❤ Rozdział 14❤

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wcale nie. Każdy z was ma szansę przejść dalej. I nie zapominajmy o tym, że dojść tutaj też nie było łatwo - rzekł Kwiatkowski siadając koło nas.
Kiwnęłam głową, zgadzając się z nim.

- No, skoro już po próbie to co robimy? - zapytał Marcin, poprawiając włosy.

- Gramy w...- przerwał mi dzwonek z telefonu.

- Idę odebrać - poinformowałam ich i wyszłam z pomieszczenia.

- Oliwia! Patrycja leży w szpitalu - usłyszałam i upuściłam telefon. Klęknęłam i z zaszklonymi oczami chwyciłam smartfona do ręki.

- Halo? Gdzie ona jest? Czemu? - wydusiłam z siebie słowa, starając nie nie płakać.

- Jest na ul. Niepodległości. Została potrącona, bo jakiś głupek przejechał na czerwonym świetle - wysapał Bartek, najprawdopodobniej szukając sali.

- Okej. Nie wiem jak, ale zaraz przyjadę - odpowiedziałam drżącym głosem, rozłączając się.

- Coś się stało? - spytała Ala, gdy weszłam do środka.

- Muszę już iść - wymamrotałam starając się na nikogo nie patrzeć. Zabrałam moje rzeczy i chciałam wyjść, ale drogę zastąpił mi Maciejczak.

- Powiedz mi co się wydarzyło, że nagle wychodzisz - poprosił, jedną rękę kładąc na moim ramieniu, a drugą podniósł mój podbródek, tak żebym spojrzała mu w oczy.

- Moja siostra jest w szpitalu - wyszeptałam, a po moich policzkach popłynęły łzy. Chłopak mnie do siebie przytulił i pozwolił się wypłakać. W międzyczasie rozmawiał o czymś z Dawidem, ale nie za bardzo się na tym skupiłam.

- Masz teraz mokrą koszulkę - powiedziałam z chrypką w głosie.
Brunet tylko wzruszył ramionami i odparł coś w stylu "Trudno, zdarza się". Zauważyłam, że Alicja już chyba poszła.

- Gdzie leży? - zadał pytanie trener, patrząc na mnie wspierająco. Podałam mu adres i poprosiłam o chusteczkę. Otarłam policzki i patrzyłam na pianino, myśląc o tym co niedługo się wydarzy.

- Dawid zawiezie cię na miejsce.  Chcesz, żebym jechał z wami? - zaproponował Marcin biorąc telefon ze stołu.

- Yhm - zgodziłam się, bo teraz przyda mi się towarzystwo przyjaciela. Razem z Kwiatkowskim i Maciejczakiem zeszliśmy po schodach tym razem do białego Audi.

- Oliwka, będzie dobrze - odparł Kwiatek spoglądając na mnie w środkowym lusterku. Uśmiechnęłam się do niego blado, dziękując za słowa pocieszenia.

- Jesteśmy - oznajmił piosenkarz wychodząc z nami przed auto.

- Niestety nie mogę z wami iść, ale trzymam kciuki, żeby wszystko się dobrze skończyło - pokazała zaciśnięte pięści i na pożegnanie nas przytulił.

- No i jutrzejsza próba odwołana, jakbyście się nie zorientowali - stwierdził, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i wsiadł spowrotem do samochodu.

Pomachaliśmy mu i jako pierwsza podeszłam do samootwierających się drzwi. Weszłam do środka i już z daleka rozpoznałam moich rodziców pod numerem 6. Podbiegłam do nich, a za mną ruszył Marcin.

- Będzie miała operację, która może potrwać .... Długo - wytłumaczył mi tata, a ja kiwnęłam głową. Usiadłam na pierwszym najbliższym krześle i poczułam, że zmęczenie bierze górę. Obok mnie usadowił się Loczek, który rozmawiał o czym z moimi rodzicami. Odparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam przysłuchiwać się ich konwersacji. Gdy temat zszedł na lekcje i szkołę, zamknęłam oczy i za wszelką cenę starałam się nie zasnąć.

- No to uczysz się podobnie do Oliwii- skomentowała moja mama. Na chwilę skupiłam się na jej słowach. Ale Marcin ma takie wygodne ramię.......
Ostatnie co usłyszałam przed zaśnięciem to był głos mojego przyjaciela, który tłumaczył coś Bartkowi....

*Perspektywa Marcina*


- Nie.. - chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale przerwała mi mama Oliwii.

- Oj przestań zadręczać chłopaka tymi sprawami. Nie widzisz, że jest zmęczony? - odparła przyglądając się mi. Co prawda, to prawda. Trochę chce mi się spać, ale cóż tak to już jest kiedy się od 6:00 rano jest na nogach do... Nawet nie wiem, która jest godzina. Oli chyba zasnęła, a że nie chciałem jej obudzić to delikatnie wyciągnąłem telefon z kieszeni.

*Co?!? Już 23:47?!?* pomyślałem otwierając szerzej oczy, gdy zobaczyłem 8 nieodebranych połączeń od mamy.

- Bartek, zastąpisz mnie na chwilę? Bo muszę zadzwonić do rodziców, a nie chcę jej budzić - wyszeptałam pokazując na blondynkę. Szybko zamienił się ze mną miejscem, a ja wyszedłem na zewnątrz. Po trzech sygnałach odebrała.

- Gdzie ty jesteś? Chyba próby się już skończyły? Kiedy tata ma po ciebie przyjechać? - zasypała mnie pytaniami.

- Mamo, spokojnie. Siostra Oliwii jest w szpitalu, a nie chciałem jej samej zostawiać, to jestem tu z nią - wyjaśniłem rodzicielce, a ona odetchnęła z ulgą.

- Dobrze. Ale zadzwoń, jakby coś się stało - poprosiła, na co musiałem się zgodzić.

- Marcinku... Ty chyba musisz ją kochać skoro o północy z nią siedzisz, żeby nie była sama - stwierdziła, mnie na chwilę zatkało.

- Nie wiem, mamo. Nie wiem....





















No powiem, że teraz trochę się namieszało. Jakby kogoś to interesowało to mój ulubiony kolor to niebieski 💙, a piosenka no to chyba wiadomo, że Marcina. No i polubiłam też tą co jest w mediach 😁😁😁
Jak ktoś chce to może odpowiedzieć na kolejne pytanie, mianowicie : "Jaka jest wasza ulubiona lub ostatnia książka, którą przeczytaliście?" Ja pewnie odpowiem w kolejnym rozdziale 😁
Do idk kiedy ❤❤❤
~ Oliwia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro