Rozdział 15 ➰

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Clary była tak z siebie zadowolona, ​​że ​​nawet nie zauważyła tajemniczego widza, który przez cały czas im się przyglądał.

Jace wiedział, że dziewczyna biegnie na trening i postanowił sprawdzić, a może i interweniować w sprawie kolejnej kłótni między Clary a jego parabatai. Kiedy przybył do sali treningowej, ich walka już się rozpoczęła, a on patrzył na spektakl. Był zaskoczony i zachwycony zachowaniem dziewczyny, ale te kilkuminutowe sparingi doprowadzały go też do wściekłości. Możecie zapytać, dlaczego się nie ujawnił, dlaczego nie przerwał kontaktu wzrokowego i przemówienia Clary, ale nie będę miała dobrej odpowiedzi. 

Sam Herondale nie miałby takiej odpowiedzi, bo wydawał się wryty w podłogę, patrząc na przyciśnięte ciała tej dwójki. Pamiętał swoje sesje treningowe z Clary, niektóre ona wygrała, inne on wygrał, ale nigdy między nimi nie było takiej iskry. Nigdy wcześniej nie patrzyła na niego w ten sposób. Zawsze żartowała i śmiała się, ale jej wygląd nigdy nie był taki sam jak teraz. A spojrzenie Aleca na nią również nie dodało radości i szczęścia jego parabatai. Jace był teraz wściekły, ponieważ wyczuł emocje Aleca! Teraz wszystko rozumiał bardzo wyraźnie. Nie było już pytań ani nadziei. Rozumiał wszystko doskonale, ale to nie pozwalało mu pogodzić się ze stanem rzeczy. To rozgniewało faceta, a gniew skierował na swojego przyjaciela, brata, parabatai.

A kiedy spotkał wzrok Clary, która była obok niego, nie mógł ukryć swojej złości i irytacji. A fakt, że nawet nie próbowała ukryć uśmiechu, jeszcze bardziej rozwścieczył blondwłosego łowcę.

A Clary, widząc Jace'a, uśmiechnęła się jeszcze bardziej, bo to oznaczało, że to zwycięstwo miało świadka, a Alec nie mógł już temu zaprzeczyć. Nie miała pojęcia, jakie uczucia szalały w Jace’u. Ale nie wiedziała też, że Alec przez cały ten czas patrzył za nią, nie mogąc oderwać wzroku. Zachowywała się teraz jak wiedźma, która go oczarowała i czerpała z tego niesamowitą przyjemność. 

Jedyne, co Lightwood był w stanie powiedzieć, to dwa słowa, które bardzo barwnie opisały jego stan.

— Można zwariować...

Clary usłyszała te słowa, ponieważ na sali panowała kompletna cisza. Jace też to usłyszał i zmarszczył brwi jeszcze bardziej, zauważając, jak rozszerzył się uśmiech Clary, która była już prawie obok niego. Dziewczyna nawet nie zatrzymała się w pobliżu faceta, ale po prostu powiedziała, podchodząc bliżej.

— Cześć, Jace – zostało powiedziane wesoło, beztrosko i z tym samym uśmiechem na twarzy. Clary kontynuowała swój ruch i po kilku sekundach zniknęła za drzwiami sali, niemal podskakując z emocji i adrenaliny, która ją przytłoczyła.

Jace skierował wzrok na Aleca i teraz ich spojrzenia się spotkały. Lightwood wciąż był w szoku i nie spodobało mu się pojawienie się Jace’a, ponieważ teraz na pewno po nim nastąpią trudne rozmowy i przeciąganie liny. Alec przeczesał dłonią włosy, mierzwiąc je i podszedł do stołu, na którym położył ostrze. Wszystko, co się przed chwilą wydarzyło, zupełnie nie mieściło się w jego rozumowaniu, a to słowo, wciąż pulsujące w jego głowie, jeszcze bardziej zmyliło faceta. Alec przymknął na chwilę oczy, ale otworzył je, gdy usłyszał za sobą głos przyjaciela.

— Co to było tutaj przed chwilą, do cholery? – w głosie blondwłosego faceta widać było niezadowolenie i skrajną złość.

— W tej sali odbywają się i będą się odbywać się sparingi, jedne z wielu, które już się odbyły. A co?  – Alec odpowiedział spokojnym i obojętnym tonem, wciąż nie odwracając się do Jace'a. Udawał, że poprawia cięciwę, ponieważ łuk również leżał na tym stole, ale w rzeczywistości próbował się tylko uspokoić.

— Nie traktuj mnie jak idioty, Alec! Widziałem wszystko doskonale! – powiedział Jace na skraju załamania.

— Dlaczego więc pytasz, skoro widziałeś wszystko sam? – zapytał Lightwood ze śmiechem, jeszcze bardziej rozgniewując swojego parabatai.

— Przestań się wygłupiać! Nie jestem ślepy jak kret, doskonale widziałem, co się między wami wydarzyło! Czy możesz mi wyjaśnić, co to wszystko oznacza? – Jace czasami wpadał w krzyk, co doprowadzało Aleca do wściekłości, gwałtownie odwrócił się twarzą do przyjaciela i mówił, nie ukrywając złości w oczach.

— Co mam Ci wyjaśnić, Jace, co? Czy widziałeś, jak się przytulaliśmy lub całowaliśmy? A może słyszałeś, jak tutaj wyznaliśmy sobie miłość? A może robiliśmy Bóg wie co tutaj, a Ty to widziałeś i teraz żądasz wyjaśnień? Co widziałeś, Jace? Tak, przegrałem w tej walce, a moje gardło uwięzło między dwoma ostrzami, z których jedno należało do mnie. Może nie doceniłem przeciwnika, może byłem rozproszony, ale ostatecznie przegrałem. Tak, widziałeś, ale po co mam Ci to zgłaszać i wyjaśniać? Odpowiedz mi, Jace!

Tym razem co jakiś czas głos Aleca wpadał w krzyk, który był zły z powodu takiego zachowania parabatai. Wszystkie te jego twierdzenia naprawdę rozwścieczyły faceta i dlatego teraz stracił panowanie nad sobą. Jace był zaskoczony takim emocjonalnym wybuchem swojego zwykle spokojnego przyjaciela, ale nic go nie powstrzymało.

— Widziałem wasze spojrzenia i to, jak blisko siebie byliście! I POCZUŁEŚ to samo, co poczułeś, gdy przyłożyła Ci ostrza do gardła! Jak to wytłumaczysz? – zapytał Herondale —  Poza tym powiedziałeś jej, że jest piękna! Pierwszy raz w życiu słyszałem jakikolwiek komplement od Ciebie w stronę płci przeciwnej. Co Ci strzeliło do głowy?

— Dlaczego mam Ci to w ogóle wyjaśniać?Widziałeś spojrzenia i odległość między nami? Dobra robota, dobry wzrok. Czy czułeś moje emocje i uczucia? Dobra robota, teraz już wiesz. Nie mam zamiaru Ci niczego wyjaśniać, Jace, i nie mam zamiaru też zdawać Ci raportu! Kim jesteś, żeby mnie przepytywać? Jesteś jej mężem? Chłopakiem, kochankiem? Dlaczego muszę Ci wyjaśniać każdy krok i działanie, jakie podejmuję wobec niej? Popadasz w paranoję, Jace. Bierzesz na siebie za dużo. Jesteś jej przyjacielem, ale to nie pozwala na to, abyś był wystarczająco blisko niej, abyś mógł robić sceny zazdrości za każdym razem, gdy z nią rozmawiam lub patrzę w jej stronę. Więc nie zawracaj mi głowy takimi pytaniami, Jace.

Tak, Alec stracił panowanie nad sobą. Naprawdę chciał się powstrzymać i odpowiedzieć spokojnie, aby nie kłócić się z przyjacielem. Ale te ciągłe przesłuchania i głupie frazesy po prostu doprowadzały bruneta do wściekłości, bo tak naprawdę nie miał prawa go przesłuchiwać na ten temat. Alec tak naprawdę może łatwo poderwać Clary i nie będzie winny niczego przy Jace'u, bo jest dla niej takim samym przyjacielem jak Simon. Nie więcej, nie mniej.

Te słowa wprawiły Jace'a w odrętwienie i sprawiły, że w szoku spojrzał na Alec'a. Nie spodziewał się takich słów ze strony przyjaciela i, prawdę mówiąc, nigdy nie patrzył na całą tę sytuację z takiej perspektywy. Zawsze wierzył, że jeśli byłby zakochany w Clary, to nikt nie odważyłby się ingerować w ich wspólną przyszłość. A Alec jest ostatnią osobą, w której widziałby rywala. Zawsze był pewien, że ta dwójka się nienawidzi, ale teraz… Teraz nie wiedział, co robić i jak dalej postępować.

— Więc od teraz jesteśmy rywalami, prawda? Absolutnie nie obchodzi Cię, że ją kocham, a ta kula, cholerne proroctwo i Twoje uczucia mnie wkurzają?

— Nie o tym mówiłem, Jace. Te uczucia nie powstały na moją prośbę, więc to nie moja wina – powiedział Alec nieco spokojniej — I nawet nie musisz się martwić, bo między nami nic nie ma i nie może być. A, Clary napewno nie czuje nic do mnie, więc możesz być spokojny. Ale na przyszłość nie rób mi takich przesłuchań, bo naprawdę mnie to wkurza. Nie dałem Ci żadnego powodu, żebyś mi nie ufał, Jace.

Wayland westchnął i spuścił na chwilę głowę, bo cała jego złość trochę się uspokoiła.

— Wiem, ale po prostu robi mi się niedobrze, kiedy widzę was razem. Zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku dni. Po prostu wywróciliście do góry nogami wszystko, w co wierzyłem i co widziałem. A myślałem, że wiem już wszystko.

— Nie tylko Twój świat został wywrócony do góry nogami, Jace. Zaufaj mi – powiedział Alec z gorzkim uśmiechem. — Musisz mi po prostu zaufać. Jestem Twoim przyjacielem, Twoim bratem, Twoim parabatai. Nigdy nie zrobię Ci krzywdy umyślnie. Zaufaj mi, Jace, i przestań oskarżać nas o każdy grzech śmiertelny za każdym razem, gdy zobaczysz nas razem. Mieszkamy w tym samym Instytucie, więc nie będę mógł jej cały czas unikać. Zgoda?

Alec wyciągnął rękę do brata i spojrzał mu w oczy.

—  Zgoda, – odpowiedział Jace i uścisnął dłoń parabatai. — Wybacz, to wszystko cholerne emocje i zazdrość. Nie możesz sobie wyobrazić, jak okropnym uczuciem jest zazdrość. Pożera wszystko jak smok – powiedział Jace z uśmiechem, a Alec się skrzywił.

Wyobrażam sobie – pomyślał, ale powiedział na głos.

— Szczerze mówiąc, miałem przed chwilą ochotę uderzyć Cię w twarz za obrazę jej. Ale przed moimi oczami pojawił się obraz Ciebie, całego umazanego i zmęczonego, wlokącego się ulicami Nowego Jorku, opowiadającego o tym, jak uderzyłeś kamieniem demona Behemota i wybiłeś mu zęby. – Lightwood uśmiechnął się.

— Chciałem też zrobić dla niej naszyjnik z jego zębów. – Facet odłożył swoje emocje na bok. — A teraz jesteśmy tu i spieramy się o jakąś dziewczynę.

— Nie pozwól, bracie, aby zazdrość, nieuzasadniona zazdrość stanęła między nami. A teraz wybacz, ale pójdę do siebie. Muszę wziąć prysznic i zaakceptować swoją porażkę. Przegrana z Przyziemną to zbyt duży cios – powiedział Alec z uśmiechem, właściwie to był gotowy przegrać z nią jeszcze tysiąc razy, gdyby tylko dłużej została tak blisko niego. Ale nie miał zamiaru mówić o tym Jace'owi, który również uśmiechnął się lekko i rozluźnił dłoń.

—  Tak idź. Swoją drogą, kiedy pójdziemy do wampirów?

—  Dzisiaj, zgodnie z ustaleniami. Clary powinna zadzwonić do Simona, a on poinformuje Raphael'a.

FLASHBACK
Wszyscy łowcy zebrali się w holu Instytutu w porze, gdy za oknem zachodziło już słońce.

—  Co będziemy dalej robić? – zapytała Clary, która siedziała teraz na sofie i była zdeterminowana do działania. Isabelle usiadła obok niej, ale chłopaki usiedli na fotelach stojących po dwóch stronach sofy.

—  Musimy negocjować z każdym klanem, a raczej z tymi przedstawicielami, których łatwiej będzie przekonać. Są to Raphael, Magnus, Luke i Meliorn. Najpierw z nimi porozmawiamy, a potem, w zależności od ich decyzji, jeśli zajdzie taka potrzeba, porozmawiamy z resztą gatunków. – odpowiedział krótko Alec, zastanawiając się, jak najlepiej postąpić.

—  OK, to rozsądne. Ale do kogo pójdziemy najpierw? – Fray zadała kolejne pytanie.

—  Myślę, że powinniśmy zacząć od wampirów. Po pierwsze, mamy tam dwóch znajomych, z których jeden dla swojej dziewczyny poszedłby na koniec świata – powiedział Alec, zaciskając zęby. 

Chociaż naprawdę nie lubił Simona, to, co powiedział, było absolutną prawdą. Lewis naprawdę był gotowy zrobić wiele dla Clary. 

—  Tak, i masz zupełnie niezrozumiały wpływ na Raphaela, co po prostu wprawia mnie w odrętwienie. To pierwszy raz, kiedy widzę Rapha w takim stanie, jeśli chodzi o Clary.

—  A może wasze czerwone światło stopiło serce zdrewniałego wampira? – zasugerowała sarkastycznie Isabelle, a potem roześmiała się, gdy zobaczyła złe spojrzenie Aleca i usłyszała zgrzytanie zębów Jace’a.

—  Nawet jeśli masz rację, to tylko nam to wyjdzie na dobre – wycedził Alec przez zęby, starając się trzeźwo myśleć i nie poddając się swoim uczuciom. — Więc zdecydowanie zaczynamy od wampirów. Jutro zadzwonisz do Simona i powiesz mu, że przyjdziemy do nich wieczorem na ważną rozmowę – powiedział Alec, zwracając się do Clary. —  Ale nie mów mu nic o istocie nadchodzącej konwersji. Powiedz tylko, że to bardzo ważne i że musimy porozmawiać z Santiago. Jasne?

— Tak, zrobię to – odpowiedziała krótko Clary, zdając sobie sprawę, że to początek trudnej ścieżki.

—  Jeśli wszystko pójdzie dobrze, następny będzie Magnus, potem Luke, a na końcu Meliorn. To będzie najtrudniejsze, ale damy sobie radę. Prawda, Isabelle? – Alec uśmiechnął się szeroko i kpił z siostry.

—  Tak, bracie – odpowiedziała Izzy ze złośliwym uśmiechem.

—  To wspaniale. Więc jutro pójdziemy do wampirów, a teraz wszyscy rozejdziemy się do swoich pokoi. Jutro będziemy potrzebować dużo siły. Wszyscy powinniśmy odpocząć – powiedział Alec tonem dowódcy i wszyscy posłuchali go, rozchodząc się do swoich pokojów.
THE FLASHBACK END

—  Dobra. W takim razie naprawdę musimy się przygotować, bo rozmowa nie będzie łatwa. Warto wziąć ze sobą broń – powiedział Jace z westchnieniem.

—  Masz rację, ale z tą bronią bym się wstrzymał. Idziemy tam pokojowo. OK, idę, przyda mi się prysznic – odpowiedział Alec i opuścił korytarz, kierując się do swojego pokoju. Przez cały ten czas w jego głowie kręcił się cały huragan myśli i uczuć...


A teraz przejdźmy do pokoju Clary, gdzie na łóżku siedziała rudowłosa dziewczyna i patrzyła na portret narysowany w jej szkicowniku.

Wysoki, ciemnowłosy, z mnóstwem brutalnych tatuaży i z uśmiechem, który sprawia, że ​​zapominasz, że nazywasz się Clarissa Fairchild. Tak, pachniał seksem na kilometr! Nie, nie miała na myśli tego, że Jace wyglądał jakoś źle – wytrenowane ciało, ciekawe oczy, w walce mógł tylko przegrać z Alecem. Potrafił podeprzeć każdy temat rozmowy i miał subtelne poczucie humoru, jego dotyk nie budził u niej wstrętu i w ogóle sprawiał wrażenie wartościowej osoby i mężczyzny, ale... O to w tym wszystkim chodzi, po pierwsze przede wszystkim był dla niej osobą, a nie mężczyzną. Nie chciała wymieniać z nim spojrzeń i zadziorów, nie chciała podziwiać jego wdzięku jako drapieżnika w bitwie i tego, jak na wpół śpiący nalewał sobie rano we wspólnej kuchni mocne espresso.

Dlaczego Alec Lightwood, a nie ktoś inny? Dlaczego właściwie utknął jej w głowie i nie chce wyjść? Mężczyzna, który wniósł do jej życia tyle negatywności, wydawał się być dla niej bezkresnym oceanem. Człowiek, który był ciemnością, stał się jej światłem. Człowieka, którego zdaje się nienawidzić, który nienawidzi jej, wciąż rysuje. Może to wcale nie jest nienawiść? Jak to mówią od nienawiści do miłości jest jeden krok? Między nimi jest cienka granica, którą mogą przekroczyć i stać się szczęśliwymi, a w końcu wyznać sobie swoje prawdziwe uczucia, a nie chować się za maską.

Clary przesunęła palcami po rysach tak znanej twarzy i uśmiechnęła się, widząc, jak nagle zmienił się jej stosunek do tego faceta. Chociaż może trochę źle się wyraziła. Zaśmiała się, widząc, jak silne stały się jej uczucia.

Tak naprawdę, kilka tygodni temu Clary zdała sobie sprawę, że pociągał ją ten ciemnowłosy Nefilim, który przez cały ten czas nawet się do niej nie uśmiechnął, ani nie powiedział ani jednego normalnego słowa. Który na każdym spotkaniu próbował ją skrzywdzić żrącymi i sarkastycznymi słowami... Traktował ją jak najgorszą osobę na Ziemi, a ona za każdym razem tonęła w jego niebieskich oczach. Każdego dnia walczyła ze sobą, aby jej spojrzenie nie odzwierciedlało prawdziwych uczuć, jakie do niego żywiła. Próbowała odpowiedzieć równie zjadliwie i sarkastycznie, aby nie zauważył bólu, jaki sprawiły jej jego słowa. Za każdym razem zakładała maskę obojętności, złości, a nawet wstrętu, aby na jej twarzy nie było widać podziwu i miłości, które dręczyły jej duszę.

Codziennie walczyła ze sobą, przekonując się jednym i według niej słusznym argumentem:

On mnie nienawidzi, więc nie mam prawa do tej miłości, która przyniesie tylko ból i nie da się przed nią ukryć.

Dlatego ukrywała przed wszystkimi swoje uczucia i do dziś udało jej się je powstrzymać, nie pozwalając im się wzmagać. Ale wszystko się zmieniło. Ona się zmieniła, zmieniły się też jej uczucia...

Clary uświadomiła sobie dzisiaj, że to już nie było nawet zakochanie, ale prawdziwa miłość, z którą walczyła na próżno przez kilka tygodni. Miłość do mężczyzny, który nienawidzi jej tak bardzo, jak ona kocha jego. Ale nie bez powodu mówią, że grzeczne dziewczynki zwykle zakochują się w złych chłopcach. Tak, więc Clary znalazła swojego tyrana, który stara się być poprawny i odpowiedzialny, ale w rzeczywistości po prostu boi się wyjść na słabego, boi się bycia prawdziwym.

—  I co mam teraz zrobić? Jak sobie z tym poradzić? – Zadała sobie w duchu pytanie.

Clary opadła na poduszkę i zamknęła oczy. A niebieskie oczy Aleca od razu pojawiły się przed jej wewnętrznym spojrzeniem, w którym dzisiaj całkowicie utonęła. Jak lubiła taką bliskość z nim, jak pociągały ją jego usta, które były tak blisko jej. Tak bardzo chciała zbliżyć się jeszcze o kilka centymetrów i przycisnąć swoje usta do jego warg, by w końcu poczuć ich smak. Tak bardzo o tym marzyła, że ​​dziś była gotowa się złamać. Przez chwilę chciała nawet wyrazić swoje pragnienie. Powiedzieć mu, żeby ją pocałował, ale powstrzymała się, zdając sobie sprawę, że nie doprowadzi to do niczego dobrego. A teraz Clary przypomniała sobie ten moment i po prostu cieszyła się, jak blisko siebie byli.

I ona też zupełnie nie rozumiała, CO to były za wskazówki. Czym one są? Miała wrażenie, że oszalała i słyszała głosy w swojej głowie. Ale te głosy absolutnie dokładnie mówiły jej o każdym ruchu Aleca, a to było jeszcze dziwniejsze. Clary zdecydowała, że ​​na pewno zapyta o to Magnusa, może on będzie znał odpowiedź. W końcu mogła to być konsekwencja magii, której użył, aby ją wyleczyć.

Zdecydowawszy się na tę opcję, Clary usiadła na łóżku i wzięła telefon, aby zadzwonić do Simona. Szybko wybrała znajomy numer, a po drugim sygnale w telefonie rozległ się zaniepokojony głos Lewisa.

—  Clary? Wreszcie raczyłaś do mnie zadzwonić! Gdyby nie Izzy, to daje słowo, że oszalałbym! Czy naprawdę nie można było wczoraj do mnie zadzwonić, albo przynajmniej wysłać głupiego SMS-a, że ​​u Ciebie wszystko w porządku? Czy zdecydowałaś się doprowadzić mnie do histerii? Więc udało Ci się, jeśli mi nie wierzysz, zapytaj Raphaela. To on był świadkiem moich rzucań, dopóki nie zadzwoniła Isabelle. Jak się czujesz? Uduszę Cię, kiedy się spotkamy, rozumiesz mnie? Znowu tak mnie straszysz, że jestem pewien, że zabiję Cię własnymi rękami! – wyrzucił z siebie chłopak.

Clary wpadła w osłupienie od takiego potoku słów. Dziewczyna nie wszystko zrozumiała, ale postanowiła powstrzymać przyjaciela, gdyż jej mózg groził eksplozją, jeśli wampir powie jeszcze kilka zdań.

—  Simon, uspokój się. Nic mi nie jest, Magnus dał z siebie wszystko. Nie mam nawet rany, tylko małą bliznę. Przepraszam, że nie zadzwoniłam wczoraj, ale miałam trochę zajęty dzień, więc zapomniałam. Wiem, że nie mam przebaczenia, ale wciąż mam nadzieję, że Ty mi przebaczysz, mój ukochany Ząbku – powiedziała Clary głosem, który zawierał prośbę i skruchę.

—  I nie miej nadziei, że uda Ci się mnie udobruchać słowami, przebiegły lisie. Kiedy Alec powiedział mi, że jesteś ranna, prawie oszalałem. I po raz pierwszy w życiu nie byłem na niego zły za to, że tak bardzo chciał mnie wtedy zabić. Zabiłbym siebie w tym momencie, gdyby to było możliwe – powiedział Simon ze smutkiem w głosie, ale jedno zdanie przykuło uwagę Clary.

—  Co masz na myśli mówiąc, że Alec chciał Cię zabić? Przedwczoraj czy ogólnie?

—  Cóż, może to, że wcale nie jest wobec mnie szczególnie przyjacielski, ale mówię o ostatnich dniach. Nigdy nie widziałem go tak zdenerwowanego, wściekłego i jednocześnie tak załamanego. Przyszedł do hotelu i otworzyłem drzwi. Więc rzucił się na mnie od drzwi i udusiłby mnie, gdybym nie był wampirem. Nakrzyczał na mnie, że zabicie mnie nie wystarczy, bo zostawiłem Cię samą w nocy na ulicy i tym podobne. Mówię Ci szczerze, Clary, nigdy nie widziałem go tak wściekłego i zdenerwowanego – odpowiedział szczerze Simon, szokując dziewczynę swoimi słowami.

—  Mówisz prawdę? Trudno mi uwierzyć, że Alec mógł się tak zachować z powodu mojej kontuzji. Prawdopodobnie sobie to wyobraziłeś albo przesadzasz – powiedziała Clary, zdumiona, wciąż w to nie wierząc.

—  Wiesz, Clary, bardzo trudno popełnić błąd, kiedy nocny łowca wściekły jak tysiąc demonów przyciska łokieć do Twojej szyi, a jednocześnie krzyczy mi w twarz, że zabiłby mnie, gdyby to było możliwe. Bardzo się martwił, nie na próżno prosił Raphaela o krew dla Ciebie. Ale ten osioł Santiago początkowo mu odmówił i nie chciał oddać krwi. A Alec powiedział, że nigdy wcześniej o nic go nie prosił, ale teraz go o to prosi, bo bez tej krwi umrzesz. Poprosił Santiago, aby Cię uratował, i za to on, Lightwood, stał się dłużnikiem Raphaela. Szczerze mówiąc, Clary, znaczenie tego wszystkiego, co się działo, dotarło do mnie dopiero wieczorem, kiedy Izzy do mnie zadzwoniła. Potem trochę się uspokoiłem i mogłem normalnie myśleć. Clary, Lightwood naprawdę martwił się o Ciebie. Czy rozumiesz o co mi chodzi? – zapytał tajemniczo Simon, a w jego głosie zabrzmiał uśmieszek.

Ale Clary teraz w ogóle nic nie rozumiała, była tak zszokowana, że ​​nie mogła nawet wydusić słowa.

—  Fray, żyjesz tam jeszcze? A może już skaczesz z radości? – Simon, który był jedyną osobą, której Clary powiedziała o swoich uczuciach do Aleca, zapytał kpiąco.

—  Kiedyś Cię uduszę za Twoje żarty, Simon. Jestem w takim szoku, że nie potrafię sklecić dwóch słów. Naprawdę nie żartujesz sobie ze mnie?

—  Dlaczego jesteś taka nieufna? A może to tylko dla mnie? Naprawdę nie żartuję. Nie było na nim żadnej maski! Nawet było mi go szkoda, kiedy na mnie krzyczał – powiedział Simon, chichocząc. —  Nie chcę wygłaszać wielkich przemówień i naprawdę nie wiem, co to wszystko znaczy, ale on był bardzo zmartwiony i było to zauważalne. Nie powiem, że dzieje się tak z powodu mojej wielkiej i jasnej miłości do Ciebie, ale teraz wiem jedno na pewno: on nie nienawidzi Cię tak bardzo, jak próbuje Ci to na każdym kroku pokazać – dokończył Lewis, dając dziewczynie czas pomyśleć o tym, co usłyszała.

Ale nie mogła myśleć, bo jej duszę wypełniała już głupia nadzieja, z którą dziewczyna tak długo się zmagała. Zawsze próbowała odeprzeć wyimaginowane nadzieje, że jej uczucia zostaną odwzajemnione, ale tutaj... Och, to wszystko było skomplikowane.

—  Nie wiem, czy masz rację, ale dzięki Twoim słowom znów mam nadzieję, którą tak długo próbowałam wykorzenić ze swojego serca – powiedziała smutno Clary, na co Simon zareagował ze zdziwieniem.

—  Czy nadzieja jest czymś złym? Zawsze mi mówiłaś, że wystarczy mieć nadzieję i wierzyć, bo tych dwóch uczuć nikt nam nie odbierze. A teraz, jak się okazuje, wyrzekasz się własnych słów? Oddaj mi moją Clary Fray i zabierz jej niedorobionego sobowtóra!  – powiedział Simon, na co Clary odpowiedziała lekkim chichotem.

—  Nie wiem już w co wierzyć i na co mieć nadzieję. No cóż, przejdźmy dalej od tego tematu. Dlaczego właściwie do Ciebie dzwonię? Spodziewaj się dzisiaj gości, upiecz ciasteczka, Lewis – powiedziała Clary, starając się nie śmiać.

Wiedziała doskonale, że ciasta i inne słodycze, które zawsze przygotowywała dla nich jej mama, a czasami i ona sama, nadal były drażliwym tematem dla Simona, który nie mógł już żywić się niczym innym niż krwią. Patrzył, więc smutnym spojrzeniem na jakąkolwiek słodycz, której nie może zjeść. Reakcja faceta była dokładnie taka, jakiej oczekiwała Clary.

—  Więc jestem dla Ciebie miły, ale żartujesz sobie, prawda, Clary? Fray, jesteś niepoprawna i pewnego dnia na pewno Cię uduszę! – Simon powiedział urażony, po czym dodał: — A co masz na myśli mówiąc czekać na gości? Przyjedziesz do hotelu?

—  Spróbuj ponownie, Ząbku. Przyjedziemy do hotelu. A mówiąc „my” mam na myśli siebie, Izzy, Jace’a i Aleca, więc powinieneś mieć dużo ciastek – Clary nie mogła się oprzeć, po czym dodała poważnym tonem: —  Musimy porozmawiać z Raphaelem. To bardzo ważne, Simon. Stawka jest zbyt duża. Powiesz Santiago, że przyjdziemy?

—  Oczywiście że powiem. Ale co się stało? O czym chcecie porozmawiać? – zapytał zmartwiony Lewis.

—  Stało się, ale nie mogę Ci jeszcze o tym powiedzieć. Powiemy Wam wszystko wieczorem, ale na razie rób, o co Cię prosiłam – powiedziała Clary, a w jej głosie był smutek i prośba.

—  OK, powiem mu. Kiedy przyjdziecie?

—  Około dziesiątej wieczorem.

—  Dobra. Swoją drogą, czy Alec się tam trochę uspokoił? A może powinienem trzymać się od niego z daleka? – zapytał Si, co wywołało uśmiech na twarzy Clary.

—  Nie martw się, już wszystko ostygło. Przynajmniej nie zauważyłam u niego żadnej agresji, kiedy mówił o Tobie.

—  To dobrze, ale nadal nie będę go przytulał, kiedy przyjdzie – zażartował Simon i usłyszał, jak Clary śmieje się.

—  Co za wielka szkoda, on wiele na tym straci – powiedziała Clary przez śmiech.

—  Właśnie o tym mówię – potwierdził Lewis.

—  OK, w takim razie do zobaczenia wieczorem. Muszę wskoczyć pod prysznic, bo właśnie wróciłam z treningu – powiedziała Clary, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.

—  Ćwiczyłaś? A to już jest interesujące. Czy był to jakiś osobisty trening z Alexandrem Lightwoodem? – zapytał zaciekawiony Simon, uśmiechając się już od ucha do ucha.

—  Tak, dokładnie z Alecem - powiedziała Clary z tym samym uśmiechem.

—  I? Dziewczyno, jestem głodny szczegółów! Nie trzymaj mnie w niepewności. Fakt, że zostałem wampirem, nie powstrzymał mnie od ciekawości – powiedział niecierpliwie Simon.

—  Tak, już zauważyłam, – zaśmiała się Clary, —  Jakich szczegółów właściwie potrzebujesz? Właśnie odbyliśmy walkę sparingową, choć z nieoczekiwanym wynikiem. A walka została stoczona z powodu sporu – odpowiedziała Clary.

—  Spór? Czy Ty i Alec pokłóciliście się? A o co się kłóciliście tym razem? I kto wygrał? Mów głośno, nie milcz! – Lewis nie odpuścił.

—  Jak mam mówić, skoro przez cały ten czas Twoja gęba nie chce się zamknąć? – zauważyła Clary, a potem odpowiedziała: —  Tak, naprawdę się pokłóciliśmy, to ja byłam inicjatorką kłótni. Ale o tym, kto wygrał... – powiedziała Clary w zamyśleniu i uśmiechnęła się, słysząc nerwowy głos w telefonie.

—  Mów już, Fray, bo inaczej nie mogę za siebie ręczyć!

—  Wygrałam! Rozbroiłam go, przykładając mu ostrze do gardła, a jego własne ostrze, które wcześniej wytrąciłam mu z rąk, do karku! Jesteś ze mnie dumny? – zapytała Clary z uśmiechem i usłyszała zszokowaną odpowiedź.

—  Można zwariować! W ten sposób też pokonałaś Aleca? Jesteś po prostu potworem. Nie jestem dumny, po prostu jestem Tobą zszokowany i wkrótce pęknę z dumy. A o co się kłóciliście? – tu znowu w głosie słychać było uśmiech.

—  Nie uwierzysz, ale to życzenie – odpowiedziała Clary z uśmiechem, a Simon zakrztusił się czymś.

—  Słuchaj, Fray, naprawdę boję się sobie wyobrazić, czego sobie życzyłaś. Czy przynajmniej nie zgwałciłaś go w tej sali? Ależ tam są maty, musi być całkiem wygodnie – zapytał Simon, już się uśmiechając, na co otrzymał gniewną odpowiedź.

—  Gdybyś był w pobliżu, kopnąłabym Cię w czułe miejsce! Jesteś niemożliwy! Nie jestem aż takim zboczuchem, Lewis! Powiedziałam, że złożę życzenie później. Niech to będzie niespodzianka – powiedziała dziewczyna z uśmiechem.

—  Niespodzianka, naprawdę nie mogę. Po prostu powiedz, że nie wpadłaś na nic odpowiedniego, ale do głowy wpadły Ci najróżniejsze bzdury, na przykład „pocałuj mnie”, „przytul mnie” lub coś naprawdę szalonego w stylu „weź mnie teraz”. Mam nadzieję, że w tym ostatnim posunąłem się za daleko i że o tym nie pomyślałaś. Chociaż... Jesteś już dużą dziewczynką, a Lightwood jest zbyt gorący, żeby nie myśleć o takich rzeczach. Nawet ja to przyznaję, ale nawet nie warto Tobie o tym mówić. Właściwie dziwię się, że nadal nie zakrztusiłaś się śliną, patrząc na niego.

—  Padalec!! Uduszę Cię, jesteś strasznym palantem! I nie obchodzi mnie, że jest to fizycznie niemożliwe! Nawet przez telefon potrafisz sprawić, że się zarumienię! Nie myślałam o czymś takim. Cóż, na pewno nie o tym trzecim. I dwie pierwsze opcje... No cóż, sam stwierdziłeś, że ze względu na jego seksowny i gorący wygląd bardzo trudno o tym nie myśleć. Tak, nawet w mojej sytuacji. Po raz pierwszy w życiu dziękowałam wszystkim Aniołom, że urodziłam się jako dziewczynka, a nie chłopiec. W przeciwnym razie po tym treningu musiałabym bardzo szybko pobiec do swojego pokoju, bo jedno pikantne miejsce więcej niż ujawniłoby mój stan. – Clary zarumieniła się jeszcze bardziej po tej rozmowie, ale mówiła prawdę.

Ale Lewis się nie zaśmiał, zarżał jak koń, gdy usłyszał słowa przyjaciółki. Jeśli nadal wstrzymywał się od słów dziewczyny, teraz roześmiał się na cały głos, nie mogąc wydusić ani słowa.

—  Przestań się śmiać, Lewis! Inaczej poskarżę się na Ciebie Raphaelowi i wtedy nie będzie Ci do śmiechu.

—  Narzekasz, dla tego jestem gotowy znieść nawet pouczenia Raphaela. Zabijasz mnie, Clary. Co się tam wydarzyło podczas tej sesji treningowej, że byłaś w TAKIM stanie? – zapytał Simon przez śmiech.

—  Nie powiem Ci, dopóki nie przestaniesz się śmiać. Albo jeszcze lepiej, nie powiem Ci w ogóle – powiedziała Clary urażona, a Si roześmiał się jeszcze bardziej.

—  Jacy jesteśmy drażliwi. Nawet nie musisz mi mówić. Prawdopodobnie przykleiłaś się do jego mięśni, a kiedy przyłożyłaś ostrza do jego gardła, prawie pływałaś w chmurach, bo byłaś blisko niego. Mam rację?  – zapytał Simon, wciąż się śmiejąc, a Clary skrzywiła się z oburzeniem.

—  Na pewno Cię kopnę, kiedy Cię spotkam, Simon. I nie byliśmy blisko, ale za blisko! Nawet nie możesz sobie wyobrazić, jaki to był dla mnie test! Tak, przez chwilę poczułam się jak jakaś napalona laska. Uff. Przestań się śmiać, powiedziałam!

Simona nie można było zatrzymać. Już chrząknął ze śmiechem, pochylając się w pół.

—  Biedny Alec, jeszcze trochę, a go zgwałcisz. Chociaż myślę, że mu się to spodoba – powiedział Si i ponownie wybuchnął śmiechem, gdy usłyszał urażone słowa Clary.

—  O właśnie. Chciałabym móc powiedzieć Ci coś jeszcze! Śmieje się, ale muszę się opanować. I nawet po tym, jak przytulił mnie po koszmarze, uspokoił mnie! W tym momencie przestałam racjonalnie myśleć.

Potem śmiech wampira zniknął i powiedział.

—  Mam dwa pytania. Po pierwsze: co to za koszmar i kiedy to się stało? Ale to drugie, myślę, że wiesz: kiedy Alec Cię przytulił i jak Cię uspokoił? Opowiedz mi wszystko w najdrobniejszych szczegółach!

—  Dasz radę! Śmiejesz się ze mnie? To teraz cierp przez wieki, zżerany przez ciekawość – powiedziała mściwie Clary.

—  Hej, to zbyt okrutne! Nawet dla mnie. Nie waż się! Jestem Twoim najlepszym przyjacielem! Mógłbym się obrazić – jęknął Simon, sprawiając, że jego głos był urażony.

—  Obrażaj się ile chcesz. Ale teraz nic Ci nie powiem, bo chcę wziąć prysznic. Opowiem Ci wszystko wieczorem, nie wcześniej.

—  To już inna sprawa. Jakoś wytrzymam do wieczora – powiedział zadowolony Si.

—  To wszystko, idę. Do zobaczenia wieczorem – powiedziała Clary z uśmiechem.

—  Do zobaczenia wieczorem – odpowiedział Simon i dodał, gdy dziewczyna już miała zakończyć rozmowę. —  Clary, Clary, nadal tu jesteś?

—  Tak, co jeszcze?

—  Fray, weź chłodniejszy prysznic, inaczej to nie pomoże – powiedział Simon i roześmiał się, rezygnując z połączenia.

– Och, jesteś zarazą, uduszę Cię – powiedziała Clary, ale w odpowiedzi usłyszała tylko sygnały dźwiękowe...

Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech, który uparcie nie chciał zniknąć. Clary wstała z łóżka, chowając szkicownik z rysunkami do swojej szuflady, wzięła jakieś ubrania do przebrania i poszła pod prysznic.

Przechodząc obok drzwi, zauważyła, że ​​nie są całkowicie zamknięte. Dziewczyna trzasnęła drzwiami i poszła do łazienki. Nie wiedziała jednak, że ta rozmowa miała jednego słuchacza, który był teraz pełen najróżniejszych emocji. Ten człowiek stał teraz w drzwiach, całkowicie zdumiony i zaskoczony. I to był...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro