Rozdział 9 ➰

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

➰➰


Clary kontynuowała swoją historię, zatopiona we wspomnieniach. Dlatego ona, podobnie jak pozostali łowcy, nie zauważyła, że ​​Alec patrzył w jeden punkt, a jego oczy były przykryte jakąś zasłoną. Miał podobny wyraz twarzy jak podczas działania kuli, kiedy widział przyjemne chwile z Clary. Teraz on także miał coś w rodzaju wizji.

Widział tę walkę! Alec widział wszystko, co działo się oczami Clary. Oto idzie do instytutu, teraz widzi demony, wstaje… Alec czuł w tym momencie strach dziewczyny, jej emocje.

Teraz zaczyna się bitwa, ona odpiera ataki, uderzenia. Alec jest zaskoczony, jak umiejętnie to wszystko robi. Każdy cios, każdy wyskok, każdy obrót, każdy ruch dziewczyny jest precyzyjny, przemyślany i niemal profesjonalny. A poza tym słyszy jej myśli. Myśli o nim, o Alecu. Pamięta ich trening, swoje techniki. Boi się, że go zawiedzie, boi się, że będzie z niej kpił, jeśli przegra tę walkę...

W następnej minucie Alec poczuł dziki ból, który pojawił się z powodu rany. Ten ból sprawił, że chciał wyć do księżyca, ale dziewczyna cicho przebiła ostrzem ostatniego demona. Lightwood myślał, że to koniec, ale w następnej sekundzie zobaczył otaczające ją setki demonów. Poczuł jej panikę, beznadzieję, strach i ból.

I nagle zobaczył przed oczami tę samą runę, nową runę, którą wymyśliła Clary. Widział, jak dziewczyna zaczęła rysować ją na dłoni. A potem był pod szczególnym wrażeniem, jaki efekt dała ta nowa runa. Wszystkie demony zniknęły, a Clary padła wyczerpana na kolana, opierając dłoń na asfalcie.

Alec był zdumiony, jak odważna i odporna była w tamtym momencie. Ma taką poważną ranę, a także znalazła w sobie siłę, aby zniszczyć kilkaset demonów. Lightwood czuł teraz jej zmęczenie i całkowitą bezsilność, ale po chwili dziewczyna wstała z ziemi, wyciągnęła sztylet z rany i poszła do instytutu.

Wizja ustała w chwili, gdy otworzyła drzwi prowadzące do budynku. Ale wcześniej udało mu się uchwycić ostatnią myśl Clary:

Żeby tylko mnie nie zobaczył. Wścieknie się... – tak pomyślała Clary.

A to sprawiło, że facet poczuł się jeszcze gorzej. Dziewczyna była ranna, prawie wyczerpana, krwawiła, ale myślała, że ​​będzie zły, bała się złapać jego spojrzenie. A co on zrobił? Wpadł w szał, obrzucając ją błotem... Sprytny czyn, delikatnie mówiąc.

Ale nie wiedziałeś, co się z nią stało. Byłeś po prostu zły i zmartwiony, bo nie było jej w nocy w instytucie. Więc zachowałeś się jak skończony idiota – wewnętrzny głos próbował uspokoić Alec'a, ale okazało się, że był to zły pomysł.

Wizja dobiegła końca, a młody łowca pochylił się nieco i wypuścił powietrze, jakby przez cały ten czas w ogóle nie oddychał. Nie mógł zrozumieć, co się stało i co dzieje się teraz. Ale Magnus był w pobliżu, bo chwycił Aleca za ramię i powiedział cicho.

— Uspokój się, Alec. Oddychaj spokojnie. Wszystko jest w porządku.

Lightwood nie chciał przyciągać uwagi innych, więc złapał oddech, ponownie wyprostował plecy i spojrzał na Magnusa. W jego oczach widać było zakłopotanie i zamęt.

— Magnusie, co to było? – zapytał cichym głosem Alec, na co Bane odpowiedział.

— Powiem Ci później, kochany. Ale nie spodoba Ci się to co usłyszysz – dodał mag ciszej.

Zauważył, że łowca miał zamiar zadać kolejne pytanie, więc podał chłopakowi  butelkę leku, którą przygotował wcześniej i powiedział.

— Wypij to. To poprawi Twój stan.

Tym razem Nefilim postanowili nie kłócić się i po prostu wypił lekarstwo. Mag uśmiechnął się zadowolony i zwrócił się do Clary, która w tym czasie zdążyła już opowiedzieć wszystko, co Alec widział w swojej wizji.

— Marcheweczko, powiedz mi, to co chce wiedzieć. O czym myślałaś zanim straciłaś przytomność? – zapytał Magnus, który wciąż zbierał wszystkie szczegóły, aby zrozumieć sytuację z nagłym pojawieniem się kuli, bo o proroctwie aniołów był już przekonany.

Clary zmarszczyła brwi słysząc to pytanie i spojrzała na Lightwooda, zanim spuściła wzrok. Dziewczyna nie chciała nic mówić, ale mag nie pozostawał w tyle, więc nie było szans na milczenie. Rudowłosa westchnęła i powiedziała, nie podnosząc wzroku.

— Myślałam o Alecu... A dokładniej o jego słowach, które powiedział mi na korytarzu. Naprawdę nie ma ze mnie żadnej korzyści, tylko ciągle wpadam w jakieś kłopoty i historie. I może naprawdę wszystkim byłoby lepiej, gdybym umarła. Myślałam, że Alec naprawdę miał rację, a moja śmierć tylko uczyni wszystkich lepszymi.

Dziewczyna zamilkła, lecz jej słowa zadziwiły wszystkich obecnych na sali. Oczy Jace'a i Isabelle rozszerzyły się ze zdziwienia i nie mogły zrozumieć, jak takie myśli mogły przyjść do głowy dziewczyny. Magnus też był trochę zszokowany, ale znał Clary zbyt dobrze. Dlatego mógł spodziewać się od niej takich słów, ponieważ dziewczyna była zawsze samokrytyczna i często zajęta badaniem duszy. Cóż, ciągłe wykłady Aleca tylko się do tego przyczyniły.

Magowi udało się jednak uśmiechnąć, bo po zdaniu „Myślałam o Alecu”, Clary zawahała się nieco i można by pomyśleć, że to byłby koniec jej odpowiedzi. Jednak słowa dziewczyny tylko potwierdziły przypuszczenia maga na temat tego, co myślała o tym upartym chłopaku. I coś podpowiadało Bane'owi, że myśli dziewczyny szły nie tylko wokół jego słów, ale też w nieco innym kierunku, dlatego kula Nexusa zadziałała. A anioły przecież nie mogły się mylić...

Magnus uśmiechnął się i spojrzał na Lightwooda, który teraz stał jak posąg, pozbawiony wyrazu. Ci, którzy znają tego nocnego łowcę od dawna, wiedzą, że ma on taki wyraz twarzy, gdy w jego wnętrzu szaleje cały huragan myśli i emocji, które chce ukryć.

Dokładnie tak było teraz. Za te słowa był gotowy się zabić. Kiedy Clary powiedziała, że ​​jej zdaniem wszystkim byłoby lepiej bez niej, on miał ochotę krzyknąć, że jest odwrotnie. Widział reakcję wszystkich na jej śmierć, pamięta własną reakcję i na pewno nie jest to szczęście i ulga, ale dziki, cholerny ból, który przeszywa całe ciało i przebija środek serca lodowatym sztyletem.

I jak bardzo brunet poczuł się chory na myśl, że dziewczyna tak myślała, uważała się za niepotrzebną, nie pasującą tutaj. Ale to właśnie jej powtarzał przez cały czas. Przez cały ten czas nigdy jej nie pochwalił, ale już tysiąc razy powtarzał, że jest ciężarem, że nikt jej nie potrzebuje, że wszystkim byłoby tylko lepiej bez niej. I teraz zdał sobie sprawę, że dziewczyna za bardzo wzięła sobie jego słowa do serca, ale nie mógł tego zrobić inaczej. To jest jego główny problem.

Słowa dziewczyny, wypowiedziane z goryczą w głosie, sprawiły, że łowca powiedział coś, czego nigdy od niego nie słyszała. Wziął głęboki oddech i powiedział, zamykając na chwilę oczy i ruszając przed swoją siostrę.

— Teraz się mylisz, Fray. Wtedy się myliłem. Byłem wściekły i zdenerwowany, dlatego to wszystko powiedziałem... Zachowałam się wtedy jak prawdziwy dupek za co teraz przepraszam. Ja...

Alec otworzył oczy i spojrzał prosto na zszokowaną Clary, która teraz wpatrywała się w niego ze zdumieniem, jakby na ósmy cud świata. Spojrzał jej prosto w oczy i mówił dalej:

— Wszyscy Cię potrzebujemy... Nawet nie myśl inaczej i nie zwracaj uwagi na wiele moich słów, bo takie sformułowania nadal będą u mnie występowały. Po prostu nie mogę bez tego się obejść. Jeszcze raz przepraszam i naprawdę cieszę się, że żyjesz.

Alec zamilkł, nie odwracając wzroku. Wszyscy łowcy, a nawet Magnus, byli niesamowicie zszokowani tymi słowami. Usłyszenie czegoś takiego od Aleca Lightwooda to cud, nic innego. Przyznał, że się mylił, stwierdził, że zachował się jak idiota, a nawet przeprosił Clary, której nie powiedział do tej pory absolutnie nic poza zjadliwymi i sarkastycznymi sformułowaniami. To po prostu jakiś rodzaj kombinacji.

Isabelle już chciała coś powiedzieć, ale Alec spojrzał na nią i powiedział:

— Izzy, nawet nie myśl, żeby teraz cokolwiek powiedzieć lub o coś zapytać. Właśnie to powiedziałem, ale nawet będąc torturowanym, nigdy nie przyznam się, że kiedykolwiek te słowa wyszły z moich ust. Więc nie każ mi żałować tego, co przed chwilą powiedziałem. Sam już jestem w szoku, to pewnie przez te bzdury, które wrzucił mi Magnus. Jakiś rodzaj zmętnienia umysłu – powiedział Alec i udawał, że się skrzywił.

Ale nie mógł długo pozostać ponury, więc uśmiechnął się słabo, patrząc na Clary. Był to ledwo zauważalny, ale ciepły, lekko zawstydzony uśmiech.

To był pierwszy moment, kiedy taki uśmiech był skierowany specjalnie do Clary Fray, a nie do kogoś innego. Przez to rudowłosa dziewczyna była całkowicie przerażona i nie mogła nic powiedzieć. Była tak zadowolona, ​​że ​​po prostu brakło słów, aby opisać to, co działo się w tej chwili w duszy młodej łowczyni. Ona po prostu uśmiechnęła się słodko, patrząc na Aleca, po czym odwróciła wzrok, ukrywając uśmiech, który uparcie nie chciał schodzić z twarzy dziewczyny.

Jednak uśmiech nie gościł tylko na twarzy Clary. Izzy uśmiechała się wszystkimi 32 zębami i nawet nie miała zamiaru ukrywać tego prawdziwego i szerokiego uśmiechu. Rozumiała, że ​​prędzej czy później Alec zabije ją za ten blask, ale nie mogła się powstrzymać. Jej brat nigdy nie przeprosił, zwłaszcza Clary. A tu wszystko jest takie szczere, słodkie... I nawet ten jego zawstydzony uśmiech. To tylko zagadka dla Isabelle, która od dawna zastanawiała się, jak połączyć te dwie rzeczy.

Wygląda na to, że nic nie trzeba robić. Sami zrozumieją, że są dla siebie stworzeni. A jeśli coś się po drodze stanie, zawsze jestem gotowa im w tym pomóc – pomyślała czarnowłosa łowczyni i uśmiechnęła się podstępnie.

A Jace był czarniejszy niż chmura gradowa. Temu wojownikowi wcale nie podobało się wszystko, co się działo. Najpierw ta kula, która pojawiła się rzekomo z powodu wzajemnych uczuć Aleca i Clary, potem proroctwo aniołów, którego nie da się usunąć, teraz te przeprosiny. Co więcej, kiedy się obudziła, szepnęła JEGO imię! Tak, Jace to słyszał. Wszyscy słyszeli, ale postanowili nie skupiać na tym uwagi, aby uniknąć wyjaśnień. A blondyn bał się usłyszeć jakieś wyznanie od Clary, więc milczał. A teraz było to dla niego nieprzyjemne, a w pewnym stopniu nawet bolesne. Przez cały ten czas stara się zdobyć miłość i przychylność dziewczyny, ona jednak traktuje go jedynie jak przyjaciela. I ani trochę więcej. Tylko przyjaciel. Brzmi jakby nastał koniec relacji romantycznej, zanim w ogóle miał okazję się pojawić.

Magnus, choć zaskoczony, nie dał tego po sobie poznać. On tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej, bo to potwierdziło jego domysły.

A jednak nie powiem mu o jednej szczególnej właściwości kuli Nexusa, która nagle się pojawia. To już się objawiło, ale tylko z jednej strony. Wizja Aleca tylko potwierdza, że ​​będą inne manifestacje. I nie powiem mu o nich. Pomogą mu tylko zrozumieć siebie, a niedługo zrozumie wszystko. A jeśli nie, to mu wyjaśnię to później. Ale nie teraz. Niech myśli, że to wszystko stanie się przez zupełny przypadek. Anioły nigdy się nie mylą.  – pomyślał mag i uśmiechnął się do swoich myśli.

W pomieszczeniu ponownie zapadła cisza, lecz tym razem przepełniona była jakimś ciepłem i spokojem. Przerwał je jednak Magnus, który stwierdził, że wszyscy, a zwłaszcza Alec, muszą odpocząć.

— Nerwy wszystkich były napięte jak plandeka na przyziemnej ciężarówce. Tej nocy ze zmartwień prawie zaprowadziły nas wszystkich do zbiorowej mogiły. Dlatego każdemu przydałby się odpoczynek. A Ty, kochanie, po prostu tego potrzebujesz. Dam Ci lekarstwo, które możesz zażyć przed snem. Twój stan się poprawił, ale nadal nie jestem z niego zadowolony. – powiedział mag.

— Znowu mnie przeskanowałeś? Kiedy miałeś czas? – zapytał Alec zdziwiony i niezadowolony.

— Musisz mniej trzymać głowę w chmurach. Czy powiesz też „dziękuję”, że nie powiedziałem Ci, o czym myślę? – Bane uśmiechnął się szeroko, po czym chytrze dodał: — Chociaż wydaje mi się, że domyślam się, o czym myślałeś… Albo o kim – mag uśmiechnął się jeszcze szerzej, a potem roześmiał się, gdy zobaczył złowrogie spojrzenie łowcy. 

Bane wzruszył ramionami, mówiąc, że nic takiego nie powiedział, i kołysząc biodrami i nucąc jakąś piosenkę, skierował się w stronę stołu.

Alec nawet nie zawracał sobie głowy patrzeniem na pozostałych, bo wiedział, że Clary wyglądała na zaciekawioną i podejrzliwą, Izzy uśmiechała się do wszystkich prezentując pełne uzębienie, a Jace patrzył na niego niezadowolonym wzrokiem. Wszystko było dokładnie takie jakie być nie powinno. Ale szczerze powiedziawszy nie przeszkadzało mu to. Dzisiaj, nie przeszkadzało mu nic.

Kilka minut później Magnus podał Lightwoodowi lekarstwo, jeszcze raz sprawdził stan Clary, który był w porządku i ze spokojem duszy otworzył im portal do biblioteki Instytutu. W odpowiedzi na próby Aleca, aby dowiedzieć się, jaki to był rodzaj wizji, Magnus powiedział tajemniczo.

— Powiem Ci wszystko, kochany, ale później. Może do tego czasu sam wszystko zrozumiesz. Najważniejsze to słuchać swojego serca. Tylko ono może dać Ci dokładne odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania. Ani ja, ani książki, tylko to...

Alecowi wcale nie spodobała się ta odpowiedź, ale czarnoksiężnik nie miał zamiaru powiedzieć nic więcej, więc łowca już nie pytał.

➰➰➰


W Instytucie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Lightwood nie wpuścił swojej siostry, która szła w stronę pokoju Clary. Doskonale rozumiał, że jego ukochana młodsza siostra powie teraz wszystko swojej przyjaciółce, a Alec nie miał zamiaru jej tego ułatwić. Izzy wykrzywiła się i poszła do swojego pokoju, podobnie jak sam Lightwood. Miał o czym myśleć.

Ta noc była pełna wydarzeń, dla których nie miał żadnego wyjaśnienia. Jego reakcja na śmierć Clary, pustka, którą poczuł, ta niezrozumiała kula, która według Magnusa pojawia się tylko wtedy, gdy istnieją wzajemne i bardzo silne uczucia. Te chwile z Clary, które widział podczas strefy, sposób, w jaki szeptała jego imię, kiedy się obudziła. I ta wzmianka o przeznaczonych duszach i o tym, że to wina aniołów. 

Jeśli naprawdę jest to dzieło sił wyższych, to nie jest to sposób na zmuszenie ich do znalezienia wspólnego języka, ale bardzo okrutny żart, naturalny układ.

To bardzo zdziwiło tego dzielnego nocnego łowcę i po raz setny musiał zacisnąć zęby, bo własne imię, wypowiedziane przez dziewczynę, napełniło jego duszę ciepłem. Po raz pierwszy w życiu poczuł w duszy taki dreszcz, który nie tylko zaskoczył mężczyznę, ale także napiął go, a nawet przeraził. Ma o czym myśleć, dlatego wrócił do swojego pokoju, upadł na łóżko i zamyślił się, analizując wszystko, co się do tej pory wydarzyło.

W sąsiednim pokoju rudowłosa dziewczyna prowadziła te same poszukiwania duszy, która nie mogła zrozumieć, dlaczego będąc nieprzytomna, widziała dokładnie obraz Aleca. Nie mamy, nie Izzy, Magnusa czy Simona, nawet Jace'a, ale Aleca. Nie mogła też zrozumieć, dlaczego Alec poczuł ten ból w miejscu, w którym miała już bliznę, a nie ranę. A tak w ogóle, dlaczego jego stan jest tak zły, że Magnus się martwi? Co tak naprawdę się stało, gdy była nieprzytomna? Dlaczego Alec nie pozwolił Izzy dokończyć tego co miała do powiedzenia? Co mogłaby jej zdradzić? Dlaczego Jace był taki zły przez cały ten czas? Co to wszystko znaczy?

Wszystkie te pytania kłębiły się w głowie dziewczyny, a ona nie znała odpowiedzi na żadne z nich. I to było niesamowicie irytujące dla Clary, która nienawidziła, gdy ludzie ukrywali przed nią różne rzeczy. Postawiła sobie za cel za wszelką cenę dowiedzieć się od Izzy lub kogoś innego, co wydarzyło się tej nocy. Poza tym miała zamiar spotkać się lub przynajmniej zadzwonić do Simona, aby upewnić się, że wszystko z nim w porządku. A może przynajmniej coś jej powie, skoro wszyscy milczą. Ale dziewczyna zostawiła to na później. A teraz położyła się na łóżku i natychmiast zasnęła. Ale sen, który miała, wcale nie był zwyczajny. To było coś bardzo dziwnego, na co Clary nie potrafiła znaleźć wyjaśnienia... To było...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro