2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  -Noah! -krzyknęłam i pobiegłam do chłopaka się przytulić. -Jak ja cię debilu dawno nie widziałam! -powiedziałam, na co oboje się zaśmialiśmy.

-Też cię kocham Saro -powiedział, po czym jeszcze mocniej mnie przytulił. Miał on 192 centymetry wzrostu, więc wyglądałam przy nim jak karzełek.

Noah miał rude i proste włosy a do tego piegi, których mu zazdrościłam, lecz on twierdził, że nie powinien ich mieć, ponieważ jest chłopakiem ja jednak twierdzę, że wygląda słodko. Za to jego brat wyglądał całkowicie inaczej. Miał 188 centymetrów wzrostu i czarne kręcone włosy. Oboje jednak byli umięśnieni i oboje mieli te same niebieskie oczy.

-A ze mną to się już nie przywita -przewrócił oczami Liam.

-Nie zaczynaj -ostrzegł go Noah.

-Ja? -zapytał niedowierzając.

-A, kto? Papież? Tak ty zaraz zaczniesz i będziecie się kłócić -powiedział a jego brat ponownie przewrócił oczami. Dopiero przed przyszłam a już mam go dość.

-Jak ja to ona! -krzykną na Noah.

-Liam skończ się ze mną kłócić przecież słyszałem, że ty miałeś jakiś problem -powiedział spokojnie. Noah zawsze był spokojny za to jego brat już nie. Liama było bardzo łatwo zdenerwować nawet, gdy powiedziało się jedno nie takie słowo a zwłaszcza, gdy to ja je wypowiem.

-Dzieciaki idziecie? -Spytała moja mama, gdy ja przestałam się przytulać do Noah.

Chodziliśmy już chyba ze dwie godziny Noah gdzieś znikną z pół godziny temu. Liam chodził jakby nie chciał tam być i był by do tego zmuszony. Rodzice gdzieś poszli sami a mi i temu przygłupowi kazali iść gdzieś razem i porozmawiać normalnie bez kłótni.

-No, więc Liam ja naprawdę nie chce się kłócić, ale możesz mi powiedzieć, czemu taki dla mnie jesteś? -zapytałam i popatrzyłam w górę, aby zobaczyć jego twarz.

-Taki, czyli jaki? -zapytał i wbił we mnie swoje lodowate spojrzenie. Zna mnie cale życie, więc wiedział, że dzięki niemu nie będę wiedzieć, co mówię tylko będę patrzeć w jego oczy, które są piękne.

-No. Taki no wiesz, że... -mówiłam a bardziej próbowałam nie plątać się we własnych słowach, aby powiedzieć jakieś sensowne zdanie.

-Czyżbyś nie wiedziała, co powiedzieć? -zapytał i chamsko się uśmiechną.

-Liam się przestań tak na mnie patrzeć -powiedziałam błagalnie.

-Ale jak mam przestać patrzeć? -zapytał dalej chamsko się uśmiechając.

-Przestań chamsko się uśmiechać i patrzeć na mnie tym lodowatym i beznamiętnym spojrzeniem wiesz przecież, że nie umiem mówić, gdy ktoś tak patrzy -powiedziałam trochę zirytowana.

-Ale ja nie wiem, o czym do mnie mówisz normalnie na ciebie patrzę -jego ewidentnie to śmieszyło. -Ooo chodź do domu strachu tam porozmawiamy -zrobiliśmy tak jak chciał, czyli poszliśmy do domu strachów gdzie było serio strasznie.

-Liam tylko proszę bież to poważnie -poprosiłam, gdy wchodziliśmy do wnętrza budynku.

-Ale ja biorę to bardzo poważnie -powiedział a w jego głosie było słychać, że mówi to sarkastycznie.

-Liam ty to mówisz sarkastycznie. Ja też cię znam całe życie nie tylko ty mnie -powiedziałam już smutna bierze to wszystko, jako żart a ja zwyczajnie nie chce się kłócić.

-Dobra dobra sorry przepraszam mów Sara nie mamy całego dnia.

-Czemu ty jesteś dla mnie taki nie miły..? Kiedyś się przyjaźniliśmy oboje tak jak nasze mamy byliśmy praktycznie nierozłączni a od kiedy skończyliśmy pięć lat stałeś się dla mnie wredny -mówiłam ze smutkiem a nawet jedna łza spłynęła po moim policzku. -Czemu to zrobiłeś? Dla czego się zmieniłeś? Wiesz jak się czułam, gdy mój najlepszy przyjaciel, któremu ufałam bardziej niż mamie stał się dla mnie chamski i zaczął mnie tak z dnia na dzień nienawidzić? Byłeś najbliższą mi osobą, której mogłam powiedzieć o wszystkim zrobić z tobą wszystko, bo gdy byliśmy razem potrafiliśmy zrobić wszystko nie było dla nas rzeczy niemożliwych -powiedziałam a na moich policzkach pojawiało się coraz więcej łez.

-Czemu płaczesz?

-Bo nawet po tylu latach boli mnie zerwanie naszej przyjaźni...

-Sara minęło dwanaście lat byliśmy dziećmi... -mówił, ale ja mu przerwałam.

-Co z tego ile minęło lat czy my byliśmy dziećmi czy nastolatkami dorosłymi i dojrzałymi osobami czy może staruszkami to nie ma znaczenia to mnie ciągle boli. A najgorszy ból czuje jak widzę ciebie z innymi chłopakami albo dziewczynami -mówiłam płacząc, co jakiś czas bałam się tych wszystkich dekoracji jak wyglądały straszniej, lecz starałam się nie okazywać tego po sobie.

-Sara nie rozumiem, o co ci chodzi dalej -powiedział a ja ustałam i popatrzyłam na niego -ty mnie przecież nienawidzisz.

-Ja już sama nie wiem czy cię lubię czy nienawidzę chodzi mi po prostu o to, że jak widzę ciebie z kimś innym jak się dogadujecie i mi się przypomina, że też tak kiedyś też się dogadywaliśmy to... po prostu... -zaczęłam się gubić w tym, co mówiłam po woli, ale Liam mi przerwał.

-Jesteś o mnie zazdrosna, że dogaduje się z kimś tak jak z tobą? -zapytał i było widać, że bardzo go to śmieszy.

-Tak nawet nie wiesz jak bardzo... -powiedziałam płacząc.

-Śmieszna jesteś -powiedział i się zaczął śmiać.

-Co? -spytałam nie wiedząc, o co chodzi.

-Śmieszna jesteś. Najpierw przez ciebie zrywamy przyjaźń a teraz jesteś zazdrosna. Żałosne serio -powiedział a ja w ogóle nie mogłam zrozumieć, o co chodzi.

-C-co..? O co chodzi? Jak przeze mnie..? -zadawałam mu pytania jedno po drugim nie dając mu dojść do słowa.

-Pierw się ze mną przyjaźniłaś a potem jak ci się znudziłem poszłaś do mojego brata -powiedział beznamiętnie.

-Co Liam, o co ci chodzi? -spytałam kompletnie nie mogąc zrozumieć tego, co mi powiedział.

-O gówno. Nie pamiętasz już, że w tamtym czasie akurat takimi świetnymi przyjaciółmi byliście z Noah? Zajęłaś się nim ja ci już do niczego nie byłem potrzebny... Też byłem zazdrosny o to, że wolisz mojego brata. Co on miał, czego ja nie, że był lepszy?! -krzykną wkurzony a z jego oczu zaczęły wypłyca łzy -miał piegi? Lepsze włosy?

-Co? Nie! Liam to, że bawiłam się z twoim bratem nie oznaczało, że cię wymieniłam. Nie ufałam nie ufam i nie będę mu ufać tak jak tobie! Nikomu już nie będę ufać...

-Co ty gadasz przecież mamy dużo przyjaciół -powiedział.

-Nie Liam ty masz dużo nie ja...

-Ale... -zaczął , lecz ja mu przerwałam.

-Gdyby nie Mia nie było by mnie tam nigdy... Wy jesteście popularni w całej szkole jesteście królami szkoły a ja tam po prostu siedzę żeby być z przyjaciółką... Nie wiem czy zauważyłeś, ale nigdzie z wami nie wychodzę po prostu stoję z wami w szkole żeby nie było, że jestem sama, chociaż na jedno wychodzi... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro