32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się leżąc na Liamie, który dalej spał. Wyglądał tak słodko i niewinnie gdy spał. Jego naga klatka piersiowa unosiła się w powolnym tempie, kosmyki jego włosów opadały na jego twarz, na jego lekko otwartych ustach był malutki uśmieszek a ręce miał jedną rozłożoną na całej szerokości łóżka a drugą lekko mnie obejmował. Odwróciłam głowę w bok a tam zobaczyłam że jest już po dziesiątej.

Wstała z łóżka po czym podeszłam do szafy gdzie zaczęłam szukać jakiś ubrań. Wybrałam niebieskie spodnie z niskim stanem do tego biały top na ramiączka i biały pasek. Nałożyłam jeszcze tylko korektor i tusz po czym zeszłam na dół. Zrobiłam szybko sobie małą porcję owsianki i naleśniki dla Liama. Wzięłam wszystko a następnie wróciłam do pokoju.

-Liam wstawaj -powiedziałam zamykając drzwi.

-Która godzina? -wymamrotał.

-Nie wiem około jedenastej -powdziedziałam siadając na łóżko.

-Boże czemu ty mnie tak wcześnie budzisz babo -powiedział a ja postawiłam mu tace z jedzeniem na jego nagim tornosie wcześniej zabierając swoją owsiankę.

-Bo zrobiłam ci śniadanko -powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek i zabrałam się za jedenie. Chłopak przetarł oczy po czym na mnie spojrzał i się uśmiechną.

-Ja tu zostaję na zawsze -powiedział na co oboje się roześmialiśmy. Czarno włosy podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął jeść. -Na pewno się najjesz? -zapytał mnie a ja się uśmiechnęłam do niego i pokiwałam głową. -Na sto procent? -upewniał się.

-Liam spokojnie jeśli będę chciała jeść to zjem ale po prostu nie jestem głodna -złapałam jego rękę lekko ściskając.

-No dobrze -również się uśmiechną po czym wróciliśmy do jedzenia. Rozmawialiśmy o różnych głupotach jedząc.

Gdy skończyliśmy jeść Liam odłożył wszystko na moje biurko a ja ułożyłam się wygodnie na łóżku będąc na plecach. Zamknęłam oczy a po chwili poczułam uginanie się materacu po obu stronach kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam niebieskookiego chłopaka który leży nademną. Jedną rękę położył na mojej talii a drugą na szyi. Zaczął składać przyjemne pocałunki na mojej żuchwie, szyi oraz dekolcie a ja leżałam uśmiechając się. Swoje ręce położyłam na jego karku przyciągając go do siebie bardziej gdy on nie przestawał mnie całować.

-Jesteś najlepsza -wyszeptał.

Po chwili przestał mnie całować I po prostu schował twarz w mojej szyi.

-Idziemy dziś na imprezę? -zapytał po chwili.

-Yhm -mruknęłam bawiąc się jego włosami.

-To ja idę do domu -powedział i już wstawał gdy przycisnęłam go mocniej.

***
Chłopak został ze mną jeszcze kilka godzin -tak jak chciałam. Leżeliśmy rozmawiając ze sobą i ustaliliśmy że o 21:30 Liam po mnie przyjedzie.

Kiedy była dwudziesta stwierdziłam że to już czas żeby zacząć się szykować. Miałam ich wszystkich gdzieś tak samo jak to że są jeszcze dziadkowie. Wyjęłam z szafy czerwoną satynowa sukienę z dużym dekoltem na cienkich ramiączkach sięgającą trochę za pupę. U góry i na dole była zakończona także czerwoną koronką. Do tego czarne wysokie szpilki złota biżuteria i czarna torebka. Makijaż zrobiłam taki jak robię codziennie tylko dodałam kreski oraz czerwoną intensyną szminkę. Około 21:28 stwierdziłam że wyjdę już na zewnątrz jednak gdy wychodziłam zatrzymał mnie głos babci od strony ojca.

-Gdzie idziesz? Może byś komuś powiedziała? -spytała.

-Wychodzę z Liamem. Nie jestem już małym dzieckiem i nie muszę was o wszystkim informować -powiedziałam.

-Ale my jesteśmy twoimi rodzicami i masz obowiązek nas powiadomić gdy wychodzisz -powiedział mój ojciec.

-A co gdybyś znów zemdlała? -zapytała mama.

-Boże nic mi się nie stanie przecież. Z resztą mówię wam że będę z Liamem -przewróciłam oczami.

-No teraz wyglądasz jak prawdziwa dziwka w tej sukience -powiedział Noah. Skąd on się tu wziął? Czemu nie pojechał do domu?

-Zamknij się już -powiedziałam.

-Co poskarżysz się Liamowi żeby znów mnie pobił? -zapytał z kpiną.

-Wszyscy przez tyle lat kazaliście nam się pogodzić a teraz nagle wam się zmieniło i zachowujecie się jakbyście chcieli żebyśmy znów byliśmy wrogami! -powiedziałam mając łzy w oczach ignorąjąc Noah aby skupić się na szeptach reszty.

-Bo jak się kłuciliście życie było jednak dużo piękniejsze -odezwał się znow rudowłosy.

Nie czekając co powiedzą dalej po prostu wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Tam stał już przy samochodzie Liam. Szybko pobiegłam do niego uważając aby się nie wywrócić po czym przytuliłam się to niego po raz setny wskakując na niego.

-Cześć aniołku -wyszeptał.

-Aniołku? -zapytałam.

-Tak. To osoby które się samookaleczają są aniołami. Moja prbabcia jak do niej przychodziłem mówiła mi że osoby które to robią nie lubią życia na Ziemi i chcą wrócić do domu. Do Boga -wytłumaczył. Postawił mnie na ziemię i lekko musną mój policzek.

-Długo czekałeś? -spytałam wsiadając do samochodu.

-Kilka minut tylko -powiedział wzruszajac ramionami

-Przepraszam nie chciałam żebyś czekał...

-Nic się nie stało aniołku -powiedział uśmiechając się do mnie. Zaczęłam myśleć o wszystkim co powiedzieli w kuchni. -Ej co jest? Czemu płaczesz?

-Co? -zapytałam wyrywając się z myśli.

-Co jest? Widzę że płaczesz -powiedział i szybko na mnie spojrzał.

-Nie prawda. Nie płacze przecież... -powiedziałam szybko ścierając łzę z policzka.

-Przecież widzę. Proszę nie kłam -położył rękę na moją lekko ściskając.

-Po prostu... Najpierw wszyscy chcieli żebyśmy nie zachowywali się jak dzieci. Teraz kiedy w końcu znów jesteś przy mnie znów mogę z tobą normalnie porozmawiać czy przytulać się do ciebie oni powiedzieli że... Że lepiej było kiedy się kłóciliśmy -mówiłam próbując kontrolować łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro