Rozdział 13 ➰

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czy wierzysz, że zaskoczenie i szok mogą sprawić, że szczęka opadnie Ci na podłogę? NIE?  Szczerze mówiąc, też w to nie wierzę, ale nie to jest teraz najważniejsze. Najważniejsze, że szczęki wszystkim nocnym łowcom, którzy byli w pokoju Clary, która obudziła się po koszmarze, opadły ze zdziwienia. 

➰➰


Wydawało się, że z pomieszczenia wyparowało powietrze, a zamiast tego panowało ciągłe napięcie, które można było ciąć nożem. Po tym jak Clary powiedziała, że ​​śnił jej się Valentine, który chciał ją zwabić na swoją stronę, grożąc jednocześnie śmiercią jej przyjaciół, wszyscy łowcy byli zszokowani. W każdym z nich szalały najróżniejsze uczucia, które bardzo trudno opisać słowami.

Izzy pierwsza opamiętała się, więc zapytała.

— Jak próbował Cię przeciągnąć na swoją stronę? I jak mógł Ci grozić? Opowiedz mi wszystko bardziej szczegółowo, bo nic nie zrozumiałam.

—  Nie jesteś sama, Izzy – powiedział Jace, który patrzył na Clary zmartwionym wzrokiem. — Ogólnie chyba jeszcze się nie obudziłem, bo nic nie rozumiem.

Rudowłosa wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić, przypominając sobie ten horror.

— Sen zaczął się dobrze, był przyjemny i spokojny. Wydawało mi się nawet, że to rzeczywistość, a nie sen, to było takie piękne i prawdziwe – powiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem i na chwilę zamilkła, ale wszyscy inni zmrużyli oczy podejrzliwie.

Wszystkich trawiła ciekawość, a Alec lekko skinął głową, jakby potwierdzając słowa dziewczyny. Naprawdę czuł te wszystkie jej ciepłe i czułe emocje. To była pierwsza rzecz, jaką poczuł. Najprawdopodobniej był to dopiero początek jej snu, który następnie ustąpił miejsca mroczniejszej kontynuacji. Ale teraz mężczyznę zainteresowało inne pytanie: CO wywołało w dziewczynie tak silne emocje? I nawet teraz się uśmiecha, co tylko potwierdza, że ​​sen był cudowny. O czym marzyła? Alec po prostu pękał z ciekawości i być może w pewnym stopniu zazdrości, bo w pewnym momencie poczuł miłość, której Clary doświadczyła we śnie. Może to oznaczać, że śniła nie o naturze, ale o jakiejś osobie. I to nie tylko o zwykłej osobie, ale o osobie bliskiej jej sercu, którą ona kocha. I to niepokoiło faceta.

Najwyraźniej to pytanie denerwowało nie tylko Lightwooda, ponieważ Jace również był teraz zdezorientowany. Nie wiedział, co wtedy przeżywała dziewczyna, ale blondynowi naprawdę nie podobał się teraz jej uśmiech.

Zmrużył podejrzliwie oczy i zapytał jakby z wahaniem w głosie, bo czuł w głębi duszy, że zdecydowanie nie spodoba mu się odpowiedź.

— A o czym śniłaś? Może o jakimś gorącym blondwłosym przystojniaku? Jeśli oczywiście nie jest to tajemnicą...

Wayland słusznie czuł, że nie spodoba mu się odpowiedź. Clary zawahała się trochę, wymyślając odpowiedź, bo zdecydowanie nie mogła powiedzieć nic o Alecu. To było po prostu szaleństwo, o którym nikt nie musi wiedzieć. Dlatego dziewczyna aktywnie korzystała teraz z mózgu, wymyślając dość prawdziwą wersję.

—  Nie było w nim nic szczególnego, Jace. To napewno nie był to gorący blondwłosy przystojniak – powiedziała Fray, patrząc na faceta, a Lightwood w tym momencie w myślach przewrócił oczami i zamyślił się.

Oczywiście, że tak. Nic specjalnego. Właśnie dlatego, że nie było to nic specjalnego, wstrząsnęła mną fala uderzeniowa Twojej radości, miłości i innej cielęcej czułości. Nalej więcej, Clary. Upijmy się tym pierdzącym szczęściem!

Wewnętrzny głos łowcy chciał skomentować tę myśl, ale nie miał czasu, bo Clary mówiła dalej, a głos w następnej chwili musiał słuchać kolejnych uwag Aleca, bo dziewczyna powiedziała.

— Po prostu spacerowałam nocą po mieście z Simonem. To było bardzo podobne do naszych prawdziwych spacerów z nim, dlatego pomyślałam, że to rzeczywistość... Całkiem cudowna rzeczywistość...

Po tych słowach wszystkim trzem łowcom zaczęły zgrzytać zęby.

Isabelle zmrużyła oczy i poczuła lekkie ukłucie zazdrości, bo wiedziała o uczuciach swojego chłopaka do Clary. Te uczucia należą już do przeszłości, teraz jest z Izzy, ale zazdrość to dziwna rzecz, całkowicie niewytłumaczalna. Poza tym to też tłumaczyło fakt, że zaprzeczyła, by był to gorący przystojniak. Simon nie należał do amantów Świata Cieni, choć dla brunetki był uroczy. Dziewczyna naprawdę pomyślała, że ​​może coś tu jest nie tak, jednak wszystkie te myśli natychmiast wyparowały, gdy zauważyła ulotne i nieco zawstydzone spojrzenie Clary rzucone na Aleca.

I wtedy dotarło to do Izzy! Miała ochotę klepnąć się w czoło za te szalone myśli i za to, że nie zrozumiała wszystkiego od razu.

Widzisz, szła z Simonem. No tak, a wtedy był Przyziemnym – kujonem i brzydalem. Tak, śniła o moim wielkim bracie, ale nie będzie o tym przy wszystkich rozmawiać! Ej, a dlaczego powiedziała, że nie był to gorący przystojniak? Mój brat jest najbardziej gorącym facetem w szeregach Nocnych Łowców. Aaaa, tak już pamiętam. Jace spytał czy myślała o gorącym blondynie i przystojniaku. A mój seksowny braciszek jest brunetem. Och, Aniele, czuję, że nie muszę nic robić. Mam nadzieję, że sami zrozumieją, że są dla siebie stworzeni. Otóż ​​są to idealne dwa przeciwieństwa, które mogą stworzyć po prostu niesamowitą całość! Poważnie, czy naprawdę tak trudno to zrozumieć? Uch, ludzie, co z Wami!? To jest po prostu WOW!

Taki był przepływ myśli ciemnowłosej dziewczyny, który zakończył się lekkim uśmiechem. Ale potem stał się jeszcze większy, gdy Izzy spojrzała na swoich braci.

Alec stał tam niczym kamienny posąg. Jego twarz nie wyrażała ani jednej emocji, absolutnie żadnej. Puste i zimne spojrzenie, usta rozciągnięte jak sznurek i zaciśnięte zęby, których skrzypienie słychać było kilka metrów dalej. I dopiero mocno zaciśnięte pięści rąk skrzyżowanych na piersi zdradzały, że facet był już spięty. Był bardzo spięty. W tym momencie Alec rozpaczliwie miał ochotę walnąć kogoś w nos, a przynajmniej pobić jakiś worek treningowy w siłowni. Facet był nie tylko spięty, ale także wściekły!

Już drugi raz dzisiaj przychodzi mu na myśl malutka, ale niesamowicie szalona myśl, że emocje dziewczyny mogą być spowodowane przez niego samego, i po raz drugi zostaje uderzony pięścią prosto w twarz! Po raz drugi pojawia się w tym krwiopijca, co zaczęło jeszcze bardziej wściekać Lightwooda! I teraz Alec naprawdę żałował, że nie uderzył go wtedy w hotelu kilka razy w twarz, kiedy próbował tej sztuczki z wysunięciem kłów!

Dlaczego nie jestem zaskoczony? Znowu ten pół-wampir, pół-przyziemny! Jak on mnie denerwuje! Żadne inne stworzenie nigdy mnie tak nie rozwścieczyło! Jestem gotowy go zabić, szkoda, że ​​dwie kobiety mi tego nie wybaczą! To dzięki niemu poczuła takie czułe i ciepłe uczucia. Zatrzymaj się! Miłość! Była też miłość! Żartujesz sobie czy co?! Czym do cholery jest miłość? Ona i On? Czy ona jest jego... tą? Och, Aniele, tylko nie to! Nie mówię, że to byłem ja, ale nie on! To jest po prostu nierealne! Uff! Daj mi cierpliwość i nie pokazuj mi tego nieumarłego przynajmniej przez kilka tygodni, bo inaczej nie będę w stanie się oprzeć pokusie!

To była tylko niewielka część tego, czego doświadczał w tej chwili czarnowłosy facet. Nigdy wcześniej nie miał w sobie tyle złości. I po raz pierwszy doświadczył tak palącej zazdrości, która po prostu zżerała go od środka! Tak, przyznał przed sobą, że jest teraz taki zły z powodu zazdrości! I to rozwścieczyło go jeszcze bardziej, chociaż wydawało się, że nie ma dokąd uciec! Ale na zewnątrz, twarz Aleca nie wyrażała ani jednej emocji. Samokontrola to cecha charakterystyczna naszego Lightwooda, która teraz była bardzo pomocna.

Jednak Jace’owi przydałaby się wewnętrzna dyscyplina, bo jego twarz wyrażała wiele emocji. Skrzywił się nawet, gdy usłyszał o Simonie. Jak on nienawidził tego wampira. Na pierwszy rzut oka go nie lubił. A kiedy Clary przytuliła przyjaciela i powiedziała, że ​​jest dla niej niesamowicie ważny i nie mogłaby bez niego żyć, gdyby coś mu się stało, Jace był jeszcze bardziej zdenerwowany. I nawet teraz, kiedy Simon spotyka się z Isabelle, Wayland nadal go nie lubi, ponieważ wciąż jest bliżej Clary niż sam blondyn.

Ogólnie rzecz biorąc, Fray jest mocno zakorzeniona w sercu Waylanda. Coś takiego nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło. Spędzał z dziewczynami kilka nocy, nie obciążając się uczuciami ani długotrwałymi związkami i nie było potrzeby rozmawiać o miłości. Ale ten rudowłosy promień słońca odmienił chłopaka. Uświadomił sobie, że przywiązał się do niej i to przywiązanie przerodziło się w zauroczenie, a może nawet w konkretne zakochanie. Nawet myśl, że pewnego dnia może zniknąć z jego życia, zabijała faceta.

Potem, na poddaszu mieszkania Magnusa, jego życie po prostu się zawaliło. Opadł na krzesło i po prostu wpatrywał się w jeden punkt, ponieważ w jego życiu była pustka, którą mógł wypełnić jedynie dźwięczny śmiech Clary. A teraz był niesamowicie szczęśliwy, że dziewczyna żyje, jednak nie dawały mu spokoju słowa maga, że ​​kula powstała z powodu wzajemnych uczuć, które żyją w sercach Aleca i Clary. A żeby tego było mało, okazało się, że jego parabai jest przeznaczony dziewczynie przez anioły. Jego brat, który chyba gra do innej bramki jest wybrany przez anioły, aby był z Clary. Pewnie sam król Piekła maczał w tym palce, bo żaden cherubin nie wpadłby na tak wypaczony pomysł. A do tego dochodzą jeszcze emocje Aleca, to jakiś koktajl absurdu.

Przecież Wayland poczuł ból Lightwooda w chwili, gdy wszyscy dowiedzieli się, że Fray nie żyje. To był tak intensywny ból i rozpacz, że serce Jace’a zamarło jeszcze bardziej. Zawsze czuł swojego parabatai, jego silne emocje. Ale po raz pierwszy od tylu lat poczuł taki niewyobrażalnily ból. Alec nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś takiego, a Jace nigdy nie zauważył czegoś takiego poprzez ich połączenie parabatai. A tutaj... To sprawiło, że facet pomyślał, że słowa Bane'a mogą być prawdą. Co wtedy zrobi? Będzie to oznaczać, że Jace będzie musiał porzucić swoją miłość w imię ich wspólnej przyszłości... Czy będzie w stanie to zrobić? Czy będzie na tyle silny, aby zaakceptować ich związek i być z niego szczęśliwym? Czy będzie musiał o nią walczyć ze swoim przyjacielem? Czy zostaną rywalami?

Dobrze, nie myśl o tym! Za wcześnie o tym myśleć, bo jeszcze nic nie wiadomo. Wszyscy doskonale znamy ich relacje. Przecież na co dzień zajmują się byciem psem i kotem! Jaki rodzaj miłości może tu istnieć? No dobra, kto się czubi ten się lubi, ale czy oni się lubią? Śmiem wątpić w tą hipotezę. Wystarczy pobyć w ich towarzystwie, gardzą sobie, dokuczają sobie. To po prostu pomyłka czy coś w tym rodzaju! I nawet anioły mogą się mylić. Muszą się mylić. Tak po prostu być nie może, to wszystko. Ale ta sprawa z Lewisem nadal mnie niepokoi. Zbyt często pojawia się w jej słowach, myślach i w ogóle w jej życiu. On mnie tak wkurza, że mam ochotę rozkwasić mu gębę na miazgę...

Mentalny huragan przetoczył się przez każdego łowcę obecnego w pokoju. I jeśli Izzy patrzyła teraz na nich z lekkim uśmiechem, chłopaki aktywnie zgrzytali zębami i wściekali się. Tylko Alec mentalnie i bez zewnętrznych oznak, i Jace — aktywnie wyrażający swój stan za pomocą mimiki twarzy i gestów.

Clary w tym momencie trawiła fragment snu, który tak utkwił jej w głowie. Naprawdę go szalenie lubiła i wciąż pamiętała dotyk Aleca, jego spojrzenie, jego zapach, jego obecność tak blisko niej. Ale ona w ogóle nie rozumiała, dlaczego to był ALEC?! Mogła sobie wyobrazić każdego, ale nie Lightwooda! Simon, Jace, nawet Magnus i Raphael, ale nie Lightwood! Aż do tego dnia była pewna, że żywiła do niego tylko nienawiść, irytację i wrogość. Każdemu ich spotkaniu towarzyszyły sarkazm i wzajemne obraźliwe zwroty. Poza tym Lightwood z chęcią nakarmił by nią demony. A oto taki delikatny i piękny sen! A potem jej reakcja na śmierć faceta, którą Valentine pokazał jej dwukrotnie. Ją też to zmyliło.

A fakt, że po przebudzeniu zobaczyła go obok siebie, dolał oliwy do ognia! I czułość, której doświadczyła, gdy uległa impulsowi i przytuliła faceta. Wszystko to doprowadzało ją teraz do szaleństwa i groziło, że głowa jej po prostu eksploduje od nadmiaru myśli!

I nie mogła normalnie patrzeć na tego nocnego łowcę, a tym bardziej w jego oczy. Cały czas wydawało jej się, że w jej spojrzeniu będzie coś, co zdradzi wszystkie jej myśli. Dlatego aktywnie odwracała wzrok i zachowywała spokój na wszelkie możliwe sposoby, jakby nic się nie stało.

Kiedy cisza w pokoju przeciągnęła się po jej słowach o Simonie, Clary zdała sobie sprawę, że najprawdopodobniej nie powiedziała dokładnie tego, co było potrzebne w tej sytuacji. Ta cisza stała się denerwująca, więc rudowłosa mówiła dalej.

— Ale ta przyjemna część snu zakończyła się nagle. Simon zniknął, a wokół mnie były setki demonów, które nie atakowały, a jedynie syczały. I w następnej chwili Valentine pojawił się w kręgu tych stworzeń, dokładnie naprzeciw mnie. Nazwał mnie córką, co mnie po prostu zdenerwowało. Powiedziałam mu, żeby nie ważył się nazywać mnie córką, bo jest dla mnie wrogiem, którego kiedyś zniszczę. Ale on odpowiedział, że mamy ze sobą dużo więcej wspólnego niż myślę i że pewnego dnia spłynie mi krew na ręce i tego dnia moja niewinność zniknie – Clary milczała przez chwilę, łapiąc oddech, po czym mówiła dalej jakoś trochę smutnym głosem. 

— „Ale ja już ubrudziłam sobie ręce i to wszystko z jego jałmużny, ponieważ to on wysłał te demony”. Dokładnie to mu powiedziałam. A on złapał mnie za szyję i powiedział, że jedynym powodem, dla którego jeszcze żyję, jest to, że jestem jego córką, a on dał mi szansę na przemyślenie i obranie właściwej strony. Wiedzielibyście, jak bardzo byłam w tej chwili zniesmaczona. Na samą myśl, że jestem córką tego stworzenia, bo nawet nie mam odwagi nazwać go człowiekiem, napawa mnie obrzydzeniem. Czuję się jak jakiś potwór albo nicość. To okropne uczucie – dziewczyna spuściła głowę, patrząc na swoje ręce leżące na nogach, które podwinęła pod siebie. 

Cała historia dziewczyny zrobiła wrażenie na łowcach, ale ostatnie kilka zdań sprawiło, że wszyscy jeszcze bardziej pragnęli śmierci Valentine'a! Jace, który siedział obok niej, przytulił lekko dziewczynę i podniósł jej głowę, zmuszając ją, aby spojrzała mu w oczy.

— Nigdy tak nie mów, Clary! Jesteś najwspanialszą, miłą i dobrą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Nie ma w Tobie nic z niego poza krwią. Ale płynie w Tobie także krew Twojej matki, która jest tak dobra jak Ty, Clary. Nawet o tym nie myśl. I abym więcej nie słyszał od Ciebie takich słów, rozumiesz mnie? – Jace spojrzał jej prosto w oczy i czekał na odpowiedź. 

Alec nie mógł patrzeć, więc jakimś impulsem odwrócił się na chwilę, przestępując z nogi na nogę. Jak mu się to co widzi nie podobało, och, nie podobało mu się. Miał ochotę odciągnąć Jace'a od dziewczyny. Ale nie mógł tego pokazać, więc odwrócił się do nich, ale jego wzrok był utkwiony w oknie za nimi, uparcie nie chcąc patrzeć na Clary i Jace'a.

— Rozumiem... Dziękuję, Jace – powiedziała cicho Clary i uśmiechnęła się lekko.

Poczuła się niezręcznie, bo ich twarze były tak blisko siebie, ale zupełnie inaczej niż wtedy, gdy Alec ją uspokajał. Potem był cały huragan emocji, a teraz jest już tylko ciepło, wdzięczność i niezręczność, bo Alec na nich patrzy. Dlatego odsunęła się trochę i kontynuowała opowieść.

— Powiedziałam mu, że nigdy nie stanę po jego stronie, ale on odpowiedział, że każdego można zmusić do zrobienia tego, co trzeba. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią dźwignię. I powiedział, że bardzo dobrze zna mój słaby punkt. W tym momencie wszystko znów się zmieniło. Znalazłam się w jakimś opuszczonym budynku, chyba w magazynie fabrycznym lub czymś w tym rodzaju. Stałam w środku wielkiej bitwy. Były tam setki nocnych łowców i jeszcze więcej demonów. I w środku tej bitwy zauważyłam was... – Clary spojrzała na Isabelle i Jace'a, ale nie mogła spojrzeć na Aleca. — Wy też walczyliście z demonami... Strasznie się o was bałam... I w pewnym momencie, kiedy na mnie spojrzeliście... A potem... – dziewczyna zamilkła, bo nie potrafiła powiedzieć, co było dalej. To było zbyt trudne i bolesne.

Alec dokończył za nią zdanie.

— A potem zostali zabici na Twoich oczach – Alec powiedział to zimnym i rzeczowym głosem, jakby po prostu mówił, jaka jest teraz godzina. Był trochę urażony faktem, że Izzy i Jace byli w jej śnie, ale tak właśnie było. Valentine chciał jej pokazać śmierć jej przyjaciół, a Lightwood nie był jej przyjacielem.

Słysząc słowa Aleca, wszyscy byli zaskoczeni i spojrzeli na Clary, która wzdrygnęła się i po raz pierwszy spojrzała na Lightwooda.

— Tak, pokazał mi waszą śmierć. Upadliście na podłogę, ale wasz wzrok był skierowany na mnie. Wydawało się, że to ja jestem winna waszej śmierci, że umarliście przeze mnie. Po was wszyscy nocni łowcy polegli martwi, a demony stanęły i radowały się. To. To było okropne... Upadłam na kolana i krzyczałam tak głośno, jak tylko mogłam. Nie chciałam w to wierzyć i marzyłam o przebudzeniu. To było zbyt trudne, zbyt bolesne. Poczułam się, jakby mój świat się zawalił, a ja zostałam sama pośrodku tych ruin...

Clary znów zamilkła i spojrzała w dół. Wszyscy pozostali byli w wielkim szoku. Nie mogli sobie nawet wyobrazić całego bólu dziewczyny w tej chwili. Aż za dobrze pamiętają swój ból po śmierci Clary, a ona widziała, jak wszyscy jej przyjaciele umierali na raz... To było po prostu okropne.

Izzy przytuliła przyjaciółkę i powiedziała.

— To się nigdy nie stanie, Clary. Nigdy nie zostawimy Cię samej. Kto wtedy będzie pilnował, żebyś w coś nie wdepnęła? Nie pozbędziesz się nas tak łatwo, kochana. Zawsze będziemy z Tobą. Prawda, chłopaki? – Izzy spojrzała na braci, czekając na ich odpowiedź.

Ale chłopaki byli teraz pogrążeni w swoich myślach. Jace już sobie wyobrażał, jak dusi Valentine'a! On sam poczuł ból z powodu tego, jak dziewczyna cierpiała w tym śnie! Już myślał o tym, jak go zniszczyć, ale mimo to przerwał swoje rozmyślania i odpowiedział.

— Oczywiście, Izzy. Zawsze będziemy z Tobą, Clary. I nic tego nie zmieni. Jesteś dla nas ważna.

Isabelle uśmiechnęła się do faceta i spojrzała na wielkiego brata, którego spojrzenie było teraz w jakiś sposób zamyślone. Alec pomyślał, że musi znaleźć tego człowieka i go zniszczyć, aby nie zatruwał już życia Clary. Zbyt dobrze wyczuwał wszystkie emocje dziewczyny podczas tego jej snu. Poczuł jej ból i rozpacz, pustkę i załamanie. Widział jej łzy i słyszał, jak szeptała słowa, że ​​to był tylko sen. Po raz pierwszy widział ją tak słabą i to sprawiało, że jego dusza była jeszcze cięższa. I choć wszystkie te emocje nie miały z nim nic wspólnego, nie mógł pozwolić, żeby znowu tak cierpiała. Alec wyrwał się z zamyśleń i odpowiedział siostrze, utrzymując spokojny głos, ale nieco go zmiękczając.

— Nie spodziewaj się, że się nas pozbędziesz. Z kim będę się wtedy kłócić w nieskończoność? Ta dwójka na dłuższą metę jest dość nudna. – Alec uśmiechnął się słabo, a jego słowa sprawiły, że Jace zgrzytnął zębami, Isabelle uśmiechnęła się szeroko i wyszczerzyła zęby, a Clary ledwo zauważalnie zrobiła się zawstydzona i uśmiechnięta.

— Ale... co było dalej? – zapytał z wahaniem Jace.

— Dalej... Valentine pojawił się ponownie i powiedział, że to nie był sen, ale rzeczywistość, która nadejdzie, jeśli dokonam złego wyboru. Powiedział, że mój wybór zadecyduje o waszym losie... Nie miałam siły mu odpowiedzieć. Po prostu siedziałam i wpatrywałam się w jeden punkt, próbując zaprzeczyć temu, co się działo. Ale nagle poczułam czyjąś obecność... Jakby ktoś mnie przytulił. Nie wiem kto to był, ale wyraźnie poczułam na sobie czyjś dotyk. Dał mi jakiś rodzaj spokoju i siły. W tym momencie nie rozumiałam, czyje to były ręce, ale czułam emanującą od nich ochronę, bezpieczeństwo i spokój. Naprawdę zastanawiam się, kto to był? – to było raczej pytanie retoryczne, ale naprawdę zdenerwowało Lightwooda.

I jak tu nie wzruszyć się, kiedy dziewczyna zadała to retoryczne pytanie, patrząc na samego ciemnowłosego chłopaka.

Alec był już spięty, bo w tym czasie był już w jej pokoju i lekko ją przytulił, próbując ją obudzić. To znaczy, że czuła jego uścisk nawet we śnie? I dał jej spokój i siłę? I dlaczego teraz na niego patrzyła? Czy naprawdę zdawała sobie sprawę, że to on? Ale jak?

Co to wszystko znaczy? Chociaż.. chyba się domyślam. Kolejna niespodzianka od kuli Nexusa… – pomyślał Alec i dostrzegł uśmiechnięte spojrzenie siostry.

Jace nie zrozumiał niczego ze słów dziewczyny i nie zauważył tego spojrzenia, więc po prostu czekał, aż zbierze myśli i będzie kontynuować historię.

Ale Izzy podejrzewała, że ​​coś jest nie tak i spojrzała na brata chytrze, unosząc jedną brew i jakby pytając, o czym mówi Clary. Alec wzruszył ramionami, mówiąc, że nie ma pojęcia, o czym ona mówi.

Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i zamyśliła.

Usłyszałem krzyk i po prostu przybyłem przed wszystkimi innymi. No cóż, Alec. Zobaczmy, co jeszcze Clary ma do powiedzenia w tej sprawie.

Tymczasem Fray mówiła dalej.

— Czując to niewidzialne wsparcie, wstałam z kolan i powiedziałam Valentine'owi, że nigdy nie stanę po tej samej stronie co on. Powiedziałam patrząc mu w oczy, że ostatnią rzeczą jaką zobaczy w swoim życiu będzie moja twarz. On nigdy mi was nie zabierze, bo nawet w ostatnich minutach jego istnienia będziecie stali obok mnie. Powiedziałam, że dopóki wiara żyje w moim sercu, on mnie nie złamie. I nawet on nie może odebrać mi wiary i nadziei... Zdziwił się moimi słowami i chciał coś odpowiedzieć, ale nagle wszystko zniknęło. Nadal stałam pośrodku tego samego magazynu, ale nie było tam już demonów, nocnych łowców ani Valentine'a. Byłam sama... A w następnej chwili usłyszałam boleśnie znajomy głos... To była moja mama...

Ostatnie słowa zadziwiły łowców i Jace zapytał.

— Twoja matka? Ale jak to jest możliwe?

— Sama nic nie zrozumiałam. Mówiła szybko, jakby się czegoś bała, jakby bała się, że nie zdąży. Jednak jej słowa wcale mi nie pomogły. Mówiła o jakiejś wielkiej bitwie, walczących klanach, o jakiejś energii, woli aniołów. W ogóle nic nie zrozumiałam – powiedziała zdenerwowana Clary.

— Ale Twoja mama żyje, prawda? Powiedziała Ci, gdzie jej szukać? – zapytała Izzy, nie zwracając jeszcze uwagi na słowa o walce, energiach i aniołach.

— Tak, moja mama żyje i to mnie niesamowicie cieszy. Powiedziała jednak, że odnajdziemy ją dopiero wtedy, gdy Valentine umrze. Że istnieje jakieś zaklęcie, które padnie dopiero wraz z jego śmiercią. Do tego czasu nie znajdziemy jej ani nie skontaktujemy się z nią w żaden inny sposób.

— Więc jak ona weszła w Twój sen, skoro to zaklęcie wszystko blokuje? – zapytał Jace, a Alec zaczął już zgrzytać zębami sto razy mocniej.

Domyślił się, CO spowodowało pojawienie się matki Clary w jej śnie. Przecież to właśnie podczas pojawienia się tej kuli Fray się uspokoiła, co oznacza, że ​​w tym czasie rozmawiała z matką. A Alec sam widział Jocelyn. A teraz przyjaciele z uwagą czekali na odpowiedź dziewczyny.

— Ja też ją o to zapytałam – powiedziała Clary — i odpowiedziała. Ale w ogóle nie zrozumiałam jej odpowiedzi. Powiedziała, że ​​moc dwóch przeznaczonych sobie energii pomogła jej przedostać się do mnie. Że może przyjść do mnie tylko wtedy, gdy te dwie energie się zetkną, bo to jest silniejsze niż zaklęcie, które ją skrywa, silniejsze niż cokolwiek innego. Powiedziała, że ​​nawet o tym nie marzyła, ale moc dwóch energii pomogła jej dotrzeć do mnie. Prosiła mnie, abym pamiętała, że tylko połączenie dwóch energii pomoże nam ponownie spotkać się we śnie. I prosiła bym zaakceptowała wolę aniołów. Pamiętam, ale zupełnie nic nie rozumiałam. Jakie energie? Jaka fuzja i kontakt? O co chodzi z tymi aniołami? Co to wszystko znaczy? Nic nie rozumiem, a wy? Czy zrozumieliście coś z tego?

Clary zadała pytanie przyjaciołom, ale zdawali się go nie słyszeć.

Teraz każdy z nich był pogrążony we własnych myślach i pewnie wypalały one dziurę w Alecu stojącym obok łóżka. Rzecz w tym, że zarówno Jace, jak i Izzy doskonale rozumieli, jak połączenie dwóch energii pomogło Jocelyn przyjść do Clary. Oznaczało to tylko tyle, że Alec przyszedł do pokoju dziewczyny, zanim zaczęła krzyczeć. I mieli podejrzenie, że dotyk, który poczuła dziewczyna, należał do ​​Aleca. I to zrozumienie wywołało różne emocje u Jace’a i młodszej Lightwood.

Izzy była gotowa skoczyć pod sufit i chciała pocałować swojego brata i przyjaciółkę. Wyraźnie zrozumiała, że ​​Alec wszedł do pokoju rudowłosej jeszcze przed jej krzykiem. Najprawdopodobniej coś poczuł. A może po prostu chciał sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku. Wtedy w głowie ciemnowłosej pojawiły się słowa przyjaciółki o uściskach, które czuła we śnie, a Izzy uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Oznaczało to, że Alec ją przytulał, próbując ją uspokoić lub obudzić. Czarnowłosej dziewczynie podobały się obie opcje. A słowa Clary o energiach i o tym, że są silniejsze niż cokolwiek innego, uszczęśliwiły Isabelle jeszcze bardziej. Oznaczało to, że kula znów zadziałała, tyle że tym razem jakoś inaczej, ale mimo to fakt ten po raz kolejny potwierdza słowa Magnusa o wzajemnych uczuciach i woli aniołów.

Jakże zadowolona była teraz Isabelle. Gdyby to było możliwe, promieniowałaby szczęściem. Chciała uśmiechać się wszystkimi 32 zębami i przytulać brata i Clary. Ale zamiast tego uśmiechnęła się lekko, wyszczerzyła zęby i spojrzała na Aleca, jeszcze bardziej unosząc brwi. Jej spojrzenie wymownie mówiło, że nie może już uciec. Wszystkie jego próby ukrycia tego spełzły na niczym i teraz nie może uniknąć przesłuchania przed Najwyższą Inkwizytorką, jaką była teraz jego siostra.

Ale pogląd Jace’a był zupełnie inny. Chłopak również doszedł do tych samych wniosków co młodsza Lightwood, jednak w przeciwieństwie do Isabelle nie sprawiło mu to żadnej radości. Zdecydowanie nie podoba mu się fakt, że Alec był w pokoju Clary podczas tego snu. I pozostawało tajemnicą, jak długo przebywał w jej pokoju. Kiedy przyszedł? I co najważniejsze, dlaczego Alec w ogóle przyszedł do pokoju dziewczyny? Przecież od jej pojawienia się w instytucie, ani razu nie przekroczył progu jej pokoju. Coś mu tu nie pasowalo. A co to za przytulanie? Dlaczego Lightwood miałby przytulać Clary? I te energie... Jak to wszystko rozwścieczyło blondyna. Spojrzał na przyjaciela gniewnym spojrzeniem, co dało jasno do zrozumienia, że ​​Jace’owi wcale nie podobał się taki obrót wydarzeń.

Ale czy możesz sobie wyobrazić stan Aleca w tej chwili? Tak, przeklinał wszystko na świecie za to, że udało mu się przyjść do jej pokoju, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku; żeby nie rozbił kuli, która ją wtedy obejmowała. Teraz przeklinał siebie za wszystko, co możliwe. A te spojrzenia Isabelle i Jace'a tylko pogorszyły sytuację. Chciał zapaść się w podłogę lub uciec z pokoju, wcześniej za takie pochopne zachowanie klepnąłby się w głowę. Ale samokontrola przydała mu się także tutaj. Facet spojrzał spokojnym wzrokiem najpierw na swoją siostrę, potem na parabatai i powiedział zupełnie spokojnie.

— Nie mam pojęcia, o czym Jocelyn mówiła. Pierwszy raz słyszę o czymś takim. Co mówiłaś o jakiejś bitwie? Powiedziałaś, że Twoja matka opowiedziała Ci o bitwie i niektórych klanach. Powiedz mi więcej.

Jace zgrzytnął zębami, słysząc tak nagłą zmianę tematu, a Izzy uśmiechnęła się jeszcze szerzej i skierowała wzrok na przyjaciółkę, czekając na jej odpowiedź. Szczerze mówiąc, jakimś cudem przegapiła moment, w którym Clary o tym mówiła. Ale teraz brunetka nadstawiła uszu i przygotowała się do uważnego słuchania, ponieważ było to bardzo ważne, bo kula zadziałała, więc Jocelyn mogła o tym powiedzieć.

Clary zesztywniała, przypominając sobie wszystko, co powiedziała jej matka. O wiele łatwiej jest zapamiętać to, co się rozumie. A dziewczyna prawie nic nie zrozumiała z przemówienia matku, mimo to starała się zapamiętać jak najwięcej i zaczęła mówić, najpierw patrząc w pustkę.

— Praktycznie nic nie pamiętam, Alec. Mówiła szybko, jakby bała się, że ktoś nam przeszkodzi. Powiedziała, że ​​nadchodzi wielka bitwa, która zadecyduje o losach całego świata i pochłonie wiele istnień ludzkich. Poza tym powiedziała, że ​​to zadecyduje o losie nie tylko świata Nocnych Łowców, ale wszystkich światów. Dodała też, że ON się do tego przygotowuje i ma dużą armię. Tak naprawdę nie rozumiałam, kim był „ON”, najprawdopodobniej z powodu szoku. Powiedziała, że ​​muszę być silna i stanąć w tej bitwie, bo jeśli on wygra tę wojnę, to cały świat pogrąży się w chaosie i ciemności.

Clary milczała przez chwilę, przypominając sobie, co jeszcze powiedziała jej matka, a wszyscy inni aktywnie poruszali w tym czasie swoimi mózgami, myśląc o wszystkim, co zostało powiedziane. Nawiasem mówiąc, Alec miał już pewne przypuszczenia na temat tego, co to wszystko może oznaczać. Dodatkowo analizował teraz to, co powiedziała mu Jocelyn, porównując to ze słowami Clary, która w międzyczasie kontynuowała swoją historię, tym razem patrząc na Aleca, czasami zwracając wzrok na Jace'a lub Isabelle.

— Powiedziała, że ​​tę bitwę możemy wygrać tylko wtedy, gdy zjednoczę wrogów i zmuszę ich do walki ramię w ramię. Według niej to jedyna szansa na zwycięstwo.

— Wrogowie? – Isabelle zapytała: — O jakich wrogach ona mówiła?

— Sama tego nie rozumiem, Izzy. Zacząłam ją pytać, ale nie dała mi ani jednej normalnej odpowiedzi. Powiedziała tylko, że wszystko zrozumiem, ale na razie mam słuchać serca i nie odpychać tego, co mi mówi...

Ale jeśli pójdę za jej radą, to teraz zwariuję, bo wmawia mi to zupełnie szalone i nierealne rzeczy – pomyślała dziewczyna.

Nawet nie wiem, jak opisać teraz szok Clary. I była zszokowana, bo nie zauważyła, jak wypowiedziała ostatnie zdanie POZA swoją głową! Rozumiała to po zaskoczonych i podejrzliwie zmrużonych spojrzeniach przyjaciół. Wszyscy oprócz spojrzenia Aleca, w którym ku jej wielkiemu zaskoczeniu przez chwilę dostrzegła przebłysk zrozumienia pomieszany z gorzkim uśmiechem. Dziewczyna była tym zaskoczona, ale udawała, że ​​tego nie widzi. Była także wdzięczna swoim przyjaciołom, że zrobili to samo, ignorując jej uwagę. Westchnęła i powiedziała.

— Tylko tyle pamiętam. Ale w ogóle nic nie rozumiem, zwłaszcza jeśli chodzi o wrogów. I jak mam wygrać tę bitwę, skoro jest tak, jak opisała mi ją mama?

Wszyscy łowcy myśleli, trawiąc to, co usłyszeli. Każdy z nich miał jakieś założenia, ale Alec odezwał się pierwszy.

— No cóż, w pierwszej części wszystko jest w zasadzie jasne. „ON” to Valentine, który przygotowuje armię demonów, aby nas zaatakować i zniszczyć wszystkich, którzy są mu nieposłuszni. Już się tego domyślaliśmy, ale teraz mamy pewność. Dlatego tak bardzo potrzebuje Clary, bo jej dar może nam pomóc, jeśli pozostanie po naszej stronie i nie zdradzi. Jej zdolność do tworzenia run może uratować setki istnień ludzkich, ale może także zniszczyć setki jego demonów. Już to sprawdziliśmy – wskazał głową na dłoń dziewczyny, na której na nadgarstku wyrysowano tę samą runę, która uratowała jej niedawno życie.

Wszyscy słuchali ciemnowłosego mężczyzny, który stał z rękami skrzyżowanymi na piersi i z zmarszczonymi brwiami. Spojrzał na swoich siedzących przyjaciół, kontynuując swoją teorię.

— Dlatego też słowa Jocelyn są również zrozumiałe: że jeśli on wygra, świat, wszystkie światy pogrążą się w ciemności. Inna perspektywa jest wręcz niemożliwa, bo on i jego demony będą mieli władzę, a to z pewnością grozi śmiercią każdemu, kto ośmieli się mu sprzeciwić. A fakt, że pokazał Ci te śmierci, oznacza tylko, że stanowimy dla niego zagrożenie. Clary ma znacznie bardziej bezbronne serce, niż to okazuje, a przyjaciele i rodzina są dla niej najważniejszą rzeczą, motywacją do życia i walki. Rozumiał to, czuł to. Dlatego zaczął wywierać na Ciebie presję, najpierw zabierając Ci matkę, a teraz grożąc śmiercią Izzy i Jace'a. Chce złamać Clary, aby przeszła na jego stronę i uratowała, jak się wydaje, swoich przyjaciół. Ale gdy tylko zaakceptuje jego warunki, demony zaatakują instytut. Jasne jak słońce.

— Nigdy nie zdradzę nocnych łowców ani moich przyjaciół. Nawet sama myśl o tym budzi we mnie odrazę! – Clary powiedziała pewnie i odważnie, po czym dodała nieco ciszej, podnosząc głowę i patrząc wyzywająco na Aleca. — A swoją drogą pokazał mi śmierć nie tylko Isabelle i Jace'a. Był tam ktoś jeszcze.

Zostało to powiedziane odważnie, choć z pewnym wahaniem, jakby zmagała się ze sobą, wypowiadając te słowa, co po prostu zaniepokoiło całą trójkę łowców. Jace odwrócił gwałtownie głowę w stronę Aleca i dosłownie warknął, próbując uspokoić swój gniew.

Izzy modliła się o siłę i cierpliwość, aby teraz nie skakać z radości. Ale Alec był naprawdę zdezorientowany. Stracił na chwilę nawet kontrolę nad wyrazem twarzy, pozwalając, by jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, a słowa, które miał zamiar powiedzieć, uwięzły mu w gardle. Nie spodziewał się usłyszeć takich słów od małej dziewczynki i teraz w myślach bazgrał, przeklinając ciepło, które pojawiło się w jego duszy. Pamiętał reakcję dziewczyny na to, co zobaczył, jej słowa o tym, jak było jej ciężko, czuł jej emocje, a to wszystko sprawiło, że ona też bała się go stracić. To zupełnie nie mieściło się w głowie łowcy i ku jego jeszcze większej złości nie potrafił on właściwie sformułować tego, co chciał powiedzieć. Ale szybko założył maskę z powrotem na twarz i uśmiechając się, zapytał.

— Czy naprawdę był tam też jeden z kłami? Jednak nie jestem zaskoczony.

Facet zaśmiał się fałszywie, a Izzy była gotowa chwycić go za gardło, ale nie miała czasu nic powiedzieć, bo Clary ją ubiegła. Dziewczyna przestała się uśmiechać, a w jej oczach pojawił się stalowy blask.

— Czy zawsze musisz być takim osłem, Lightwood? A może to Twój brak drugiej połówki, której nie możesz ukryć? Wtedy wiele staje się dla mnie jasne.

Tutaj Izzy się roześmiała i nawet Jace się uśmiechnął. Alec zacisnął zęby i chciał odpowiedzieć kolejną złośliwością. Otworzył nawet usta, żeby to powiedzieć, ale się zawahał. Po raz pierwszy postanowił milczeć, żeby nie kłócić się z nią jeszcze bardziej. Zamiast być sarkastycznym, zaśmiał się lekko i powiedział.

— Cóż, osioł to dość wytrzymałe zwierzę. A wytrzymałość to cecha, która bardzo pomaga. We wszystkich zmysłach i momentach życia – uśmiechnął się przy ostatnich słowach, patrząc wyraziście na Clary.

Przypomniał sobie jej ostatnie słowa, że ​​był wściekły, bo nie miał bliskiej sercu osoby. To rozbawiło nocnego łowcę jeszcze bardziej, ale tym, co w końcu „skończyło się”, było to, jak zawstydzona stała się Fray po sekundzie niezrozumienia, która odbiła się na jej twarzy.

Na początku faktycznie dziewczyna nic nie rozumiała i myślała o bitwach i treningach, w których wytrzymałość jest po prostu konieczna. Ale kiedy zobaczyła uśmiech mężczyzny, pomyślała, że ​​te słowa mają jakieś ukryte znaczenie. A kiedy dotarło do niej, które, nawet lekko się zarumieniła, spuszczając wzrok.

— No dobrze, wróćmy do Twojego snu. Zajęliśmy się pierwszą częścią. Ale nie do końca zrozumiałem, co do wrogów, których trzeba zjednoczyć. – Pomyślał i wtedy przyszedł mu do głowy jeden nieco dziwny pomysł, ale postanowił się go trzymać.

Alec spojrzał na Clary i powiedział.

— Clary, teraz musisz skupić się na tym zdaniu, które powiedziała Twoja matka. Przypomnij sobie dokładnie, co Ci powiedziała, każde słowo. Spróbuj skupić się na tej rozmowie, jakby została przeniesiona z powrotem do Twojej wizji. Skoncentruj się i zapamiętaj szczegółowo wszystko, co powiedziała o wrogach.

Clary skinęła głową, a Jace zapytał parabatai, nieco zirytowany.

— Dlaczego jest to potrzebne? Przerażenie, jakiego doświadczyła podczas snu, nie było dla niej wystarczające, dlatego prosisz ją, aby wróciła tam mentalnie, taplając się w tym bagnie i wciąż na nowo rozpamiętując to wszystko. Zastanawiasz się nad tym co teraz mówisz? Czasami posuwasz się za daleko w swoim okrucieństwie, Alec.

Lightwood gwałtownie odwrócił głowę w stronę Jace'a i powiedział, zamrażając go lodowatym i wściekłym spojrzeniem.

— Nie wtrącaj się, Jace. Nie proszę jej, żeby wróciła do rozmowy z Valentine'm ani do chwili Twojej... waszej śmierci. Proszę ją o powrót do rozmowy z mamą, bo to właśnie słowa Jocelyn są jedyną nadzieją na zwycięstwo w bitwie, o której wcześniej nawet nie wiedzieliśmy! A jeśli nie obchodzi Cię, co może się wydarzyć, wiesz, gdzie są drzwi od tego pokoju. Możesz wyjść stąd bezpiecznie, nikt Cię nie zatrzymuje. I nie spocznę, dopóki nie dowiem się, co się tutaj dzieje i co znaczą słowa Jocelyn. Jeśli zajdzie taka potrzeba, wyśle ognistą wiadomość nawet do Magnusa, aby za pomocą magii spróbował wyciągnąć coś z jej pamięci.

Tak, Alec był trochę zbombardowany, bo słowa parabatai naprawdę go rozwścieczyły.

— Myślę, że ona chce to wszystko zrozumieć w ten sam sposób, żeby nie umrzeć od nadwyrężania pamięci. A teraz, Jace, nie jestem okrutny. Próbuję tylko zrozumieć, jak my wszyscy możemy przetrwać i jak ten świat może ocaleć. Jeśli Ci się to nie podoba, powtórzę jeszcze raz: wiesz, gdzie są drzwi. I nie wtrącaj się, Jace. Wiem, dlaczego rzucasz mi teraz oskarżenia i podobne uwagi. Nie zapominaj, że połączenie parabatai pozwala odczuwać od siebie silne emocje. Więc teraz doskonale czuję Twoje emocje, więc nie prowokuj mnie. Kontroluję się, ale bardzo łatwo mnie wkurzyć, jeśli powiesz coś niewłaściwego. Ostrzegam Cię, Jace!

A tym, co rozwścieczyło go jeszcze bardziej, były uczucia Jace'a przez cały czas, gdy byli w tym pokoju. Była to złość, oburzenie, wrogość, w pewnym stopniu agresja, a nawet uraza. A wszystko to było skierowane w stronę Aleca, który rozumiał ich powód. Ale nie zgodził się z myślą, że z powodu swoich uczuć do Clary, Jace był w stanie porzucić swojego najlepszego przyjaciela, parabatai, brata…

Przemówienie Lightwooda zrobiło wrażenie na wszystkich osobach w pomieszczeniu. Clary opuściła trochę głowę, wciągając ją w ramiona, jakby próbowała stać się niewidzialna, ponieważ Alec był trochę straszny. Spojrzenie jego złych i zimnych oczu sprawiło, że chciała uciec na koniec świata, a nie być tak blisko.

Izzy również była dość zaskoczona tym, jak jej brat stracił panowanie nad sobą, ale rozumiała powód. Jace naprawdę posunął się w tym momencie za daleko, bo Alec chce po prostu wszystko przemyśleć. I w jego słowach nie było okrucieństwa ani złośliwych zamiarów. Jace po prostu mówił o zazdrości, którą Alec najwyraźniej wyczuł poprzez ich połączenie.

Sam Jace był zszokowany i zdezorientowany takim potokiem słów. Zdał sobie sprawę, że w tej sytuacji nie do końca miał rację, a słowa przyjaciela, że ​​w tej chwili odczuwał emocje, zawstydziły nieco jasnowłosego mężczyznę, ponieważ przez cały ten czas nie przeżywał najwspanialszych i różowych uczuć. Jace westchnął i spojrzał na przyjaciela.

— Przepraszam zachowałem się jak szczeniak – dotyczyło to zarówno wypowiedzianych wcześniej słów, jak i emocji.

Miał szczerą nadzieję, że Alec to zrozumie i nie będzie chował urazy.

— Kontynuuj, a ja tu zostanę, – dodał stanowczo, na co Lightwood tylko skinął głową i odwrócił się do Clary, nieco łagodząc swoje spojrzenie.

— Zrób, co mówię. Tylko nie kop zbyt głęboko. Jace ma rację, nie ma potrzeby pamiętać o wszystkich rzeczach, które bolą. Tylko słowa o bitwie i wrogach. I tak, jeśli nie chcesz tego robić, to nie musisz. Spróbujmy to rozgryźć bez tego wnikania w duszę. – W głosie faceta nie było żadnych emocji, ale Clary czuła, że ​​Alec się martwił, chociaż nie chciał tego okazywać. To rozgrzało duszę dziewczyny, więc powiedziała z lekkim uśmiechem.

— W porządku, Alec. Ja też chcę to wszystko zrozumieć.

Skinął głową, a Clary zamknęła oczy i zaczęła przypominać sobie swój sen. Powoli zaczęła „sortować” momenty wizji, próbując znaleźć dokładnie ten, którego potrzebowała. Wyrzucając to, czego nie potrzebowała, dotarła do momentu, w którym zobaczyła swoją matkę. Clary zaczęła wsłuchiwać się w każde słowo, żeby usłyszeć następne. I zrobiła to, przypomniała sobie wszystko, co Jocelyn powiedziała o bitwie, wrogach,energii, aniołach. Słuchała tego wszystkiego i otwierała oczy, uśmiechając się z zadowoleniem, bo przypomniała sobie, czego tak bardzo potrzebowała.

Ale jednocześnie Alec otworzył oczy i zamknął je w momencie, gdy Clary zaczęła przypominać sobie sen. Skoncentrował się na dziewczynie siedzącej przed nim i na tym, co teraz czuła, a następnie przeszedł do tego, o czym myślała. Nie wiedział, co dokładnie zrobić, bo ostatnim razem wszystko wydarzyło się samoistnie, więc działał losowo. I udało mu się osiągnąć pożądany rezultat. W pewnym momencie zobaczył ten sam magazyn, który widział we własnej wizji, ale tym razem Alec patrzył oczami Clary. Jocelyn stała przed nim i mówiła córce te same słowa, które dziewczyna teraz próbowała sobie przypomnieć. Alec zapamiętał wszystko, co powiedziała matka Clary, żeby móc to później przeanalizować. Pomimo tego, że Lightwood był teraz pochłonięty wspomnieniem Clary, w pewnym momencie poczuł jej radość i ulgę, co wskazywało, że wizja teraz się skończy, ponieważ przypomniała sobie już wszystko, czego potrzebowała. Łowca mentalnie oddzielił tę wizję od siebie, uwalniając się od niej, a już w następnej sekundzie zniknęła, a facet sam otworzył oczy.

Natychmiast spotkał się z zamyślonymi i nieco zdezorientowanymi spojrzeniami Isabelle i Jace'a, ale rażąco je zignorował, zwracając się do Clary.

— Dobrze? Czy pamiętasz coś? – Alec nie miał zamiaru mówić wszystkim, że celowo spowodował tę wizję, aby wszystko lepiej zrozumieć.

Oznaczało to w pewnym stopniu, że potwierdzał swoje odczucia i wyjaśnienie kuli i proroctwa, choć nie było to do końca prawdą. Dlatego nie zwracał uwagi na uśmiechnięte spojrzenia swojej siostry i skwaszoną minę Jace’a.

Izzy uśmiecha się dzisiaj zbyt często, a Jace jest zły i marszczy brwi. Nie podoba mi się to, oh, nie podoba mi się to – pomyślał Alec i zaczął czekać na odpowiedź dziewczyny, bo nie sposób było pokazać, że widział to wszystko na własne oczy, bo wtedy wiele rzeczy trzeba by było wyjaśniać.

— Tak! Pamiętam każde jej słowo. Powiedziała: „Musicie zjednoczyć swoich wrogów dla wspólnego celu. Tylko wtedy, gdy Twoi wrogowie staną ramię w ramię w walce z NIM, będziesz w stanie zwyciężyć. Musisz zjednoczyć ich wszystkich, a wtedy los świata zostanie uratowany. Jeśli nie, ciemność zapanuje nad światem i wszystko zostanie zniszczone" – zacytowała Clary i mówiła dalej.

— A potem dodała, w zasadzie to samo, ale nieco sparafrazowane: "Bądź silna, zjednocz wrogie klany, spraw, aby walczyły o ten sam cel. Tylko wtedy światy będą miały przyszłość i tylko wtedy będę mogła znów być z Tobą". To tyle, jeśli chodzi o bitwę i wrogów. W drugiej części swojego wystąpienia mówiła o tych energiach i o aniołach, i że tylko dzięki temu wszystkiemu będzie mogła ponownie do mnie przyjść. No cóż, już o tym mówiłam. Czy ktoś z was rozumie o jakich wrogach mówimy?

Clary zadała pytanie i czekała na odpowiedź, patrząc na Aleca, bo to on poprosił ją, żeby wszystko szczegółowo zapamiętała. Najprawdopodobniej ma pewne domysły.

I naprawdę je miał. Kiedy usłyszał „wrogie klany”, od razu zrozumiał, co Jocelyn miała na myśli. Zmarszczył brwi i zaczął mówić, patrząc na dziewczynę.

— Rozumiem, ale nie cieszy mnie to, bo zadanie, które stoi przed nami jest bardzo trudne. Tak skomplikowane, że nikt przed nami nie był w stanie go ukończyć.

— O czym mówisz, Alec? Nie strasz nas i nie dręcz. Powiedz nam już – Isabelle nalegała na brata.

— Czy wiesz coś o związkach pomiędzy łowcami, wampirami, magami, wilkołakami i wróżkami?  – zapytał Alec, patrząc na rudowłosą dziewczynę.

Odpowiedziała z pewnym wahaniem.

— No cóż, są delikatnie mówiąc dość napięte. Nie ma zbyt wielu starć, ale nie ma też zapachu przyjaźni. Każdy żyje dla siebie.

— Prawidłowo. Wszystkie te gatunki nienawidzą się nawzajem i nigdy nie współpracują. Pamiętajcie tylko, jak Raphael traktował nas na samym początku. I nawet teraz stosunki między nami a jego klanem są napięte, chociaż w porównaniu z innymi klanami można to nazwać przyjaźnią wszystkich czasów i narodów. W innych przypadkach jest znacznie trudniej i mniej przyjemnie. Relacja między wampirami i wilkołakami, wilkołakami i nocnymi łowcami jest w przybliżeniu taka sama. Żaden gatunek nie lubi magów, ponieważ uważa się ich za mieszkańców niższego świata, chociaż nie są jedyni. Wróżki są bardziej neutralne i wolą nie wtrącać się zbytnio. Ale nie pobiegną też ze sztyletem, żeby Cię chronić. Twoje problemy są do rozwiązania. Tak można opisać postawę wróżek.

Alec zrobił pauzę na kilka sekund, aby złapać oddech, po czym kontynuował. 

— Innymi słowy, wszystkie te gatunki można nazwać „klanami wrogów”, którzy nie będą się bronić. Niektórzy z nienawiści, jedni z pychy, jeszcze inni z zasad, a jeszcze inni z obojętności. Ale wniosek jest tylko jeden: wszyscy jesteśmy dla siebie wrogami.

Powiedziawszy to wszystko, zamilkł, dając innym szansę na przetrawienie tego, co powiedział. Sądząc po tym, jak bardzo skupieni łowcy siedzieli na łóżku, w ich głowach toczył się aktywny proces myślowy.

— Więc Clary musi zjednoczyć wilkołaki, wampiry, magów, nocnych łowców i wróżki, aby wszyscy razem walczyli przeciwko Valentine'owi, prawda? – Jace zadał pytanie trochę sceptycznie.

— Absolutna prawda – odpowiedział chłodno i krótko Alec.

—  Ale to niemożliwe. Ile przypadków pamiętasz, gdy co najmniej dwa z wymienionych gatunków współpracowały? Tak, takie przypadki można policzyć na palcach jednej ręki. A tutaj mówimy o wszystkich klanach i gatunkach! To jest nierealne!  – powiedziała wzruszona Izzy, patrząc na brata jak na wariata, ale on wzruszył ramionami i powiedział

— Nie mówiłem, że będzie łatwo. Poza tym to nie ja to wymyśliłem, to była matka Clary. A może ktoś ma inny pomysł, co to wszystko może oznaczać? Chętnie go wysłucham. Dlaczego milczycie?

Alec ponownie skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał na przyjaciół, którzy wyraźnie zbledli.

— Nie ma innych pomysłów. A Twoja wersja jest zgodna z prawdą, jest bardzo logiczna, choć nierealistyczna pod względem wykonania – powiedział Jace i uśmiechnął się gorzko.

— No cóż, powiedzmy, że w jakiś sposób przekonamy ich do współpracy, aby wygrać nadchodzącą bitwę. W końcu w prawie każdym klanie mamy bardzo znaczącą znajomość. Raphael jest głową potężnego klanu wampirów, możemy spróbować go przekonać. Po długich namowach może się zgodzić. Oddał mi krew, ratując w ten sposób moje życie, chociaż tak naprawdę jestem jego wrogiem – powiedziała Clary, a wszyscy zmarszczyli brwi.

Tak, tylko teraz jestem jego dłużnikiem i nawet nie wyobrażam sobie, o co poprosi w zamian. Chociaż zrobię wszystko, co powie. Żyjesz… – pomyślał Alec, ale nie powiedział nic na głos, nadal słuchając dziewczyny.

— Luke jest przyjacielem mojej mamy, zna mnie od dzieciństwa. Jest przywódcą stada wilkołaków. Wydaje mi się, że nie trzeba go nawet namawiać. I może zmusić watahę do walki. Wśród magów jesteśmy absolutnie „biszkopcikami” – zachichotała Clary, a reszta poszła za jej przykładem i nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

— Magnus nam pomaga, dzisiaj mnie uratował. I on też jest przy mnie od dzieciństwa. Pamiętam, że kiedyś nawet uważałam go za swojego ojca. Albo chciałam, żeby był moim ojcem. Ale to nie ma teraz znaczenia. Najważniejsze jest to, że jest Wysokim Czarnoksiężnikiem Brooklynu, a to już ogromny plus. Ale jak podejść do wróżek? Nie znam tam nikogo – powiedziała Clary, zdziwiona i trochę smutna.

Warto zaznaczyć, że po jej słowach o wszystkich klanach nocni łowcy nabrali trochę zapału do walki i ich humor podniósł się. A wzmianka o znajomych faerie wywołała chichot Jace'a i Aleca, który próbował to ukryć za kaszlem.

— Cóż, z wróżkami, myślę, że Izzy nam pomoże. Ma tam starych, dobrych i wymiętych w pościeli przyjaciół – powiedział Wayland z uśmiechem, za co spotkał się z gniewnym spojrzeniem brunetki i tępym spojrzeniem Clary. Już miał wyjaśnić Fray znaczenie swoich słów, ale otrzymawszy kopniaka od Izzy, zamilkł i zaczął się śmiać.

Ten widok sprawił, że Alec lekko się uśmiechnął, ale potem ponownie zmarszczył brwi, gdy usłyszał kolejne pytanie Clary.

— Ale nawet jeśli zbierzemy tę armię z „wrogich klanów”… Co nam to da? Dlaczego możemy wygrać tylko wtedy, gdy oni będą walczyć razem?

— Myślałem o tym. Valentine ma dużą armię, składającą się z tysięcy różnych demonów, które mogą zamienić się w każdego. Co więcej, nie wiemy, jak daleko zaszły jego eksperymenty. I nawet jedna kropla demonicznej trucizny wystarczy, aby unieruchomić łowcę, a nawet go zabić. Mamy tylko swoje ostrza, runy i umiejętności sztuk walki, a to nie wystarczy w takiej bitwie. Sojusz z wampirami, wilkołakami, magami i wróżkami da nam efekt zaskoczenia. Nie spodziewa się, że dojdzie do takiej konfrontacji. A każdy rodzaj magii różni się od drugiej. Każdy z nich będzie mógł wnieść do bitwy coś od siebie, przybliżając nas tym samym do zwycięstwa. Sojusz ten naprawdę daje nam przewagę i spore szanse na zwycięstwo.

— Niewiele zostało do zrobienia – powiedziała Clary. — Wystarczy zjednoczyć klany, które toczą wojnę od kilku stuleci i zmusić je do walki ramię w ramię. To bułka z masłem – uśmiechnęła się gorzko, jak wszyscy.

— Damy sobie z tym radę, musimy tylko wymyślić, jak im to wszystko wyjaśnić. Nie sądzę, że uwierzą w tę wizję. Chociaż... Każdy z klanów może w taki czy inny sposób przeglądać myśli i wspomnienia. Musisz tylko nauczyć się ukrywać to, co nie jest dla nich przeznaczone, a wtedy możesz „pokazać” im tę część wizji, a oni uwierzą. Tak, dokładnie. To bardzo dobra opcja – powiedział Alec w zamyśleniu, jakby mówił do siebie.

Jace, Isabelle i Clary w tym czasie trawili wszystko, co zostało powiedziane do tej pory. Izzy uśmiechnęła się na myśl, że Alec w końcu pokazał swoją inteligencję, opowiadając wszystko ze szczegółami, a nie zamykając się w sobie, jak to zawsze zwykł robić. Rzadko rozmawiał o czymkolwiek ze wszystkimi, przeważnie myślał o wszystkim w głowie, a potem po prostu wydawał polecenia. A teraz wszystko wyjaśnił normalnie, zaskakując w ten sposób wszystkich. Zwłaszcza Clary, która teraz w jakiś sposób inaczej spojrzała na tego gościa.

Najseksowniejszą rzeczą u mężczyzny jest jego mózg. A kiedy ma się takie ciało, jest to mieszanka wybuchowa – pomyślała Clary, niespodziewanie nawet dla siebie. Ta myśl pojawiła się szybciej, niż dziewczyna była w stanie zrozumieć jej pełne znaczenie. To sprawiło, że zawstydzona spuściła wzrok i walczyła na wszystkie możliwe sposoby, aby zapobiec pojawieniu się rumieńca na policzkach.

— Wiec gdzie zaczynamy? Kogo, że tak powiem pierwszego, zrekrutujemy do naszej mocnej bandy popaprańców? I kiedy? – zapytał Jace, na co Alec odpowiedział lekkim zmarszczeniem brwi.

— Zacznijmy od tego, że wszyscy rozejdą się teraz do swoich pokoi. Dziś dzień odpoczynku, którego wszyscy po prostu potrzebujemy. I Clary musi odpocząć, zwłaszcza po tym śnie. Więc wszyscy wychodzą. A jutro zastanowimy się, co będziemy robić dalej. Czy wszyscy mają jasność?

Nie było sensu kłócić się z Alecem, ale spojrzenie Clary, które wyrażało troskę, sprawiło, że serce faceta lekko zadrżało.

— Nie bój się, sen się nie powtórzy. Możesz iść spać i odpocząć. Jeśli coś się stanie, wszyscy jesteśmy w pobliżu – powiedział Alec spokojnym i zaskakująco miękkim głosem.

— Chcesz, żebym z Tobą został? – zasugerował Jace. — Albo wiesz co zostanę tu, dopóki nie zaśniesz. Kto wie jakie licho tym razem nie śpi.

Alecowi naprawdę nie podobał się ten pomysł. Naprawdę BARDZO mu się to nie podobało. Rzucił niezadowolone spojrzenie na Jace'a i ponownie odezwał się surowym głosem.

— To dobry pomysł... – Jace był już szczęśliwy, ale Alec dokończył. — Ale Izzy zostanie z Clary, a Ty pójdziesz ze mną.

— Ale Alec, ja... – zaczął Jace, ale nie pozwolono mu dokończyć.

— Powiedziałem Jace. Pójdziesz ze mną, a Isabelle zostanie z nią. I o tym się nie dyskutuje, rozumiesz mnie? – Alec spojrzał na przyjaciela wyrazem niezadowolonego spojrzenia, po czym mimowolnie wzdrygnął się i powiedział sarkastycznie.

— Rozumiem, panie Lightwood.

Alec zacisnął zęby i przywołał do siebie Izzy.

— Izzy, zostań z nią, aż zaśnie – powiedział łowca, gdy podeszła — Tylko nie waż się jej nic mówić! Uduszę Cię, jeśli jej cokolwiek powiesz, rozumiesz?

— Nie martw się tak, bracie. Wszystko już zrozumiałam. Odpowiedz mi tylko na dwa pytania – powiedziała Isabelle z uśmiechem. 

Alec wiedział, że nic dobrego z tego nie wyniknie, ale mimo to się zgodził.

— Zadaj dwa pytania.

— Po pierwsze: przyszedłeś do tego pokoju na długo przed jej krzykiem, to Clary poczuła Twoje dłonie i to kula znów zadziałała, więc Jocelyn mogła pojawić się w tym śnie, prawda? – Siostra Lightwood bombardowała brata pytaniami.

— To trzy pytania, Izzy – mruknął niezadowolony Alec.

— Ale odpowiedź jest najprawdopodobniej jedna. Odpowiedz.

— Tak, przyszedłem tutaj przed wami, tak, próbowałem ją obudzić, dlatego poczuła moje ręce. Naprawdę nie mogłem jej przytulić stopami. I tak, to kula znów zadziałała. Czy to wszystkie?

— Nie, nie wszystkie. Kolejne drugie pytanie.

– A więc zadałaś już aż trzy pytania! Jakie jest drugie pytanie, Izzy? – zapytał Alec, jego oczy wyszły na wierzch.

—  Powiedziałam, że to jest pierwsze pytanie. Było tylko kilka części. A teraz drugie.

— Jesteś przebiegła, Isabelle, jak lis! Zapytaj już.

— Widziałeś jej wizję, prawda? Kiedy poprosiłeś ją, aby szczegółowo zapamiętała moment rozmowy, sam w jakiś sposób przeniknąłeś jej myśli i zobaczyłeś to samo. Mam rację?

— Jaka jesteś spostrzegawcza, Izzy, to chyba rodzinne – mruknął Alec, na co dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. — Ale tak, masz rację. Naprawdę specjalnie przywołałem tę wizję, aby wszystko dokładniej zrozumieć. I tak, uprzedzając kolejną część tego pytania, odpowiem. Tak, zdarzało się to już wcześniej. Na poddaszu Magnusa, kiedy mówiła o ataku. Ale wtedy wszystko było spontaniczne. Czy przesłuchanie się skończyło, panno Lightwood? – zażartował starszy brat.

— Nie, jeszcze nie skończyłam. Jako bonus odpowiedz jeszcze na jedno. Dlaczego nie pozwoliłeś Jace'owi zostać z Clary, a mnie zostawiłeś?

Bingo! Zadała pytanie, które Alec bał się sobie zadać, bo bardzo nie podobała mu się odpowiedź. I była bardzo prosta: Alec Lightwood był zazdrosny! Był zazdrosny o Clary i Jace'a, więc nie chciał ich zostawiać razem w pokoju, więc zachował się w ten sposób. Ale nie zamierzał mówić o tym Isabelle! To wciąż było za mało.

— Limit Twoich pytań został wyczerpany, a Ty otrzymałaś już dwa bonusy, więc nawet nie licz na trzeci.

— No cóż, Alec! Odpowiedz! – dokończyła Izzy, na co mężczyzna powiedział surowo.

— Nie, Isabelle. Dość pytań!

— Alec, ja po prostu...

—  Isabelle Sophie Lightwood! Powiedziałem dość! Czy coś jest niejasne?

— Wszystko jest bardzo jasne, Alexandrze Gideonie Lightwoodzie – powiedziała Izzy urażona i odrzucając do tyłu czarne włosy, ruszyła z gracją w stronę łóżka Clary.

Alec westchnął ciężko i zamknął na sekundę oczy, po czym odwrócił się do łowców i zaczął mówić.

— Nikt nie powinien jeszcze wiedzieć o tej wizji ani o jej treści. Czy wszyscy mają jasność?

Poczekawszy na skinienie głowy przez wszystkich, Alec odwrócił się i poszedł w stronę wyjścia, mówiąc. — To wspaniale. Jace, chodźmy, – ale blondyn się nie poruszył.

— Jace! – Alec powiedział bardziej surowo, a w jego głosie można było wyczuć irytację. Tym razem jasnowłosy łowca nie wystawiał na próbę cierpliwości parabatai i opuścił pokój Clary.

A Clary, ku zaskoczeniu Isabelle i jej własnemu, odetchnęła z ulgą, gdy drzwi zamknęły się za Jace'em. Młodsza Lightwood przypisała to faktowi, że Clary poczuła się lepiej bez napięcia, które wisiało w powietrzu przez cały czas, gdy dwójka chłopaków była w pokoju. Ale prawdziwą ulgę przyniosło to, że Jace opuścił pokój, zamiast w nim pozostać. Clary nie potrafiła tego wyjaśnić nawet samej sobie, ale to był niezaprzeczalny fakt. Wolałaby żeby to Alec z nią został, ale z towarzystwa jego siostry też się cieszyła.

Tymczasem parabatai szli korytarzem prowadzącym z pokoju Clary i ich własnego. Jace był zły, ale Alec też, więc ledwo mógł powstrzymać złość, gdy Wayland zadał pytanie.

— Dlaczego nie pozwoliłeś mi z nią zostać? Nie ufasz mi, czy po prostu jesteś zazdrosny?

Alec zacisnął zęby i powiedział.

— O zazdrości nie może być mowy. Musi tylko odpocząć, a Isabelle jest jej przyjaciółką. To jest bardziej poprawne.

— Jest naszą przyjaciółką. A ja też jestem jej przyjacielem, Alec! Mnie też mogła ochrzanić i wytargać za uszy – powiedział z oburzeniem Jace.

— Jesteś tym facetem, Jace! Co więcej, zauroczonym facetem! Nie byłbyś w stanie teraz zachować się odpowiednio. A tego w tej chwili nie potrzebuje – powiedział Alec, nie zwalniając, wyraźnie niezadowolony z tej rozmowy.

— Od kiedy zacząłeś się o nią martwić? Nie od czasu, gdy kula działała? Czy już pogodziłeś się z tymi bredniami Magnusa? Wielka miłość przeznaczona przez same anioły. Cholera! Wcześniej po prostu jej nienawidziłeś, ale teraz tak się martwisz! To Ty byłeś w jej pokoju, poczuła Twój dotyk! Co do cholery robiłeś w jej pokoju i dlaczego ją przytulałeś?! – Jace czasem zaczynał krzyczeć, co doprowadzało Aleca do wściekłości, więc nagle zatrzymał się i patrzył na przyjaciela.

— Przestań histeryzować, Jace. Mój stosunek do Przyziemnej nie zmienił się i nie zmieni. Nie mam zamiaru składać Ci raportów, więc nie muszę Ci się dawać przesłuchiwać! Twoje uczucia do niej uniemożliwiają Ci racjonalne myślenie i dostrzeganie prawdy, a to stwarza problemy! I okiełznaj swoją wyobraźnię, Jace! To jest moja rada dla Ciebie! – Alec mówił poważnym tonem, ale były w nim nuty złości, irytacji i stali.

— O jakiej ułańskiej fantazji mówisz, Alec? Zapomniałeś o naszym połączeniu parabatai? Doskonale czułem Twój ból i wszystkie emocje, kiedy umarła! Wiem, co czułeś! A teraz powiesz mi, bracie, że Ci na niej nie zależy?

Alec zmrużył oczy, a na jego twarzy pojawił się zimny uśmiech.

— Zapomniałeś też o naszym połączeniu, Jace. Zapomniałeś, że przez cały ten czas czułem wszystkie Twoje emocje skierowane w moją stronę. I nie były najbardziej przyjazne. W ten sposób Twoje uczucia do Clary NIE wpływają na Ciebie, prawda, bracie?

Sądząc po tych słowach, Jace'owi wydawało się, że został oblany zimną wodą, ale Alec uśmiechnął się i powiedział.

— Zanim kogoś obwinisz, zrozum siebie i swoje błędy! Moja rada dla Ciebie to trzymanie emocji w pudełku. Inaczej pewnego dnia po prostu przestanę wierzyć, że to tylko chwilowy przypływ tego typu uczuć. Pewnego dnia uwierzę, że nie jestem już Twoim bratem, ale rywalem lub wrogiem, choć nigdy nawet nie dałem Ci do tego powodu. Nie pozwól Aniołowi żyć do tego momentu. A teraz przepraszam, ale muszę iść. Przestań histeryzować i weź się w garść, bo nie mamy już prawa popełnić błędu.

Alec odwrócił się i odszedł, kierując się do sali treningowej, gdzie w końcu mógł się wyładować. Chciał jak najszybciej rozpocząć trening, aby wyrzucić całą swoją złość i oburzenie na niewinnych workach treningowych lub puścić całą negatywność wraz ze strzałą skierowaną prosto w cel. Potrzebował do tego łuku i kołczanu ze strzałami. A przede wszystkim chciał się uspokoić i pomyśleć.

A Jace stał przez jakiś czas w tym samym miejscu na korytarzu, analizując słowa przyjaciela. I nie podobał mu się wniosek, do którego doszedł. Naprawdę na pierwszym miejscu położył swoje uczucia do Clary, co było dla niego okrutnym żartem. Mógłby stracić przyjaciela, brata, a to jest po prostu nie do zniesienia. Stracił już rodziców, nie mógł stracić też Aleca.

Jace zdecydował, że jutro na pewno go przeprosi, ale teraz wszyscy musieli się uspokoić i odpocząć. Westchnął i poszedł do swojego pokoju.

A w pokoju Clarissy rozmawiały dwie przyjaciółki. A jedna rudowłosa mała dziewczynka nawet nie podejrzewała, CO czeka na nią rano. Spokojnie rozmawiała z przyjaciółką, ale jedna osoba już snuła plany na następny poranek. Dla Clarissy Fray będzie to niespodzianka i szok, to na pewno…

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro