięki dziadkowi znała szkolne korytarze, do tego jej rodzice również byli absolwentami tego liceum, a na aprobacie rodziny Yuri zależało. Owszem, zdawała sobie sprawę, że jej powiązania z siatkówką mogą wiele skomplikować, jednak zamierzała trzymać się z daleka od męskiego klubu siatkarskiego i wtedy z pewnością wszystko pójdzie gładko.


Kuroo: Yuri, nie ignoruj mnie. Mamy kryzys


Hoshino zazgrzytała zębami ze złości. Wibrujący co chwilę telefon skutecznie ją rozpraszał, a zbyt dobrze poznała już Tetsuro, żeby wiedzieć, że chłopak nie odpuści. Jeszcze gotów był przyjść do niej pod byle pretekstem, a mieszkał tylko kilka domów dalej.


Yuri: To Twój problem, że wkurzyłeś Kenmę. Przeproś go. I nie pisz do mnie. Uczę się.

Kuroo: No ale przecież piszę, że to o Ciebie chodzi. Pomóż

Yuri: Nie


Kuroo wysłał jej screena z Kotem w butach ze Shreka, na co Yuri westchnęła ciężko. Coś czuła, że Kenma miał dość użerania się z obrażonym na nią przyjacielem i powiedział mu co nieco, a Kuroo próbował uniknąć głównego tematu. To ją dotknęło, bo zupełnie nie rozumiała, dlaczego miałaby wyciągnąć rękę na zgodę jako pierwsza.


Yuri: To na mnie nie działa, Kuroo. I w ten sposób się nie przeprasza

Kuroo: Kenma Ci powiedział?

Yuri: Nie musiał. Idę się uczyć


Wrzuciła telefon pod poduszkę, żeby łatwiej było go zignorować. Co prawda ryzykowała, że natręctwo Kuroo sprawi, że naprawdę do niej przyjdzie, skoro przestanie mu odpisywać, ale mogła go wtedy nie wpuszczać. Gdy jakiś czas później sprawdziła, chłopak rzeczywiście odgrażał się wizytą, jednak chyba zrezygnował, skoro reszta wieczoru upłynęła Yuri w spokoju.

Do szkoły wyszła jak zwykle. Nie spodziewała się jednak zastać Kuroo pod furtką.

– Powinieneś być na porannym treningu – prychnęła.

– Gdybym wczoraj przyszedł, nie wpuściłabyś mnie – mruknął nadąsanym tonem. – A tak nie masz wyboru, jak iść ze mną do szkoły. Chcę pogadać.

– Nie mam powodu pomagać ci z Kenmą – oznajmiła stanowczo. – Tracisz tylko czas, Kuroo.

Chłopak zgiął się w pół na tyle niespodziewanie, że Yuri zrobiła krok do tyłu.

– Przepraszam. Byłem zły, że poszłaś z Handą do kina. Nie powinienem na ciebie naskakiwać. Kenma miał rację, źle zrobiłem.

Yuri westchnęła. Ją samą już to męczyło, bo przyzwyczaiła się, że spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Przez te kilka dni dotarło do niej, że nie tylko chciała zrobić na złość Kuroo, umawiając się z Yuseiem, ale też próbowała odwrócić swoją uwagę od przyjaciela. Koniec końców została jej gorzka myśl, że do tego kina chciała pójść z Kuroo, choć do tego w życiu by się nie przyznała.

– Mnie też poniosło – mruknęła, podejrzewając, że i tak Tetsuro za chwilę to wykorzysta przeciwko niej.

Zdziwiła się więc, kiedy chłopak zapytał:

– Wybaczysz mi? Naprawdę mi przykro. Chcę, żeby było jak dawniej.

– Nawet jeśli w tę niedzielę też idę do kina z Handą? – zapytała.

– Co? Znowu? – oburzył się.

Zaraz też jego policzki pokryła czerwień, gdy złapał się na tym, że jego przeprosiny mogły nie wyjść zbyt szczerze.

Yuri zachichotała.

– Wybacz. Kłamałam – stwierdziła. – Przymknę na to oko, ale nadal jestem na ciebie zła. Mieliśmy razem oglądać to nowe anime, a przez ciebie musieliśmy zmienić plany. Kenmie było przykro.

– Przeproszę go – obiecał. – I postawię wam lody na zgodę. Chyba starczy mi kieszonkowego.

Yuri pokręciła głową z uśmiechem.

– Chodź. Inaczej spóźnimy się do szkoły.

Im bliżej było końca roku, tym rzadziej Kuroo pojawiał się na treningach. Przekazał już obowiązki kapitana, przykazując, aby ten miał oko na Kenmę, który znany był z tego, że nie zawsze się przykładał. Sam Kuroo zamierzał więcej czasu spędzić nosem w książkach. Często jednak wspólna nauka z Yuri kończyła się tym, że wyciągał dziewczynę na zewnątrz, żeby chociaż poodbijać piłkę. Widać było, jak bardzo mu tego brakuje i Yuri trochę nie miała serca odmawiać mu za każdym razem, choć nieraz kończyło się na tym, że ledwo uniknęła uderzenia w głowę.

Pierwszy śnieg tej zimy pojawił się w Tokio dopiero wraz z początkiem nowego roku. Padał nieprzerwanie przez całą noc, więc dotarcie do szkoły zajęło dużo więcej czasu niż na co dzień. Wielu uczniów dotarło dopiero na drugą lekcję, więc poranne zajęcia zostały odwołane i uczniowie zajęli się uporządkowaniem terenu wokół szkoły.

Kuroo obserwował kątem oka plotkującą z przyjaciółkami Yuri. Dziewczyna w ogóle nie zwracała na niego uwagi, co dało mu okazję do działania. Rozejrzał się jeszcze, czy w pobliżu nie ma żadnego nauczyciela, który od razu by go zbeształ, po czym porzucił odśnieżanie, podszedł do Hoshino i złapał ją w pasie. Nim dziewczyna zdążyła krzyknąć, znalazła się w najbliższej zaspie.

– Kuroo, ty idioto! – wydarła się.

Chłopak wyszczerzył się bardzo z siebie zadowolony, kilka osób zaczęło się śmiać na ten widok. Jednak Yuri nie było do śmiechu. Śnieg z zaspy wślizgnął jej się pod szalik, przez co zrobiło jej się zimno. Gdyby spojrzenie mogło mordować, Kuroo byłby już martwy.

– Pomóc? – zapytał, wyciągając w jej stronę dłoń.

Yuri spojrzała na niego spod byka, ale przyjęła pomoc, po czym drugą ręką chwyciła trochę śniegu i rzuciła nim prosto w twarz chłopaka. Nie zdążył się uchylić zaskoczony tym atakiem, zasyczał na zimny, rozproszony pocisk. Zaraz też pociągnął Yuri do siebie, żeby ją podnieść. Na nic były próby wyrwania się, bo po chwili znów znalazła się w śniegu.

– Nie zapominasz się, chłopcze? – zapytała pani Wado, nauczycielka matematyki, którą zwabiły krzyki Yuri. – Następne lekcje odbędą się bez przeszkód, więc czas skończyć odśnieżanie.

Kuroo uśmiechnął się przepraszająco.

– To się więcej nie powtórzy, proszę pani – zapewnił.

– Pannie Hoshino też należą się przeprosiny – oznajmiła pani Wado.

– Oczywiście.

Yuri wygramoliła się już ze śniegu, czując, jak przemoczona spódnica mundurka przykleja się do równie mokrych rajstop. Próbowała strzepać biały puch z karku, w efekcie jednak wsunęła go głębiej pod ubranie. Zadrżała z zimna. W myślach przeklinała Kuroo, bo nie wątpiła, że jego zabawa skończy się dla niej przeziębieniem.

Chwilę później na jej ramionach wylądowała dodatkowa kurtka.

– Przepraszam, poniosło mnie – powiedział Kuroo, pocierając tył głowy.

– Zaraz sam się przeziębisz, głupku – mruknęła, otulając się otrzymanym ubraniem.

Kuroo pchnął ją w kierunku budynku.

– Idź się zagrzać – pogonił przyjaciółkę. – Jak będę wracać, kupię ci kawę.

Pani Wado nie miała nic przeciwko. Z troską zapytała, czy Yuri ma w ogóle, w co się przebrać, bo przecież nie będzie siedzieć w przemoczonych ciuchach, po czym zadbała o to, by uczennica mogła uniknąć przeziębienia.

Niedługo później także reszta klasy zaczęła wracać na lekcje. Kuroo postawił na ławce Yuri puszkę z kawą. Zrobiło mu się trochę głupio, kiedy zobaczył ją skuloną z zimna.

– Zgodnie z obietnicą, zmarzluszku – zażartował, mając nadzieję oczyścić atmosferę.

Yuri spojrzała na niego krzywo.

– Nie zapominaj, czyja to wina, że mi zimno – mruknęła.

– Przyznaję, moja wina. Jeśli się rozchorujesz, będę codziennie przynosić ci lekcje – obiecał.

– I ptysia – zażądała. – Codziennie, dopóki nie wyzdrowieję – sprecyzowała.

Kuroo zaczął żałować, że wrzucił przyjaciółkę do zaspy. Chyba czas wynegocjować podwyższenie kieszonkowego.

– Obiecuję – powiedział jednak, po czym zarzucił jej na ramiona swój sweter. – Na razie dzielę się ciepłem.

Yuri nic nie odpowiedziała, zawinęła się jednak w podarowany materiał. Miała nadzieję, że mundurek zdąży wyschnąć, nim skończą lekcje. Pomimo żądań słodkości od Kuroo nie chciała chorować tuż po Nowym Roku.

Modlitwy Yuri na nic się zdały, kiedy następnego dnia obudziła się z gorączką i musiała zostać w domu do końca tygodnia. Gdy nie spała, powtarzała materiał do nadchodzących egzaminów. Kuroo też spełnił swoją obietnicę i przychodził codziennie z lekcjami z danego dnia oraz ptysiem z pobliskiej cukierni. Dwa razy wyciągnął nawet Kenmę do towarzystwa, choć Yuri obawiała się, czy Kozume się od niej nie zarazi. W końcu nie miał tak dobrej odporności jak Kuroo, którego żadne z nich nigdy nie widziało nawet z głupim katarem.

W te Walentynki Yuri była dużo bardziej uszczypliwa pod adresem Kuroo i jego popularności. Powstrzymywała się jedynie przy Kenmie, który i tak nie pałał radością na wspomnienie czternastego lutego. Nawet nie liczył, że z tej okazji przyjaciele wyjaśnią sprawę pomiędzy sobą, bo też Yuri z odpowiednią dozą lekceważenia sprezentowała im kupioną dzień wcześniej czekoladę, a Kuroo z entuzjazmem odbierał wyrazy sympatii od zauroczonych dziewcząt.

– Przepraszam...

Wracali z przerwy obiadowej, kiedy na ich drodze przystanęła drobna dziewczyna o miedzianych loczkach puszczonych luzem na ramiona i dużych, szarych oczach upodabniających ją do małego, przerażonego zwierzątka. Najwyraźniej chodziła do pierwszej klasy, bo żadne z przyjaciół jej nie kojarzyło. Nie sposób również było przeoczyć owinięte w kolorowy papier pudełko.

– Twoja kolejna fanka – zadrwiła Yuri i ruszyła dalej. – Chodź, Kenma. Dajmy lowelasowi trochę prywatności.

Kuroo skrzywił się na kolejną dziś kpinę przyjaciółki, ale uznał, że potem z nią o tym porozmawia. Spojrzał za to na nieznajomą dziewczynę, której policzki zabarwiły się czerwienią. Pudełko przytuliła do siebie wyraźnie zdenerwowana.

– Wybacz mojej przyjaciółce, bywa zgryźliwa – odezwał się wesoło, by jakoś oczyścić atmosferę. – Nie znam jeszcze twojego imienia.

– Mizuki Ikki. Chodzę do klasy 1-3 – przestawiła się ruda, trochę niepewnie spoglądając za oddalającą się dwójką.

– To miłe, że o mnie pamiętałaś – uznał Kuroo, uśmiechając się szerzej.

– Przepraszam, ale to nie dla ciebie – wydusiła Mizuki, mówiąc coraz ciszej.

Tetsuro przez chwilę próbował ogarnąć sytuację – po raz pierwszy zdarzyło mu się, żeby w Walentynki jakaś dziewczyna go olała dla jego towarzysza – po czym odwrócił się z cwanym uśmiechem do przyjaciół, którzy nie zdążyli jeszcze dotrzeć na półpiętro.

– Kenma, wracaj tu w tej chwili! – zawołał. – Mizuś przyszła do ciebie.

Kozume odwrócił się z lekkim przerażeniem na twarzy. Nie należał do popularnych, a jedyną rozpoznawalność w szkole przypisać mógł siatkówce. Zwykle jednak słyszał pod swoim adresem, że jak na rozgrywającego jest dość wątły i niski, a dziewczynom raczej w oko wpadali chłopcy pokroju Kuroo.

– Do mnie? – zapytał, spoglądając na jeszcze bardziej czerwoną Mizuki.

Zestresowana pierwszoklasistka pokręciła gwałtownie głową, wzbudzając w chłopakach konsternację. Skoro Mizuki nie zaczepiła ich z powodu żadnego z nich... Jednocześnie spojrzeli na równie zdezorientowaną co oni Yuri.

Mizuki wyciągnęła w końcu pudełko w kierunku trzecioklasistki i wyrzuciła z siebie:

– Zrobiłam te czekoladki dla ciebie, panienko Hoshino.

Kuroo zagwizdał z wrażenia i wyszczerzył się wrednie do osłupiałej przyjaciółki.

– No, no, Yuriś. Ładnie to tak podrywać pierwszaki? – zadrwił.

Yuri wyszła ze stuporu i powolnym krokiem wróciła na piętro. Dłoń położyła na klatce piersiowej Kuroo i lekko pchnęła, dając mu do zrozumienia, że ma się odsunąć.

– Peszysz ją – oznajmiła, po czym całą uwagę skupiła na pierwszoklasistce. – Przepraszam cię za niego, Mizuki. Może wygląda na nieokrzesanego, ale zwykle jest niegroźny dla otoczenia.

– Ej! – oburzył się Kuroo, ale został zignorowany.

– To bardzo miłe – kontynuowała Yuri – choć nie mam pojęcia, czym sobie na to zasłużyłam.

– Pomogłaś mojej klasie w czasie festiwalu kulturowego – wyjaśniła cicho Mizuki. – Bardzo mi wtedy zaimponowałaś. Chcę być taka jak ty.

Yuri poczuła wzbierający na policzkach rumieniec. Przy okazji przypomniała sobie tamtą sytuację, kiedy banda drugoklasistów próbowała wymusić na pierwszakach przejęcie ich obowiązków. Rzeczywiście wtedy zareagowała, dzięki czemu udało się załagodzić sprawy.

– Rozumiem – stwierdziła i przyjęła w końcu czekoladki. – To nie było nic wielkiego, ale dziękuję za pamięć, Mizuki.

Młodsza dziewczyna uśmiechnęła się uroczo po raz pierwszy, odkąd zaczepiła Yuri i jej towarzyszy. W towarzystwie Hoshino zdawała się mniej zestresowana niż jeszcze przed chwilą.

– Mizuki, boisz się chłopców? – zapytała Yuri.

– Są więksi i strasznie głośni – przyznała ruda.

Niespodziewanie Kuroo kucnął tuż przy nich. Teraz dziewczyny mogły spojrzeć na niego z góry.

– Przepraszam, że cię przestraszyłem – powiedział poważnie. – Teraz lepiej?

Mizuki kiwnęła głową, uśmiechając się do niego nieśmiało. W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję.

– Musimy iść. Dziękuję za czekoladki, Mizuki.

Yuri nie spodziewała się, że Kuroo przy okazji wstawania złapie ją w ramiona i zeskoczy ze schodów, wywołując pisk przyjaciółki.

– Kuroo, zabijesz nas! Puść mnie natychmiast!

Zaśmiał się, ale wykonał polecenie.

– Teraz to jestem zazdrosny – stwierdził.

– Idiota – mruknęła.

Oczywiście spóźnili się na lekcję, którą na ich nieszczęście była historia. Igashi tym razem nie przepuścił i zajęcia zaczął od przepytania Kuroo z wiedzy z całego roku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro