38

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Zaśmialiśmy się a on schował twarz w moją szyję lekko muskając ją ustami. Chciałam zejść z jego nóg jednak dalej mnie trzymał a gdy chciałam zdjąć jego ręce przytrzymał je jeszcze mocniej.

-Gdzie mi uciekasz? -wyszeptał.

-Liam... Nie mogę na tobie tyle siedzieć jestem za ciężka -mówiłam również cicho.

-Nic nie ważysz -odpowiedział odrazu.

-Nie Liam nie mogę -zaczęłam jednak on przerwał mi znów mnie całując.

-Przestań już gadać. Nie jesteś ciężka -mówił dalej cicho.

-Ale... -znów mi przerwał.

-Nie ma ale mała -powoedział i położył mnie na sobie. Leżeliśmy tak chwilę jednak przerwał nam to Noah wchodzący do sali.

-Mówiłem ci coś dziwko masz się do niego nie zbliżać czego ty nie rozumiesz? -zapytał widząc mnie.

-Noah przestań. Proszę cie to nie twoje życie. Wiesz jak bardzo nienawidzę gdy ktoś wtrąca się w moje życie. Jesteś dorosły a zachowujesz się gorzej niż dziesięcioletnie dziecko. Przez tyle lat miałeś mnie gdzieś a teraz nagle ci się przypomiało że ty masz brata -mówił Liam z dziwnym spokojem.

-Zamknij się Liam. Przez nią leżysz w szpitalu a w dodatku ją bronisz!

-To nie jej wina -warknął.

-To niby czyja?! -zapytał unosząc ręce w górę. Chciałam skulgać się z Liama jednak ten jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągnął.

-To przez tego kierowcę! On był nie uważny! Nie jest niczyją winą że pierw ją zaczął obmacywać a potem puścił kierownice! To on był złym kierowcą! -krzyczał na brata. Nagle jego spokój po prostu wyparował. Obaj kłócili się dalej a z moich oczu zaczęły wypływać łzy na wspomienie tamtego wieczoru. -Wyjdź z tąd -nakazał Liam.

-Właśnie wyjdź a nie podsłuchujesz -warkną w moją stronę.

-Mówie do ciebie idioto -powiedział takim samym tonem. Noah warknął coś pod nosem ale wyszedł. -Nie płacz mała -powiedział-najprawdopodobniej moje łzy na swoim ubraniu-i pocałował mnie w czubek głowy.

***
Dziś Liam wyszedł ze szpitala. Ciocia i wujek pojechali go odebrać kilka godzin temu jednak nie mogłam pojechać z nimi więc postanowiłam iść teraz. Kiedy znalazłam się pod jego domem zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi które po kilku minutach otworzyła mi uśmiechnięta ciocia.

-Cześć ciociu jest Liam? -zapytałam wchodząc do środka.

-Tak jest u siebie -powiedziała na co skinęłam głową i poszłam w stronę schodów.

Kiedy byłam pod drzwiami chłopaka cicho zapukałam a następnie weszłam do pokoju. Zobaczyłam tam Liama. Płaczącego Liama. Chłopak siedział na łóżku z telefonem w ręce. Na uszach miał słuchawki a głowę schował w kolana. Cicho szlochał więc byłam pewna że płakał. Zamknęłam cicho drzwi i podeszłam do niebieskookiego. Nie zauważył że tam byłam do momentu w którym nie dotknęłam go lekko aby go przytulić. Podniósł swoją zapłakaną twarz patrząc na mnie gdy ja usiadłam na materacu obejmując go. Chłopak zdjął słuchawki szybko zmieniając pozycje i swoją i moją. Położył mnie rozchyląjąc moje nogi po czym położył się i płakał wtulony we mnie. Poprawiłam się tak że teraz pół siedziałam bawiąc się włosami płaczącego chłopaka.

-Co się stało? -zapytałam po chwili cicho.

-N-nic -powiedział jeszcze ciszej niż chwilę wcześniej ja.

-Cicho spokojnie uspokuj się i mi wszystko powiesz dobrze? -zapytałam cicho na co skiną głową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro