🥀21🥀

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwudziesty ósmy

~Jane

Obudziłam się przytulona do Will'a w moim łóżku, pod popielato szarą pościelą w w drobne kwiatki.
Nadal mi się w głowie nie mieści to, że on jest dla mnie taki miły, dlaczego on to robi? Jestem dla niego najgorszą szmatą, a on zawsze przymnie jest. Zawsze. Nie zasługuje na niego. Nie zasługuje na nikogo. Wszystkich krzywdzę. Wczoraj skrzywdziłam Will'a. Dziasiaj skrzywdzę Max. Jutro skrzywdzę siebie.

,,jesteś najgorsza,,

,,to wszystko twoją wina,,

,,zniszczyłaś tą rodzinę,,

,,dlaczego ty jeszcze żyjesz?,,

,,zabij się,,

,,zabij się,,

,,zabij się,,

,,ZABIJ SIĘ!,,

,,zabij się,,

Zaczęła mnie boleć głowa, przez te pieprzone głosy. Nienawidzę ich. Nie umiem się ich pozbyć. Znowu zaczyna się. Mroczki przed oczami, ból, chęć uderzenia się w głowę tylko po to by one się zakmnęły, ciągnięcie się za włosy, by inny ból zastąpił ten, krzyki, prośby, płacz. Głosy zmieniły się w istny harmider, nie było już nic słychać tylko szaleńczy szelest, jakby w mojej głowie był rój pszczół. Musiałam usiąść, zrobiło mi się gorąco i słabo, ciężko mi się brało oddechy. Kolejny atak paniki. Moje ręce jak na zawołanie zaczęły trząść się jak chyba jeszcze nigdy, coraz ciężej brało mi się jakie kolwiek oddechy. Starałam się być cicho, nie chciałam, że Will się obudził i zobaczył mnie w takim stanie, no przecież głosy odeszły, przynajmniej wszyscy tak myśleli. Do moich oczu nalała się łzy, szum w uszach co chwilę stawach coraz większy, ból stawał się już ledwo do wytrzymania, to był moment w którym nie ponowałam nad swoim ciałem, nie umiałam panować. To coś okropnego we mnie teraz nim panowało, zabawiało się mną, sprawdzało moją cierpliwość i wytrzymałość, czekało na chwilę załamania, którą juz czułam. Wiedziałam, że jak ona nadzejdzie TK skończę z podciętymi żyłami, albo coś w tym stylu się stanie. Kiedy przyszła kolejna fala bólu, wstałam z łóżka I chwiejnym krokiem, zaczęłam kierować się do wyjścia z pokoju, mroczki przez oczami nic, a nic mi nie pomagały, tylko ozwiekszały szanse spadnięcia ze schodów.

Zaczęłam schodzić spokojnie schodek, po schodku, aż znalazłam się w kuchni. Podeszłam do szafki w której był już dobrze mi znany koszyczek z lekami.

ciągnęłam i zaczęłam szukać jakiś pierwszych lepszy leków przeciwbólowych. W końcu znalazłam je i wysypałam parę na rękę, nie wiem ile tam ich było, ale wiem że na sto procent więcej niż sześć. Dlatego, że były małe pokłnęłam je beż problemu, bez wody. To zdecydowanie mój ukryty talent. Schowałam buteleczkę tabletek do koszyczka, a koszyk do górnej półki, która potem zamknęłam. Może minęło z siedem minut, a ból głowy, razem z głosami powoli zaczął znikać.
Byłam oparta tyłem o blat, i na początku nawet nie zauważyłam jak mój tata wszedł do kuchni. Stał po drugiej stronie wyspy kuchennej z kubkiem kawy, przyglądając się mi z wyrzutem.

- zamierzasz, chociaż się przywitać? - zapytał siadając na krzesło I biorąc łyka napoju.
- do widzenia - odpowiedziałam z ironią malująca się na mojej twarzy.
- mam nadzieję, że już zerwałaś z tą dziewczyną - powiedział z obrzydzeniem.
- Nie - odpowiedziałam stanowczo, zakładając ręce na klatkę piersiową.
- w takim razie mam nadzieję, że zaraz do niej pójdziesz i to zrobisz - odpowiedział.
- jak to się mówi? Nadzieja matka głupich - odpowiedziałam posyłając mu złośliwy uśmiech.
- jeśli chcesz ja jeszcze zobaczyć to radzę ci zrobić co ci każe - powiedział siłując się na spokojny ton głosu.
- za rok mam osiemnaście lat, nie możesz mi zabronić kochać - odpowiedziałam opierając się o wyspę kuchenną.
- za rok, czyli w tym roku jeszcze mogę to kontrolować, idź do niej I zerwij - powiedział, a bardziej rozkazał.
- Nie! - krzyknęłam, uderzając dłońmi o blat.
- w tym domu nie ma miejsca na takie osoby, to obrzydliwe i nie stosowne. Więc radzę ci zrób to o co cię proszę, albo inaczej załatwimy sprawę! - odkrzyknął odstawiając z chukiem kubek na blat i wstając z stołku.
Moje oczy lekko się zaszkliły. Lepiej będzie jak zerwiemy.
- dobrze już idę - odpowiedziałam I zaczęłam kierować w stronę drzwi wejściowych.
Mężczyzna znów usiadł na krzesło I zaczął popijać kawę

Wyszłam na swój i zaczęłam kierować się w stronę domu Max. Gdy stałam pod drzwiami rękę zaczęły mi się trząść a moje całe ciało stało się nagle gorące.
Wzięłam wdech i zadzwoniłamdo drzwi, po nie długim czasie otworzyła mi rudowłosa jeszcze w piżamie z  potarganymi włosami I uśmiechem na twarzy, przez co od razu zrobiło mi się jeszcze gorzej.
- cześć, kwiatuszku - powiedziała i mnie przytuliła, a mi,zebrało się na płacz.
- słuchaj, to co teraz powiem zrani i mnie i ciebie, ale musimy zerwać - powiedziałam bawiąc się swoimi palcami. Jej mina zdrzedła, a jej oczy się lekko zaszkliły.
- Ale, ale jak to? Dlaczego? Co zrobiłam nie tak? - zapytała łamiącym się głosem próbując sobie wszystko ułożyć w głowie.
- przepraszam, ale to na prawdę nie moja decyzja, ja też tego nie chce - odpowiedziałam próbując złapać ją za ręce, lecz ta je szybko odsunęła.
- Nie rozumiem - odpowiedziała.
- mój ojciec, kazał m ito zrobić bo nie toleruje nas - powiedziałam, a po moim policzku spłynęła jeszcze jedna łza.
- powiedziałaś mu - zapytała, a bardziej stwierdziła i zrobiła zawiedzioną minę.
- dlaczego? Dlaczego, to zrobiłaś bez mojej zgody? - dodała, lekko podnosząc głos.
- przepraszam, przypadkiem to powiedziałam. Przez emocje - odpowiedziałam, słysząc jam głupio to brzmi.
- pierdolenie. Pocałowałaś się ze mną też przypadkiem? Przespałeś się ze mną przez emocje? A poczęłaś się przeze mnie, prawda? - zaczęła krzyczeć I płakać jednocześnie, co było przerażającym, ale też przykrym widokiem.
- ja, ja... nie, nie ja nie zrobiłabym tego tobie - wyjąkałam.
- Nie? Nie? Ostatnio mówiłaś coś innego - powiedziała.
- Max ja.. - nie dane było mi dokończyć.
- a idź do diabła - powiedziała I zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.
Chciało mi się płakać, tak cholernie mocno. Ale muszę być twarda, nie mogę płakać. Płacz, może się równać załamaniu, nie mogę na to pozwolić, albo chyba było by lepiej gdyby tak się stało.

Wróciłam do domu, gdy weszłam nikogo nie było. Tylko z biura mamy dobiegała cicha muzyka z radia. Stwierdziłam, że pójdę i ją przeproszę, bo w końcu jeszcze tego nie zrobiłam, a już dawno powinnam. Podeszłam do otwartych drzwi pomieszczenia I zobaczyłam mamę oglądającą stare zdjęcia, siedzącą tyłem do drzwi. Zapukałem w framugę i weszłam siadając obok kobiety. Ta się na mnie spojrzała i uroczo uśmiechnęła. Już wiem po kim Will jest taki wspaniały.
- hej, mamo - powiedziałam cicho, wpatrując się w swoje czerwone skarpetki.
- cześć Kochanie. Płakałaś? - zapytała troskliwie, i zaczęła lekko gładzi moje włosy dłonią.
- trochę. A w ogóle przyszłam tutaj, żeby cie przeprosić. Nie powinnam czytać tych listów i pamiętnika, bardzo, bardzo, bardzo cię za to przepraszam - powiedziałam i się do niej przytuliłam.
- oj Słonko, nic się nie stało, jak byłam w twoim wieku też tak robiłam. Powiesz mi dlaczego Płakałaś? To przez tatę? - powiedziała łagodnie i zaczęła jedną ręką głaskać mnie po plecach, a drugą po głowie.
- tata kazał mi zerwać z Max, a ona jest na mnie teraz strasznie zła i pewnie jeszcze bardziej zawiedziona - odpowiedziałam.
- Nie powinnaś go słuchać - odpowiedziała I oparła swoją głowę na tej mojej.
- teraz już tego nie uratuję - odpowiedziałam.
- No będzie ciężko - odpowiedziała.
- Ale musisz spróbować, ja nie spróbowałam i teraz bardzo żałuję - dodała.
- wiesz, że tą dziewczyną, z którą byłaś jest mama Mike'a? - zapytałam spoglądając na nią.
- o, hehe teraz to mnie zaskoczyłaś - odpowiedziała z zaskoczeniem w głosie.
- myślę, że powinnaś z nią pogadać - powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam.
- pomyślę o tym, a teraz chcesz napić się kakaa? - zapytała.
- Will się nie obrazi? - zapytałam lekko się śmiejąc.
- oj tam, nie zauważy - odpowiedziała również się śmiejąc.
- myślę, że on ma jakiś radar i zauważy, ale chętnie bym się napiła - odpowiedziałam.
- poczekaj chwile zaraz wracam - odpowiedziała i wstała.
Kiedy wyszła mój wzrok zatrzymał się na pudełku że zdjęciami. Wzięłam jedno do ręki i myślałam, że umrę ze słodyczy.






🥀
Hejka, rozumiem, że mogę już zamawiać trumnę?
spoconestopyJezusa jak mogłaś usunąć teraz watta, trumna jest mi potrzebna😭
hotparuwa420 weź jej w łeb pierdolnij, żeby znów zainstalowała, bo ja ostatnio prawie zęby straciłam.

Za błędy przepraszam.

Pozdrawiam💞💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro