~25~ What are you doing here?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dasz radę... Musisz dać. Dla niego.

Hyunjin wziął głęboki wdech za nim zapukał do drzwi. Odskoczył gdy usłyszał odgłos zbitego szkła. Modlił się w myślach, by tylko rudowłosemu nic się nie stało. Po dłuższej chwili, gdy nie usłyszał nic więcej, zapukał po raz drugi. Drzwi otworzył mężczyzna z którym Hwang już raz miał do czynienia.

— Dzień dobry — przywitał się z lekkim skinięciem głowy.— Jest Felix?

— Nie ma — odparł i chciał już zamknąć drzwi, ale ręka Hyunjina mu w tym przeszkodziła.

— To naprawdę ważne, proszę — powiedział wręcz błagającym tonem.

— Wchodź za nim się rozmyślę — burknął przepuszczając go w drzwiach.

— Dziękuję — wszedł do środka i zdjął buty.

Wręcz wbiegł do pokoju Felixa układając już przeprosiny. Gdy wszedł do pokoju, zauważył rudowłosego leżącego na łóżku. Od razu schował coś pod poduszkę obawiając się, że to jego ojciec, który mógł się wkurzyć na niego przez to na co ostatnio wydał pieniądze. Może niewiele, ale dla niego to zawsze się liczyło, dlatego nawet nie myślał o odwróceniu się.

Za to Hyunjin był w szoku przez stan chłopaka. Wydawał się wrakiem człowieka. Widać było, że płakał, ale teraz pusto wpatrywał się w ścianę przed nim, obejmując swoje nogi ręką, lecz po schowaniu czegoś pod poduszkę, dołożył drugą. Jego cera była blada a malinowe usta popękane, co nie wyglądało za dobrze. Jednak Hwanga zabolało najbardziej to, że w jego oczach brakowało już iskierek.

Jednak zaraz potem jego uwagę przyciągnęła bluza którą miał na sobie Felix.

Jedna z moich.

— Lixie? — odezwał się po chwili. Piegowaty odwrócił się do niego podnosząc się do siadu. Nie odzywał się przez pewien czas lustrując go wzrokiem.

— Co ty tutaj robisz? — spytał cicho. Jego głos brzmiał teraz strasznie z dodatkową chrypką.

— Ja... — przygryzł dolną wargę podchodząc do łóżka młodszego.— Wiem, że zachowałem się jak dupek, sam bym sobie nie wybaczył — zaczął nerwowo wyginać palce.— Ale zależy mi na tobie, tak naprawdę.

— Dlatego to zrobiłeś? — spytał odwracając wzrok.

— Tak, wiem, że to co zrobiłem nie było okay — westchnął cicho.— Przepraszam, okay? Nie mogę znieść myśli, że już nie będzie między nami tak jak dawniej. Wiem, że ty też. Daj mi jeszcze jedną szansę, jak ją zaprzepaszczę, dam ci spokój. Już na zawsze — obiecał.

— Hyunjin, chcę ci wybaczyć, ale to boli — wyznał szeptem.

— Wiem, nawet nie wiesz jak tego żałuje — mruknął cicho.

Wtedy to Felixa coś ruszyło.

— Wiesz, ostatnio ktoś przypomniał mi o czymś ważnym — westchnął wstając.

— Co takiego?

— Że jak masz coś co kochasz, nie możesz tego zaprzepaścić — mruknął pod nosem.

— Dlatego właśnie przyszedłem. Nie mogę cię stracić — odparł.

— Obiecałem ci coś raz — przypomniał mu.

Wtedy Hyunjinowi przypomniało się o rozmowie między nimi nie tak dawno temu. Nie mógł znieść myśli, że chłopak jej nie dotrzyma.

— Zawiodłem, nie zdziwię się jeśli nie dotrzymasz obietnicy — westchnął cicho.

— Zamknij się i daj mi dokończyć — mruknął podchodząc do niego. Hwang już nie kontynuował, więc mógł powiedzieć co chciał już od dawna.— Kocham cię, idioto — wyznał szeptem wtulając się w klatkę wyższego.— Dotrzymam jej — dodał po chwili.

Hyunjin nie wiedział co powiedzieć. Objął go delikatnie ciesząc się na jakikolwiek dotyk ze strony piegowatego.

— Tylko proszę, nie rób już niczego takiego — wymrukał pod nosem ze łzami na policzkach.

— Obiecuję, kochanie — starł łzy chłopaka z lekkim uśmiechem. Musnął jego skroń przytulając Felixa szczelnie jakby miał zaraz odejść.

Na szczęście, na nic takiego się nie zapowiadało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro