~11~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Na pewno dasz sobie radę w domu? - zapytał Hyunjin patrząc na swojego przyjaciela. Był ubrany w jego ciuchy, który były oczywiście za duże dla niego, co Hwang uważał za urocze.

- Na pewno - przekonywał go ze słabym uśmiechem.- Dziękuję za to wszystko.

- Hey, od czego ma się zajebistego przyjaciela, nie? - zaśmiał się siadając na łóżku.

- No tak - spuścił wzrok śmiejąc się sucho.

Przyjaciel...

- Co byś powiedział na lody? W ramach podziękowań? - zapytał a Hyunjin zaczął udawać, że się zastanawia, by się trochę podroczyć z młodszym.

- Hmm... No nie wiem, nie wiem - pokręcił głową a Felix usiadł na łóżku obok niego.

- Proszę? - wydął dolną warge a Hwang zaśmiał się obejmując go ramieniem.

- No takiemu słodziakowi to nie umiem odmówić - powiedział a policzki piegowatego stały się różowe przez te słowa. Postanowił jeszcze trochę pomęczyć chłopaka za nim ten wróci do domu.

Złapał go za ramiona, by położyć go na łóżku. Felix patrzył na chłopaka zdezorientowanym wzrokiem nie wiedząc jak ma zareagować. Starszy usiadł mu na biodrach a swoje ręce umiejscowił po obu stronach jego głowy. Lee od razu stał się czerwony gdy ich twarze dzieliły dosłownie milimetry. Ale nic nie mówił. Chciał tego. Chciał być w końcu szczęśliwy z Hyunjinem. Chciał poczuć jego usta na swoich, czuć jego dotyk na swoim ciele. Chciał tylko być razem z Hyunjinem.

- Hyunjin, mógłbyś- - urwał mężczyzna wchodzący do pokoju swojego syna. Brunet zacząć łaskotać młodszego, by starszy pomyślał iż to tylko ich wygłupy. Piegowaty zaczął się śmiać choć tak naprawdę nie miał ku temu powodów.

- Tak, tato? - chłopak odwrócił głowę w jego stronę a zdziwiony mężczyzna przez chwilę nie odpowiadał.

- Już nic, nie przeszkadzajcie sobie - powiedział i wyszedł z sypialni. Hyunjin westchnął cicho i zrezygnowany zszedł z młodszego. Felix usiadł niechętnie chcąc już coś powiedzieć, ale zauważając zegarek na jego ręce, zamknął buzię.

- To ten - Hyunjin przeniósł swój wzrok na młodszego a gdy zauważył gdzie chłopak miał utkwiony wzrok, zasłonił rękawem biały, stary zegarek.

- Nie wiedziałem, że takie jeszcze robią - odezwał się po pewnym czasie.- Mogę zobaczyć?

- Nie - mruknął cicho odwracając wzrok.

- No proszę? - przytulił się do niego a Hwang westchnął. Podwinął rękaw ukazując tym samym brudny zegarek.- Ja... To ja go wtedy pobrudziłem na stołówce, prawda? Dlatego tak zareagowałeś? - spytał a gdy nie dostał odpowiedzi, spuścił wzrok.- Przepraszam, nie wiedział-

- To nic takiego - przerwał mu znów go zasłaniając. I może Felix by mu uwierzył gdyby nie smutny wzrok starszego.

- Gdzie go kupiłeś? Odkupię ci go - powiedział pewnie, ale starszy wstał z łóżka milcząc przez pewien czas.

- To nie ja go kupiłem. Moja mama mi go dała gdy... - urwał czując jak głos mu się łamie. Nie chciał się rozpłakać przy młodszym, więc próbował powstrzymać łzy cisnące mu się do oczu. Felix wstał przytulając go do siebie. Starszy pękł i wybuchł płaczem w swoją bluzę, którą piegowaty miał na sobie.- Tylko to po niej mam - dodał ledwo zrozumiale przez płacz.

Lee z każdą łzą chłopaka czuł się coraz gorzej. Jak on mógł w ogóle o to zapytać? Mógłby siedzieć cicho i nic nie mówić kiedy ten nie chciał o tym gadać. Czuł się winny płaczu chłopaka. Nigdy nie płakał przy nikim, chciał, by inny myśleli, że jest silny. Ale tak nie było, ponieważ gdy tylko był sam a jego myśli znów sprowadzały go do tej kobiety, płakał w swoją poduszkę, czasami nawet całą noc.

Mimo to, poczuł ulgę gdy o tym powiedział chłopakowi. Wiedział, że on nie zostawi go na lodzie. Zaufał mu bardziej przez te dwa tygodnie niż Minho, którego znał już kilka dobrych lat. Teraz był już pewien, że faktycznie zakochał się w Felixie. Wkopał się i już sam nie wiedział czy to dobrze czy źle. Miał mętlik w głowie i nie wiedział już co robić.

- Felix? - pociągnął nosem a niższy spojrzał na niego.- Nie opuścisz mnie... Prawda? Tak jak ona - spytał a piegowaty posłał mu delikatny uśmiech.

- Nie martw się. Nigdy tego nie zrobię - obiecał.

Jestem głupkiem, idiotą. Jak mogę ranić kogoś tak wspaniałego? Przepraszam, Felix... To nie tak miało być...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro