Rozdział 24 ➰

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W ciągu kilku minut Alec dotarł do drzwi jej pokoju i cicho je otworzył, zaglądając do środka. Ale to, co tam zobaczył, sprawiło, że wypuścił powietrze z szoku i zamarł w miejscu, nie mogąc się ruszyć. I zobaczył Clary i Jace'a, stojących na środku pokoju i obejmujących się. A potem Jace odsunął się trochę i pocałował dziewczynę. Alec nie był pewien, czy Jace pocałował Clary w policzek czy w usta, ale tak naprawdę nie obchodziło go to. 

Faceta ogarnęła fala złości i zazdrości, którą bardzo trudno było powstrzymać. Dlatego Alec zamknął drzwi i szybko poszedł do sali treningowej, aby wyładować swoją złość na workach treningowych. Ale na próżno, nie rozumiał tego, co zobaczył w pokoju dziewczyny, ponieważ wszystko było zupełnie inne od tego, co myślał.

/Dwie godziny wcześniej/

Clary obudziła się w pokoju Raphaela i początkowo nie miała pojęcia, gdzie się znajduje. Ale wtedy do pokoju wszedł sam wampir i wyjaśnił jej, że zasnęła na sofie, po czym przeniósł ją do swojej sypialni, żeby mogła się wyspać. Raph postanowił milczeć na temat ich krótkiej rozmowy na temat łóżka, aby nie zawstydzać dziewczyny, a także nie wspomniał o przybyciu Lightwooda, bo obiecał nocnemu łowcy, że tego nie zrobi. Clary przebywała w hotelu przez około pół godziny, po czym zdecydowała się wrócić do instytutu. Raphael, zgodnie z obietnicą, którą dał Alecowi towarzyszył dziewczynie aż do budynku, a dopiero potem wrócił na swoje miejsce. Było około szóstej rano, więc wampirowi udało się wrócić do hotelu przed świtem, gdyż słońce wschodzi później jesienią.

Zbliżając się do drzwi instytutu, Clary była wyraźnie zdenerwowana i czuła się winna w obecności Aleca i Jace'a. Teraz wiedziała, że ​​chłopaki przez cały ten czas bardzo się martwili, nie mogli znaleźć dla siebie miejsca. Nie chciała ich skrzywdzić, ale działała pod wpływem impulsu, nie myśląc o konsekwencjach. Teraz myślała o tym, jak ich przeprosi.

Dziewczyna szybko udała się do swojego pokoju, zatrzymując się na chwilę przy drzwiach prowadzących do pokoju Lightwooda. Mimo to poszła dalej i weszła do swojego pokoju. I wtedy uderzył ją fakt, że jej szkicownik leżał schludnie na łóżku, a obok niego leżał odwrócony do góry nogami, ale idealnie wyprostowany rysunek, który wczoraj w przypływie złości zmiażdżyła i rzuciła na podłogę. Oznaczało to, że ktoś widział jej rysunki i to wywołało u dziewczyny lekką panikę. Nikt nie powinien oglądać jej bazgrołów. 

Jednak nie mogła o tym myśleć długo, bo rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju wszedł Jace. Był wyraźnie blady, włosy miał w nieładzie, a w oczach widać było zmęczenie. Clary spuściła wzrok z poczuciem winy, nie mogąc spojrzeć na blondyna z powodu poczucia winy i wstydu, które zżerały ją od środka.

 — Cześć – powiedział Jace trochę niezręcznie. — Dziękuję Aniołowi, że wróciłaś. Clary, nawet nie możesz sobie wyobrazić, jak się o Ciebie martwiliśmy. Alec nie spał całą noc, siedział z telefonem w dłoniach i dzwonił do wszystkich, do których mógł. Nawet Magnus był zaniepokojony. Prawie oszaleliśmy i napewno osiwieliśmy, zobacz – wydyszał Jace, pokazując dziewczynie kilka jaśniejszych włosów, a Clary jeszcze bardziej opuściła głowę.

— Wybacz mi – powiedziała dziewczyna cicho i z poczuciem winy. — Nie myślałam o tym, po prostu uległam emocjom. Przepraszam Jace, na pewno nie zrobię tego ponownie.

— Kolejnego razu nie przeżyjemy. Albo umrzemy z powodu nerwów i zawału serca, albo z braku snu – powiedział mężczyzna, po czym podszedł bliżej do dziewczyny. — Clary, spójrz na mnie.

 Fray spojrzała na niego, a on mówił dalej.

— Nigdy nie myślałem, że powiem Ci coś takiego, ale nie złość się na Aleca. Naprawdę chciał dobrze, nie opowiadając Ci o tej całej kuli Nexusa. Wtedy też zaatakowałem go oskarżeniami, ale teraz rozumiem, że postąpił słusznie. Naprawdę mu na Tobie zależy, chociaż mistrzowsko to ukrywa, pomaga mu w tym jego naturalny potencjał do bycia upartym dupkiem.

Jace zaśmiał się lekko, a Clary uśmiechnęła się słabo.

 — Dziś w końcu zrozumiałem, że obchodzi go, co się z Tobą dzieje, czy wszystko z Tobą w porządku. On po prostu ma taki charakter, że sam się do tego nie przyznaje. Nawet przed samym sobą – powiedział Jace i westchnął.

— Dlaczego mi to mówisz teraz? – zapytała Clary, zdumiona tym, jak w ogóle brzmiał jej głos, pomimo tego, że serce miało jej wyskoczyć z piersi.

— Proszę Cię tylko, abyś się na niego nie obraziła i nie odpychała. Nie chciał Cię skrzywdzić, więc nie zasługuje na Twój ból i złość.

— Nie jestem już na niego zła – odpowiedziała Clary. — Chciałam go nawet przeprosić za to, że powiedziałam mu wczoraj różne paskudne rzeczy. Naprawdę straciłam panowanie nad sobą i teraz to rozumiem. To było złe z mojej strony. 

Ta odpowiedź trochę go zaskoczyła, ale i tak ucieszyła. Uśmiechnął się i powiedział.

— No to wspaniale. A teraz odpocznij trochę ja pójdę odpocząć po tej trudnej i długiej nocce. 

Już miał wyjść, gdy Clary zatrzymała go pytaniem.

— Jace, dlaczego to Ty mi o tym mówisz? No cóż, zrozumiałabym, gdyby Izzy mi to powiedziała, w końcu jest jego siostrą, ale Ty zawsze... jak to ująć... inaczej reagowałeś na każdy, nawet chwilowy przejaw normalnej komunikacji pomiędzy mną i Alecem. Chociaż takie objawy były dość rzadkie – Clary chciała wiedzieć i wstrzymując oddech, zaczęła czekać na odpowiedź przyjaciela.  

A Jace westchnął i odpowiedział szczerze.

— Lubię Cię, Clary. I zawsze się bałem, że ktoś odbierze mi nawet widmową szansę na wzajemność z Twojej strony. Potem pojawiła się ta nieszczęsna kula i w Twoich oczach zacząłem dostrzegać, że nikt nie ma szans. Twoje uczucia należą już do kogoś innego. Więc byłem jeszcze bardziej wściekły i za każdym razem, gdy Alec zachowywał się normalnie przy Tobie, wściekałem się i byłem cholernie zazdrosny. W ciągu ostatnich dni uświadomiłem sobie wiele rzeczy. Dlatego chcę, żebyś nie odpychała Aleca, bo on sam nie odważy się powiedzieć Ci wszystkiego – powiedział Jace jednym tchem, zaskakując Clary swoimi słowami.

— Ale co on chce się mi powiedzieć?

— A tego Ci nie mogę powiedzieć. Wszystko w swoim czasie, Clary. I powinnaś dowiedzieć się o tym nie ode mnie, ale od niego, więc musisz uzbroić się w cierpliwość – powiedział z uśmiechem, po czym dodał, patrząc na to, jak urażona Clary się nadąsała.

— Nie obrażaj się, Clary. Pozwól, że Cię lepiej przytulę, żebyś już więcej się nie dąsała. Przyjaciele? – zapytał podnosząc swój mały palec do góry?

Clary uśmiechnęła się.

— Przyjaciele – powiedziała dziewczyna, zakładając swój mały palec na jego. 

— Cóż, a teraz przytulas! – Jace roześmiał się i uściskał dziewczynę, w końcu odetchnął z ulgą i spokojnie.

Jego dusza poczuła się lekka i dobra, gdy był w stanie uwolnić się od uczuć do Fray.

— Miło jest się z Tobą przyjaźnić i przytulać, Fray. Jesteś miękka jak puchaty miś – zaśmiał się Jace i pocałował Clary w policzek, na co ona również lekko się uśmiechnęła.

Jednak już w następnej sekundzie młodzi ludzie odskoczyli od siebie, gdyż drzwi do pokoju dziewczyny zamknęły się z głośnym hukiem. Patrzyli na nie zszokowani i oboje poczuli ogromne uczucie złości i urazy, które do nich nie należało. To były uczucia Aleca, które Jace wychwycił poprzez połączenie parabatai, a Clary poprzez połączenie z bratnią duszą. Wayland zmarszczył brwi, a Fray wyglądała na nieco zdezorientowaną.

— Nie jestem jeszcze zbyt mocna w niuansach w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że... – zaczęła Clary, ale Jace dokończył za nią zdanie.

— Tak, to był Alec. A teraz wymyśli coś, co tak naprawdę nie miało miejsca – chłopak zacisnął zęby, a następnie dodał: — OK, zostań tutaj, odpocznij. A ja pójdę znaleźć tego szpiega i porozmawiać z nim.

— OK – Clary skinęła głową. — Dziękuję.

— Nie ma za co, – odpowiedział Jace i wyszedł z pokoju. 

Wiedział, gdzie Alec zawsze się udawał, żeby uspokoić swój gniew. Dlatego teraz Wayland wszedł prosto do sali treningowej i miał rację. Lightwood naprawdę tam był. Bił niczemu niewinne worki treningowe, a jego twarz była wykrzywiona z gniewu.

Kiedy wszedł Jace, Alec zatrzymał się i wyprostował.

— Coś się stało? – zapytał chłodno.

— Nic specjalnego. Clary chce coś od Ciebie, a raczej do nas wszystkich. Chce nam powiedzieć coś ważnego, więc kazała powiadomić Izzy i Ciebie.

 — Co ona chce powiedzieć? – zapytał Alec i dodał w myślach. — Chce ogłosić swój nowy związek?

— Nie wiem, powiedziała, że ​​powie nam dopiero, jak się wszyscy zbierzemy. Więc idź do niej, a ja pójdę znaleźć Izzy, jeśli już wróciła ze swojej wampirzej randki – powiedział Jace absolutnie spokojnie, a Lightwood ponownie zacisnął zęby.

— OK – powiedział, — zaraz przyjdę.

Jace skinął głową i opuścił korytarz, kierując się do kuchni. Oczywiście wszystko zmyślił i nie miał zamiaru szukać Isabelle. Zrozumiał, że Alec i Clary muszą spokojnie porozmawiać, a Lightwood nie wysłuchałby go, gdyby zaczął wyjaśniać, że wszystko źle zrozumiał. Wayland wszystko obliczył, a teraz przyszedł do kuchni, aby poczekać na wynik rozmowy pomiędzy tą dwójką upartych baranów. W kuchni spotkał żeńską wersję Lightwooda, która miała właśnie udać się do Clary, aby skarcić ją za jej wieczorny żart. Ale Jace powstrzymał siostrę.

— Czekaj, Alec już tam jest.

— Co? Pod względem? Co on tam robi? – Izzie nic nie zrozumiała.

— Wysłałem go tam, powiedziałem, że Clary chce nas wszystkich widzieć, żeby powiedzieć nam coś ważnego – wyjaśnił Jace.

— Dlaczego?

— Żeby mogli w końcu normalnie rozmawiać – odpowiedział zirytowany Wayland. — Przed chwilą Alec zobaczył mnie przytulającego Clary w jej pokoju i oczywiście wyobraził sobie coś, co nie wydarzyło się naprawdę. No cóż, wysłałem go do jej pokoju, żeby mogli normalnie porozmawiać. Może przynajmniej przestaną zachowywać się jak pies z kotem i przyznają się do wszystkiego. Mam taką cichą nadzieję, – odpowiedział facet i uśmiechnął się, gdy zobaczył zdziwiony wyraz twarzy Isabelle.

— Mam dwa pytania – powiedziała dziewczyna po chwili wahania. — Po pierwsze: jakim cudem przytulałeś Clary w jej pokoju? I drugie: kiedy zostałeś Kupidynem?

 Jace zachichotał i uśmiechnął się.

— Myślałem właśnie, że o to zapytasz. Najpierw przytuliłem Clary na znak przyjaźni po tym, jak spędziłem pół dnia na rozmyślaniu o tym, jaki dobry był Alec i jak bardzo się o nią martwił. Po drugie, zainteresowałem się mitologią, gdy uświadomiłam sobie, ile Clary znaczyła dla Aleca i jak bardzo go kochała. Jestem piątym kołem u wozu w tej relacji, więc zdecydowałem, że wolę być po prostu przyjacielem niż ich obopólnym wrogiem. Postanowiłem im trochę pomóc. Zobaczymy, co się stanie – powiedział Jace poważnie, ale z uśmiechem, a Isabelle poczuła się z niego dumna.

— Jace, to najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłeś! – powiedziała dziewczyna zupełnie poważnie.

 Wayland uśmiechnął się i powiedział.

— Daj spokój, teraz się czerwienie jak pomidor, a naprawdę się doceniłem. Chcesz herbaty? W przeciwnym razie czuję, że na wieści będziemy musieli długo poczekać. Tylko pod warunkiem, że się nie pozabijają, zanim przyznają się do swoich uczuć – chłopak zaśmiał się i usiadł z Izzy przy stole, nalewając do kubków gorącą herbatę.

— Na nagrobku napiszą Ci: Jace Wayland facet, który w końcu popchnął parabatai w stronę prawdziwej miłości. Nikomu wcześniej się tego nie udało dokonać — Isabelle zaśmiała się i upiła łyk swojej herbaty. 

Tymczasem starszy Lightwood dotarł już do pokoju Clary i wzdychając, by zebrać myśli, wszedł do pokoju. Clary była sama i stała tyłem do drzwi, z ramionami owiniętymi wokół siebie i wzrokiem utkwionym w oknie. Podskoczyła na dźwięk otwieranych drzwi i odwróciła się. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, oboje zamarli na chwilę. 

Alec jako pierwszy zebrał się w sobie i odezwał.

— Cieszę się, że wszystko w porządku, nie rób tego więcej. Jace prawie tu oszalał – postanowił milczeć o siebie.

— Przepraszam – powiedziała i odwróciła wzrok.

Nie mogła patrzeć na Aleca, bo teraz poczucie winy zżerało ją jeszcze bardziej niż wcześniej. Podczas gdy Jace wyglądał tylko na zmęczonego, Alec wyglądał, jakby nie spał od kilku dni. Jego zwykle opalona twarz była teraz kredowo blada, pod oczami pojawiły się worki i cienie, co w jakiś niesamowity sposób podkreślało kolor jego oczu i sprawiało, że spojrzenie faceta było jeszcze głębsze. Ręce Aleca delikatnie się trzęsły, jego koszula była pognieciona, a jego włosy były w kompletnym nieładzie. Clary dręczyło sumienie i już otwierała usta, żeby przeprosić, ale facet jej przerwał.

— Co chciałaś nam powiedzieć?

 Clary spojrzała na niego ze zdziwieniem. 

— O czym mówisz?

— Jace powiedział mi, że chcesz powiadomić Izzy i mnie, bo chciałaś nam powiedzieć coś ważnego. Więc przyszedłem.

— P nic go nie prosiłam – powiedziała oszołomiona Clary.

— Rozumiem, – Alec powiedział obojętnie. — Nie będę Ci przeszkadzał – odwrócił się, żeby wyjść z pokoju, ale Clary go zawołała.

— Czekaj. Musimy porozmawiać. – Alec powoli i w milczeniu zwrócił się do niej.

— To Ty przyszedłeś dzisiaj? Kiedy Jace tu był... – Clary zamilkła, a Lightwood zazgrzytał zębami.

— Tak, przepraszam, że przeszkodziłem, powinienem zapukać i czekać aż pozwolisz mi wejść. Jeśli to wszystko, to pójdę, mam zaległe raporty do uzupełnienia – powiedział chłodno Alec i ponownie odwrócił się, żeby wyjść, bo teraz trudno mu było zapanować nad emocjami. Bał się, że powie coś niewłaściwego.

Lightwood dotarł już do drzwi, ale nagle z tyłu padło bezpośrednie pytanie.

— Czy jesteś zazdrosny o Jace'a i mnie?

Alec prawie się potknął, słysząc te słowa. Odwrócił się gwałtownie w stronę dziewczyny i powiedział.

— Przepraszam, co? Masz jakieś urojenia?

— Pytam absolutnie poważnie. Zawsze się wściekasz, kiedy widzisz obok mnie Jace'a. Za każdym razem, gdy dobrze się porozumiewamy, złościsz się i krzyczysz na mnie, na samego Jace'a. Gdy tylko się do niego zbliżam, natychmiast próbujesz go ode mnie odciągnąć. A dzisiaj, kiedy zobaczyłeś, jak mnie przytula, przestraszyłeś się i wyszedłeś. Rozumiem, że to Twój parabatai. I dlatego jesteś o niego zazdrosny, bo nie chcesz się nim z nikim dzielić, mam rację? – Clary powiedziała to i teraz czekała na jego odpowiedź. 

A Alec był zszokowany. Nawet nie wiedział, co na to wszystko odpowiedzieć.

— To znaczy, że widziałaś i zrozumiałaś wszystko dokładnie tak? – powiedział facet.

— Czyli jak? Nie powinieneś być zazdrosny o Jace'a – Clary zaśmiała się bez tchu.  

Alec zmrużył oczy i przez chwilę stał w milczeniu. Następnie wziął głęboki oddech i zaczął mówić, powoli zbliżając się do dziewczyny, która stała na środku pokoju.

— To nie o Jace'a jestem zazdrosny, Clary. Zazdroszczę Twoim ustom, gdy uśmiechają się do innych osób. Twoim oczom, gdy patrzą na innego. Twoim dłoniom, gdy dotykają ciała innej osoby. Zazdroszczę Ci czułych spojrzeń, gdy na kogoś patrzysz. Czuję zazdrość, gdy słyszę, jak śmiejesz się z czyjegoś żartu. Zazdroszczę Ci czułości, życzliwości, miłości, jaką do kogoś czujesz. Zazdroszczę wszystkiego, co nie jest skierowane do mnie. 

Alec milczał przez chwilę, ale potem kontynuował. 

— Szaleję z bólu i gniewu, kiedy widzę Cię obok jakiegokolwiek faceta. Nie mam siły opanować złości, gdy widzę, że ktoś Cię przytula. Po prostu wariuję, kiedy jesteś w niebezpieczeństwie. Czuję się jak zwierzę w klatce, kiedy czujesz się źle i nie mogę pomóc. Chcę zniszczyć każdego, kto sprawia, że ​​cierpisz lub płaczesz. Chcę siebie zniszczyć, bo Ty cierpisz przede wszystkim przeze mnie. Strasznie mnie boli, gdy widzę nienawiść w Twoich oczach, kiedy na mnie patrzysz. Boli mnie nawet to, gdy pozwalam sobie wierzyć w samą możliwość wzajemnych uczuć, a potem zdaję sobie sprawę, że bardzo się myliłem. Boli mnie nawet myśl, że czujesz do mnie cokolwiek, poza współczuciem i złością. 

— Nawet mnie przeraża to, jak bardzo Cię kocham. Zawsze uważałem miłość za słabość, a teraz stałem się słaby. Zawsze wierzyłem, że kochać kogoś to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym. Ale dzisiaj chcę zostać zniszczonym. Jestem przy Tobie słaby, bo jestem w Tobie nieodwołalnie i szaleńczo zakochany. Szaleję od każdego ulotnego dotyku lub spojrzenia, które na mnie rzucasz. Myślałem, że oszaleję, kiedy mnie bandażowałaś. Naprawdę miałem gorączkę, ale nie od rany, ale od Twojego dotyku. Po prostu szaleję na Twoim punkcie, Clarisso Fray.  

Alec westchnął ciężko i kontynuował dalej:

— Dobija mnie to, że jestem tak blisko Ciebie choć o krok, bez możliwości bycia z Tobą. Dobija mnie to, że jesteś tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Moje własne uczucia do Ciebie mnie zabijają. To wszystko doprowadza mnie do szaleństwa i powoli mnie zabija, Clary. Martwię się o Ciebie, bo jesteś małą dziewczynką. Dla mnie. Tak właśnie się czuję. I jak wspomniałem to nie o Jace'a jestem zazdrosny – powiedział facet i dopiero teraz odetchnął. 

Całą tę płomienną mowę wygłosił na jednym tchu, jakby się bał, że gdy się zatrzyma, nie będzie mógł powiedzieć ani słowa więcej. Alec spojrzał Clary w oczy, jego pierś unosiła się szybko i ciężko, i dopiero teraz zaczęło do niego docierać, co dokładnie powiedział. Łowca nie miał zamiaru powiedzieć tak wiele i dokładnie w ten sposób, ale słowa wyszły z jego ust, zanim zdążył pomyśleć. A wynik był oczywisty, jak mówią.

Clary stała przed nim z szeroko otwartymi oczami, z których nie dało się nic odczytać. Była zszokowana i zaskoczona, a także po prostu bała się uwierzyć w realność tego, co się działo, bojąc się, że to wszystko okaże się złudzeniem lub kiepskim dowcipem. Dziewczyna nie mogła wydusić słowa, bo w jej głowie utworzyła się próżnia, a nogi osłabły i wrosły w podłogę. Teraz wzbierało w niej uczucie euforii.

Jednak Alec inaczej zinterpretował jej reakcję i zachowanie.

Doszedł do wniosku, że Clary powstrzymuje się od śmiechu lub naśmiewania się z niego. Uświadomił sobie, że był głupi, mówiąc jej to wszystko, i zaczął w myślach przeklinać siebie za to, że był tak gadatliwy. Wszystko to wina pieprzonego Santiago i jego sztuczek słownych. Westchnął, zamykając na chwilę oczy, po czym powiedział stanowczo, swobodnym głosem.

— OK, zapomnij o tym, po prostu zapomnij o tym, co Ci powiedziałem. Wszystko przez stres i nieprzespane noce. No cóż, może z powodu mojego niedawnego zmartwychwstania. Zignoruj ​​to i załóż, że ta rozmowa po prostu nie miała miejsca. A teraz idę, mam jeszcze dużo do zrobienia, – paplał Alec, coraz bardziej przeklinając się w myślach. 

Miał ochotę trzasnąć się w głowę albo jeszcze lepiej, po prostu cofnąć czas i zamknąć usta, zanim wydobędzie się z niego cała ta tyrada. Ale tego, co zostało powiedziane, nie da się cofnąć. Niestety.

Właśnie wtedy facet pospiesznie odwrócił się, żeby wyjść, ale Clary chwyciła go za rękę tuż za nadgarstkiem, jednocześnie go wołając:

— Alec! – facet odwrócił się i spojrzał jej zgubnie w oczy, a ona tymczasem wciąż nie puściła jego ręki. — Czy wiesz, jaki jest teraz Twój główny problem? – zapytała Clary z przebiegłym błyskiem w oczach. 

Facet napiął się i zapytał w napięciu.

— Jaki? – Clary milczała przez chwilę, po prostu na niego patrząc, przechylając głowę lekko w prawo.

— Za dużo mówisz – powiedziała w końcu dziewczyna i zrobiła coś, czego nigdy się nie spodziewał. Pocałowała go!

Był to nieoczekiwany i spontaniczny pocałunek, który po prostu wypuścił powietrze z płuc łowców. Ten pocałunek był bardzo krótki i oddalając się nieco, Clary powiedziała.

– Zakochałam się w Tobie w dniu, w którym Cię pierwszy raz zobaczyłam. Ale zabroniłam sobie o tym myśleć, bojąc się Twojej reakcji. Umierałam za każdym razem, gdy na mnie krzyczałeś lub gdy kolejny raz rzucałeś się w moją stronę. Broniłam się tą samą metodą, obrażając Cię i udając żarliwą nienawiść do Ciebie. Ale kocham Cię tak bardzo, że każda obelga, którą wypowiedziałam, paliła mnie w gardle. 

Dziewczyna uurwała, bo znów zdradzieckie łzy wkradły się do jej oczu. 

— A ostatnio umarłam z Tobą, bo po prostu nie wyobrażam sobie własnego życia bez Ciebie, bez Twoich oczu, bez Twojego głosu, bez Twojego dotyku. – Clary podniosła rękę i ledwo poczuła palce na czole faceta, jego włosach i policzku, aż dotarła do jego ust. 

Położyła dłoń na policzku Aleca, dotykając kciukiem kącika jego ust i powiedziała, patrząc prosto w oczy niesamowicie zadowolonego i lekko zaskoczonego mężczyzny.

— Kocham Cię tak bardzo, że byłam nawet gotowa znieść Twoją nienawiść. I nie potrzebuję nikogo na tym świecie oprócz Ciebie. Dlatego nawet nie myśl o tym, żeby być o mnie zazdrosnym, bo moje serce już dawno skradł jeden bardzo szybki, niesamowicie przystojny, cholernie odważny i bardzo gorący, ale strasznie niezdecydowany nocny łowca.

I pocałowała go ponownie, nie odrywając ręki od jego policzka. Przycisnęła swoje usta do jego i cały świat przestał istnieć. Prawa dłoń Aleca natychmiast przeniosła się na talię dziewczyny, przyciskając ją jak najbliżej silnego ciała łowcy. Lewa dłoń Lightwooda wciąż była trzymana przez Clary, tyle że teraz nie trzymała już nadgarstka Aleca, ale splotła swoje palce z jego.

Łowca odetchnął głośno, gdy Clary przesunęła językiem po jego wardze i przycisnął dziewczynę bliżej do siebie. Puścił lewą rękę i teraz położył ją z tyłu głowy dziewczyny, nie pozwalając jej się odsunąć. Jego palce wtopiły się w ogniste włosy Fray, a drugą ręką pogłaskał ją po plecach, wywołując gęsią skórkę na całym jej ciele. Clary też nie była bezczynna, jedna z jej rąk przeniosła się z policzka mężczyzny na jego szyję, a druga na klatkę piersiową łowcy, ściskając materiał jego koszuli.

Ten pocałunek, który zaczął się czule, niewinnie i nieco nieśmiało, w pewnym momencie przerodził się w całkowite szaleństwo, od którego ugięły się dziewczynie nogi. Przylgnęli do siebie, naciskając coraz mocniej, aby w końcu uwierzyć w realność tego, co się dzieje. Alec już dawno pogłębiał pocałunek, który z każdą sekundą zabierał coraz więcej powietrza i zdolność rozsądnego myślenia. Jednak przez długi czas nie mogli myśleć o niczym innym, jak tylko o sobie. Ani Alec, ani Clary nie chcieli przerwać pocałunku, ale potrzeba powietrza przerosła ich niechęć, więc musieli się od siebie odsunąć.

Oddychali ciężko, a ich serca biły w tym samym szalonym rytmie, grożąc, że wyskoczą z piersi. Dłonie Aleca spoczęły na talii Clary, a ona z kolei objęła chłopaka za szyję, uśmiechając się słodko. Przycisnęli do siebie czoła i zamknęli oczy, uśmiechając się, a ich uśmiechy mogły oświetlić swoim światłem cały Wszechświat.

— Alec, co się teraz stanie? Co zrobimy dalej? Mam na myśli... Ty i ja, my... nie wiem jak to wyjaśnić – przyznała Clary, otwierając oczy, ale wciąż uśmiechając się uroczo. 

Alec uśmiechnął się jeszcze szerzej, jeśli to w ogóle możliwe, i już miał odpowiedzieć, ale został uprzedzony.

— A teraz będziecie się legalnie przytulać, aż udusicie się w swoich ramionach i zacałujecie się na śmierć!

Kto to powiedział? Sama Isabelle Lightwood, która nie mogła siedzieć bezczynnie w kuchni, postanowiła podsłuchać, co dzieje się w pokoju przyjaciółki. Kiedy usłyszała głos brata, jej szczęka w najbardziej nieprzyzwoity sposób opadła do podłogi i pozostała w tej pozycji aż do chwili, gdy w pokoju zapadła cisza po wyznaniu Clary. Wtedy Isabelle ledwo mogła powstrzymać się od krzyku na cały instytut i rozpoczęcia tańca radości. Nie mogła jednak spokojnie odejść, więc wpadła do pokoju przyjaciółki, bezczelnie i bezceremonialnie zakłócając tak cudowną chwilę.

Alec odwrócił się zaskoczony, gdy usłyszał uwagę swojej siostry, a Clary była trochę zawstydzona. Ale dłoń Aleca, która ponownie spoczęła na jej plecach, gdy chłopak stanął obok dziewczyny, dodała jej odwagi.

— Droga siostro, czy nie nauczono Cię, że powinnaś pukać, zanim włamujesz się do cudzego pokoju? – powiedział Alec, starając się przybrać surowy ton, jednak uśmiech uparcie nie chciał schodzić z jego twarzy. 

Izzy roześmiała się radośnie.

— Teraz na pewno zapukam, bo inaczej nie wiem, co zrobisz następnym razem, bracie – powiedziała z uśmiechem.

 — Jesteś niepoprawna, Izzy. – Alec potrząsnął głową.

— Wiem, ale nie przeinaczaj. Chodź tu, przytulę Cię, mój starszy bracie! – Izzy natychmiast chwyciła niezbyt protestującego Lightwooda w ramiona i zaczęła go ściskać, śmiejąc się głośno. 

Potem przyszła kolej na Clary, która również prawie udusiła się w uścisku. Po długim ściskaniu i krzykach powiedziała Isabelle.

— Bardzo się cieszę, że w końcu odzyskałeś rozsądek. Nigdy w życiu nie spotkałam tak powolnego człowieka. Od prawie dwóch miesięcy totalny lód i mróz! Jestem po prostu zszokowana Tobą, nasza Królowo Śniegu!

— Och, daj spokój, nie zaczynaj od nowa – powiedziała Clary, która znów stała w ramionach Aleca. W porównaniu do faceta Fray to prawdziwa Calineczka. Jego Calineczka.

Stał za nią, kładąc dłonie na jej brzuchu i podbródek na jej ramieniu. Aby to zrobić, musiał szeroko rozłożyć nogi i pochylić się trochę, aby znaleźć się na tym samym poziomie co ona, ale z zewnątrz wyglądało to cholernie uroczo, więc Izzy nie mogła długo narzekać. 

— O właśnie. Nie da się teraz z Wami rozmawiać. Wasze uśmiechy od ucha do ucha są tak jasne, że wkrótce oślepnę – warknęła żartobliwie panna Lightwood. — Dobra, już idę, nie będę wam przeszkadzać. Ale Ty – wskazała palcem na Clary. — Rozumiesz, że znowu porozmawiamy, – zmrużyła oczy, a Clary uśmiechnęła się i powiedziała, przyciskając się plecami do piersi Aleca.

— Nie groź mi, kochana. Inaczej poskarżę się Alecowi – Izzie jeszcze bardziej zmrużyła oczy.

— Och, to wszystko, już widzieliśmy. I czy nie wstyd Ci nadużywać miłości mojego wrażliwego starszego brata, a nawet kierować ją przeciwko swojej najlepszej przyjaciółce? 

— Nie – Clary zaśmiała się i pokazała przyjaciółce język, wywołując w ten sposób śmiech samej brunetki. Alec cały czas się uśmiechał.

— To wszystko, obraziłaś mnie. Opuszczam was – powiedziała urażona Lightwood.

— Po prostu tym razem dokładnie zamknij drzwi, bo inaczej nigdy nie wiadomo, kto będzie chciał posłuchać, co się tutaj dzieje – odpowiedział Alec z uśmiechem.

— Jesteś trochę niegrzeczny, bracie – Izzy uśmiechnęła się szeroko i wyszła z pokoju, zostawiając Aleca i Clary samych. 

Kiedy drzwi zamknęły się za ciemnowłosą łowczynią, Clary odwróciła się do Aleca i powiedziała, kładąc ręce na jego piersi.

— Wyglądasz na bardzo zmęczonego, musisz odpocząć. I koniecznie się przespać. 

— Wszystko w porządku, Clary. Teraz wydaje mi się, że mogę góry przenosić – odpowiedział szczerze Alec, uśmiechając się szeroko.

— Niech góry na razie stoją, ale spać iść powinieneś. Jace powiedział mi, że nie spałeś całą noc, a to jest bardzo szkodliwe przy Twojej niedawnej ranie – powiedziała zmartwiona dziewczyna, po czym uparcie dodała: — Musisz się przespać i nie kłóć się ze mną. A właściwie to jeszcze musisz zmienić opatrunek Więc nawet nie kłóć się ze mną, Alexandrze Lightwood.

Alec uśmiechnął się i powiedział, jeszcze mocniej przytulając dziewczynę.

— Słucham i jestem posłuszny. Jednak stawiam dwa warunki.

— Jakie?

— Po pierwsze: będziesz spać ze mną, bo półtorej godziny snu w pokoju Santiago to zdecydowanie za mało. A po drugie, bandaż zmienimy później, nie chcę psuć tej chwili moją nieciekawie wyglądającą raną – powiedział Alec, patrząc na Clary, która podejrzliwie zmrużyła oczy.

— Czekaj, skąd wiesz, że byłam w hotelu i nawet spałam w pokoju Raphaela? No przyznaj się!

Alec tylko uśmiechnął się tajemniczo.

— To mój mały sekret – powiedział i pocałował Clary w nos. — No cóż, to wszystko, teraz chodźmy do łóżka, dziewczynko – dodał i pociągnął Fray w stronę swojego pokoju. 

Clary jednak nie stawiała oporu, lecz bardzo chętnie poszła za łowcą.

Alec położył się po prawej stronie łóżka, przewracając się na bok twarzą do okna, aby nie uciskać rany zbyt mocno. Clary położyła się na lewym boku i przycisnęła się do faceta, wygodnie sadowiąc się w jego ramionach. Jego usta dotknęły czubka jej głowy. Wokół panowała spokojna cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara ściennego, który wskazywał godzinę 5 rano. Tej nocy nie wykraczali poza całowanie i przytulanie. Nie mówiąc nic sobie nawzajem, postanowiliśmy nie spieszyć się. Chcieli po prostu być blisko. Tu i teraz. 

Jej włosy płoną, a oczy są zielone – dwa wieki temu spłonęłaby bez namysłu, podobnie jak Joanna d'Arc. Fray nie czyta jednak tarota, nie zna przyszłości i nie warzy mikstur, ale Lightwood nie może pozbyć się myśli, że włada jakimś czarem i uwikłała go swoim zaklęciem.

— Dziękuję – powiedział cicho Alec, przebiegając palcami przez piękne włosy dziewczyny. 

— Za co? – zapytała Clary sennym głosem, patrząc na niego swoimi zielonymi oczami. Na jej ustach igrał delikatny uśmiech. 

— Za to, że pomogłaś mi uwierzyć w miłość.

Alec przytulił dziewczynę do siebie, otulając ją ramionami i ciepłem swojego ciała, a w głowie siedziała mu tylko jedna myśl. 

Teraz nigdy jej nie pozwolę odejść.

A Clary nie miała zamiaru uciekać, raczej chciała pozostać w jego ramionach na wieczność. Młodzi ludzie natychmiast zasnęli, ale nawet we śnie nie puszczali się nawzajem. Przez cały ten czas przeżyli tak wiele, doświadczyli tak wiele bólu, że teraz to szczęście po prostu zakryło ich całkowicie i dało im nowe życie, wypełnione światłem i ciepłem kochających spojrzeń. Dziś dali sobie taką moc, której nikt nie może zniszczyć ani odebrać – moc wzajemnej miłości. Moc, której nie zniszczy żadne zło. 

Za jej kruchym wyglądem kryła się taka siła, która potrafiła rozbić pozornie nieprzeniknioną ścianę. A ta ściana, jak na ironię, okazała się być Alexandrem Gideonem Lightwoodem. Nie wybrali siebie nawzajem. Czyja wina, że ​​tonął we własnym oceanie zawiłego szaleństwa i tylko ona mogła go uratować? Dlaczego nie mamy wolności wyboru, w kim się zakochamy? Czy to było przeznaczenie, że ją spotkał i na zawsze urzekło go jej uśmiechnięte spojrzenie? Czy rzeczywiście jest to zdeterminowane w niebie, czy też po prostu jest zdeterminowane typową reakcją chemiczną zachodzącą w organizmie? Kto wie. Ale Alec wierzy, że to wszystko ma swój powód. Jest przekonany. Przyzwyczaił się, że nie dziwi się, że emanuje od niej tyle ciepła. Tyle, że w końcu wystarczy mu na całego. Przyzwyczaił się w duszy do nadchodzącej wiosny: do uczuć rozkwitających jak przebiśniegi po długiej zimie, do topniejących śniegów ukrytej samotności. Przecież teraz jest ktoś dla kogo. Ta wiosna odpędziła jego smutek, osłaniając go przed wiecznym zimnem i dając światło.

Zasnęli w swoich ramionach, nawet nie podejrzewając, przez co jeszcze muszą przejść. Czeka ich ogromna ilość bólu, cierpienia i strachu. Będą musieli zgromadzić w sobie dużo siły i odwagi, aby stawić czoła kłopotom, które ich czekają w najbliższej przyszłości. Jednak jeszcze o tym nie wiedzą, co oznacza, że ​​nadal mogą spokojnie cieszyć się sobą, nie myśląc o tym, co złe. Niech jak najdłużej pozostaną w swoim osobistym, szczęśliwym świecie, bo zawsze będą mieli czas na wpadnięcie w otchłań bólu i ciemności....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro