~23~ Do you still love him?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mimo tego jak bardzo Felix miał wszystkiego dosyć i jak bardzo cierpiał, został zmuszony iść do pracy. Oczywiście z kilkoma nowymi siniakami, które musiał zakrywać korektorem. Nie dbał już nawet o wygląd i do pracy przyszedł w dresach, z nieułożonymi włosami, napuchniętymi policzkami i czerwonym nosem, a wszystko dopasowały jeszcze ciemne ślady pod jego oczami alarmując o zmęczeniu chłopaka.

Szef nastolatka chciał mu dać wolne, jednak odmówił wiedząc, że i tak potrzebuje pieniędzy. Myślał nad skończeniu ze sobą i dalej było to aktualne, ale nie mógł zostawić ojca bez grosza. Mimo wszystko co mu zrobił, nie mógł tego zrobić. To dalej był dla niego ojciec, który tylko nie umie pogodzić się ze śmiercią swojej żony.

Wziął ostatnie naczynia ze stolika i poszedł do kuchni podając to Jacksonowi. Nie przejął się tym, że prawie wszystko przewrócił i zignorował samego Wanga, który mówił mu, żeby uważał. Ignorował już wszystko. Nawet małą Haeun, która przychodziła w każdym tygodniu ze swoją mamą i rozmawiała z Felixem na wszystkie możliwe tematy. W pewnym sensie, była dla niego przyjaciółką, choć o wiele młodszą. 

— Dlaczego mi nie odpowiadasz, Lixie? Coś się stało? — zapytała dziewczynka.

— Mam dużo roboty, nie widzisz? — mruknął trochę za ostro ścierając stół obok niej.

— Dzisiaj prawie nikogo nie ma a zawsze ze mną gadałeś nawet jak było tu pełno ludzi i byłeś zabiegany — przypomniała mu odkładając swoje kakao.— Może powinieneś odpocząć.

— Odpoczynek nic tu nie da — westchnął cicho.

— Czyli chodzi o tego — próbowała sobie przypomnieć imię chłopaka, który tak mącił w głowie Felixa.— Hyunjina?

— Jak ty to robisz? Masz przecież dopiero osiem lat a już czytasz ze mnie jak z otwartej książki — westchnął siadając obok niej.

— Znam cię przecież. Po za tym, słyszałam jak mówisz Jisungowi, że spotykasz się z nim — powiedziała jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie, że chłopak spotyka się z chłopakiem. Oczywiście, on uważał, że to jest normalne, ale nie przypuszczał, że ośmiolatka nie będzie miała z tym żadnego problemu.

I za to właśnie uwielbiał Haeun. Mimo iż była mała, rozumiała więcej niż niejeden dorosły.

— To już przeszłość — wymamrotał pod nosem.

— Pokłóciliście się?

— Nie, po prostu — odwrócił wzrok czując gdzieś w kącikach oczu łzy.— Zrobił coś co mnie zraniło, i to tak bardzo, że nie mogę mu wybaczyć.

— A żałuje tego?

— Nie wiem, chyba. Ciągle do mnie pisze i dzwoni — wyjął telefon z kolejnym połączeniem od starszego, którego nawet nie miał zamiaru odbierać. Musiał nawet wyciszyć telefon, by nie przeszkadzał mu w pracy.

— Kochasz go dalej? — spytała nad czym Lee nie musiał się nawet zastanawiać.

— Oczywiście, że tak. Zranił mnie, ale po prostu nie umiem go znienawidzić — odparł od razu.

— To przejdź się na spokojnie i przemyśl wszystko dokładnie, czy ta rzecz którą zrobił i za którą żałuje, jest w stanie zniszczyć wszystko. Kochasz go dalej przecież i wiem, że nie chcesz aby to wszystko przepadło — powiedziała biorąc znów łyka swojego kakao.

— Chyba masz rację — spojrzał na Na.— Jak ty to robisz, że jesteś taka mała a dajesz mi takie porady?

— Ty mnie nauczyłeś, żeby nigdy się nie poddawać, nawet jeśli będzie ciężko — przypomniała mu o ich rozmowie kilka miesięcy temu.— I że jak masz coś co kochasz, nie możesz tego zaprzepaścić — powiedziała z uśmiechem. Piegowaty uniósł kącik ust do góry i przytulił małą Haeun.

— Dziękuję — powiedział cicho.

★★★

Wyszedł z lokalu a zimne powietrze uderzyło go od razu. Schował ręce do kieszeni i ruszył przed siebie, jak poradziła mu mała Na. Westchnął cicho widząc parę trzymającą się za ręce. Tęsknił za tym. To przy Hyunjinie mógł przestać udawać, że wszystko jest okay i to Hyunjin oferował mu dużo czułości, za którymi teraz tęsknił. Ale nie mógł zapomnieć, że to on go skrzywdził.

Idąc parkiem, spojrzał na jedną z ławek. To tutaj czekał na Hyunjina, żeby iść z nim na ich pierwszą "randkę". Minął ją przyspieszając kroku.

Byłeś dla niego tylko zabawką, przestań o nim myśleć. Znów cię zrani.

Więc dlaczego nogi zaprowadziły go pod dom Hwanga? Nawet nie zamierzał wchodzić. Nie wiedział kiedy obrał ten kierunek. Może dlatego, że chciał wrócić do niego?

Chciał tego jak niczego innego, ale strach przed ponownym skrzywdzeniem skutecznie powstrzymywał go od tego.

Dlatego zawrócił idąc prosto do swojego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro