46

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Liam... J-ja... Ja nie wiem co powiedzieć -zaczełam płacząc. -Ja myślałam że ty mnie nie kochasz...

-Zepsułem naszą przyjaźń prawda? -zapytał smutno.

-Tak Liam. Zepsułeś naszą przyjaźń, bo też cię kocham -mówiłam płacząc wtulona w niego.

-Tooo zostaniesz moją dziewczyną mała? -znów zadał pytanie jednak tyn razem już trochę weselej.

-Tak Liam -powiedziałam wtulona w jego ciało w dalszym ciągu płacząc chociaż na moich ustach był ogromny uśmiech.

-Kocham cię -powiedział całując mnie. -Muszę powiedzieć Harremu że się udało. Zadzwonimy do wszystkich?

-Teraz?

-Oczywiście.

-A nie obudzimy ich?

-Trudno i tak by chcieli wszystko pierwsi usłyszeć więc się ucieszą -powiedział wyjmując telefon po czym klikną w aplikację messenger klikając na grupę. Po chwili odebrała zaspana, wkurzona i wtulona w Nathana Rose z rozbawionym chłopakiem.

-Liam idioto jakim prawem śmiesz mnie budzić o czwartej rano! Czy ty na tych wakacjach nie śpisz całą dobę! Boże Sara kolejna!

-Siemka -powiedział Max który dołączył. Po chwili byli już wszyscy. Niektórzy byli wkurzeni a reszta miała wywalone jednak wszyscy byli zaspani i ciekawi po co dzwonimy.

-Udało się? -zapytał Harry.

-Udało -odpowiedział z uśmiechem czarnowłosy.

-Co się udało? -spytała Rose.

-Jesteśmy razem -powiedzieliśmy razem.

-Aaaa! Nie wierzę na re.. -zaczęła krzyczeć jednak przerwał jej Nathan całując ją.

-Ciszej skarbie. Twoi rodzice są w domu -powiedział ze śmiechem. Potem wszyscy zaczęli nam życzyć szczęścia i gratulować. Pogadaliśmy jeszcze chwilę gdy oni poszli spać a my wracać do hotelu.

***

-Sara! Liam! Wstawajcie! -usłyszałam moją mamę. Otworzyłam oczy. Chciałam wstać jednak coś na moim brzuchu mi to uniemożliwiało. To coś to była ręka Liama.

-Liam -potrząsnęłam nim na co cicho mruknął. -Liam debilu musimy wstawać.

-Już -powiedział jednak nie wumygladał na jakby miał plan wstać. Nachyliłam się nad nim po czym pocałowałam jego usta. Od razu oddał pocałunek z uśmiechem.

Wstałam i podeszłam do swojej walizki. Wyciągnęłam z niej za duże zielone spodenki sięgające mi do kolan oraz za dużą białą koszulkę z zielonym nadrukiem a pod to założyłam strój kąpielowy. Wzięłam również klamrę do włosów oraz kosmetyczkę po czym poszłam do łazienki.

  -Liaaaam no wstajemy skarbie -powiedziałam gdy chłopak dalej spał a ja wyszłam już z łazienki ogarnięta.

  Chwilę później szliśmy już na parter hotelu gdzie czekała już reszta. Kiedy tylko zobaczyłam rodziców rozmawiających między sobą póściłam rękę Liama która była spleciona z moją. Chłopak popatrzył na mnie po czym znów złączył nasze palce przez co stanęłam.

  -Liam... Boję się. Co jeśli będą źli? -zapytałam z wątpliwością.

  -Skarbie nie będą źli. Ucieszą się -powiedział poczym ponownie złączył nasz ręce trochę bardziej je ściskając.

  -Hejka -powiwdziałam cicho.

  -W końcu! -powiedziala moją mama. Wszyscy odwrócili się w naszym kierunku momentalnie patrząc na nasze dłonie. Od razu chciałam zabrać swoją jednak nie mogłam. -Chodźmy może na plażę tam wszystko nam wyjaśnicie -powiedziała ze zdziwieniem. Jako jedyna była w stanie coś powiedzieć. Póściłam dłoń chłopaka przytulając się do niego.

  -Co jeśli serio będą źli? Nie wyglądali na szczęliwych...

  -Mała nie przeżywaj czekali przecież na ten moment od osiemnastu lat ponad. W czym przez dwanaście się nienawidziliśmy. To dla nich zdziwienie ogromne po prostu. Myśleli że już do tego nie dojdzie -mówił głaszcząc mnie po ramieniu.

  Chwilę później rozkładaliśmy ogromny koc plażowy na który usiedliśmy rozbierając się i zostają. w samych strojach kompieliwych.

  -No więc słuchamy -powiedziała w końcu ciocia a ja schowałam twarz w nagi tornos mojego chłopaka.

  -Jesteśmy razem -powiedział jakby to było najiczywistrze na świecie. Jednak nie było. A przynajmniej nie dla mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro