🥀17🥀

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Boże już powoli nie mam nazwisk xddd)(a muszę jakieś wymyśleć)

Dwudziesty czwarty lipca

~Jane

Pierwsza część przygody jest w realizacji. Obiecałam Max, że opowiem jej całą historię tego co się dowiedziałam, i opowiadałam jej to wszystko pół godziny. Chyba to było dla niej za skomplikowane, bo miała minę jakbym właśnie opowiadała jej, że znalazłam kosmitę, robiącego kluski w kiblu w szkolnej toalecie, ale fakt pogmatwane to wszystko. Nagle dowiaduje się, że moja mama najpewniej jest bisexualna i prawdopodobnie chodziła z mamą Mike'a, ale jeszcze nie jesteśmy pewne, nie wiem jak miała kiedyś na nazwisko, więc jesteśmy trochę w punkcie wyjścia, ale przy najmniej wiemy to, że ma na imię Karen, a z tego co mówiła Max w Hawkins nie ma innej, ale nie jest pewna. Dlatego ja Seksowna Detektywka Jane wymyśliła, że pójdą na herbatkę do pani Jones - sąsiadki Max w wieku naszych mam - i poproszą o opowieść z roku szkolnego 1988r. Czy ja mówię o sobie w trzeciej osobie? Tak I to mega jest.

- No to idziesz Janey? - poganiała mnie Max.
- No już idę, odpowiedziałam schodząc po swoich schodach w dół.
- chodźmy - powiedziała I złapała mnienza rękę kierując się w stronę domu kobiety.

- dzień dobry tutaj Jane Hopper i Max Mayfield, mogłybyśmy o coś zapytać? - powiedział po tym jak blondynka mi otworzyła.
- cześć Max, miło mi cie poznać Jane. Jasne pytajcie o co chcecie. - odpowiedziała radośnie.
- czy mogła by nam Pani opowiedzieć o roku szkolnym 1988/1989r? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Nie spotykana prośba, ale jasne. Wejdźcie - odpowiedzial lekko się śmiejąc i przepuszczając nas w drzwiach.
Byłyśmy już w salonie pani Melanie, bo tak miała na imię. Siedziałam z Max  na małej, czerwonej kanapie, a kobieta usiadła na przeciwko nas na czerwonym fotelu.
- dobra, a co dokładnie chcecie wiedzieć? - zapytała układając się wygodnie.
- chcemy dowiedzieć się coś o uczniach
Joyce Stevens, Karen Davies i Susan Rodgers - powiedziała Max.
- oh, nie dziwię się dlaczego wasze mamy nie opowiedziały wam tej historii. Jesteście pewne, że chcecie ja poznać? - zapytała lekko smutnawa.
- jesteśmy - odpowiedziałam bez zastanowienia.
- w takim razie - westchenęła.
- Joyce i Susan były przyjaciółkami może nie jakimiś super, mega, ale były. Zawsze mogly na siebie liczyc i chodzić razem na imprezy, ja tez sie znimi przyjaźniłam, ale tak bardziej na czas imprez niż w szkole. Potem do klasy doszła Karen, dziewczyny od razu się nią zainteresowały, ale po Joyce było widać, że coś jest na rzeczy. Patrzała się na nią maślanymi oczkami, to było już wiadome, że się zakochała, w sumie to się jej nie dziwię Karen była naprawdę piękna, ale wracając - zrobiła przerwę żeby wziąć wdech.
- na przyjęciu urodzinowym Susan graliśmy w butelkę na całowanie twoja mama wtedy pocałowała Karen, było widać, że obie były z tego zadowolone. Po grze wszyscy się rozeszli w swoje strony, ja poszłam zapalić fajkę, Joyce do mnie doszła, żeby porozmawiać. Widziałam jak bardzo była rozpromieniona, chyba nigdy jej takiej nie widziałam, miała ciężko z rodzicami zazwyczaj chodziła ponura choć uśmiechając się w jej oczach było widać, albo pustkę, albo smutek. Za to po urodzinach chodziła cała w skowronkach, nikt jej nie poznawał, nie uśmiecha się tylko, ale też była strasznie miła dla wszystkich no mówię wam inna osoba. - przerwała na chwilę.

- potem chodziła razem z Karen, w sensie nikomu nie powiedziały, ale ja to wiedziałam. Niestety przez to też pogorszył się kontakt z Susan dlatego ta zerwała przyjaźń z Joyce, bo wiedziała, że z tego nic więcej nie będzie. Niestety och rodzice odkryli ich związek, zabraniali się spotykać i rodzice twojej mamy postanowili się przeprowadzić, oczywiście, żeby mieć odpowiednie fundusze na to musieli trochę poczekać, dlatego około miesiąc Joyce jeszcze mieszkała tutaj, lecz bez możliwości spotykania się ze swoją drugą połówką, dlatego postanowiła naprawić kontakt z Susan, udało jej się to, ale chyba wyszło na złe, Joyce wszystko jej opowiedziała, a ta chcąc jej pomóc wciągnęła ją w takie  bagno. Zaczęły razem ćpać, pić i palić i to w takich ilościach, że strach tylko o tym pomyśleć. Ich balowanie trwało tylko tydzień, a  obie trafiły do szpitala w bardzo ciężkim stanie, przez co mogly umrzeć. Jak byście mogly usłyszeć te wszystkie wyzwiska, zarzuty, i inne pierdoly z ust ich rodziców byście po prostu wyszły z sali, ale po części się im nie dziwię. Ledwo tydzień po tym jak wyszły że szpitala Joyce się wyprowadziła, Susan zaraz po niej, a Karen została, wyszła za Ted'a Wheeler'a i ma trójkę dzieci, koniec- teatralnie się ukłoniła i spojrzała na nas współczującym spojrzeniem, jak ja go nienawidzę. Zawsze jak ktoś tak na mnie patrzy mam ochotę się popłakać.

- No to był trochę szok - powiedziała Max wlepiając wzrok w ciemno drewniany stół.
- mówiłam, to był chyba najgorszy rok szkolny świata - zaśmiała się
- bardzo pani dziękujemy, my już musimy iść - powiedziałam wstając z kanapy.
- Nie zatrzymuje, wpadnijcie jeszcze kiedyś- powiedziała wstając i podchodząc do drzwi i je nam otwierając.
- oczywiście, do widzenia - odpowiedziała Max.
- do widzenia - powiedziała I zamknęłam drzwi.
- co chcesz teraz zrobić? - zapytała mnie kiedy trochę odeszłyśmy od domu pani Melanie.
- zobaczysz - odpowiedziałam łapiąc dziewczynę za rękę I ciągnąc w stronę mojego domu.
- kurwa zwolnij, ja ledwo z w-f zdaję - krzyknęła, a ja się zaśmiałam.



🥀
Jezus przepraszam, że go wczoraj nie było, ale leciutko się upiłaś i nagle moja aspołeczność zniknęła i JA zaczęłam spędzać czas z ludźmi, a wróciłam dopiero koło 2:30 więc nie bardzo miałam jak to napisać. Jeszcze raz serdecznie przepraszam.

Za błędy przepraszam.

Pozdrawiam💞💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro