🥀12🥀

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziesiąty lipca

~Jane

Ja wiem, że źle zrobiłam kłamiąc Max, ale na prawdę nie miałam wyboru. Nie chce jej ranić, tak samo jak zostałam zraniona przez Thomas'a, nie chce by było z nią tak samo jak z Shirley, nie chce, żeby czuła się tak cholernie pusto, źle, okropnie, tylko przez to, że ja się zakochałam, a wiem, że jak zacznę z nią rozmawiać, to jej wszystko powiem, a po tym już nie będzie chciała się przyjaźnić, a nawet jeśli to nie będzie już tak samo. Jednak z drugiej strony muszę jej powiedzieć, bo yo poważna sprawa i musi wiedzieć. Nagle usłyszałam dzwonienie telefonu, dlatego go podniosłam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, Melody dzwoniła, po prawie miesiącu ona wreszcie zadzwoniła. Miałam już odbierać, ale zobaczyłam, przez okno, Max siedzącą na parapecie swojego pokoju i chyba płakała, to przeze mnie. Muszę wybrać, porozmawiać w końcu z moją najlepszą przyjaciółką albo przeprosić Max. A kij z tym wszystkim. Podeszłam do okna i je otworzyłam, przez chwilę się zawahałam, ale w końcu krzyknęłam.
- Max! - zawołałam, a ta w mgnieniu oka się do mnie odwróciła i przybrała sztucznych uśmiech.
- o Jane nie zauważyłam cię, lepiej się już czujesz? - odpowowiedziała, po otworzeniu okna, martwi się o mnie, a ją tak ranię.
- Tak już dużo lepiej, wiesz chcesz może do mnie przyjść? Marnie wyglądasz - zapytałam zaciskając rękę na parapecie.
- Tak, jasne. Zaraz będę - odpowiedziała i  ruszyła w stronę drzwi swojego pokoju.
Dobra Jane dasz radę wystarczy ją tylko pocieszyć i będzie z głowy.
* ding dong * rozbrzmiał dzwonek.
Podbiegłam prędkością światła do drzwi by otworzyć je rudowłosej dziewczynie w dresach i zapłakaną twarzą, która jak tylko mnie zobaczyła, znów się rozpłakała i wtulił we mnie. Nie powinno, ale było mi dobrze jak nigdy.
Objęłam ją lekko rękami w talii i zaczęłam lekko kołysać nas na boki, kiedy ona wylewała wodospady łez w moją bluzę.
- csii już dobrze, chcesz mi powiedzieć co się stało? - zapytałam kiedy ta trochę już się uspokoiła i zamknęłam drzwi wejściowe, które wpuszczały chłód z ponurego dnia, jaki dzisiaj był.
- możemy iść do twojego pokoju? - zapytała nie odpowiadając na moje pytanie.
Pokiwałam głową na tak i ruszyłam w stronę swojegi pokoju.

Siedziałyśmy po turecku na przeciwko siebie, żadna z nas chyba jednak nie miała odwagi się odezwać, ktoś musi zacząć.
- powiesz mi co się stało, proszę? - zapytałam głosem tak spokojnym i troskliwym, że sama nie wiedziałam, że tak umiem.
- nie będziesz chciała się ze mną przyjaźnić jak ci powiem - odpowiedziała cicho patrząc mokrymi i czerwonymi od plaży oczami na mnie.
- uwierz mi zrobiłam gorsze rzeczy, niż ty możesz się  nawet o to założyć. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
-  No to już przegrywasz, ale okej powiem ci - odpowiedziała również się uśmiechając, tak zdecydowanie wolę taką wersję Max.
- a więc szłam do drogerii i tu pierwsze zaskoczeni le po farbę do włosów, gdzie spotkałam Marco, taki chuj ze szkoły i wychodziłam z nim właśnie ze sklepu, a tam Angela i jej przydupasy. No i oczywiście musiały do mnie podejść i znowu mówić, że jestem lesbijką i, i - przerwała na chwilę, bo głos jej się załamał - i złapała mnie za rękę I  dotknęła nią swojego cycka mówiąc, że przecież to mnie kręci i, że mogę sobie podotykać. Najgorsze jest to, że ma rację. Jestem pieprzoną lesbijką lubiącą cycki i usta dziewczyn - dokończyłam i zaczęła szybko łapać powietrze, żeby się nie rozpłakać, atak paniki, znam to.
- hej, hej spokojnie oddychaj. Wdech nosem wydech ustami - powiedziałam łapiąc ją za ramię.
- wdech nosem, wydech ustami - powtórzyłam jeszcze kilka razy, a oddech rudowłosej się prawie unormował.
- i wiesz co, jestem pieprzoną lesbijką, lubiącą cycki i ciebie - powiedział, a z jej oczu popłynęły łzy.
- Ej, Ej nie mów tak, to nic złego, poza tym ja ciebie też lubię - odpowiedziałam, co ja właśnie zrobiłam, tego właśnie nie mogłam zrobić.

Max zamilkła, z resztą tak samo jak ja. W pokoju było słychać dwa niespokojne oddechy, rudowłosej przez płacz i mój przez stres. Widziałam, że twarz Max zbliża się do mojej, a moja do jej, nie mogłam tego przerwać. Nasze ciała były jak dwa magnesy, przyciągały się do siebie w bardzo szybkim tempie i trudno było je powstrzymać. Mój mózg chciał, to zatrzymać, ale serce tego tak bardzo pragnęło, że wygrało. Stało się.
Usta rudowłosej przyległy do tych moich i całowały tak bardzo delikatnie, jakby były z porcelany i bała się, że je stłuczę. Była tak delikatna wobec niej, a ja użyłam jej jak zabawki podczas pierwszej lepszej okazji, musiałam to przerwać. Oderwałam się od jej ust.

- przepraszam, nie mogę - powiedział że łzami w koncikach oczu.
- jak to? Mówiłaś, że mnie lubisz - odpowiedziała.
- chyba, że Ty mnie lubisz w inny sposób - dodała smutna.
- nie, lubię cię w ten sam sposób co ty mnie, ale nie mogę z tobą być bo za bardzo cię ranię - powiedziałam.
- nie rozumiem, nigdy mnie nie zraniłaś- odpowiedziała podnosząc jedną brew do góry. Muszę jej powiedzieć.
- nie powiedziałam Ci, ale jak byłam u ciebie na noc to, jak się upiłysmy, a w zasadzie ty się upiłaś, skończyłyśmy w łóżku. Tylko ja wiedziałam co robię, a ty nie. Wiedziałam, że jak się o tym dowiesz będziesz mnie mieć za największą szmatę na świecie którą w zasadzie właśnie się stałam - powiedział z rumiecem wstydu.
- przepraszam cię, ale od tego czasu marzę tylko o tobie i o możliwości, dotnięcia cię jeszcze raz. To chore, ale ja się serio w tobie zakochałam - dodałam, czekając na zakończenie przyjaźni.
- nie wierzę, miałam swój pierwszy raz z osobą którą chciałam go mieć - powiedziała szczęśliwa, a ja na nią popatrzyłam z niezrozumieniem.
- Ale nic nie pamiętam, chociaż jebać to -  dodała.
- nie czaję, ty się cieszysz? - zapytałam.
- No ba, tylko żałuję, że schlałam się na tyle, że tego nie pamiętam - odpowiedziała patrząc w prost w moje zdziwione oczy.
- Wow, z dnia na dzień mnie oraz bardziej zaskakujesz - odpowiedziałam uśmiechając się.
- No widzisz - odpowiedziała.

- wiesz co? - zapytała z figlarnym uśmiechem.
- co? - odpowiedziałam przysuwając się do niej.
- chce zobaczyć, cię w akcji, a nie z opowieści - powiedziała pochylając mnie na łóżku, tak żebym się położyła.
- Max, rodzice wracają dopiero rano, Jonathan jest u kolegi i też wróci dopiero jutro, ale nie wiem kiedy wróci Will, a było by nie zręcznie gdyby wszedł bo mam drzwi na oścież otwartę - powiedziałam do dziewczyny.
- spokojnie, Mike'y się nim zajmie, a poza tym przecież można zamknąć drzwi na klucz, o widzisz właśnie wstaję, żeby to zrobić - powiedziała I wstała odchodząc w kierunku drzwi.
- poza tym ty mnie już widziałaś bez koszulki ja ciebie też chcę, w sensie pewnie widziałam, ale nie pamiętam - dodała siłując się z zamknięciem drzwi starym kluczykiem, który zacina się jak cholera. Cicho wstałam zaciągając z siebie bluzę, a następnie koszulkę i podeszłam od tyłu do Max.
- No nareszcie to ustrojstwo się przekręciło - powiedziała odwracając się. Nie spodziewałam się, że za nią stoję, o to chodziło.
- chcesz zobaczyć, seksowniejszą Jane to patrz- powiedziałam przypierając zarumienioną rudowłosą do drzwi.
- wow - wydusiła z siebie.
Zaśmiałam się krótko i wbilam w jej usta zachaczając ręce o jej kark. Ona oddawała każdy pocałunek z większą siłą czego w ogóle się nie spodziewałam, dala swoje ręce na moją nagą talię i przyciągnęła mnie bliżej siebie. Tak blisko, że moje i jej piersi, dosłownie zgniatały się nawzajem. Czułam to przyjemne uczucie na dole, wiedziałam, że nie ma już odwrotu.

🥀
No tego oto się chyba nikt nie spodziewał, co nie? Jeśli mi się uda to jest wielka szansa na to, że jeszcze dzisiaj będzie rozdział z dzikimi densami pod pieżynką, tak, tak odjebało mi coś, a dokładnie wena mi wróciła i wykorzystuję ja właśnie w 100%.

Za błędy przepraszam, ale ich  nie sprawdzam.

Pozdrawiam💞💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro