20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ósmy lipca to Światowy Dzień Kebaba, Dzień Matematyki 2.0, Dzień Powrotu do Dzieciństwa czy też Dzień Czekolady z Migdałami. Ósmego lipca mają też imieniny Adolf, Adolfa, Adrian, Adriana, Adrianna, Akwila, Chwalimir, Edgar, Elżbieta, Eugeniusz, Falibor, Hadrian, Hadriana, Jan, Kilian, Kiliana, Odeta, Piotr, Prokop, Teobald i Teobalda. Ale... Jest to też dzień moich i Liama urodzin. To właśnie dziś będziemy kończyć osiemnaście lat.

  -No nareszcie! –krzyknęłam do telefonu, gdy Liam w końcu odebrał za trzecim razem. Już od dwudziestu minut próbuje się z nim skontaktować.

  -Czego ty chcesz jest godzina ósma rano zła kobieto ja chce spać –powiedział zaspanym głosem.

  -Liam nie wkurzaj mnie nawet. Umówiliśmy się idioto, że pojedziesz ze mną do kosmetyczki i fryzjerki a potem po nasze stroje pojedziemy –powiedziałam wkurzona.

  -Ale to tak rano? –powiedział zawiedziony.

  -Liam muszą mi zrobić makijaż, co zajmie penie półtorej godziny paznokcie kolejne trzy i fryzura pewnie godzinę to już trzynasta potem jeszcze po nasze stroje a około czternastej musimy skończyć wszystko szykować na imprezę –chłopak jedynie jękną w słuchawkę oznajmiając że już wstaje i będzie za piętnaście minut.

***

  Jest godzina dwunasta pięćdziesiąt a my jedziemy dopiero po nasze stroje. Może rano specjalnie troszeczkę przedłużyłam czas ile to wszystko zajmie tylko dla tego żeby Liam się pośpieszył.

  Mam przedłużone piękne pastelowo fioletowe paznokcie na których są motylki oraz kwiatki. Mój makijaż składa się głównie z również fioletowo pastelowego koloru pięknych długich i gęstych rzęs oraz pięknych i co najważniejsze prostych kresek. Całe powieki są pomalowane na fiolet a na niego został nałożony brokatowy cień. Miałam piękny rozświetlacz od Ariany Grande miss neptune. Na ustach miałam swój ulubiony błyszczyk. Do miałam narysowane piegi. Moje brązowe włosy były pofalowane. 

  Kiedy po dziesięciu minutach dotarliśmy do miejsca  w którym mieliśmy odebrać stroje wysiedliśmy z samochodu kierując się w stronę drzwi.

  -Dzień dobry -powiedzieliśmy równocześnie. 

  -Dzień dobry -odpowiedziała kobieta która miała około sześćdziesiąt lat. To ona uszyła nasze kreacje. -Sara i Liam dobrze pamiętam?

  -Tak to my -powiedziałam. 

  -Dobrze zaraz z wnuczką przyniesiemy wasze stroje -powiedziała i zniknęła gdzieś za drzwiami. Było tu dużo innych sukienek oraz garniturów ale nie tylko ponieważ były także buty oraz dodatki. -Już! To twoja suknia a to twój garnitur -mi podała suknię a jej-jak mówiła- wnuczka podała Liamowi jego garnitur.

  Moja sukienka była jasno fioletowa tak jak makijaż i paznokcie. Dół był uszyty z dużej ilości fioletowego tiulu*. Górą był fioletowy gorset na którym były małe złote motylki oraz fioletowe kwiaty które zwisały w dół sukienki. miała ona cieniutkie ramiączka. Z tyłu było wiązanie. Podobne byly z przodu jednak te były tylko dla ozdoby a pod nimi był materiał. Do tego były rękawiczki sięgające za łokcie. Dłoń miałam odkryte jedynie były skrzyżowane przez kciuka. One również miały motylki. Buty które były obcasami na koturnie-tak jak wszystko- były w jasnym odcieniu fioletowego. Miały wysoką platformę a moja stopa była odkryta jedynie w połowie moich palców był kilku centymetrowy pasek tak jak nad piętą tylko tamten był dużo cieńszy. Całe buty sięgały jednak za kolana ponieważ całe nogi były oplecione jednocentymetrowymi paseczkami przy których w niektórych miejscach były motylki. Do tego miałam złoty naszyjnik, kolczyki, pierścionek oraz bransoletkę z motylkiem.

  Całość wyglądała jak jakiejś wróżki lub księżniczki z bajki.

  Liama strój wyglądał za wyglądał dokładnie tak jak Louis'a Partridge czyli Tewkesbury'ego z filmu "Enola Holmes 2" w którym wyglądał naprawdę ładnie. Kątem oka-nawet nie wiem czemu- spojrzałam na wnuczkę pani która uszyła te piękne ubrania. Zauważyłam jak ciągle patrzy na Liama a jej oczy się błyszczą na jego widok.

  Nie wiem czemu ale poczułam ukucie w sercu? Przez to jak na niego patrzy? Wyglądała na może rok młodszą od nas lub nawet była w tym samym wieku co my.

  Była naprawdę ładna. Miała czarne krótkie proste włosy sięgające niewiele za ramiona. Była niska oraz chuda czego od razu jej pozazdrościłam. Nie było widać jej brzucha w ogóle. Był całkowicie płaski. Jej brązowe oczy wyglądały ślicznie z malinowymi ustami. Jej piersi były małe ale za to miała nawet duży tyłek. Miała chude nogi. Też były ładne. Moje takie ładne nie były. Ja miałam znacznie szersze uda przez co nie były już takie ładne jak jej.

  Lekko zagryzłam dolną wargę. Kiedy odwróciła na chwilę wbiła wzrok we mnie zobaczyła moje oczy w których była widoczna zazdrość. Zobaczywszy to podniosła głowę do góry uśmiechając się dumnie. Ostatni raz na nią spojrzałam po czym spóściłam lekko głowę w dół wracając wzrokiem w pełni na Liama. Patrzył na mnie. Kiedy zobaczył mój bardziej sztuczny uśmiech niż szkolnych plastików usta, tyłek czy piersi które są oczywiście powiększane za pomocą operacji plastycznych za pieniążki ich bogatych rodziców odwrócił wzrok na czarnowłosą. Prychnął cicho i przeniósł swój rozbawiony wzrok na mnie. Powiedział staruszce że będziemy już iść po czym wyszliśmy.

  Jednak dalej się zastanawiałam czemu?

  Czemu ja byłam zazdrosna?

  I to o Liama?

  To nie możliwe...

  I jeszcze to jaka ona jest piękna...

 

  * tiul- (jakby ktoś nie wiedział) lekki materiał z włókien bawełnianych, jedwabnych lub syntetycznych. Jest tkaniną najczęściej jednobarwną, gładką rzadziej wzorzystą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro