004 | 𝐑𝐨𝐳𝐦𝐨𝐰𝐚 𝐢 𝐨𝐦𝐚𝐰𝐢𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐥𝐚𝐧𝐮
Szczerze mówiąc, wszyscy byliśmy przerażeni nie na żarty przez to, co podejrzewamy. Postanowiliśmy jednak (w sumie to Hopper i Joyce postanowili), abyśmy przedyskutowali, co mamy zrobić jutro, a dzisiaj wrócimy już do siebie.
Byłam w hotelu, w swoim pokoju. Była dwudziesta druga, a ja nie mogłam zasnąć, co było dziwne, ponieważ po tym dniu, dość wyczerpującym dniu, powinnam właśnie szybko zasnąć.
Chwilę jeszcze leżałam w łóżku, próbując zasnąć, jednak, gdy to nie poskutkowało, wstałam z posłania, podeszłam do telefonu i wybrałam numer Mike'a. Musiałam z nim porozmawiać.
— Halo? — usłyszałam po drugiej stronie.
— Mike? Tu El, cześć, mam nadzieję, że nie przeszkadzam...
— A, cześć, El. Nie, nie przeszkadzasz, stało się coś? — Kocham tą jego troskliwość.
— W zasadzie... Chciałabym porozmawiać... Tylko nie przez telefon... I oczywiście bez świadków. — z każdym słowem czułam się coraz bardziej pewna tego, co chce zrobić.
— Wiesz...ja też chciałbym z tobą porozmawiać — uśmiechnęłam się na te słowa.
Może chcemy porozmawiać o tym samym?
— W takim razie może spotkamy się jutro? — zaproponowałam.
— Po śniadaniu /Po śniadaniu? — powiedzieliśmy w tym samym czasie. Zaśmialiśmy się.
— Więc jutro po śniadaniu u mnie?
— Jasne... Więc do jutra, Mike — uśmiechnęłam się, owijając wokół palca kabel od słuchawki.
— Do jutra, El — rozłączył się.
Odłożyłam słuchawkę i położyłam się w łóżku. Zgasiłam światło i powoli zasnęłam.
***
Byłam w drodze do domu Mike'a. Szczerze mówiąc byłam cała w nerwach. Nie do końca wiedziałam nawet, jak mam zacząć rozmowę z nim. Przez całą noc o tym myślałam, ale ostatecznie nic nie wymyśliłam.
W końcu dotarłam do mojego celu podróży. Weszłam po schodkach na podest i zapukałam do drzwi. Po raz kolejny usłyszałam to dobrze mi znane „Już idę”, po czym w otwartych drzwiach stanął Mike. Uśmiechnęłam się do niego, on to odwzajemnił, przywitaliśmy się krótkim cześć i weszłam do środka. Chłopak zaprowadził mnie do piwnicy. Weszłam do niej, a mój wzrok od razu powędrował na namiot, w którym jako dwunastolatka spałam. Wszystkie wspólnie nią wróciły. I te dobre, i te złe...tak dużo nas ze sobą wiąże...
— Usiądziesz? — zapytał w końcu.
Bez słowa usiadłam w namiocie. Mike, widocznie myślący, że usiądę na kanapie, trochę się zdziwił, ale w chwilę później do mnie dołączył.
— Myślałam, że już go rozebrałeś — powiedziałam, patrząc mu w oczy.
— Za dużo wspomnień — odpowiedział.
Obdarzył mnie swoim pięknym uśmiechem, ukazując swoje białe zęby. Zrobiłam to samo, gdy zaczęliśmy wpatrywać się w swoje oczy, które co chwilę na dosłownie schodziły na usta.
—
Więc możemy obgadać te sprawy? — zapytałam w końcu.
— C-co? — zapytał zdezorientowany. Zmarszczyła brwi, przekręcając lekko głowę w bok. — A tak. Tak, tak. Możesz zacząć — podrapał się po karku”
— Więc, em... Chodzi o to nasze zerwanie. — mina mu pobladła. — Ja... Nie do końca robiłam to świadomie. Byłam na ciebie zła, okłamałeś mnie. Jednak...potem, gdy złość mi minęła, zrozumiałam, że ja... Ja nadal cię kocham, Mike — podniosłam na niego moje załzawione oczy. — Nigdy nie przestałam cię kochać. Przepraszam — ostatnie słowo wyszeptałam.
Chłopak również miał załzawione oczy, nie minęła chwila, a poczułam jego usta na swoich. Całowaliśmy się z początku delikatnie, potem jednak coraz bardziej zachłannie i namiętnie. Wplotłam swoje ręce we włosy, on natomiast jedną rękę położył na mojej talii, a drugą na policzku.
Byłoby jednak za pięknie, gdybyśmy mieli spokój.
Do piwnicy niespodziewanie weszła Nancy. Odskoczyliśmy od siebie, a siostra Mike'a stanęła, jak wryta. Poczułam, że cała się czerwienie, tak samo, jak chłopak.
— Co jest? — zadał, nie zbyt grzecznie, pytanie chłopak.
— Wszyscy już są, chodźcie do salonu, musimy obmyślić plan.
— Jaki plan? — spytałam.
— Po prostu chodźcie.
— Nie skończyliśmy jeszcze — powiedział Mike. — Przyjdziemy za...
— Ah, skończycie się lizać później, teraz musimy wymyśleć plan! — krzyknął Steve, pojawiając się obok Nancy.
— Co?! — wrzasnął Hopper.
Popatrzyłam na czarnowłosego wzrokiem typu „Mamy przesrane”.
Bo mieliśmy. Hopper nas zabije.
***
— Powtarzam plan. Dzisiaj wieczorem spotykamy się tutaj. Bierzemy trzy auta. Moje, Steve'a i Nancy. Jak będziemy jechać podzielimy się później. Jedziemy do starcourt, Eleven otwiera nam drzwi do windy, którą następnie zjeżdżamy na dół. Później dzielimy się na grupy; Ja, Joyce, El, Mike i Max, Lucas, Wil, Nancy, Jeniffer i Johnathan, Robin, Steve i Dustin. Grupami przeszukujemy wszystkie pomieszczenia, gdy tylko coś znajdziemy podejrzanego, informujemy o tym resztę przez krótkofalówki. Rozumiecie? — zapytał Hopper, po objaśnieniu wszystkim planu.
Wszyscy kiwnęliśmy twierdząco głową.
— Jakieś pytania?
Tym razem kiwnęliśmy przecząco głową.
— W takim razie o ósmej tutaj.
Wszyscy zaczęli się rozchodzić, ja jednak postanowiłam jeszcze zostać i skończyć to, co zaczęłam.
Była dopiero trzynasta, więc miałam dużo czasu. Gdy wszyscy wyszli, wraz z Nancy, zostaliśmy sami. Jednak i tak postanowiliśmy iść do piwnicy, usiedliśmy na poprzednich miejscach.
— El — zaczął Mike, spojrzałam na niego — czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi i zostaniesz moją dziewczyną?
— Poraz drugi — zaśmiałam się.
— Poraz drugi — powtórzył.
— Tak, tak, Mike, zostanę twoja dziewczyną.
Nic więcej nie musieliśmy mówić. Chłopak ujął mój policzek w rękę i pocałował mnie. Delikatnie, ale namiętnie. Kocham to. Tak samo, jak jego. Mogłabym się całować z nim cały czas. Cały czas.
Dziękuję wam kochani za ponad sto wyświetleń ♥️
To wspaniałe, dziękuję ❤️
Jak podoba się rozdział?
Dzisiaj sian trochę więcej wątku Mileven!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro