21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  -Halo? Sara już jesteśmy u ciebie. Sara? -Liam coś mówił. Chyba do mnie. Nie wiem nie słyszałam co mówił. Ciągle myślałam o tej dziewczynie i o tym jak patrzyła na mojego przyjaciela. -Sara! -krzyknął. W tedy dopiero ogarnęłam co się dzieje.

  -Ym tak? -zapytałam.

  -Co się stało? Czemu nie odpowiadałaś? -zapytał zmartwiony.

  -Przepraszam Liam. Nie chciałam zamyśliłam sie po prostu... -spojrzałam w jego oczy w których widziałam lekką złość z irytacją i zmartwienie oraz smutek...

  -Jesteśmy pod twoim domem wysiadaj -powiedział wychodząc z samochodu. Zrobiłam to o co prosił po czym wzięłam od niego mój strój. -Daj tą suknię jest ciężka -powiedział po czym wziął ją odemnie. Rzeczywiście była ciężka jednak nie chciałam żeby on musiał to nieść więc wymruczałam ciche "nie musisz" i ruszyłam za nim do mojego domu. Otworzyłam drzwi wchodząc do środka po czym od razu skierowaliśmy się do mojego pokoju. Niebieskooki rozłożył się na moim łóżku a ja usiadłam na fotelu.

  -Jesteś zły? -spytałam cicho.

  -Nie? Za co mam być zły? -zapytał mnie i ku mojemu zdziwieniu nie było słychać kpiny w jego głosie jedynie zdziwienie.

  -Za to że cię nie słuchałam -znów odpowiedziałam takim samym tonem który tym razem lekko się załamywał.

  -Ej ej ej maluchu... Nie płacz -powiedział wstając z mojego łóżka. Podszedł do mnie i kucną. Lekko chwycił mój podbródek dwoma palcami aby podnieść moją głowę żeby spojrzeć w moje oczy. -Nie płacz maluchu proszę. Nie jestem na ciebie zły tylko powiedz o czy tak myślałaś całą drogę że zapomiałaś o swoim świetnym przyjacielu.

  -O tej dziewczynie...

  -Jakiej dziewczynie?

  -O tej czarnowłosej wnuczce tamtej pani. Po prostu ona... Ona jest taka... Ładna. Ma piękne włosy, jest chuda, ma duży tyłek, ładne nogi... -mówiłam czując pieczenie pod powiekami.

  -Maluchu po pierwsze masz -podał mi chusteczkę. -Nie płacz proszę cię... Chodź -wstał i rozłożył ramiona. Również wstałam wtulając się w niego. Podniósł mnie za uda do góry a ja oplotłam jego ciało nogami. Podszedł do mojego łóżka na którym usiadł. Trzymał mnie na swoich kolanach a ja siedziałam na nim okratkiem wtulona w jego tornos. -Już? -spytał na co kiwnęłam że tak. -Maluchu jesteś dużo ładniejsza od niej. Masz piękne zielone oczy, duże usta, piękne brązowe włosy, słodziutkie małe rączki i najpiękniejszy uśmiech jakikolwiek widziałem.

  -Dziękuję Liam... Jesteś słodki I kochany -powiedziałam a on pocałował mnie w głowę.

  -Proszę nie płacz -powiedzial patrząc w moje zaszklone oczy. Szybko pomrugałam aby odgonić łzy. 

  -Musimy się ubierać -wyszeptałam schodząc z jego nóg. Jednak czarnowłosy miał inne plany. Złapał mnie za biodra a ja znów wylądowała na jego nogach. Pocałował mnie w policzek na co się zaśmiałam. W tedy dopiero mnie puścił i mogłam z niego zejść.

  Zabrałam swoją suknię ze sobą i poszłam do łazienki. Po kilku minutach weszłam do pokoju w którym zobaczyłam leżącego na moim łóżku chłopaka. Znów na nim usiadłam kiedy tak leżał patrząc w telefon. W momencie kiedy poczuł że na nim siedzę odłożył telefon i na mnie spojrzał.

  -Co jest? -zapytał.

  -Liam pomóż mi.

  -W czym?

  -Nie umiem tego zawiązać z tyłu! -powiedziałam na co lekko się zaśmiał.

  -Odwróć się od mnie tyłem -rozkazał więc usiadłam obok polecami w jego stronę. Kiedy zawiązał odwróciłam się do niego twarzą i pocałowałam w policzek.

  -Dziękuję -wyszeptałam do jego ucha. -A teraz ty idź.

  -Nie chce mi się -jękną.

  -Przykro mi ale musisz iść się przebrać.

  Już nic nie mówił tylko poszedł do łazienki. Ja w tym czasie założyłam swoje obcasy. Znalazłam jeszcze moje converse fioletowe oraz założyłam biżuterię. Nałożyłam na usta pomadkę i schowalam mój ulubiony błyszczyk do torebki. Kiedy Liam wyszedł z toalety uśmiechnęłam się do niego. Staną przed lustrem a ja zaraz obok niego. Obiął mnie swoim ramieniem wokół talii przyciągając do siebie a ja położyłam ręce na jego ramieniach. Patrzyliśmy się na swoje odbicie w lustrze przez jakiś czas nie odzywając się do siebie.

  -Wyglądasz ślicznie -wyszeptał do mojego ucha.

  -Dziękuję -powiedziałam również szeptem. Wzięłam obie ręce przysuwając do siebie chłopaka-który nawet kiedy byłam na obcasach był odemnie wyższy-po czym pocałowałam go w żuchwę. -Jesteś brudny od mojej szminki -zaśmialiczymyś się.

  -Jedziemy? Już prawie czternasta trzydzieści -powiwdział.

  -Co? Jak? Już? Boże nie zdążymy! -zaczęłam panikować.

  -Ej spokojnie. Nasi rodzice mieli nam pomóc pamiętasz? -zapytał a ja kiwnęłam głową. -Więc spokojnie. Zdążymy a nasi rodzice pewnie już tam są i wszystko kończą przygotowywać -powiedział łapiąc mnie za rękę. Wzięliśmy swoje rzeczy po czym poszliśmy do samochodu.

  Kiedy mieliśmy wychodzić przypomiało mi się żeby wziąć prezent dla Liama więc poprosiłam go aby poczekał na mnie w samochodzie.

***

  -Jesteśmy! -krzyknął Liam do naszych rodziców wchodząc do środka. Sala wyglądała jak z XIX wieku razem z bajkami o księżniczkach.

  -To dobrze! Zaraz powinni być pierwsi goście więc my będziemy się już zbierać -powiedziała moja mama.

  -Bawcie się dobrze! -krzyknęła jeszcze ciocia gdy wychodzili.

  -Pa! -krzyknęliśmy razem.

  Byliśmy przez chwilę sami rozmawiając o różnych głupotach gdy przyszli pierwsi goście-Harry, Nathan, Andrew, Max, Logan, Aiden, i Rose.

  -Wszystkiego najlepszego! -krzyknęli wszyscy razem wchodząc do środka.

  -Siemka! -krzyknął Liam do nich szukając dalej ze mną muzyki.

  -Gdzie mamy położyć wam prezęty? -spytała Rose podchodząc bliżej.

  -Chodźcie pokaże wam -powiedziałam.

  Chłopcy mieli wszyscy garnitury a Rose miała śliczną granatową sukienkę na cienkich ramiączkach z dużym dekoltem. Wyglądała naprawdę pięknie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro